Skocz do zawartości
  • Niebo
  • Borówka
  • Szary
  • Porzeczka
  • Arbuz
  • Truskawka
  • Pomarańcz
  • Banan
  • Jabłko
  • Szmaragd
  • Czekolada
  • Węgiel


Zaloguj się, aby obserwować  
Jan

Czy rzeczywiście „trzej królowie” odwiedzili nowo narodzonego Jezusa?

Polecane posty

Jan

Czy rzeczywiście „trzej królowie” odwiedzili nowo narodzonego Jezusa?

Tradycja bożonarodzeniowa rozpowszechniona od Ameryki Południowej przez wschodnią Europę po Azję głosi, że trzej królowie czy też mędrcy przynieśli nowo narodzonemu Jezusowi cenne dary. Czy przekaz ten, spopularyzowany przez szopki, pokrywa się z prawdą? Zapoznajmy się z faktami.

Narodziny Jezusa opisano w dwóch Ewangeliach: według Mateusza i według Łukasza. Z obu wynika, że po przyjściu Jezusa na świat odwiedzili go tylko prości pasterze z pobliskich pól. Tak zwani królowie czy mędrcy byli w rzeczywistości astrologami; nie podano też, ilu ich było. Astrolodzy ci nie przybyli do niemowlęcia leżącego w żłobie, lecz do dziecka mieszkającego w domu. Warto również zauważyć, że ich wizyta stanowiła zagrożenie dla życia Jezusa.

Przeczytaj dokładnie opis narodzin Jezusa sporządzony przez Łukasza: „W tej samej krainie byli też pasterze, przebywający pod gołym niebem i strzegący nocą swych trzód. Nagle stanął przy nich anioł Jehowy i (...) rzekł do nich: (...) ‚Znajdziecie dzieciątko [„niemowlę”, Biblia Warszawsko-Praska] owinięte pasami płótna i leżące w żłobie’. (...) I śpiesznie poszli, i znaleźli Marię oraz Józefa, jak również dzieciątko leżące w żłobie” (Łukasza 2:8-16).

A zatem przy nowo narodzonym Jezusie byli tylko Józef, Maria i pasterze. Łukasz nie wspomina o nikim innym.

Przeanalizuj teraz sprawozdanie z Ewangelii według Mateusza 2:1-11. W Biblii warszawskiej czytamy: „Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejemie Judzkim za króla Heroda, oto mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy (...). I wszedłszy do domu, ujrzeli dziecię z Marią, matką jego”.

Zwróć uwagę, że relacja ta mówi po prostu o „mędrcach”, a nie o „trzech mędrcach”, i że najpierw przybyli oni ze wschodu do Jerozolimy, a nie do Betlejem, w którym urodził się Jezus. Gdy w końcu dotarli do Betlejem, Jezus nie był już niemowlęciem; ponadto znaleźli go nie w stajni, lecz w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Iliria

znaleźli go w grocie, po za miejscowością Betlejem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olus

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przygnębiony
WtomiGraj
Dnia ‎06‎.‎01‎.‎2019 o 12:31, Jan napisał:

 Astrolodzy ci nie przybyli do niemowlęcia leżącego w żłobie, lecz do dziecka mieszkającego w domu. Warto również zauważyć, że ich wizyta stanowiła zagrożenie dla życia Jezusa.
 

A przecież nie jest napisane w jakim czasie po narodzeniu Jezusa przybyli Mędrcy. Herod chciał zgładzić dzieci płci męskiej do lat 2. Więc dziecię Jezus mogło być ok. 2 letnim chłopcem, niekoniecznie noworodkiem, zaś św. Rodzina mogła mieszkać w domu w Betlejem.

 

Wg mnie taka wizyta była całkiem prawdopodobna biorąc pod uwagę stosunki partyjsko-rzymskie.

Próbowałam nawet cos dopytać na forum historycznym, nie tyle o wydarzenia z ewangelii, ale o samo tło historyczne, ale jakoś nie doczekałam się odpowiedzi.

Dnia ‎06‎.‎01‎.‎2019 o 12:31, Jan napisał:

A zatem przy nowo narodzonym Jezusie byli tylko Józef, Maria i pasterze. Łukasz nie wspomina o nikim innym.

Centralnym punktem opowieści o magach było złożenie darów: złota, kadzidła i mirry. Dla Św. Mateusza, jako byłego celnika ogromne znaczenie miało wyeksponowanie odrzucenia materializmu na rzecz wartości duchowych. Dla Św. Łukasza być może nie miało to aż takiego znaczenia.

Ponadto dla ewangelisty Mateusza, Żyda piszącego dla rodaków ważne było wypełnienie proroctwa ze Starego Testamentu, a więc ksiąg im znanych: Światło na oświecenie pogan. Czyli kolejny powód dlaczego to w jego ewangelii znalazła się relacja o magach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iliria

W Betlejem ostatniej nocy św. Józefowi ukazał się anioł i —jak mówi św. Mateusz: —rzekł do niego:
Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić".
Święty oblubieniec natychmiast wstał,zmartwiony, bo przewidywał ból swej najukochańszej oblubienicy.
Maryja i Józef zebrali ubogi dobytek, wzięli osiołka, na którym Królowa niebios miała podróż z Nazaretu i bezzwłocznie udali się w drogę do Egiptu.
Po kilku dniach wędrówki omijając ludzkie osiedla przybyli do Gazy, miasta położonego nad Morzem Śródziemnym, odległego o około 20 godzin od Jeruzalem.
Odpoczywali tu dwie godziny a potem opuścili zamieszkałe okolice i weszli na piaszczystą pustynię w Bersabei.
.
Niebiańska Pani znosiła wszystko ze spokojem; to samo można powiedzieć o św. Józefie. Oboje narażeni byli na mnóstwo uciążliwości; większe jednak były cierpienia,które w swoim sercu odczuwała Maryja na skutek cierpieć swego Dziecięcia i św. Józefa; ten martwił się natomiast z powodu cierpień Jezusa i Maryi a także tego, że mimo najszczerszych chęci w niczym nie mógł Im pomóc.
Na pustyni tej, na 60 godzin marszu długiej, musieli nocować pod gołym niebem, a była to zima, podróżowali, bowiem w miesiącu lutym. Pierwszej nocy, którą musieli spędzić na pustyni, odpoczywali na stoku pagórka —było to jedyne schronienie, jakie mogli znaleźć.
Najświętsza Maria trzymała Dziecię na ręku. Odpoczęli nieco i spożyli skromny posiłek.
Św. Józef ze swego płaszcza i kilku prętów sporządził rodzaj namiotu,który —choć ciasny i ubogi —miał służyć Synowi Bożemu i Najświętszej Pannie za ochronę przed zimnem. Większą część nocy Maryja spędziła na modlitwie. Czuwała nieustannie i oddawała się rozmowom z Bogiem i aniołami.
Dziecię spało na Jej ręku a św. Józef położył się na ziemi, opierając głowę na węzełku z ich skromnym dobytkiem.Następnego dnia ruszyli w dalszą podróż. Mały zapas chleba i owoców szybko się skończył i zaczęli odczuwać głód. Było to uciążliwe zwłaszcza dla Józefa, chociaż oboje cierpieli z tego powodu. Pewnego dnia do godziny dziewiątej w nocy nic nie mieli w ustach;zabrakło nawet suchej trawy, którą dotąd się żywili, a po trudach podróży natura ich domagała się jakiegoś posiłku.
Ponieważ w ludzki sposób nic nie można było na to poradzić,Maryja zwróciła się do Pana:
„Odwieczny, wielki, wszechmocny Boże! Dziękuję Ci i sławię Cię za wielkie dzieła,których dopełniłeś na mnie. Bez żadnej mojej zasługi, jedynie z Twej dobroci dałeś mi życie,choć jestem tylko prochem i marnym stworzeniem. Nie złożyłam Ci należnej podzięki za te dobrodziejstwa; jakże, więc mam żądać czegoś dla siebie, za co niczym nie mogę Ci się odpłacić? Spojrzyj jednak, mój Panie i Ojcze, na Twego Syna Jednorodzonego daj mi to,czego najbardziej potrzebuję aby utrzymać Jego naturalne życie; ocal życie mego oblubieńca abyś mógł go użyć w służbie Twego Majestatu; pozwól mi służyć Twemu Boskiemu Synowi, który dla odkupienia ludzi przyjął ciało".

A pełna litości Matka martwiła się zwłaszcza z powodu Boskiego Dziecięcia, które nie miało jeszcze pięćdziesięciu dni i było bardzo delikatne. Wprawdzie otulała Je i przykrywała jak tylko mogła, nie była jednak w stanie zapobiec temu, że jako rzeczywisty człowiek musiało ponosić dolegliwości przyrody, płakało i drżało na całym ciele, tak jak czyniłyby to wszystkie inne dzieci.
Wtedy troskliwa Matka użyła swej wiary i modlitwy.
I tak się stało: niebawem ustał deszcz i wiatr nie dochodził już do Dziecięcia.
W podziękowaniu za tę pełną miłości troskliwość Dziecię Boże rozkazało aniołom, aby przyszli z pomocą Jego miłościwej Matce...

 

Aniołowie uczynili z siebie zasłonę—jasno promieniejącą i nie przepuszczającą zimna i wiatru kulę, w której zamknęli swego Wcielonego Boga, Jego Matkę i św. Józefa; w ten sposób znaleźli Oni lepsze
schronienie aniżeli w pałacach i najkosztowniejszych szatach najpotężniejszych władców na ziemi. W ten sposób aniołowie postępowali jeszcze kilka razy na tej pustyni Bersabejskiej.
Była to ta sama pustynia, na której niegdyś Eliasz, uciekając przed Jezabellą, otrzymał od Anioła Pańskiego chleb upieczony w popiele, który go tak wzmocnił, że doszedł aż do góry Horeb.
Po wielu cierpieniach i tułaczkach święta Rodzina przybyła do zaludnionych okolic Egiptu.
Święci wędrowcy dopiero po długim tułactwie stanęli u celu swej podróży,którym było Heliopolis.
Cały kraj, rządzony przez bałwochwalców, mieli oni przejść i uszczęśliwić swą obecnością; Kraj ten służyć miał teraz za przytułek dla Syna Bożego.
Gdy Dziecię Boże na ręku swej Matki wstępowało do jakiejś miejscowości, podnosiło oczy ku niebu, składało rączki i modliło się do Ojca niebiańskiego o zbawienie dla jej mieszkańców, będących pod panowaniem szatana.
Używało swej nieograniczonej mocy przeciwko złym duchom zamieszkującym w bożkach i strącało je do przepaści. Złe duchy z szybkością błyskawicy opuszczały obrazy i posągi bożków i kryły się w najgłębszych czeluściach piekła.
Z wielkim łoskotem padały posążki bożków, wywracały się świątynie i ołtarze poświęcone ich czci. Najświętsza Panna znała dobrze przyczynę tych cudownych zdarzeń; łączyła swe modlitwy z modlitwą Najświętszego Syna, ponieważ brała udział we wszystkim, co służyło zbawieniu ludzi.
Również św. Józef wiedział, że wypadki te były dziełem Wcielonego Syna Bożego i pełen świętego podziwu chwalił Pana.W końcu święci wędrowcy przybyli do Heliopolis, która to nazwa oznacza tyle, co„miasto słoneczne".
Zatrzymali się tutaj, bowiem w tym mieście mieli przeżyć siedem lat swego wygnania.
Św. Józef znalazł mieszkanie i przyrzekł, że zapłaci umówioną dzierżawę. Za sprawą Bożą znalazł osobny domek na obrzeżach miasta, wystarczająco obszerny, aby ich pomieścić. Domek stał w pewnym oddaleniu od miasta, tak jak życzyła sobie rodzina.
Najświętsza Panna w głębokiej pokorze padła na ziemię i ucałowała posadzkę tego domku, dziękując Najwyższemu, że po długiej i mozolnej wędrówce znalazła to schronienie. Dziękowała nawet ziemi i przyrodzie za to, że przyczyniają się do Jej istnienia, bo w swej niezrównanej pokorze uważała się zawsze niegodną tego, co otrzymuje.
Modliła się do Boga i wszystko, co miała czynić w tym nowym mieszkaniu poświęciła Jemu na chwałę i na służbę zbawienia ludzi... .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nicze

Nie chcę nikogo urazić, ale uważam, że wierzenie w anioły, jakąś magiczną moc sprawczą i tego typu sprawy jest co najmniej infantylne i świadczy o podatności na manipulacje. Logicznym jest, że ludzie próbują nadać jakiś sens swojemu istnieniu i znaleźć odpowiedź na nieznane, tj. jak powstał świat itd, ale jest tyle dziur w tych wszystkich opowieściach związanych z religiami, że głowa mała. To wszystko to jedna wielka mitologia i raczej powinno się to postrzegać jako świadectwo tego, jak niegdyś ludzie postrzegali świat i próbowali wyjaśnić sobie to, co było dla nich nie zrozumiałe. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tośka
1 godzinę temu, iliria napisał:

Oboje narażeni byli na mnóstwo uciążliwości; większe jednak były cierpienia,które w swoim sercu odczuwała Maryja na skutek cierpieć swego Dziecięcia i św. Józefa; ten martwił się natomiast z powodu cierpień Jezusa i Maryi 

przedstawiasz jakby to była rodzina psychopatów 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zorza
2 godziny temu, Nicze napisał:

Nie chcę nikogo urazić, ale uważam, że wierzenie w anioły, jakąś magiczną moc sprawczą i tego typu sprawy jest co najmniej infantylne i świadczy o podatności na manipulacje. Logicznym jest, że ludzie próbują nadać jakiś sens swojemu istnieniu i znaleźć odpowiedź na nieznane, tj. jak powstał świat itd, ale jest tyle dziur w tych wszystkich opowieściach związanych z religiami, że głowa mała. To wszystko to jedna wielka mitologia i raczej powinno się to postrzegać jako świadectwo tego, jak niegdyś ludzie postrzegali świat i próbowali wyjaśnić sobie to, co było dla nich nie zrozumiałe. 

 

o Aniołach jest w ewangelii św Łukasza , a ewangelia to nie jest mitologia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NietzschegoSobie
59 minut temu, zorza napisał:

o Aniołach jest w ewangelii św Łukasza , a ewangelia to nie jest mitologia.

W ogóle nie zrozumiałaś sensu tamtej wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przygnębiony
WtomiGraj
41 minut temu, zorza napisał:

o Aniołach jest w ewangelii św Łukasza , a ewangelia to nie jest mitologia.

Ale mitologia dla ludów antycznych to były religijne księgi, swego rodzaju Ewangelia.

 

Dumam sobie w mojej główce: królowie Perscy (w czasach Jezusa - Państwo Partyjskie)

Cytat

często wysyłali specjalnych, zaufanych "inspektorów" - zwanych "oczami i uszami króla", którzy mieli informować o poczynaniach konkretnego satrapy.

za Wikipedią.

 

Czemuż to nie mieli by wysłać kogoś takiego do graniczącej z Państwem Partyjskim prowincji rzymskiej (Syria), np. po to by sprowokować kolejny incydent militarny, albo w jakimś innym celu? Nie, wiem jakim? [Potrzebna pomoc dobrego starożytnika].

Stopniowo narastał bunt Żydów wobec okupanta, czego wyrazem była późniejsza wojna żydowska (66-73 n.e.) i powstanie Bar-Kochby (132–135 n.e.,). Nastrój niezadowolenia zapewne dobrze był znany w państwie sąsiadującym z Imperium Romanum, dlaczego w rebeliantach Judei nie mieliby upatrywać ewentualnego sojuszu, albo chociaż zapalnika?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...