Ks Trigades Adiner 2 Napisano 24 Czerwca 2018 chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aloha 5 Napisano 25 Czerwca 2018 11 godzin temu, Ks Trigades Adiner napisał: chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa chodziu o ciało i Krow Pana Jezusa No właśnie, czy Prawosławni tak jak Rzymskokatolicy, rozumieją iż chodzi o krew symbolizowaną winem i ciało symbolizowane chlebem, czyli dosłownie ? Jak ksiądz rozumie Jana 6;63 "Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, " Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ks Trigades Adiner 2 Napisano 25 Czerwca 2018 Bóg prognie przekazać nam przez Pana Jezusa że cioło jest mnij ważne nioż dusza i Bóg uzdtrowija najpierw dusze a jeśli to nom pisano potom duszę. Słowa oczuszcza dudsze alo nie oczuszcza cieła . Daltego po smiorci przyda nam sia tylk dusza umiera nam cieło ale nie dusza Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aloha 5 Napisano 25 Czerwca 2018 44 minuty temu, Ks Trigades Adiner napisał: Bóg prognie przekazać nam przez Pana Jezusa że cioło jest mnij ważne nioż dusza i Bóg uzdtrowija najpierw dusze a jeśli to nom pisano potom duszę. Słowa oczuszcza dudsze alo nie oczuszcza cieła . Daltego po smiorci przyda nam sia tylk dusza umiera nam cieło ale nie dusza Szanowny i zacny człowieku na stanowisku, we fragmencie o który pytam jest mowa o DUCHU nie o DUSZY !!! No chyba że dla Ciebie to wszystko jedno ? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ks Trigades Adiner 2 Napisano 26 Czerwca 2018 w tom frogmencie to ma do tego dzałanie drogi panie spożywanie ciała i krwi pana Jezusa dosłownu to już w Pismie swiatym zapisanu Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Icona Napisano 26 Czerwca 2018 spożywanie jest dosłowne bo z chwilą przyjęcia komunii świętej , niekiedy objawiał się rzeczywisty wygląd ciała pańskiego . w Garabandal , Lanciano , i inne , a obecnie w kilku kościołach na dalekim wschodzie są dostępne fotografie ( i filmy) otwartych ust tych osób co komunię św przyjęli sekundę wcześniej , widać wyraźnie ciało z krwią . Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aloha 5 Napisano 28 Czerwca 2018 W dniu 26.06.2018 o 18:19, Ks Trigades Adiner napisał: w tom frogmencie to ma do tego dzałanie drogi panie spożywanie ciała i krwi pana Jezusa dosłownu to już w Pismie swiatym zapisanu Chociażby już w tym 6 rozdziale Ewangelii Jana jest napisane tak : " A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie jego, rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, " Tak więc nauczanie Jezusa o spożywaniu Jego należy rozumieć DUCHOWO-PRZENOŚNIE. Podobnie jak nakaz trwania w Nim jako Krzewie winnym w 15 rozdziale tej księgi, nie dotyczy dosłownej winorośli, lecz trwanie w nauce Jezusa Chrystusa. W dniu 26.06.2018 o 19:47, Gość Icona napisał: spożywanie jest dosłowne bo z chwilą przyjęcia komunii świętej , niekiedy objawiał się rzeczywisty wygląd ciała pańskiego . w Garabandal , Lanciano , i inne , a obecnie w kilku kościołach na dalekim wschodzie są dostępne fotografie ( i filmy) otwartych ust tych osób co komunię św przyjęli sekundę wcześniej , widać wyraźnie ciało z krwią . Takie wydarzenia uważasz za cud ? Myślę że wielu ludzi uważa podobnie, jednakże pamiętać trzeba że każde nadprzyrodzone wydarzenie, może mieć DWA źródła...Boże i diabelskie... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tadeusz Napisano 28 Czerwca 2018 chciałeś napisać boże lub diabelskie , bo wątpie by były oba naraz . Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ks Trigades Adiner 2 Napisano 28 Czerwca 2018 9 godzin temu, aloha napisał: Chociażby już w tym 6 rozdziale Ewangelii Jana jest napisane tak : " A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie jego, rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, " Tak więc nauczanie Jezusa o spożywaniu Jego należy rozumieć DUCHOWO-PRZENOŚNIE. Podobnie jak nakaz trwania w Nim jako Krzewie winnym w 15 rozdziale tej księgi, nie dotyczy dosłownej winorośli, lecz trwanie w nauce Jezusa Chrystusa. droga czons twaich pogadówek jost prawdziowa ale w pierwszej czasci chodzi o to abyśmy spożyli cało i krow Pana jdzusa a nic innego . a ciało i krow sporzywamu podczas eucharystii pod postacia komunikantu i wina któro się przemionia w cieło i krow Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aloha 5 Napisano 29 Czerwca 2018 18 godzin temu, Gość tadeusz napisał: chciałeś napisać boże lub diabelskie , bo wątpie by były oba naraz . Tak, masz rację Cieszy mnie że zdajesz Sobie z tego sprawę, bo zbyt wielu ludzi naiwnie każde nadprzyrodzone wydarzenie przypisują Stwórcy. 12 godzin temu, Ks Trigades Adiner napisał: 21 godzin temu, aloha napisał: Chociażby już w tym 6 rozdziale Ewangelii Jana jest napisane tak : " A Jezus, świadom, że z tego powodu szemrzą uczniowie jego, rzekł im: To was gorszy? Cóż dopiero, gdy ujrzycie Syna Człowieczego, wstępującego tam, gdzie był pierwej? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, " Tak więc nauczanie Jezusa o spożywaniu Jego należy rozumieć DUCHOWO-PRZENOŚNIE. Podobnie jak nakaz trwania w Nim jako Krzewie winnym w 15 rozdziale tej księgi, nie dotyczy dosłownej winorośli, lecz trwanie w nauce Jezusa Chrystusa. droga czons twaich pogadówek jost prawdziowa ale w pierwszej czasci chodzi o to abyśmy spożyli cało i krow Pana jdzusa a nic innego . a ciało i krow sporzywamu podczas eucharystii pod postacia komunikantu i wina któro się przemionia w cieło i krow Przyjmowanie Wieczerzy Pańskiej jest wspominaniem Śmierci Jezusa Chrystusa ! Uważam że zwyczajne rozumienie wszystkich zapisów o tym, na to wskazuje. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ks Trigades Adiner 2 Napisano 29 Czerwca 2018 ja wiom jak się czyta i rozumuje Pismo świąto uczyłom się o tym w liceum w szkolju teologiczno historycznym profilom maturu z katehezu i rZumium take zeczu że Matka Boza nie mioła wielu dziadków bo pan Jezus nazywał bliznich bracmi i siestrami wiom że jesczo co sektu swietków jechowyh gawarii ze tylko oni zostaną zbawienii gdysz w biblii jost licba którą toz znasz czy ze nalozy kliczyc ilju się wybaczu i talko 77 gdyż 77 to liczba nieskonconosci .Alo w tom tekście Bóg kaze abyśmy spozywali jewo ciało i krow pod postacia kumunikantu i wina po przeistoczoniu oczuwiscie róznioew ludzi maja u bratorskim kosciolju prawosławnum zamiast komunikantów katurw w armeniii sprowadził zakon Krzyrzowy jost zwyczjnów chleba a u katulików zwyklo spozuwa się talko ciało pod postacia komunkantuw a krew piju kapłon talko macie wyjątki w wialki czeteiork i waszo swianto katolickowe Boze Cieło Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tadeusz Napisano 29 Czerwca 2018 Skoro przemiana wody w wino była rzeczywista w Kanie Galilejskiej , tak i przemiana chleba w ciało a wina w krew Jezusa , też musi być rzeczywista . Tym bardziej , że o tej przemianie swego ciała i krwi oraz spożywaniu , Jezus wielokrotnie mówił . Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aloha 5 Napisano 30 Czerwca 2018 17 godzin temu, Gość tadeusz napisał: Skoro przemiana wody w wino była rzeczywista w Kanie Galilejskiej , tak i przemiana chleba w ciało a wina w krew Jezusa , też musi być rzeczywista . Tym bardziej , że o tej przemianie swego ciała i krwi oraz spożywaniu , Jezus wielokrotnie mówił . Szanowny Tadeuszu, bądź uprzejmy wskazać rzekome teksty mówiące o przemianie, przeistoczeniu, uobecnieniu ? Gdyż ja znam na pewno ten fragment z 1 Koryntian 11;23-26 Cytat Albowiem ja przejąłem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której był wydany, wziął chleb, a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie na pamiątkę moją. Podobnie i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich to nowe przymierze we krwi mojej; to czyńcie, ilekroć pić będziecie, na pamiątkę moją. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie. Bynajmniej tutaj nie ma nawet takiej sugestii o której piszesz. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Ks Trigades Adiner 2 Napisano 1 Lipca 2018 W dniu 29.06.2018 o 16:14, Gość tadeusz napisał: Skoro przemiana wody w wino była rzeczywista w Kanie Galilejskiej , tak i przemiana chleba w ciało a wina w krew Jezusa , też musi być rzeczywista . Tym bardziej , że o tej przemianie swego ciała i krwi oraz spożywaniu , Jezus wielokrotnie mówił . prawdo Własnio tu jost o preistoczoniu Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
nie zaginiony Napisano 26 Czerwca 2019 pobyt Glorii w zaświatach: " ... To była chwila strasznego bólu i potwornego strachu ...". Przepełniona strachem pojęłam, że dusze te nie mogą mi pomóc. W obliczu tego strachu i paniki ponownie zaczęłam wołać: „Kto się pomylił? To musi być jakiś błąd! Spójrzcie, jestem święta, wszyscy nazywali mnie za życia świętą. Nigdy nie kradłam i nigdy nie zabiłam. Nikomu nie zadałam cierpień. Zanim zbankrutowałam, za darmo leczyłam zęby i często nie żądałam pieniędzy, gdy nie mogli mi zapłacić. Robiłam paczki dla biednych… Co ja tutaj robię?” Domagałam się respektowania moich praw! Byłam przecież taka dobra, powinnam trafić prościutko do Nieba. „Co tu robię? Chodziłam w każdą niedzielę na Mszę św., mimo że podawałam się za ateistkę. Wprawdzie nie zważałam na to, co mówił ksiądz, ale nigdy nie opuściłam Mszy św. Jeśli w całym życiu nie było mnie na niej pięć razy, to tylko tyle, nie więcej. Co ja tutaj zatem robię?! Uwolnijcie mnie stąd! Wyciągnijcie mnie stąd!” Krzyczałam i wrzeszczałam, pokryta tymi ohydnymi stworami, które się mnie uczepiły: „Jestem wyznania rzymsko-katolickiego, jestem praktykującą katoliczką, proszę, uwolnijcie mnie stąd!”. Gdzie się podziała moja pozycja społeczna? Zostałam wciągnięta w jakiś tunel, który nagle pojawił się i prowadził w dół. Na początku było jeszcze trochę światła. Roiło się tu jak w ulu, tak wielu ludzi tu było. Dorośli, starcy, mężczyźni, kobiety – krzyczący głośno, przenikliwie, zgrzytający zębami. Byłam wciągana coraz głębiej i zmierzałam nieprzerwanie w dół, mimo że ciągle starałam się stamtąd wydostać. Światło stawało się coraz bardziej skąpe, a ja leciałam tym tunelem, aż ogarnęła mnie niezwykła ciemność. Górę spowijało światło, w dole zaś była coraz większa ciemność. Bezbronna zapadłam w tę ciemność, której nie da się z niczym porównać. Najciemniejsza ciemność tej ziemi jest przy niej jasnym południem. I tamtejsza ciemność wywołuje straszne cierpienia, przerażenie i wstyd. I strasznie cuchnie. Widziałam coraz więcej strasznych postaci i istot zniekształconych w sposób, którego nie można sobie wyobrazić. A najgorszym doświadczeniem przy tym było dla mnie to, że – jak się zorientowałam – wychodził ze mnie okropny odór. Ile pieniędzy wydawałam w całym życiu na perfumy i odświeżacze powietrza, gdyż niczego bardziej nie nienawidziłam jak smrodu! I tak oto spostrzegłam, że moje grzechy nie były gdzieś poza moją duszą, ale były we mnie, wewnątrz mojej duszy, i to stamtąd rozprzestrzeniał się ów nieznośny smród. Przypominałam demona, straszną bestię, zniekształconą przez wszystkie moje okropności. Moja matka, którą zauważyłam była ubrana w świetliste szaty Pana, a ja byłam ubrana w worek na śmieci – przez bestię, przez samego diabła. Tam była żywa ciemność. Tam nic nie jest martwe lub nieruchome. Po tym jak bezradna i bezbronna przemierzyłam ten tunel, dotarłam niespodziewanie na równe podłoże. Byłam w tym momencie całkowicie zrozpaczona, ale i ogarnięta silną wolą ucieczki, stałam się całkiem mała, maleńka. Wtedy nagle ujrzałam, że podłoże otwarło się. Wyglądało jak wielkie wrota, jak przeraźliwie wielką paszczę otchłani. Podłoże żyło, trzęsło się!!! Czułam się strasznie , a pode mną była ta napawająca strachem, przerażająca otchłań, której po prostu nie jestem w stanie opisać ludzkimi słowami. Najgorsze było to, że nie czuło się tu wcale obecności i miłości Boga. Nie było niczego – nawet promyka nadziei. Ta przepaść nieodparcie wsysała mnie w dół. Krzyczałam jak szalona. Śmiertelnie przestraszyłam się, gdy zauważyłam, że nie mogłam zapobiec upadkowi, że nieprzerwanie wciągana byłam w dół. Wiedziałam, że jeśli spadnę, to nigdy stamtąd nie wrócę i że bez końca będę spadać coraz to głębiej i głębiej. Dokonałaby się śmierć mojej duszy, duchowa śmierć mojej duszy. Bezpowrotnie zatraciła bym się. W czasie tego przerażającego horroru, na brzegu tej przepaści, poczułam nagle jak zjawił się św. Michał Archanioł i chwycił mnie za stopę. Moje ciało wpadało już do otchłani, ale on przytrzymywał mnie za stopy. To była chwila strasznego bólu i potwornego strachu ... , Świetlisty Anioł podniósł mnie niegodną i uratował ... ". Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
gość x Napisano 27 Czerwca 2019 zaświatów ciąg dalszy: Najważniejsze, że zostałam uratowana. Na koniec skończyły mi się imiona świętych, których przywoływałam. Żaden już nie przychodził mi na myśl i nagle zapadła grobowa cisza. Ta cisza sprawiała, że znowu czułam nieopisane cierpienia. Poczułam beznadziejną pustkę. Czułam się samotna i całkowicie opuszczona. Umiałam myśleć tylko o tym, że na ziemi wszyscy ludzie z pewnością myślą o mnie, przywołując moją reputację osoby dobrej, pięknej i świętej. Tę opinię umyślnie zbudowałam, dzięki stworzonemu przez siebie fikcyjnemu światu. Wszyscy opłakiwali mnie, żadna z tych opłakujących mnie osób, które spodziewały się mojej śmierci – nawet moi najgorsi wrogowie – nie mogli wyobrazić sobie, w jak beznadziejnej sytuacji znajdowałam się, czyli tuż przed wiecznym potępieniem, przed odejściem do piekła, w którego istnienie większość z tych płaczących osób całkiem już nie wierzyła. Te myśli kłębiły się w moim umyśle. Ciągle kręciłam głową, wyrażając zaskoczenie z powodu rozdźwięku między moim położeniem a myślami opłakujących mnie osób. Wówczas wzniosłam oczy ku górze i ujrzałam oczy mojej matki. Nasze spojrzenia spotkały się. Spoglądamy na siebie, patrzymy sobie wprost w oczy. Pośród wielkich cierpień wołam do niej: „Mamo! Co za hańba. Potępiają mnie. Stamtąd, gdzie muszę iść, nigdy już nie powrócę i nigdy więcej się nie zobaczymy.” Ujrzałam moich rodziców Podczas gdy moje ciało na ziemi znajdowało się w śpiączce, ujrzałam małe światło. A wiedzcie, że jedno malutkie światełko w tej nieprzeniknionej ciemności jest już czymś wspaniałym, gdy znajdujecie się w takiej absolutnej, nie dającej się opisać ciemności. To najlepsze, co może się wam w tej sytuacji przytrafić. To największy prezent, o którym można pomarzyć i na którego otrzymanie nie ośmielacie się mieć nadziei. Spoglądam w górę i zauważam tam mojego ojca. Umarł 5 lat przed tym wydarzeniem. Stał prawie na skraju tej przepaści. Miał trochę więcej światła niż ja, w dole. Kilka stopni wyżej zobaczyłam moją matkę. Miała jeszcze więcej światła. Była zatopiona w modlitwie, jakby w postawie adoracji. Gdy ujrzałam ich oboje, wypełniła mnie taka radość, tak wielka, że nie mogąc się opanować zaczęłam wołać: „Tato! Mamo! Jakże się cieszę, że was widzę. Proszę, wyciągnijcie mnie stąd! Proszę was z całego serca, wyciągnijcie mnie stąd! Wydostańcie mnie stąd!” Gdy na mnie spojrzeli i mój tata zobaczył mnie w tej beznadziejnej sytuacji... musielibyście zobaczyć ten wielki ból, który mogłam wyczytać z ich twarzy... Po tamtej stronie natychmiast widzi się takie rzeczy, gdyż każdego rozpoznaje się do głębi. Tak więc popatrzyłam na nich i natychmiast odczułam ogromny smutek i cierpienie, jakie czuli moi rodzice, widząc mnie w takim stanie. Mój tata zaczął gorzko płakać, zasłonił twarz rękami i lamentował: „Córko! Moja córeczko!” A moja matka dalej modliła się. I tak oto zdałam sobie sprawę, że moi rodzice nie mogli mnie wydostać. Przy tym wszystkim wielkim cierpieniem było to, że moją sytuacją przyczyniłam się do tego, że także tam, gdzie byli, musieli dodatkowo znosić mój ból. Moje cierpienie potęgowało i to, że widziałam, jak dzielą je ze mną, nic nie mogąc dla mnie zrobić. Pojęłam również, że byli tu, ponieważ musieli zdać Panu sprawę z wychowania mnie. Byli ustanowionymi strażnikami talentów, które Bóg mi dał. Mieli obowiązek ustrzec mnie przed atakami szatana – swoim życiem i przykładem. Mieli obowiązek podtrzymywać łaski, dane mi przez Pana. Wszyscy rodzice są strażnikami talentów, które Bóg daje ich dzieciom. Gdy ujrzałam cierpienie moich rodziców, przede wszystkim mojego ojca, krzyczałam zrozpaczona: „Wyciągnijcie mnie stąd, zabierzcie mnie stąd!” W tym momencie mojej matce została udzielona wielka, cudowna łaska. Przez cały czas była całkowicie nieruchoma. I nagle podniosła dwa palce ku górze. Dała mi przez to wyraźny znak, bym również spojrzała do góry. W tej samej chwili od moich oczu odpadły dwie wielkie skorupy, które sprawiały mi niewyobrażalny ból i były powodem mojej duchowej ślepoty. Odpadły i ujrzałam nagle niesamowicie piękny widok: naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Z wielką skruchą i wstydem, wśród wielkich cierpień w sercu, zaczęłam drzeć się w niebogłosy: „Panie Jezu, zmiłuj się nade mną! Przebacz mi! Panie, daj mi drugą szansę!” I w tym momencie przeżyłam najpiękniejszy moment w całej tej historii. Brakuje mi po prostu słów, by właściwie opisać tę chwilę. Oto nasz Pan, Jezus Chrystus, zszedł na dół i wyciągnął mnie z tej czarnej, okropnej otchłani, z tej napawającej strachem otchłani. I gdy mnie wyciągnął i ujął za rękę, wtedy te wszystkie stwory, te ohydne kreatury i te palące plamy, które wcześniej czułam, odpadły ode mnie. Uniósł mnie do góry i przeniósł na tę płaszczyznę, na której byłam już wcześniej wcześniej ...". Zaraz po tym zostałam przeniesiona do kaplicy, gdzie trwała msza pogrzebowa za mego kuzyna ... ". Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
nie zaginiony Napisano 29 Czerwca 2019 zaświatów cd: "... Zaraz zostałam przeniesiona do kaplicy gdzie była msza pogrzebowa za mego siostrzeńca, który zginął od pioruna. Zobaczyłam tam Najświętszą Pannę na kolanach, gdy kapłan ofiarował Naszego Pana Jezusa w Hostii, podczas Mszy św. odprawianej za duszę mojego kuzyna. Maryja Niepokalana modliła się też i za mnie! Klęcząc u stóp Naszego Pana Jezusa, z jej cudnych oczu bezustannie płynęły łzy, zbierała wszystkie modlitwy, jakie ludzie na ziemi ofiarowywali za mnie, i Bogu je oddawała. W chwili Podniesienia, gdy kapłan podnosi Hostię, obecność Jezusa jest odczuwalna i wszyscy trwają pokornie na klęczkach, nawet złe duchy! Wierzcie mi, że było dla mnie wstrząsające, kiedy ujrzałam jak, przy przejściu Naszego Pana Jezusa, wszystkie te stworzenia ciemne, nawet te straszne byty, rzucały się na ziemię przed Bogiem w imponującym uwielbieniu. Ujrzałam znów Niepokalaną Dziewicę, wdzięcznie klęczącą u stóp Pana, orędującą za moje ocalenie. Wkrótce pan Jezus z miłością, nie dającą się wyrazić ludzkimi słowami, zwrócił się do mnie i powiedział: „Powrócisz na ziemię, otrzymasz drugą szansę...” Powiedział też z powagą: „Tej łaski powrotu nie otrzymujesz tylko dzięki modlitwom twoich przyjaciół i najbliższych. Możesz jednak powrócić dzięki modlitwie bardzo wielu ludzi, którzy nie są z tobą spokrewnieni i nie należą do twojej rodziny. Tak wiele obcych ci osób gorzko płakało, modliło się za Mnie ze złamanym sercem i z głębi duszy.”W owym momencie ujrzałam, jak mnóstwo świateł, niczym małe białe płomienie, pełne bezinteresownej i czystej miłości, zaczęło świecić. I widzę nagle wszystkie osoby, które się za mnie modliły. To było ukazanie mocy modlitwy wstawienniczej. Wszystkimi tymi światłami były tysiące osób, które dowiedziały się o moim wypadku z gazet, serwisów radiowych i telewizyjnych. Były poruszone tą wiadomością, płakały z tego powodu, wznosiły za mnie do Pana akty strzeliste, i naprawdę mi współczuły. Wiele z nich coś ofiarowało i poświęciło dla uratowania mnie. Wiedzcie, że Msza św. jest największym darem, jaki możecie komuś ofiarować. Eucharystia bowiem nie jest dziełem człowieka, a bezpośrednią interwencją Boga w świecie. Wówczas Pan rzekł do mnie: „Ten człowiek, którego tam widzisz, to osoba, która – mimo że jesteście sobie całkowicie obcy – odczuła tak wielką sympatię i wielką miłość, że trudno sobie wyobrazić.” Pan pokazał mi, jak to wszystko się wydarzyło. Ten biedny mężczyzna indiańskiego pochodzenia, dla mnie święty rodak, żył na wsi u stóp Sierra Nevada de Santa Marta. Był to biedny i bardzo prosty rolnik. Nie miał wystarczająco dużo pożywienia dla własnej rodziny. Pożar zniszczył mu w owym roku zbiory. Właśnie ten prosty człowiek zobaczył moje zdjęcie z artykułem o spaleniu mnie przez piorun, z wielkim pośpiechem i nie zwlekając długo, upadł na kolana i począł bardzo gorzko i rzewnie płakać. Uczynił to z tak wielką, wewnętrzną, bezinteresowną oraz dziecięcą miłością! I odmówił przy tym płaczącym głosem następującą modlitwę: „Ojcze w Niebie, Panie mój i Boże, zmiłuj się nad moją siostrzyczką. Panie, uratuj ją, pomóż jej, Panie, nie pozwól, aby zginęła, wejrzyj łaskawie i zaopiekuj się nią. Jeśli uratujesz moją siostrzyczkę, obiecuję Ci, że pieszo przebędę pielgrzymkę do sanktuarium w Buga[21] i na pewno dotrzymam tej obietnicy. Ty zaś Boże pomóż mojej siostrzyczce i uratuj ją!” Wyobraźcie sobie! Jakiś całkiem prosty i biedny rolnik, który nie klął na Boga ani Go nie obrażał, mimo że musiał znosić głód i pragnienie, który pojmował czym jest prawdziwa, bezinteresowna miłość, oferuje Panu przemierzenie naszego wielkiego kraju, by przebyć obiecaną pielgrzymkę za kogoś, kogo w ogóle nie znał i nigdy nie spotkał w swoim życiu. Pan wyjaśnił mi: „Widzisz teraz! To nazywam miłością bliźniego!” Zaraz po tym powiedział mi: „Powrócisz na ziemię. O swoim przeżyciu nie opowiesz tysiąc, ale tysiące tysięcy razy. To, co dziś usłyszeliście, albo co przed chwilą przeczytaliście, jest waszą drugą szansą, okazją, którą wszyscy, wy i ja, zawdzięczamy jedynie niezmierzonej dobroci naszego Boga. Skorzystajcie z tej oferty. Być może to jest wasza ostatnia okazja. Dzięki naszemu dobremu Panu przeżyłam to, co przeżyłam. W ten sposób dzięki łasce Boga mogę wam o tym mówić... ". Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 29 Czerwca 2019 ? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
nie zaginiony Napisano 3 Lipca 2019 Oto bohaterka tych przeżyć w zaświatach, cała i uzdrowiona. Podróżuje teraz po świecie i opowiada wszystko to, co jej się przydarzyło, tak jak obiecała. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
wędrowiec Napisano 5 Lipca 2019 Dziewczynka z Korei (ze zboru protestanckiego) widziała Niebo i piekło. W tym filmie opowiada o małym sądzie Jezusa. Wspomaga się w odpowiedziach swoimi rysunkami , a mama jej pomaga. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
za grobelny Napisano 23 Grudnia 2019 Jeśli śni się komuś dawno zmarła babcia, daje pobożne rady i ostrzega przed złym światem, to znaczy, że życie po życiu jakieś istnieje. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 26 Grudnia 2019 A czy do bycia na drugim świecie nie są potrzebni jeźdźcy z apokalipsy? No bo przecież wtedy nastąpi sąd i rozdawanie nagród Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
praktyk Napisano 19 Stycznia 2021 Pewna mistyczka patrzyła kiedyś z okna swego domu na drogę , którą szły dwie koleżanki. Widziała bardzo pewną siebie dziewczynę ekstra uczesaną, super ubraną w najnowsze ciuchy, najnowsze buty i takież bajeranckie dodatki. Obok niej szła licho ubrana szczupła dziewczyna, niosąc z trudem bagaż koleżanki, bo było jej ciężko. Uboga sukienka i marne obuwie nie pomagały swobodnie wędrować pod górę. Wówczas mistyczce zachciało się spać i położyła się i zasnęła. We śnie zobaczyła jak dalej obie przyjaciółki szły tą drogą. Teraz we śnie obie koleżanki wyglądały całkiem inaczej, nie do poznania. Teraz uboga dziewczyna była ubrana w białą suknię aż do kostek, z pięknymi jasnymi włosami i diademem złotym na czole. Szła pewnym krokiem podtrzymując lekko swą przyjaciółkę, która szła z trudnością. Z kolei jej koleżanka wyglądała całkiem inaczej. Była umęczona, w poplamionej krótkiej sukni , z podartymi rękawami i rozwianym uczesaniem i plamami na twarzy. Jak chcesz wiedzieć jak jest ze stanem duszy, to poproś bliską ci osobę niech opisze ci jak wyglądasz we śnie. Da się to zrobić, nie jest to zbyt trudne. Wtedy zobaczysz prawdę obiektywną o sobie. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 19 Stycznia 2021 W temacie na postawione pytanie odpowiem krótko: Tak, istnieje życie po śmierci ciała. Życie jest wieczne, a nie tylko tu i teraz na Ziemi. 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
contemplator 427 Napisano 19 Stycznia 2021 19 minut temu, Dżulia napisał: W temacie na postawione pytanie odpowiem krótko: Tak, istnieje życie po śmierci ciała. Życie jest wieczne, a nie tylko tu i teraz na Ziemi. Ta... powtarzasz tylko nauki Platona o duszy nieśmiertelnej. Realia są zgoła inne... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach