Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Nastoika

Czy boicie się utraty pracy w obliczu kryzysu?

Polecane posty



Zadowolony
Miejscowy

Witam. 

 

Pracę można tak naprawdę stracić w każdej chwili w tych czasach. 

Wiem sam po sobie, jak ja pracowałem w różnych miejscach i były takie miejsca pracy, gdzie długo nie popracowałem. 

Były różne sytuacje. Trafiałem też do takich pracodawców, którzy nie bardzo byli chętni na płacenie za prace, więc zrezygnowałem, bo nie chciałem się męczyć z takimi pracodawcami i użerać. 

Pracowałem też u znajomego, który też nie był chętny za bardzo na płacenie, a praca lekka nie była, bo fizyczna. 

Płacił mi za godziny wypracowane, ale musiałem się upominać o swoje pieniądze za prace, bo by zapomniał. 

Potem, na końcu była taka sytuacja, że nie dostałem wypłaty za ileś wypracowanych godzin, i to jeszcze było przed świętami wigilijnymi, w zimie. 

Nie dostałem w terminie pieniedzy, tylko dopiero po ponad dwóch miesiącach i to też, przypadkowo, bo spotkałem tego człowieka gdzieś na ulicy, jak ja jechałem rowerem, a on jechał samochodem i się zatrzymał. I wtedy upomniałem się o swoje wypracowane pieniądze których wiele nie było. Bo tak to by mi prawdopodobnie w ogóle nie zapłacił, a nie wiem gdzie on mieszka, gdyż nigdy nie byłem w jego domu. 

I wtedy też już dałem sobie spokój z pracą u tego człowieka i mu o tym powiedziałem, jak go spotkałem i upomniałem się o pieniądze. 

 

Ja trafiałem do różnych miejsc pracy i najczęściej dobrze nie było. Musiałem sobie radzić za każdym razem, sam. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
1 godzinę temu, Miejscowy napisał:

Witam. 

 

Pracę można tak naprawdę stracić w każdej chwili w tych czasach. 

Wiem sam po sobie, jak ja pracowałem w różnych miejscach i były takie miejsca pracy, gdzie długo nie popracowałem. 

Były różne sytuacje. Trafiałem też do takich pracodawców, którzy nie bardzo byli chętni na płacenie za prace, więc zrezygnowałem, bo nie chciałem się męczyć z takimi pracodawcami i użerać. 

Pracowałem też u znajomego, który też nie był chętny za bardzo na płacenie, a praca lekka nie była, bo fizyczna. 

Płacił mi za godziny wypracowane, ale musiałem się upominać o swoje pieniądze za prace, bo by zapomniał. 

Potem, na końcu była taka sytuacja, że nie dostałem wypłaty za ileś wypracowanych godzin, i to jeszcze było przed świętami wigilijnymi, w zimie. 

Nie dostałem w terminie pieniedzy, tylko dopiero po ponad dwóch miesiącach i to też, przypadkowo, bo spotkałem tego człowieka gdzieś na ulicy, jak ja jechałem rowerem, a on jechał samochodem i się zatrzymał. I wtedy upomniałem się o swoje wypracowane pieniądze których wiele nie było. Bo tak to by mi prawdopodobnie w ogóle nie zapłacił, a nie wiem gdzie on mieszka, gdyż nigdy nie byłem w jego domu. 

I wtedy też już dałem sobie spokój z pracą u tego człowieka i mu o tym powiedziałem, jak go spotkałem i upomniałem się o pieniądze. 

 

Ja trafiałem do różnych miejsc pracy i najczęściej dobrze nie było. Musiałem sobie radzić za każdym razem, sam. 

 Słyszałem o takich co nie płacą, albo zwlekają miesiącami. Niestety winne tutaj są przepisy i ich egzekwowanie. Jak ktoś robi na czarno, a jeszcze tak się dzieje, to nie ma żadnych praw do ubiegania się o swoje prawa, no nie posiada nawet umowy o pracę, chociaż umowa zawarta ustnie, też podobno takie prawo daje, ale z tym bywa różnie. Zresztą o czym tu dyskutować jak nawet zawarcie umowy nie jest gwarantem wypłaty zaległych świadczeń. Takie przypadki też znam. Ja bardzo dawno temu bardzo szybko nauczyłem swojego pracodawcę płacić na czas. Jeżeli był dzień wypłaty i nie było pieniędzy, to mnie nie było na drugi dzień w pracy??‍♂️ Nauczył się bardzo szybko jak mu robota stanęła, a były terminy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy

Cóż, praca bez umowy ( ja tak też pracowałem, ale dlatego, że tak mi lepiej pasowało i to było uzgodnione z pracodawcami, gdyż nie pracowałem zawsze codziennie, więc nie opłacałoby mi się pracować na umowie o prace, bo wtedy ja bym niewiele zarabiał, bo część z tego co ja bym zarabiał, byłoby oddawane na podatek, na składki i ja bym nie wyżył z tego, co dostawałbym do ręki. ). 

Więc czasami, praca bez umowy jest dla niektórych jakąś koniecznością i to nie jest nic złego. No ale też z drugiej strony ryzyko, ze za pracę można nie otrzymać wypłaty, a wtedy bardzo trudno jest odzyskać należne pieniądze od pracodawcy, który może się wypierać i nie chcieć zapłacić. Bez umowy, bez potwierdzenia na "papierze", trudno jest udowodnić pracodawcy, że jest winien pracownikowi pieniądze za prace. 

Ale w moim przypadku to pracowałem w takich miejscach, gdzie miałem zapewnione, dzięki znajomościom, gdzieś ktoś mnie "wkręcił" do roboty, że pracodawcy są w porządku i płacą uczciwie za każdą wypracowaną godzinę. 

Tylko w jednym miejscu pracy najbardziej miałem taką pewność, w firmie leśnej, gdzie gość, pracodawca płacił uczciwie, za każdą godzinę, a nawet miałem zaliczki, jak potrzebowałem. 

I oczywiście, nie miałem umowy o prace u tego pracodawcy, a tylko ustną umowę, że ja z nim tak to ustaliłem. 

Natomiast, w innych miejscach pracy to już tak fajnie nie było. 

Jeżeli praca nie jest codziennie dla kogoś, a tylko parę dni w tygodniu, to nie opłaca się żadna "umowa", bo to by była strata dla pracownika. Lepiej już dostać całość wypłaty, ile by nie było do ręki, bo jest to lepsza korzyść. 

Zresztą nawet nie ma takich umów o prace tylko na tydzień lub na dwa tygodnie. Czyli na te dni, w które jest praca. 

Chyba że umowy o dzieło, które są jednorazowe, o ile dobrze się orientuję, ale takie umowy też nie dają żadnych podatków albo jakichś składek i ubezpieczenia. 

Bo nie wszystkie umowy w pracy są dla pracowników korzystne. Na pewno nie tzw. "śmieciówki". A niektórzy  prywatni pracodawcy omijają przepisy i tak kombinują, żeby nie opłacać za pracowników lub za niektórych pracowników podatków i składek. 

No i jak pracownik się na to godzi, to tak pracuje. 

 

Umowy o prace są różne. 

 

Wiem, bo miałem różne zajęcia na "treningach pracy", na wyjazdach intergracyjnych i były tam rozmowy z psychologami pracy, z doradcami zawodowymi. 

 

Kilka razy w czymś takim uczestniczyłem i zawsze mozna się czegoś tam dowiedzieć dobrego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
albatros

Wręcz przeciwnie , w kryzysie lepiej o pracę się starać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadowolony
Miejscowy

Ludzi leniwych też nie brakuje. 

Tact chcą dostać  coś za nic i nie pracować. 

 

A dlaczego kradną złodzieje i oszukują oszuści? Bo takim się często nie chce nigdzie pracować uczciwie, a chcą dostać, za nic kasę, bez pracy. 

No to kradną, oszukują, jak tylko mogą. W sieci jest dużo oszustw "na wnuczka", na policjanta i inne oszustwa. 

Szukają naiwnych ludzi, których można łatwo oszukać. 

Oni mają takie myślenie w swoich głowach: "A po co ja mam iść do normalnej roboty i pracować ciężko za najniższą pensję, jak jak ja mogę mieć dwa razy więcej, i to w ciągu krótkiego czasu, zdobywając nieuczciwie pieniądze"? 

No ale oszustwem nikt daleko nie zajedzie i prędzej czy później za to trzeba będzie odpowiedzieć. 

Bezkarności nie ma na całe życie. 

 

A jeżeli chodzi o pracę, to też zależy na jakich warunkach się pracuje. 

Czy praca jest stała i zagwarantowana, czy jest niepewna i tylko na jakiś czas. 

 

Ja tak miałem, że prawie zawsze tam, gdzie pracowałem to nie była to nigdy praca stała. 

Tylko na jakiś czas, a potem sobie musiałem radzić. 

I nikogo nie interesowało to, czy ja znajdę gdzieś indziej pracę, czy nie znajdę. 

A pracowałem za małe pieniądze, bo nie miałem innego wyjścia. Nigdy nikt mi za darmo nie dawał pieniędzy. Ja na każdą złotówkę musiałem zapracować. Na ulicy też nigdy nie znalazłem, ani razu nawet 20 zł. 

Są ludzie, którzy mogą tylko liczyć na samych siebie. 

Ja od polityków nie dostałem nigdy złotówki. Żaden prezydent, żaden poseł nie dał mi nigdy złotówki. 

No a tu jest taki rząd, który daje bez pracy pewnym grupom ludzi. 

Rodzinom, emerytom. 

Trafił im się "dobry wujek". 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 532
    • Postów
      251 486
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      818
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    Nadine
    Najnowszy użytkownik
    Nadine
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Nie napisałem przecież, że Ty twierdzisz, że działa źle. To raczej Ty takie twierdzenie sugerowałaś mi, więc jasno stwierdzam, że robiąc tak, nie działa źle.  Jeśli to jest TWÓJ ARGUMENT na usprawiedliwienie nieudzielania pomocy uchodźcom przez państwo (lub udzielania jej w minimalnym zakresie i wypychanie z powrotem) i ściganie prywatnych osób, które kierując się własnym sumieniem i empatią próbują pomóc (a nawet ciąganie takich osób po sądach), to taki argument jest dość... dziwny. Ratownik podczas katastrofy nie rozdaje kolorów kierując się narodowością poszkodowanych, ich religią, płcią, wiekiem. Kieruje się ich obrażeniami, tym, komu trzeba pomóc natychmiast a komu można w dalszej kolejności. Jeśli idąc za Twoim przykładem państwo jest takim symbolicznym ratownikiem, to aktualnie stosuje dwa niestandardowe kolory: jeden dla NASZYCH - pomagamy, drugi dla OBCYCH - odrzucamy.  
    • Miły gość
      Ciiiii🤫😄
    • Vitalinka
      Rzeczka...? A kto napisał, że działa źle? Hmmm? To był MÓJ ARGUMENT ahahahah i nie potrzebuje tłumaczeń ocb, bo sama podałam ten przykład, a idź Pan w cholerę 😉dobranoc😄.  
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Czyli o działaniu na podstawie wiedzy i umiejętności ratownika. Działanie zgodne z procedurami. Nie znaczy to wcale, że działa źle. Podobnie działa ratownik medyczny w wojsku, gdy musi szybko ocenić szanse na uratowanie rannych. Kolory są wskazówką do kolejności udzielania pomocy/rodzaju pomocy.
    • Vitalinka
      Nie o tym mówię, mówię o kolorach przyznawanych w ratownictwie podczas katastrof.  
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Ratownicy mają bardzo trudną pracę i niestety bywa też tak, że spotykają się z niewdzięcznością. Należy im się szacunek i uznanie. To są prawdziwi bohaterowie żyjący wśród nas. Nie uważam jednak tego Twojego porównania, Vitalinko, za trafne. Jest oczywiste, że czasami trzeba wybrać, kogo ratować i nie znaczy to, że ratownik sprzeciwia się pomaganiu. Czas nie stoi w miejscu. Gdy na reakcję pozostają sekundy czy minuty, ratownik działa zgodnie ze swoją wiedzą, umiejętnościami i rozeznaniem sytuacji. I wtedy też nie będzie myślał o domach dziecka czy o uchodźcach albo o prześladowaniach chrześcijan, co nie znaczy, że musi to być dla niego nieistotne.  A czy nikt nie sprzeciwia się pomaganiu? Są takie osoby, nawet dość znane i wpływowe, ale jeśli nie spotkałaś się z czymś takim to może znaczy, że świat jest trochę lepszy, niż mi się wydawało.   Posłużyłem się cytatem z Ewangelii nie po to, by mieć satysfakcję. Ciebie to zdenerwowało, ale komuś innemu może się spodoba. W każdym razie temat nie jest błahy.
    • Antypatyk
    • Antypatyk
    • Antypatyk
    • Vitalinka
      CISZA WYBORCZA!
    • Vitalinka
      Nikt się nie sprzeciwia pomaganiu, jesteś zwyczajnie nie w porządku pisząc tak i ciągle cytując pismo święte dla swoich prowokacji, chociaż dobrze wiesz, że tak jak jest katastrofa to rannym przydzielane są kolory (według WAŻNOŚCI zabierania ich przez następne karetki) tak według Ciebie taki ratownik nie powinien ratować tych co może uratować, bo przysiągł ratować życie każde?  Gdyby mógł pomógłby każdemu i nie ma to nic wspólnego z a Ty rajcujesz się tak jakbyś temu biednemu ratownikowi, który robił co mógł pokazywał kodeks ratownictwa i wypominał, że jest złym ratownikiem.  I pisał, że UNIEMOŻLIWIŁ ratowanie, że się SPRZECIWIAŁ.  Mnie tylko denerwuje satysfakcja z jaką szafujesz tymi cytatami z Pisma Świętego, bo akurat tym nic dobrego też nie robisz.  Milknę w pokorze.
    • gość
      Ktoś jeszcze słucha takiej muzyki?  
    • Miły gość
      Zawsze możesz trzaskowskiemu kibicować ☺️
    • Pieprzna
      Maj się skończył, dzisiaj ostatnie nabożeństwo majowe, będzie mi od jutra czegoś brakować w wieczornej rutynie...
    • Antypatyk
    • Antypatyk
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Powiem więcej: pomaganie nie wyklucza innego pomagania. Natomiast dziwny jest SPRZECIW wobec pomagania. Uniemożliwianie. W tym akurat przypadku szczególnie dziwne, bo przecież chodzi o coś ważnego dla chrześcijan.
    • Vitalinka
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      A to się jakoś wyklucza? Jeśli ktoś chce zorganizować pomoc dla polskich dzieci w domach dziecka, szpitalach itp. musi dojść do wniosku, że pomoc obcym ludziom na granicy to jest uniemożliwienie pomagania polskim dzieciom? Czy to może jest kwestia owego sławnego "NAJPIERW"? Nierzadko ludzie oburzają się na różnych wolontariuszy działających w obszarze, który dla tych ludzi wydaje się mniej istotny, niż to, co akurat dla nich jest ważne lub ważniejsze. I można usłyszeć: "Najpierw trzeba pomóc polskim xxx, a dopiero później można pomagać jakimś yyy".  Czyli coś na zasadzie - niech tam na granicy poczekają aż pomożemy wszystkim polskim potrzebującym dzieciom. Ale przyznaję, że słusznie zauważasz problem. Problem dzieci w domach dziecka, problem niepełnosprawnych, problem dzieci z zaburzeniami, które powinny być leczone a są kierowane do domów dziecka, które nie są przystosowane do leczenia. Jest to problem, którym państwo jak najbardziej powinno się zająć.
    • Vitalinka
      Ja też nie, ale była w domu dziecka, w szpitalach, w placówkach mających wspierać (z założenia) dzieci, znam ludzi tam pracujących, znam rodziny, znam statystyki i to jest dla mnie problem realny, którym zgodnie z moim sumieniem i wiarą trzeba się zająć. Tak jak przełożę ślimaczka, którego spotkam na chodniku na trawkę, zamiast filozofować o ślimaczku, który jest gdzieś daleko i słyszałam o nim w tv i nawet nie wiem jak NAPRAWDĘ z nim jest.
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Na granicy? Nie byłem. 
    • Vitalinka
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      A to państwo chce pomagać? Przez pushbacki, ogrodzenia z concertiny (drut żyletkowy)? Ściganie wolontariuszy z zupą i ubraniami dla migrujących?  Zresztą... nie ja pisałem Ewangelię. Ani też dla państwa Ewangelia nie jest prawem. Jest za to jakimś drogowskazem dla wiernych. Chyba.
    • Vitalinka
      Racja, dlatego Kościół cały czas trąbi o naszych polskich dzieciach, które są chyba najbardziej znienawidzone przez Państwo, nie ma na domy dziecka, na leczenie, na hospicja (by umierały blisko rodziców - to jest tragedia), na pomoc psychiatryczną, codziennie jakieś dziecko popełnia samobójstwo, znów dziewczynka rzuciła się pod pociąg. Uchodźcy ok, ale jak państwo, które nie umie zadbać o potrzeby najmniejszych i najniewinniejszych chce pomagać jeszcze komuś z zewnątrz?
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      To "fejkowy" mem krążący po facebooku. Marcin V został wybrany na papieża w roku 1417. I uznawał istnienie kościoła w Polsce (mianował abpa Mikołaja Trąbę prymasem Polski). 
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...