Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Dionizy

Ciemna strona umysłu ( mojego)

Polecane posty

Dionizy

Kiedy analizuję swoje marzenia te z półki erotycznej to zawsze najmocniej do mnie
przemawia magia ognia. Mogą to być ogromne świece ustawione na kamiennych płytach
lub pojemnikach z piaskiem w takich dość nieuporządkowanych konfiguracjach, Większe,
mniejsze, o różnych kolorach i formach. Jeśli to dzieje się w pomieszczeniu to konieczny jest
pogłos muzyki ze sporą ilością basów w stylu Enigmy albo coś zbliżonego klimatem.
zamiast łoża stół ofiarny z uwiązaną do niego ofiarą Ja odprawiam jakieś tajemne rytuały
ubrany w czarny habit przewiązany grubym sznurem. W powietrzu czuć zapach rozpalonych
zmysłów. Moja ofiara szarpie rekami więzy ale nie ma szans. Krzyk też nie wydobywa się z jej ust
zamkniętych skórzaną opaską. Powoli zapalam świecę o niskiej temperaturze topliwości i
na kapuję jej na drżącym brzuchu tajemnicze pentagramy. Następnie nacieram jej
zlęknione ciało mistycznymi olejami. Boi się?
Chyba tak gdyż przy każdym dotyku rąk mistrza ma nerwowe skurcze. Błyszczącym w świetle
płomieni nożem rozcinam jej resztki odzienia. Drży. ale to nie są już lękliwe nerwowe drgawki.
Wyraźnie zdradza to jej przyspieszony oddech i rozchylająca się myszka.
Teraz przystępuję do kolejnego rytuału którym jest.................

 

Miewacie sny i marzenia takie z tej zmysłowej półki?

Edytowano przez Bluszcz192
Wkleiłem to ze swojego archiwum i coś jest nie tak z szykiem zdań
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dionizy

jeśli słyszysz słowa
niecodzienne
bez zbędnych szeptów
znasz dzieło rąk
pozwól dotknąć się
raz
by poczuć moc

potem wymknę się z życia
znikając za drzwiami
na zawsze

gdy rankiem chodzę boso po rosie potrafię myśleć tylko o jej bransoletkach

drapiących moje plecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Marzenia

Z plastyczności moich myśli
Chcę ulepić świat
Inny
Bez zła
I przemocy
Na leśnych drzewach zaszczepię
Prawdomówność i wiarę
I dziecinną naiwność
W ludzkich sercach
Zakwitną kwiaty
Na spacerze po lesie
Pogłaskamy sarny
Nie umkną
Bo w moim świecie
Nie będzie lęku
Ani strachu
A nocą dotkniesz
Spadającej
Szczęśliwej gwiazdy
Czy wtedy obudzi się Bóg?

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Kiedyś przyjdzie taka chwila że :

 

stanę się powiewem
suszącym usta pragnieniem
stanę się wilgocią
zwilżającą usta
stanę się
stanę
zawłaszczając
zdrowy rozsadek
nie umkniesz wstydliwie
wtedy wichrem zaplotę
oszalałe włosy
i nasze ślady stóp
na piaszczystej drodze
przed pierwszym stopniem
drabiny do nieba
podam dłoń i powiem


-Pani przodem

 

Tęsknię już do tej chwili

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Są marzenia które są zawsze tylko marzeniami. Istnieje miłosć nigdy nie zrealizowana choć tak bardzo wyczuwalna. Jest też kobieta widziana tylko we snach. I tęsknota do tego co nigdy nie będzie dane, poznane, zdobyte. Trudne myśli które są napędem do tego by chcieć jeszcze poznać jutro i argumentem by rankiem o świcie otworzyć oczy kolejny raz.

 

słucham szeptu
zamkniętego w bąbelkach  nie otwartego szampana
rozpalam nerwowo ogień wypalony

rozdmuchując powietrzem nie będącym oddechem
mam jeszcze kilka kropel morza i garść piasku na plaże
i pluszową foczkę wypełnioną mymi żalami

zaplątany myślami zgubiony we wszystkim
szukam dystansu łączącego kroki nie zrobione
zgarniam pył marzeń z alejki pod lipami
do kieszonki na sercu w mojej koszuli
znowu opowiem wszystko mojej przytulance

wieczorem siedzi nocny poeta na ławce w ogrodzie
odziany w zdeptany codziennością nastrój milczy
opada na niego chłodem gęsta  mgła

w opuszczonej głowie rysuje palcem okrągłe kwadraty

opadły połamane skrzydła

 

Kończy się noc i znów nastąpi kolejny dzień

i kolejny

kolejny.....
niekończące trwanie ze strachem poranka

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Śmierć drzewa?

Drzewo.
Jesion.
W ranie po ścięciu
Dziesiątki lat jego historii
Leży martwe
Powalony kolos
Oglądają go ludzie
Każdy widzi co innego
Palacz-godziny ciepła
Rzeźbiarz-postać Dawida
Stolarz-stół
A ja?
Widzę wieko trumny
Mogące przykryć
Każdą twarz


Boję się bawić gdy jedzie erka
Może spotkało mnie coś złego
A ja o tym nie wiem

  • Lubię to! 1
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Lubię kiedy budząc się z marzeń sennych jesteś przy mnie..
Dotykam wtedy w podnieceniu Twojej gorącej gładkości.
Pieszczę Cię opuszkami palców.
Potem zbliżasz się do moich ust a ja w porannym zamyśleniu powoli smakuję Twoje wnętrze. Wnikasz we mnie.
Czuję jak rozpływasz się w moim krwi obiegu docierając wszędzie.
Patrzę na szeroko otwarte oczy i uśmiech.
Zawsze uśmiechasz się do mnie jeszcze nigdy nie widziałem Cię smutnej.
Moja najukochańsza filiżanko z poranną kawą i namalowaną żabką.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Czasem mam tak że wystarczy jedno niewinne słowo niezamierzone kilka obrazów malowanych wyobraźnią niewidoczny dobry gest bym ujrzał aleję parkową otuloną białym i fioletowym aromatem bzów i spacer bez słów. I szelest naszych stóp

 

To dla Ciebie

 

czuję Twoje ręce na swoich plecach

dotyk włosów
ogrzewasz myśli oddechem

nie przytulasz

nie otworzę oczu by nie znikło
chwilowe

sam na sam

 

N

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

w zapachu dymu
nie ma nic prócz pór roku i myśli

spokojny ruch piersi
i pajęczyna na wskazówkach zegara
zawieszony tam gdzieś

piję powoli wolność

niektórzy nie lubią jej narkotycznego smaku
wystarczy piwo i kiełbasa w promocji
raz w tygodniu w hipermarkecie
ważne by jako pierwszy pożreć kawałek słoniny
ze zgiętym dziękczynnie karkiem
 

kiedyś

pochowajcie mnie za murami

pod stertą suchych liści
z wolnością pod językiem
bym miał na drogę ostatniego obola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

 Jakoś ten czas tak ucieka niepostrzeżenie.
Nie znaczy to że nie bywałem w kuchni jestem tam codziennie i coś tam pichcę
ale przecież nie będę Wam pisać tu przepisów na zupę pomidorową czy też placki ziemniaczane. Przecież to każdy umie zrobić.
Wiecie co?
Kilka dni temu był u mnie mój kolega Janek. Opowiadałem już Wam kiedyś o nim.
To ten co haitnął się z córką  sołtysowej Karelskiej. Przyszedł bo zabił jakiegoś
prosiaczka i zapeklowali mięso. Przyszedł czas wędzenia  W beczce na podwórku nie bardzo więc przyszedł do mnie bo w budynku gospodarczym mam murowaną wędzarnię. A co mi tam. Niech sobie uwędzi Kiedy skończył przyszedł zapytać ile ma mi zapłacić.
-Janek. Czyś ty zgłupiał? Za co chcesz mi płacić?
-No wiesz Dyziek.. W końcu nie musiałeś iść mi na rękę.
Przekonywał mnie z uśmiechem na ustach.
-Daj spokój. Kiedyś jak będę coś potrzebował to przyjdę do ciebie a ty mi wtedy
pomożesz  i po bólu. Chociaż? Popatrzyłem na pięknie brązowe wędliny. Oprócz zgrabnych szyneczek i innych wyrobów  wisiały na hakach kości od schabu i karczku też podwędzone.
-Dawaj mi tu takiego jednego gnata to ja coś z tego zrobię a potem i mój Bruner
będzie miał wyżerkę.
Jasiek ściągnął kawał takich wędzonych kości i do tego kawałek wędzonej ogonówki.
-Nie przesadzaj to za dużo.
-Nic nie za dużo. Sparz to trochę przy okazji a ja jutro do ciebie wpadnę ze śliwowica
To będzie na stół.
Wziąłem od niego to mięso i zaniosłem do kuchni. Boże! Jak to pachniało. Można było
dostać ślinotoku podobnego do wścieklizny No ale to było kilka dni temu. Teraz myślę co zrobić tym moim obżartuchom na obiad. Przypomniało mi się o tej kości. Porozcinałem ją na mniejsze kawałki i wrzuciłem do sporego garnka. Woda i na kuchnię. Niech się ugotują by odeszło z nich mięso i zrobił się cudnie aromatyczny wywar. Teraz mogę sobie zrobić jakąś kawusię.
Myślałem że będę mieć chwilę czasu na jakiegoś skręta i Nastroika, jakieś ploteczki
z Cooli  albo BL  ale nic z tego. Wpadła do mnie jak przeciąg Teresa.
-Cześć Dyziu co robisz? Mmmm jak tu pachnie.
-A to tylko kości się gotują a ja miałem właśnie wypić jakąś małą czarna.
-Zrobisz mi też?
Zapytała i nie czekając na odpowiedź  usiadła przy stole odwracając plecy do ciepła płynącego od kuchni.

Znałem ją jeszcze z dzieciństwa. Praktycznie wychowaliśmy się na jednym gminnym boisku. Potem wyjechała do Wrocławia . Otworzyła tam firmę związaną z aranżacją wnętrz. Jakieś mebelki faktury ścian I inne takie pierdołki dla ludzi mających za dużo pieniędzy. Teraz ma filię w Jeleniej Górze. Na wsi już nie ma nikogo z rodziny. Część poumierało inni wyjechali gdzieś. Ona wynajmuje teraz mieszkanie na Placu Ratuszowym. Drogo ale ją akurat stać na to.
-Wiesz Dziek.? Ja chyba muszę się leczyć Tylko nie wiem do jakiego lekarza się zwrócić.
-Tak? A co Ci jest? Mów mi tu szybko.
-Zaraz Ci opowiem ale najpierw podaj tą kawę a ja sobie na chwilę skoczę do łazienki.
Trochę mnie zaniepokoiła tym lekarzem. Znowu się nasłucham a potem nie będę mógł
spać spokojnie. Wróciła. Popatrzałem uważniej na jej twarz. Bardzo zadbana z delikatnym prawie niewidocznym makijażem. Kurcze. Jaka ona jest teraz piękna.. Sylwetka też może zawrócić niejednemu mężczyźnie w głowie. Nie jestem pewien że gdyby doszło co do czego czy bym miał siłę się oprzeć.
Siedzieliśmy gadając o niczym tak jakby wcześniejszy temat lekarza wcale nie istniał.
- Opowiadaj Tereso ja w między czasie pościągam mięsko z tych kości.
Ku mojemu zdumieniu wstała razem ze mną
-Pomogę Ci. Mów co mam robić
-Jeśli chcesz to czemu nie. Ma z tego wyjść grochówka. Trzeba wrzucić trochę jarzyn do
wywaru i groch łuskany on szybko się gotuje pod koniec kilka ziemniaków w kostkę
i też do garnka potem przyprawy i po bólu. Trzeba pamiętać o majeranku bo to właśnie on nadaje smak grochówce.
Pracowaliśmy ciągle rozmawiając o niczym w końcu nie wytrzymałem
-Powiesz mi w końcu o co chodzi z tym lekarzem?
-Hmmm Skoro chcesz wysłuchać?
Patrzyłem jak lekko się zmieszała a na jej twarzy pojawiły się delikatne wypieki. Chociaż
to może od ciepła bijącego od kuchni.
-Wiesz? Kilka dni temu wracałam po prezentacji do domu. Byliśmy jeszcze z klientami w
Staropolskiej. Na kolacji. Wiesz. Takie spotkania czasem się przeciągają. Wracałam
samotnie do domu pustymi już ulicami. Starałam się iść na palcach bo stukot moich
obcasów odbijał się echem od ścian kamienic. Trochę czułam się nie swojo. W pewnym
momencie zobaczyłam pod arkadami postać mężczyzny w jaskrawej kurtce. Szedł powoli w moją stronę. Na głowie miał czarny kapelusz a w ręce złożoną długą parasolkę. Ciągle się zbliżał. Nie wytrzymałam i zaczęłam iść coraz szybciej w pewnym momencie już prawie biegłam. Nagle moja noga ugrzęzła w jakiejś dziurze. Upadłam. Potłukłam bardzo boleśnie kolano i coś mi się stało w rękę.
-Czy potrzebuje pani pomocy?
Stał nade mną nachylony ow mężczyzna z bardzo bardzo ciepłym głosem. Na jego
twarzy widać było zaniepokojenie.
-Nie Dziękuję. Dam sobie radę mieszkam niedaleko stąd.
-To dobrze bo ten upadek wyglądał koszmarnie. Na pewno da pani sobie radę?
-Tak. Na pewno.
Powoli zaczął się oddalać a ja próbowałam wstać ale stłuczone kolano potwornie bolało. Nie mogłam ustać na tej nodze. Pomyślałam że przecież on chciał mi tylko pomóc.
-Proszę pana! Pomoże mi Pan?
Po chwili szłam obok niego trzymając się jego ramienia. Powoli krok za krokiem bez
pośpiechu w stroną  mojego mieszkania.. Mimo że miał na sobie kurtkę czułam jego
mięśnie zamknięte w mocnym ramieniu. Przyjemne uczucie. Nagle zza posągu Neptuna
przed ratuszem wyskoczyło dwóch drani.
-Dawaj kasę frajerze bo jak ci ku**a przyp****ole te wyskoczysz z butów.
Krzyknął jeden z nich niebezpiecznie się zbliżając do nas. Byłam przerażona.
-W porządku. Mam portfel w tylnej kieszeni spodni.
Powiedział mój przewodnik potem szepnął do mnie.
-Niech się pani na chwilę puści. mojego ramienia
Zrobił dwa kroki w kierunku napastnika potem markował sięganie po portfel. Nie wiem
kiedy doskoczył do tego pierwszego i mocnym uderzeniem zwalił go z nóg. Drugi widząc to czmychnął gdzieś nie wiadomo gdzie. Zniknął Dochodziliśmy już do bramy a ja sobie myślałam że to chyba jakiś anioł stróż , przecież
gdyby nie on to te dranie napadły by na mnie.
-Na którym piętrze pani mieszka?
-No pierwszym. Bardzo Panu dziękuję.
Popatrzył na mnie spokojnymi oczami.
-Na pewno da pani sobie już radę?
-Tak. Na pewno. Jak ja się Panu odwdzięczę? Może wejdzie pan na kawę lub herbatę?
Ciągle patrzał na mnie tak jakoś przenikliwie że czułam ten wzrok aż gdzieś w kręgosłupie
-Nie. Nie musi się pani w żaden sposób odwdzięczać.
Przez chwilę panowało milczenie potem powiedział.
-Pójdę już. Dobranoc Pani.
-Dobranoc.
Nic nie rozumiałam z tego co zaszło. W mieszkaniu szybko do łazienki.  Prysznic. Potem chwila przed lustrem. Zaparzyłem sobie herbatę ziołową, przygasiłam światło. Paliła się tylko lampka na biurku. Podeszłam z filiżanką w ręce do okna. Pod arkadami  powoli poruszała się postać rosłego mężczyzny w kolorowej kurtce i czarnym kapeluszu na głowie.
-Kim on jest ?
Zapytałam sama siebie. Odpowiedzi nie było. Położyłam się a sen przyszedł niepostrzeżenie. Znowu szłam ulicą Konopnickiej w nocy. Przy wejściu na Plac Ratuszowy nagle ktoś mnie szarpnął za ramię. Poczułem jak jedna muskularna ręka mnie przyciąga a druga zatyka mi usta. Głos syczy mi w ucho:
-Nie drzyj się k**wo bo cię uduszę.
Wciąga mnie do jakiejś ciemnej klatki schodowej. Bezceremonialnie rozpina mi spodnie
Zdziera je ze mnie to samo z majtkami. Chwyta za włosy i rozpinając rozporek ciągnie
moją głowę na dół.
-Zajmij się nim.
Robię to i wcale nie odczuwam do tego niechęci. Chyba wręcz przeciwnie. Następna
komenda
-Odwracaj się i nachyl. No już!
Przymusza mnie mocnymi rękami jednocześnie chwytając za biodra. Czuję jak wchodzi
we mnie. Podnieca mnie to i zamiast się bronić i krzyczeć współpracuję z nim w jednym
rytmie.
Rano budzę się spocona. Moja muszelka jest potwornie nabrzmiała i mokra.
Teresa przerwała swoją opowieść. Zapanowało niezręczne milczenie. Odwróciłem się
by nie było widać na spodniach mojego podniecenia.
-Wiesz Dziek.? Ja wiem kim był ten facet z bramy. To ten w kapeluszu. Najgorsze jest
to że ten sen śni mi się codziennie. Czasem doprowadza mnie do kilku orgazmów. To
jest chore . Musze się udać do jakiegoś specjalisty bo przecież jak ja długo wytrzymam
takie conocne orgietki.

Grochówka już była dobra. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie nachyleni nad swoimi
talerzami.
-Nawet dobrze nam wyszła ta zupka.
Z uśmiechem powiedziała Teresa.
-No wiadomo przecież jesteśmy mistrzami świata w gotowaniu grochówki.
Odpowiedziałem dodając w myślach
-Znajdź sobie babo chłopa a nie szukaj lekarzy.
Chociaż ja wiem? Może by tak zająć się taką medycyną chałupniczo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Nie słyszałem momentu w którym stanęły zegary, ale stało to się chyba w chwili jak kilkusetletni mechanizm na wieży kościoła ewangelickiego wybił drugi kwadrans po trzeciej nad ranem. Miasto spało tak jak ta wtulona w siebie parka na ławce wśród przekwitniętych azali i rododendronów. Cisza. Na postoju taksówek czekając na jakiegoś zabłąkanego klienta kilku taryfiarzy grało w karty na masce białego mercedesa.
Śpijcie dobrze mieszkańcy tego podłego miasta i śnijcie sny o swojej wielkości i mądrości choć i jedno i drugi jest dla was czymś co tylko wydaje się wam że to macie.
-Romek! no rzucaj tą kartę bo świt nas zastanie.
-Tobie zawsze gdzieś się spieszy.
Powiedział Romek i zamaszyście rzucił kierową siódemkę jednak nie spadła ona na trzy oczekujące jej karty na masce mercawki tylko zawisła w powietrzu jak wszystko dokoła, jak stary kocur Maciej który właśnie wbijał pazury w ciało wyliniałej myszy i nietoperz ścigający w mglistym powietrzu komary. Wszystko zamarło a ja wyrwałem się ze swojego ciała po raz pierwszy w życiu. Nie zdawałem sobie sprawy z tego co
się działo i moje drugie ja nagle wyskakując z pierwszego nie rozwinąwszy oślizłych z śluzów poporodowych skrzydeł spadło niezdarnie na sosnowe deski podłogi w sypialni z głośnym plaskiem. Usiadłem. Powoli prostując potłuczone kończyny i liżąc swoje szarozielonkawe ciało ze śluzu zacząłem dostrzegać swoją brzydotę.
Po chwili, chociaż nie po chwili bo przecież w momencie gdy czas zamarł to i chwila zamarła. Więc jak to określić? Zresztą nieważne po prostu wstałem i podszedłem do otwartych drzwi balkonowych, bez namysłu wspiąłem się na balustradę i skoczyłem w dół. Dziwnie musiało to wyglądać gdy machając nieporadnie nogami i rękami spadałem w dół z trzynastego piętra. W ostatniej chwili rozpostarłem zapomniane skrzydła. Przez chwilę szybowałem jak papierowy samolocik puszczony przez dzieciaka z sąsiedztwa nad koronami drzew parkowych ale z każdą chwila nabywałem umiejętności korzystania z nowej pary skrzydeł. Szybkimi ruchami błyskawicznie wzbijałem się w górę zataczając coraz szersze kręgi nad zamarłym miastem.
Nad polami niedaleko zalewu o mało nie wpadłem na kilka dzikich gęsi zawieszonych w powietrzu ale jakimś cudem uniknąłem kolizji. Wzbijałem się coraz wyżej i wyżej mknąc w stronę okrągłej tarczy księżyca. Nagle do moich uszu dotarł dźwięk
łopoczących skrzydeł. Rozłożyłem moje szeroko i przez chwilę szybowałem w bezruchu by upewnić się że ten odgłos nie pochodzi od  moich błon rozpiętych na mocnych kościstych strzemionach. Nie. To był łopot innego lotnika nocnego.
Powoli podświadomie  zacząłem kierować się w stronę łopoczących skrzydeł. Zobaczyłem Cię, Twoje włosy rozwiane na wietrze, Twoje szpony, Twoje piersi napinające się i rozluźniające w rytm ruszania skrzydeł. Biodra zmysłowe i zamknięte między nimi miejsce w którym nagle zapragnąłem się zanurzyć, utonąć, umrzeć.
Zauważyłaś mnie. Zbliżyłaś i chwytając za dłonie sprowokowałaś pikujące spadanie w otchłań zapomnienia, Twoje ostre kły wpiły się w moją krtań. Piłaś moją krew  zachłystując się jej nadmiarem.
-Chłepcz też moją!!!!
Wykrzyknęłaś zatroskana o stan płynów w moim organizmie nadstawiając namiętnie swoją długą smukłą szyję. Wpiłem się w nią swoimi kłami siorbiąc namiętnie słodycz.
-Kocham Cię!!!!
Wyszeptałaś obejmując moje biodra swoimi udami. Nasze umysły zlały się w jeden umysł a serca w jedno serce
-Kocham Cię!!!
Powiedziałem zatapiając się w otchłani twojej kobiecości . Opadaliśmy bezwładnie w czeluście   by po chwili wzlecieć na szczyty rozkoszy zostawiając za sobą mokry ślad w bezkresach wspólnego szaleństwa. W jednej chwili która nawet nie zaistniała wypiłaś wszystkie moje soki. Wchłonęłaś je w siebie z nadzieją nowego lepszego życia..
O siódmej trzydzieści zadzwoniło to rozwścieczone bydle. Pieprznąłem nim o ścianę aż posypał się tynk. Nie pomogło. Nadal ryczał w końcowych konwulsjach swojego życia.
Czy to był sen?
Pewnie tak. Pomyślałem udając się pospiesznie do łazienki. Siedząc na sedesie czułem ciągle dziwne kołysanie podmuchami powietrza. To nie był kac. Wczoraj nic nie piłem. Więc co? Puściłem w umywalce ciepłą wodę i zacząłem poszukiwanie
maszynki do golenia. Nie było nowej. To nic jakoś ogolę się starą. Wytrzymam. Powoli zbierałem pianę żyletką ze swojej szyi.
-Co to?????
Zastanawiałem się dotykając dwóch czerwonych punktów na grdyce.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Malowanie

zamyśleniem rysuję Twój portret
maluję wiatrem rozwiane włosy
i wkładam w nie kwiat wyobraźni
z nagiej piersi zmywam przyzwoitość
i wstydliwe zahamowania

kołyszę cię do czułej namiętności
tysiącem i jednym tkliwym gestem
i dotykiem ust błądzącym po ciele


falujący brzuch rytmem oddechu
i dłonie tulące zamyśloną chwilę

nie pozwól stać samotnie na deszczu
ręką wyobraźni wprowadź  do siebie
uchyl drzwi przymknij oczy
w ulubionym kubku zaparz zapomnienie
osłódź pocałunkiem zamieszaj miłością

wysuszymy mokre myśli  czułymi szeptami
wygładzimy włosy bezwstydną tęsknotą
nagością ciał osłonimy płomień

przed podmuchami realnego świata

przytul mnie
nic nie mów

wystarczy że jesteś..

  • Lubię to! 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

pokruszony pył zdarzeń

pokrył ścieżki

na mych dłoniach
odcisnął twarde wzgórza
 

wyrył szczeliny
przez minione lata

rzeźbione
wskazówką czasu

jak dłonie golema z krzemiennego pyłu
tylko czasem  

dostrzegają w nich skrzące  diamenty

gdy kładę je na lustrzanym czytniku klawiatury
 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

pamiętam już tylko zarys wielkiej rzeki
i nas
wpatrujących się błogo w nią
zabrała nasz czas
przeklętym nurtem

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radunia

pamiętam pustynny piach

który ugiął się pod stopami dotykiem

piekące słońce i bolesny wiatr

 

idąc w stronę śmierci obiecał

narodzić się wśród drzew

nad wielką rzeką

 

 

  • Lubię to! 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Czas zawraca na druga stronę

rzeki zegara

czas wstrzymał oddech

na słonecznej tarczy

 

czas puszcza oczko

do starych przyjaciół ;)

 

Cieszę się że jesteś Raduniu, wreszcie ktoś będzie Dyziowi sensownie odpisywał:)

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

obiecałem

wymarłe miasto

nie wypuściło

 

zamurowany tkwię

w piachu spotkania

pierwszego

1 minutę temu, Zizi napisał:

Czas zawraca na druga stronę

rzeki zegara

czas wstrzymał oddech

na słonecznej tarczy

 

czas puszcza oczko

do starych przyjaciół ;)

 

Cieszę się że jesteś Raduniu, wreszcie ktoś będzie Dyziowi sensownie odpisywał:)

 

 

Zizi, Radunio. Aż łezki zakręciły mi sie w oczach. A to nasze teraz zabrzmiało jak dawniej gdy szybowaliśmy beztrosko po błękitnej lagunie ze słonecznym przylądkiem.

Która mnie uszczypnie? ?

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zuzia

Ja Cię tylko pogłaszczę po czuprynie ;) 

Nie będę szczypać, bo nie jestem uszczypliwa :D 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radunia

po ciemnej stronie miasta

czas szczypie w klepsydrze

pierwsze strumienie piachu

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Idzie zima

zmrozi

piach

klepsydry

będziemy

wiecznie młodzi

otulmy słomą serca

niech będą gorące

zawsze

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radunia

żadnych więcej słom w oku

słomianych zapałów

bądźmy jak słońca

gdy burze wokół

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

słoma

jedno jej ździbło

czasem łaskocze pod nosem

częściej przekłuwa tęskne zapory łez  

nie chcę bukietów z źdźbłem

nigdy

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radunia

nigdy... zamyślił się kruk i szepnął:

"to brzmi jak poza czasem,

gdzie istnieje zawsze"

 

 

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

z mydlin wydmuchał bańkę

wdmuchując oddech w nozdrza powiedział

masz to jest twój czas

szukałem końca i początku

bezskutecznie

wiał wiatr

nosił ją po świecie

chroniłem by nie uszkodziła się o coś złego

i tak prysła

gdy przyszedł czas.

 

Wyparowała woda do białej chmury a ta ciemniała az wypluła deszczem moją bańkę dolali mydlin i zrobili nową bańkę dla innego naiwnego wierzącego w wieczność

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radunia

bo to była tylko forma, wieczna jest treść

mydlą oczy odbicia światła

gdy istota rzeczy jest poza wzrokiem

 

przymknął oczy i przypomniał sobie bardów pieśń

muzykę świata każdy walczący o dźwięk zrozumie...

każdy zrozumie

każdy walczący

 o dźwięk

 

Tak sobie myślę, że to Twój wątek Dionizy a ja weszłam i rozrabiam. Pozostawiam go dla Ciebie ponownie, abyś mógł dalej swobodnie publikować swoje wiersze :)

Edytowano przez Radunia
  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...