Skocz do zawartości


Chi

Chi

Polecane posty

Chi
1 godzinę temu, Arkina napisał:

Owoców morza nie cierpię, krewetki i inne cuda, brrr, ser pleśniowy bleee, sarny tez nie bardzo. Tym bardziej jak oprawiana jest przez sąsiada  i aby mnie wkurzyć to mnie wola aby zobaczyć jak wisi. Nie podzielam jego poczucia humoru w tym temacie ?

 

Uwielbiam owoce morza, sery pleśniowe i dziczyznę :D Ale przyznaję, że gdybym sama musiała zabić zwierzę, to pewnie zostałabym wegetarianką.

17 minut temu, 4 odsłony ironii napisał:

Wiem, wiem. Wręcz mnie rozbawiło to zbiorowe zdziwienie? 

 

A co do pływania...siedzisz wygodnie?? No to mogę zadziwić Cię jeszcze bardziej ? mimo, że też praktycznie całe dzieciństwo spędziłam nad rzeką, to z pływaniem było mi jednak nie po drodze. 4 lata temu się przełamałam i zapisałam na naukę pływania. Chodziłam na indywidualne zajęcia 3 razy w tygopdniu przez 2 lata. W zasadzie na 3 lekcji przepłynęłam już całą długość basenu. Później chodziłam dla doskonalenia technik, generalnie podobało mi się to. Ale tylko kiedy miałam przy sobie instruktora. Od momentu kiedy zrezygnowałam z zajęć, nigdy więcej nawet nie spróbowałam pływać ? 

 

A czego nigdy bym nie zjadła? ?Taaaa, tego móżdżku na pewno też nie ? ale  pierwsze co mi przychodzi przez myśl, to flaczki. Tak, wiem, mnóstwo ludzi się zachwyca, ale nieeee, tu się nie przełamię. 

Też nie przepadam za owocami morza. Może nie aż tak, że bleee, ale jest całe mnóstwo smaczniejszych rzeczy ?

To mnie nie dziwi, ale ciekawi  i po raz miliardowy już chyba uzmysławia, że myśląc o innych ludziach zazwyczaj myślimy o nich "źle" w sensie  oglądamy ich przez pryzmat naszych doświadczeń, chęci, możliwości. I warto o tym pamiętać i to powoduje, że życie jest takie fajne, bo w którą stronę nie odwrócisz głowy coś cię zaskakuje. No i super. Nie pływasz bo nie czujesz takiej potrzeby, ale umiejętność posiadasz i to jest ok. JA kocham wodę więc ciągle się gdzieś taplam, chociaż moje pływanie jest technicznie pod dużym znakiem zapytania. Pewnie mogłabyś mi dać kilka lekcji :D

 

Dziewczyny na raut tylko z Wami. Wszystkie krewetki byłyby moje :D:D

 

Flaczki lubię i robię świetne i tradycyjne i vege. Nie wiem nawet czy flaki z boczniaków nie wchodzą mi ostatnio bardziej. Na pewno są dużo zdrowsze i lżejsze.  Ok. Wychodzi na to, że tylko ja jestem prawie wszystko lubiąca ? ;)

 

 

O wiem, czego nie chciałabym więcej zjeść. Grilowanych skorpionów. Odwłok jest mięsisty i piaskowaty, a szczypce wbiły mi się w gardło i gryzło mnie później cały dzień. Ble ..

 

 

 

Arkino przepis na schabowe wrzucę w wolniejszej chwili, bo póki co ... jest jak jest. Miałam grać o mamach i też wyszło z tego nic  póki co.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Była córka. Teraz mama ?

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Arkina
52 minuty temu, Chi napisał:

Wszystkie krewetki byłyby moje :D:D

Nawet dokładkę bym Ci oddala ?

 

52 minuty temu, Chi napisał:

Nie wiem nawet czy flaki z boczniaków nie wchodzą mi ostatnio bardziej.

Robiłam raz z boczniaków flaczki i wyszky przepyszne ? Muszę kiedyś powtórzyć jeszcze. 

Widzę że ty sporo eksperymentujesz w kuchni ?

 

52 minuty temu, Chi napisał:

Arkino przepis na schabowe wrzucę w wolniejszej chwili, bo póki co ... jest jak jest.

Luzzz, nie ma się co spieszyć ? Dzięki za pamięć. 

 

1 godzinę temu, 4 odsłony ironii napisał:

Też nie przepadam za owocami morza. Może nie aż tak, że bleee, ale jest całe mnóstwo smaczniejszych rzeczy ?

Zgadzam się, jest wiele lepszych rzeczy, które nie rosną w buzi ?

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 odsłony ironii
3 godziny temu, Chi napisał:

Uwielbiam owoce morza, sery pleśniowe i dziczyznę :D Ale przyznaję, że gdybym sama musiała zabić zwierzę, to pewnie zostałabym wegetarianką.

To mnie nie dziwi, ale ciekawi  i po raz miliardowy już chyba uzmysławia, że myśląc o innych ludziach zazwyczaj myślimy o nich "źle" w sensie  oglądamy ich przez pryzmat naszych doświadczeń, chęci, możliwości. I warto o tym pamiętać i to powoduje, że życie jest takie fajne, bo w którą stronę nie odwrócisz głowy coś cię zaskakuje. No i super. Nie pływasz bo nie czujesz takiej potrzeby, ale umiejętność posiadasz i to jest ok. JA kocham wodę więc ciągle się gdzieś taplam, chociaż moje pływanie jest technicznie pod dużym znakiem zapytania. Pewnie mogłabyś mi dać kilka lekcji :D

 

Dziewczyny na raut tylko z Wami. Wszystkie krewetki byłyby moje :D:D

 

Flaczki lubię i robię świetne i tradycyjne i vege. Nie wiem nawet czy flaki z boczniaków nie wchodzą mi ostatnio bardziej. Na pewno są dużo zdrowsze i lżejsze.  Ok. Wychodzi na to, że tylko ja jestem prawie wszystko lubiąca ? ;)

 

 

O wiem, czego nie chciałabym więcej zjeść. Grilowanych skorpionów. Odwłok jest mięsisty i piaskowaty, a szczypce wbiły mi się w gardło i gryzło mnie później cały dzień. Ble ..

 

 

 

Arkino przepis na schabowe wrzucę w wolniejszej chwili, bo póki co ... jest jak jest. Miałam grać o mamach i też wyszło z tego nic  póki co.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Była córka. Teraz mama ?

 

 

O tak, to myślenie 'źle' o innych jest wywołane, tak jak piszesz, przez patrzenie z własnej perspektywy. Nie pływam, bo się boję wody. Myślałam, że kiedy się nauczę, to lęk minie, niestety tak się nie stało, co nie przeszkadza mi w tym, żeby i tak czerpać radość z plażowania. Kiedyś, spędzając urlop nad jeziorem, pływałam sobie na materacu,  blisko brzegu. Znajomy zaczął się wygłupiać i ciągnąć ten materac w głąb jeziora. Na mój protest, żeby tego nie robił, bo nie lubię i się boję, zareagował żartem, że 'co się boję, jak tu woda ledwo ponad kolana' . Na domiar złego ześlizgnęłam się z tego materaca i wpadłam do wody. Fakt, było płytko, ale ja prawie umarłam, tak się przestraszyłam. Byliśmy tam jeszcze kilka dni, a już więcej nie zamoczyłam nawet palca w jeziorze ?‍♀️ oczywiście znajomy patrzył na mnie jak na panikarę i przewrażliwioną księżniczkę, ale to właśnie jest ta 'własnae perspektywa' ?

 

Ja też jestem prawie wszystko lubiąca. Owoce morza niekoniecznie, szczawiowej i flaczków nie jadłam, ale poza tym, to raczej lubię wszystko. I to wcale nie jest fajne, bo lubić, to ja lubię, natomiast wielu rzeczy jeść nie mogę. A do tego jadam tak potężne porcje, że jeszcze nie zdążę poczuć smaku, a talerz już pusty ???

 

A zaraz będę zabierać się za botwinkę. Tak mi ostatnio @Arkina narobiła smaka samym jej wspomnieniem, że muszę zrobić ?

 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi
Napisano (edytowany)
3 godziny temu, Arkina napisał:

Nawet dokładkę bym Ci oddala ?

 

Robiłam raz z boczniaków flaczki i wyszky przepyszne ? Muszę kiedyś powtórzyć jeszcze. 

Widzę że ty sporo eksperymentujesz w kuchni ?

 

Luzzz, nie ma się co spieszyć ? Dzięki za pamięć. 

 

Zgadzam się, jest wiele lepszych rzeczy, które nie rosną w buzi ?

 

Kocham gotować.  Kiedy mnie bierze szlak to....idę w las, na basen albo do kuchni coś ugotować. To mnie odpręża i zawsze dobrze się bawię. Zrobię te kotlety i wrzucę ze zdjęciem, bo w sumie pisać nie ma co jest to tak proste :D 

 

Robiłam też flaczki z żołądków, też rewelka.

 

5 godzin temu, Gość w kość napisał:

pytasz czy muzyka pomaga?

Ty?!?

 

deser?

?

Learn To Swim Season 6 GIF by Warner Archive

 

:D 

 

Pytam, bo czasami szukam szukam i nie znajduję nic co mi akurat pasuje. ;)

5 godzin temu, Gość w kość napisał:

?‍♂️

 

 

Dokładam

 

Porywające, niesamowicie ekspresyjne. Kocham Musiała :D

 

 

32 minuty temu, 4 odsłony ironii napisał:

O tak, to myślenie 'źle' o innych jest wywołane, tak jak piszesz, przez patrzenie z własnej perspektywy. Nie pływam, bo się boję wody. Myślałam, że kiedy się nauczę, to lęk minie, niestety tak się nie stało, co nie przeszkadza mi w tym, żeby i tak czerpać radość z plażowania. Kiedyś, spędzając urlop nad jeziorem, pływałam sobie na materacu,  blisko brzegu. Znajomy zaczął się wygłupiać i ciągnąć ten materac w głąb jeziora. Na mój protest, żeby tego nie robił, bo nie lubię i się boję, zareagował żartem, że 'co się boję, jak tu woda ledwo ponad kolana' . Na domiar złego ześlizgnęłam się z tego materaca i wpadłam do wody. Fakt, było płytko, ale ja prawie umarłam, tak się przestraszyłam. Byliśmy tam jeszcze kilka dni, a już więcej nie zamoczyłam nawet palca w jeziorze ?‍♀️ oczywiście znajomy patrzył na mnie jak na panikarę i przewrażliwioną księżniczkę, ale to właśnie jest ta 'własnae perspektywa' ?

 

 

Wykazał się sporym brakiem wyobraźni. Cóż. Chyba często się zdarza niestety.

Rozumiem lęk, niezależnie czego dotyczy. Ja miałam i chyba nadal wraca, lęk przed otwartymi akwenami. Śniło mi się że skaczę na główkę z wysokiej brzozy i pod wodom nadziewam się na długie ostrze jak w pługu na którym rozcinam się na pół. Poza tym różne przyjemne stwory łapały mnie za nogi i wciągały w głąb jeziora. Zawdzięczałam to swojemu wścibstwu i wszędobylstwu. Miałam przyjemność zaznajomić się z człowiekiem objedzonym dosyć skrupulatnie przez ryby. Leżał w wodzie pięć dni, zanim go nurkowie wydobyli z zalanej kopalni. Od tamtej pory miałam koszmary powracające co jakiś czas. Walczyłam i walczę z tym strachem po prostu mu nie ulegając.  Lubię wypłynąć w jezioro i pływać gdzie dusza zapragnie, leżeć na wodzie jak mi się już płynąć nie chce, zahaczyć o jakąś fajną plażę, więc pływam.  Aha. Nie skaczę już na główkę jeśli nie wiem dokładnie co jest pod taflą :D

 

 

 

 

 

 

 

:D

 

 

 

Edytowano przez Chi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

;)

 

 

 

 

Mama ❤️

 

 

 

 

Tylko dobrych snów

 

 

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
Napisano (edytowany)
1 godzinę temu, Chi napisał:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

;)

 

 

 

 

Mama ❤️

 

 

 

 

Tylko dobrych snów

 

 

 

Szalona ☺️?

7 godzin temu, Gość w kość napisał:

pytasz czy muzyka pomaga?

Ty?!?

 

deser?

?

Learn To Swim Season 6 GIF by Warner Archive

?

6 godzin temu, Chi napisał:

Uwielbiam owoce morza, sery pleśniowe i dziczyznę :D Ale przyznaję, że gdybym sama musiała zabić zwierzę, to pewnie zostałabym wegetarianką.

To mnie nie dziwi, ale ciekawi  i po raz miliardowy już chyba uzmysławia, że myśląc o innych ludziach zazwyczaj myślimy o nich "źle" w sensie  oglądamy ich przez pryzmat naszych doświadczeń, chęci, możliwości. I warto o tym pamiętać i to powoduje, że życie jest takie fajne, bo w którą stronę nie odwrócisz głowy coś cię zaskakuje. No i super. Nie pływasz bo nie czujesz takiej potrzeby, ale umiejętność posiadasz i to jest ok. JA kocham wodę więc ciągle się gdzieś taplam, chociaż moje pływanie jest technicznie pod dużym znakiem zapytania. Pewnie mogłabyś mi dać kilka lekcji :D

 

Dziewczyny na raut tylko z Wami. Wszystkie krewetki byłyby moje :D:D

 

Flaczki lubię i robię świetne i tradycyjne i vege. Nie wiem nawet czy flaki z boczniaków nie wchodzą mi ostatnio bardziej. Na pewno są dużo zdrowsze i lżejsze.  Ok. Wychodzi na to, że tylko ja jestem prawie wszystko lubiąca ? ;)

 

 

O wiem, czego nie chciałabym więcej zjeść. Grilowanych skorpionów. Odwłok jest mięsisty i piaskowaty, a szczypce wbiły mi się w gardło i gryzło mnie później cały dzień. Ble ..

 

 

 

Arkino przepis na schabowe wrzucę w wolniejszej chwili, bo póki co ... jest jak jest. Miałam grać o mamach i też wyszło z tego nic  póki co.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Była córka. Teraz mama ?

 

 

Czuję kulinarną więź z tobą Chi. Do owoców morza jestem pierwszy, zaraziłem parę osób do tej diety,  stanowi stały element menu. Flaczki uwielbiam te dobrze zrobione, świetne flaczki wychodzą z grzybów kani lub brody. Robiłem. Dziczyzna uwielbiam choć mam tyły w robieniu z braku surowca. Co tam jeszcze pływam swobodnie..?@4 odsłony ironii jestem w szoke że tak swobodnie zrezygnowałaś z takiej przyjemności. 

2 godziny temu, 4 odsłony ironii napisał:

O tak, to myślenie 'źle' o innych jest wywołane, tak jak piszesz, przez patrzenie z własnej perspektywy. Nie pływam, bo się boję wody. Myślałam, że kiedy się nauczę, to lęk minie, niestety tak się nie stało, co nie przeszkadza mi w tym, żeby i tak czerpać radość z plażowania. Kiedyś, spędzając urlop nad jeziorem, pływałam sobie na materacu,  blisko brzegu. Znajomy zaczął się wygłupiać i ciągnąć ten materac w głąb jeziora. Na mój protest, żeby tego nie robił, bo nie lubię i się boję, zareagował żartem, że 'co się boję, jak tu woda ledwo ponad kolana' . Na domiar złego ześlizgnęłam się z tego materaca i wpadłam do wody. Fakt, było płytko, ale ja prawie umarłam, tak się przestraszyłam. Byliśmy tam jeszcze kilka dni, a już więcej nie zamoczyłam nawet palca w jeziorze ?‍♀️ oczywiście znajomy patrzył na mnie jak na panikarę i przewrażliwioną księżniczkę, ale to właśnie jest ta 'własnae perspektywa' ?

 

Ja też jestem prawie wszystko lubiąca. Owoce morza niekoniecznie, szczawiowej i flaczków nie jadłam, ale poza tym, to raczej lubię wszystko. I to wcale nie jest fajne, bo lubić, to ja lubię, natomiast wielu rzeczy jeść nie mogę. A do tego jadam tak potężne porcje, że jeszcze nie zdążę poczuć smaku, a talerz już pusty ???

 

A zaraz będę zabierać się za botwinkę. Tak mi ostatnio @Arkina narobiła smaka samym jej wspomnieniem, że muszę zrobić ?

 

 

 

 

 

 

A tu mam odpowiedź o co caman z tym pływaniem. 

Czwóreczko gdyby mi ktoś założył narty i postawił na skoczni bym się osr....ł. ? Po prostu nie umiem i lęk doprawił by reszty.

Płyniesz ale czujesz że środowisko w którym jesteś jest ci wciąż obce i groźne. Po prostu twoja technika jest niedoskonała i czas wrócić na lekcje lub samemu doskonalić się w bezpiecznych warunkach basenowych gdzie będziesz czuła grunt w każdej chwili pod nogami. Warto. Namawiam. Bo spokój jaki ja odczuwam i relaks jest z niczym chyba nieporównywalny. Może z sauną. Lubicie saunę?

Edytowano przez KapitanJackSparrow
  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 odsłony ironii
57 minut temu, KapitanJackSparrow napisał:

 

@4 odsłony ironii jestem w szoke że tak swobodnie zrezygnowałaś z takiej przyjemności. 

A tu mam odpowiedź o co caman z tym pływaniem. 

Czwóreczko gdyby mi ktoś założył narty i postawił na skoczni bym się osr....ł. ? Po prostu nie umiem i lęk doprawił by reszty.

Płyniesz ale czujesz że środowisko w którym jesteś jest ci wciąż obce i groźne. Po prostu twoja technika jest niedoskonała i czas wrócić na lekcje lub samemu doskonalić się w bezpiecznych warunkach basenowych gdzie będziesz czuła grunt w każdej chwili pod nogami. Warto. Namawiam. Bo spokój jaki ja odczuwam i relaks jest z niczym chyba nieporównywalny. Może z sauną. Lubicie saunę?

Nieeee. To nie ma sensu, serio, strata czasu. Chodziłam na lekcje 2 lata i nie byłam w stanie złamać się, żeby płynąć samodzielnie, w sensie na basenie, ale bez kontroli instruktora. Nawet tor musiał być zewnętrzny. Zdarzyło się tak kilka razy, że nie było takiej opcji, a na któryś z wewnętrznych nie byłam w stanie wejść i tak sobie godzinę przegadaliśmy, wypatrując czy może któryś boczny się zwolni ?‍♀️ a że się nie zwolnił, to płaciłam za pogawędkę na brzegu, bo to w końcu nie wina instruktora, że nie dałam się przekonać ?‍♀️ 

Samo poczucie, że grunt mam pod nogami, to dla mnie za mało. A doskonalenie bez instruktora??? Nie ma szans, żebym się odważyła. Relaks i spokój raczej nie jest w moim przypadku osiągalny, jednak za bardzo się boję. To, że w ogóle nauczyłam się pływać, jest moim szczytem możliwości w tym temacie ? 

 

Natomiast saunę bardzo lubię. Szczególnie zaraz po siłowni ?

3 godziny temu, Chi napisał:

 

Kocham gotować.  Kiedy mnie bierze szlak to....idę w las, na basen albo do kuchni coś ugotować. To mnie odpręża i zawsze dobrze się bawię. Zrobię te kotlety i wrzucę ze zdjęciem, bo w sumie pisać nie ma co jest to tak proste :D 

 

Robiłam też flaczki z żołądków, też rewelka.

 

 

:D 

 

Pytam, bo czasami szukam szukam i nie znajduję nic co mi akurat pasuje. ;)

 

Dokładam

 

Porywające, niesamowicie ekspresyjne. Kocham Musiała :D

 

 

 

Wykazał się sporym brakiem wyobraźni. Cóż. Chyba często się zdarza niestety.

Rozumiem lęk, niezależnie czego dotyczy. Ja miałam i chyba nadal wraca, lęk przed otwartymi akwenami. Śniło mi się że skaczę na główkę z wysokiej brzozy i pod wodom nadziewam się na długie ostrze jak w pługu na którym rozcinam się na pół. Poza tym różne przyjemne stwory łapały mnie za nogi i wciągały w głąb jeziora. Zawdzięczałam to swojemu wścibstwu i wszędobylstwu. Miałam przyjemność zaznajomić się z człowiekiem objedzonym dosyć skrupulatnie przez ryby. Leżał w wodzie pięć dni, zanim go nurkowie wydobyli z zalanej kopalni. Od tamtej pory miałam koszmary powracające co jakiś czas. Walczyłam i walczę z tym strachem po prostu mu nie ulegając.  Lubię wypłynąć w jezioro i pływać gdzie dusza zapragnie, leżeć na wodzie jak mi się już płynąć nie chce, zahaczyć o jakąś fajną plażę, więc pływam.  Aha. Nie skaczę już na główkę jeśli nie wiem dokładnie co jest pod taflą :D

 

 

 

 

 

 

 

:D

 

 

 

Człowiek objedzony przez ryby ? chyba nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Przerażające. Nie dziwię się, że miałaś koszmary. 

 

Co do braku wyobraźni znajomego...wydaje mi się, że ludzie często nie zdają sobie sprawy, że ten lęk jest prawdziwy i paraliżujący, albo myślą, że ktoś się zgrywa. 

 

A takie poczucie swobody podczas pływania, o jakim piszesz, musi być bardzo przyjemne ? 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
Napisano (edytowany)
7 godzin temu, 4 odsłony ironii napisał:

Nieeee. To nie ma sensu, serio, strata czasu. Chodziłam na lekcje 2 lata i nie byłam w stanie złamać się, żeby płynąć samodzielnie, w sensie na basenie, ale bez kontroli instruktora. Nawet tor musiał być zewnętrzny. Zdarzyło się tak kilka razy, że nie było takiej opcji, a na któryś z wewnętrznych nie byłam w stanie wejść i tak sobie godzinę przegadaliśmy, wypatrując czy może któryś boczny się zwolni ?‍♀️ a że się nie zwolnił, to płaciłam za pogawędkę na brzegu, bo to w końcu nie wina instruktora, że nie dałam się przekonać ?‍♀️ 

Samo poczucie, że grunt mam pod nogami, to dla mnie za mało. A doskonalenie bez instruktora??? Nie ma szans, żebym się odważyła. Relaks i spokój raczej nie jest w moim przypadku osiągalny, jednak za bardzo się boję. To, że w ogóle nauczyłam się pływać, jest moim szczytem możliwości w tym temacie

Jak chcesz to przy jakiej okazji zostanę twoim instruktorem i będę cię trzymał od dołu na rękach.

Przyjemność z dotyku i kontaktu po mojej stronie ?

Spoiler

1269798138-by-woreczek-600.jpg

*

Ja tam jestem wszystkożerny, ale gdzieś tam na pewno leży granica moich możliwości. Móżdżek podgrzany przez małpkę na pewno do nich należy. Szczur wędzony powieszony za ogon, pająk który biega i się wrzuca na gorący olej. Smakuje jak chips podobno ale też niekoniecznie chciałbym to sprawdzać.? Widziałem że wsuwają larwy robaków bo mają dużo białka...tfuuu ?

Ciekawe czy ktoś przeczyta to przy śniadaniu ?

Edytowano przez KapitanJackSparrow
  • Lubię to! 1
  • Ha Ha 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bledny

Ja też, ale u mnie granicę też są. Jednakowoż szarańczę i robale bym spróbował, móżdżku nie, szczura nie, pająka nie, kota chyba też nie? 

 

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
Napisano (edytowany)
13 godzin temu, 4 odsłony ironii napisał:

O tak, to myślenie 'źle' o innych jest wywołane, tak jak piszesz, przez patrzenie z własnej perspektywy. Nie pływam, bo się boję wody. Myślałam, że kiedy się nauczę, to lęk minie, niestety tak się nie stało, co nie przeszkadza mi w tym, żeby i tak czerpać radość z plażowania. Kiedyś, spędzając urlop nad jeziorem, pływałam sobie na materacu,  blisko brzegu. Znajomy zaczął się wygłupiać i ciągnąć ten materac w głąb jeziora. Na mój protest, żeby tego nie robił, bo nie lubię i się boję, zareagował żartem, że 'co się boję, jak tu woda ledwo ponad kolana' . Na domiar złego ześlizgnęłam się z tego materaca i wpadłam do wody. Fakt, było płytko, ale ja prawie umarłam, tak się przestraszyłam. Byliśmy tam jeszcze kilka dni, a już więcej nie zamoczyłam nawet palca w jeziorze ?‍♀️ oczywiście znajomy patrzył na mnie jak na panikarę i przewrażliwioną księżniczkę, ale to właśnie jest ta 'własnae perspektywa' ?

Każdy jest inny i pewnie ma inaczej ale czytając cię widzę mój problem z prowadzeniem auta. Kiepskie doświadczenia wydrążyły w mojej głowie cholerny strach. Nawet nie bałam się że ktoś mi zrobi krzywdę ale ze ja mogę bo wiedziałam z czym się to wiąże. 

Zmieniłam pracę i co się okazało? 

Pierwszy rok siedziałam na zastępstwach tzn codziennie pracowałam w innym mieście i tak: Katowice, Siemianowice Śląskie, Myslowice, Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Jaworzno, Bytom to była moja trasa. W wielu tych miastach nawet nie byłam. Na początku siedziałam w Google maps i analizowałam trasę oraz to co może mnie zaskoczyć. Ile ja stresu zjadłam ?‍♀️ Jednak nie miałam wyboru. Sytuacja zmusiła mnie do tego aby pokonać strach i udało się. Później nawet nie patrzyłam w Google tylko jechałam. Strach można pokonać i to największy. Determinacja jest ważna, gdybym nie musiala to bym pewnie tego nie osiągnęła. Prawko mam dopiero 8 lat bo musiałam je mieć aby ułatwić sobie życie w pewnym momencie. Teraz kocham szybką jazdę ? Kiedyś nawet bym o tym nie pomyślała, ze w głowie może mi się tak poprzestawiać. 

A co do perspektyw innych mogłabym mówić wiele. Ludziom ciężko pojąć coś z czym się nie spotkali. Ocenianie jest łatwiejsze niż rozumienie dla niektórych. Czasem nienawidzę swojej empatii i tego że wszędzie próbuje znaleźć wytłumaczenie dla innych. 

13 godzin temu, 4 odsłony ironii napisał:

A zaraz będę zabierać się za botwinkę. Tak mi ostatnio @Arkina narobiła smaka samym jej wspomnieniem, że muszę zrobić ?

 

 

Nieźle, mam moc sprawczą też :) Botwinka mniam i chyba też jutro ugotuję ;)
 

 

13 godzin temu, Chi napisał:

Kocham gotować.  Kiedy mnie bierze szlak to....idę w las, na basen albo do kuchni coś ugotować. To mnie odpręża i zawsze dobrze się bawię. Zrobię te kotlety i wrzucę ze zdjęciem, bo w sumie pisać nie ma co jest to tak proste :D 

Chi i szlak, ciekawe :D  Nie wiem ale dobrze cię czasem podminować bo można skorzystać kulinarnie :D

Umowa stoi fotka kotletów z instrukcją :P

 

A tam Coolio dziś ..

 

Edytowano przez Arkina
  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi
11 godzin temu, KapitanJackSparrow napisał:

Szalona ☺️?

?

Czuję kulinarną więź z tobą Chi. Do owoców morza jestem pierwszy, zaraziłem parę osób do tej diety,  stanowi stały element menu. Flaczki uwielbiam te dobrze zrobione, świetne flaczki wychodzą z grzybów kani lub brody. Robiłem. Dziczyzna uwielbiam choć mam tyły w robieniu z braku surowca. Co tam jeszcze pływam swobodnie..?@4 odsłony ironii jestem w szoke że tak swobodnie zrezygnowałaś z takiej przyjemności. 

A tu mam odpowiedź o co caman z tym pływaniem. 

Czwóreczko gdyby mi ktoś założył narty i postawił na skoczni bym się osr....ł. ? Po prostu nie umiem i lęk doprawił by reszty.

Płyniesz ale czujesz że środowisko w którym jesteś jest ci wciąż obce i groźne. Po prostu twoja technika jest niedoskonała i czas wrócić na lekcje lub samemu doskonalić się w bezpiecznych warunkach basenowych gdzie będziesz czuła grunt w każdej chwili pod nogami. Warto. Namawiam. Bo spokój jaki ja odczuwam i relaks jest z niczym chyba nieporównywalny. Może z sauną. Lubicie saunę?

 

Szalona. Tylko nie mów nikomu ;):D

Ja też dziczyznę rzadko przyrządzam, częściej jem gdzieś na mieście, ale właśnie kolega zdał egzamin i obiecał, że od czasu do czasu po znajomości coś mi odstąpi. Poćwiczę to dam znać jak mi wychodzi to co lubię.  Z kani i koziej brody też robiłam, zapomniałam :D Zresztą kanię pokrojoną w długie paski mrożę i dodaję później do zup grzybowych przez całą zimę. Aha i jeszcze  ją suszę na pył. A kozią brodę uwielbiam na śniadanie do jajecznicy. 

Chyba nie mam śniadania :D

 

Saunę bardzo lubię. Od czasu do czasu jeździmy na Termy Poznańskie. Uwielbiam ten kompleks.

 

10 godzin temu, 4 odsłony ironii napisał:

Nieeee. To nie ma sensu, serio, strata czasu. Chodziłam na lekcje 2 lata i nie byłam w stanie złamać się, żeby płynąć samodzielnie, w sensie na basenie, ale bez kontroli instruktora. Nawet tor musiał być zewnętrzny. Zdarzyło się tak kilka razy, że nie było takiej opcji, a na któryś z wewnętrznych nie byłam w stanie wejść i tak sobie godzinę przegadaliśmy, wypatrując czy może któryś boczny się zwolni ?‍♀️ a że się nie zwolnił, to płaciłam za pogawędkę na brzegu, bo to w końcu nie wina instruktora, że nie dałam się przekonać ?‍♀️ 

Samo poczucie, że grunt mam pod nogami, to dla mnie za mało. A doskonalenie bez instruktora??? Nie ma szans, żebym się odważyła. Relaks i spokój raczej nie jest w moim przypadku osiągalny, jednak za bardzo się boję. To, że w ogóle nauczyłam się pływać, jest moim szczytem możliwości w tym temacie ? 

 

Natomiast saunę bardzo lubię. Szczególnie zaraz po siłowni ?

Człowiek objedzony przez ryby ? chyba nawet nie chce sobie tego wyobrażać. Przerażające. Nie dziwię się, że miałaś koszmary. 

 

Co do braku wyobraźni znajomego...wydaje mi się, że ludzie często nie zdają sobie sprawy, że ten lęk jest prawdziwy i paraliżujący, albo myślą, że ktoś się zgrywa. 

 

A takie poczucie swobody podczas pływania, o jakim piszesz, musi być bardzo przyjemne ? 

Bo nauki pływania nie zaczyna się od pływania ;) Uczyłam kilka osób z powodzeniem, ale one chciały się nauczyć. Myślę, że paraliżujący strach jest trudnym przeciwnikiem.

 

No miałam i mam jeszcze czasami i przypomina mi się wszystko nad wodą i  dlatego......  wypływam w jezioro, bo żaden strach nie będzie mną rządził i odbierał mi przyjemność z pływania. I powiem Ci, że nie ma nic genialniejszego jak wypłynąć w Ocena położyć się na wodzie z szeroko rozwożonymi rękoma i dać się unosić falom. Aha tylko trzeba nałożyć na twarz kilo kremu bo może się okazać że po godzince lewitowania słońce Ci skruszyło wierzchnią część twarzy :D

3 godziny temu, KapitanJackSparrow napisał:

pająk który biega i się wrzuca na gorący olej. Smakuje jak chips podobno ale też niekoniecznie chciałbym to sprawdzać.? Widziałem że wsuwają larwy robaków bo mają dużo białka...tfuuu ?

Ciekawe czy ktoś przeczyta to przy śniadaniu ?

Jadłam w Tajlandii wszystko co można było zjeść. Larwy, pająki, szarańczę jakąś, wszystko smakowało jak czipsy do tego skropione  fajnym ostrym sosem. Jedynie do skorpionów mam zastrzeżenia smakowo wrażeniowe. 

Czasami robię kalkulację, czy gdybym znalazła się w dżungli bez żarcia, zdołałabym wygrzebać larwy odgryzać im główki i wysysać wnętrzności. To przysmak wśród niektórych plemion indiańskich. :)

1 godzinę temu, Bledny napisał:

Ja też, ale u mnie granicę też są. Jednakowoż szarańczę i robale bym spróbował, móżdżku nie, szczura nie, pająka nie, kota chyba też nie? 

 

 

 

Ja przypomniałam sobie czego więcej nie tknę. Przywiozłam szwedzki przysmak, czyli puszkę sfermentowanych śledi. Pomni wszystkich filmików na yt pokazujących przeróżne reakcje ludzi - gdzie tych rzygających było całkiem sporo -  zrobiliśmy oficjalne otwarcie puszki na jeziorem i ...spróbowałam, i nigdy więcej.

Durian - który jest dla Azjatów zabójstwem - jest zakaz wnoszenia go do środków komunikacji i w ogóle jedzenia w zamkniętych pomieszczeniach, okazał się smacznym - smakował jak lekko sfermentowana cebula - i wcale nie strasznym doświadczeniem,. Jadłam jak gruszkę a Tajowie machali rękami i się krzywili :D Tak szwedzkie śledzie mnie pokonały. :D

 

Aha co do Duriana . W jednej z książek podróżniczych  napisane, że po zjedzeniu tego owocu, czujesz się tak jakbyś właśnie skończył się całować z własną dawno temu zmarłą babcią ;)  :D I coś w tym jest ale bez przesady. Napisał tę książkę przed podróżą do Szwecji :D

1 godzinę temu, Arkina napisał:

Każdy jest inny i pewnie ma inaczej ale czytając cię widzę mój problem z prowadzeniem auta. Kiepskie doświadczenia wydrążyły w mojej głowie cholerny strach. Nawet nie bałam się że ktoś mi zrobi krzywdę ale ze ja mogę bo wiedziałam z czym się to wiąże. 

Zmieniłam pracę i co się okazało? 

Pierwszy rok siedziałam na zastępstwach tzn codziennie pracowałam w innym mieście i tak: Katowice, Siemianowice Śląskie, Myslowice, Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Jaworzno, Bytom to była moja trasa. W wielu tych miastach nawet nie byłam. Na początku siedziałam w Google maps i analizowałam trasę oraz to co może mnie zaskoczyć. Ile ja stresu zjadłam ?‍♀️ Jednak nie miałam wyboru. Sytuacja zmusiła mnie do tego aby pokonać strach i udało się. Później nawet nie patrzyłam w Google tylko jechałam. Strach można pokonać i to największy. Determinacja jest ważna, gdybym nie musiala to bym pewnie tego nie osiągnęła. Prawko mam dopiero 8 lat bo musiałam je mieć aby ułatwić sobie życie w pewnym momencie. Teraz kocham szybką jazdę ? Kiedyś nawet bym o tym nie pomyślała, ze w głowie może mi się tak poprzestawiać. 

A co do perspektyw innych mogłabym mówić wiele. Ludziom ciężko pojąć coś z czym się nie spotkali. Ocenianie jest łatwiejsze niż rozumienie dla niektórych. Czasem nienawidzę swojej empatii i tego że wszędzie próbuje znaleźć wytłumaczenie dla innych. 

Nieźle, mam moc sprawczą też :) Botwinka mniam i chyba też jutro ugotuję ;)
 

 

Chi i szlak, ciekawe :D  Nie wiem ale dobrze cię czasem podminować bo można skorzystać kulinarnie :D

Umowa stoi fotka kotletów z instrukcją :P

 

A tam Coolio dziś ..

 

 

To prawda, do wielu rzeczy zmusza nas życie i chwała mu za to.

Też kocham szybką jazdę :D

A nerwa miewam, że cho cho. Lepiej nie przebywać w tedy w moim pobliżu. :D

 

Ale nie trzeba mnie wkurzać. Do kuchni zaglądam ustawicznie :D

 

 

 

Chyba nie napisałam tu jeszcze tylu słów na raz :D

 

Dzień dobry w czwartek

 

Niech będzie owocny i aby do piątku ;)

 

 

 

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KapitanJackSparrow
Napisano (edytowany)
31 minut temu, Chi napisał:

 

Szalona. Tylko nie mów nikomu ;):D

Ja też dziczyznę rzadko przyrządzam, częściej jem gdzieś na mieście, ale właśnie kolega zdał egzamin i obiecał, że od czasu do czasu po znajomości coś mi odstąpi. Poćwiczę to dam znać jak mi wychodzi to co lubię.  Z kani i koziej brody też robiłam, zapomniałam :D Zresztą kanię pokrojoną w długie paski mrożę i dodaję później do zup grzybowych przez całą zimę. Aha i jeszcze  ją suszę na pył. A kozią brodę uwielbiam na śniadanie do jajecznicy. 

Chyba nie mam śniadania :D

 

Saunę bardzo lubię. Od czasu do czasu jeździmy na Termy Poznańskie. Uwielbiam ten kompleks.

 

Bo nauki pływania nie zaczyna się od pływania ;) Uczyłam kilka osób z powodzeniem, ale one chciały się nauczyć. Myślę, że paraliżujący strach jest trudnym przeciwnikiem.

 

No miałam i mam jeszcze czasami i przypomina mi się wszystko nad wodą i  dlatego......  wypływam w jezioro, bo żaden strach nie będzie mną rządził i odbierał mi przyjemność z pływania. I powiem Ci, że nie ma nic genialniejszego jak wypłynąć w Ocena położyć się na wodzie z szeroko rozwożonymi rękoma i dać się unosić falom. Aha tylko trzeba nałożyć na twarz kilo kremu bo może się okazać że po godzince lewitowania słońce Ci skruszyło wierzchnią część twarzy :D

Jadłam w Tajlandii wszystko co można było zjeść. Larwy, pająki, szarańczę jakąś, wszystko smakowało jak czipsy do tego skropione  fajnym ostrym sosem. Jedynie do skorpionów mam zastrzeżenia smakowo wrażeniowe. 

Czasami robię kalkulację, czy gdybym znalazła się w dżungli bez żarcia, zdołałabym wygrzebać larwy odgryzać im główki i wysysać wnętrzności. To przysmak wśród niektórych plemion indiańskich. :)

 

Ja przypomniałam sobie czego więcej nie tknę. Przywiozłam szwedzki przysmak, czyli puszkę sfermentowanych śledi. Pomni wszystkich filmików na yt pokazujących przeróżne reakcje ludzi - gdzie tych rzygających było całkiem sporo -  zrobiliśmy oficjalne otwarcie puszki na jeziorem i ...spróbowałam, i nigdy więcej.

Durian - który jest dla Azjatów zabójstwem - jest zakaz wnoszenia go do środków komunikacji i w ogóle jedzenia w zamkniętych pomieszczeniach, okazał się smacznym - smakował jak lekko sfermentowana cebula - i wcale nie strasznym doświadczeniem,. Jadłam jak gruszkę a Tajowie machali rękami i się krzywili :D Tak szwedzkie śledzie mnie pokonały. :D

 

Aha co do Duriana . W jednej z książek podróżniczych  napisane, że po zjedzeniu tego owocu, czujesz się tak jakbyś właśnie skończył się całować z własną dawno temu zmarłą babcią ;)  :D I coś w tym jest ale bez przesady. Napisał tę książkę przed podróżą do Szwecji :D

Sądzę że te pająki smakowały pod wpływem podróżniczych endorfin. U nas już nie koniecznie. We Francji zajadałem się wyjątkowo paskudnymi serami koniecznie popijając wino a nawet zachwycony przywiozłem do Polski. No ale tu w kręgu rodziny która krzywiła się na to paskudztwo ? już tak bardzo mi też ?

 

Też lubię te sauny szczególnie że można tam popływać. Polecam Wrocek.

Edytowano przez KapitanJackSparrow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Helenka Zy

Siema.

O lękach i obrzydliwościach na talerzu Wy tutaj? Ja jestem zdania, że można spróbować powalczyć ze swoim lękiem, kiedy przyjemność z doznań będzie większa niż koszt całej tej walki, np. doznania z moczenia się w wodzie będą o co najmniej 3 nieba większe niż strach i paraliż podczas prób pływania. Bo jeśli ktoś nie jest zwierzęciem wodnym, to pokonywanie tego lęku jest zwyczajną stratą nerwów i energii. Lepiej skupiać się i robić rzeczy, które nam pasują, zamiast tracić energię na walkę, która w sumie co nam da? Udowodnienie lękowi, że nie wygra? Jemu to zwisa. Szkoda życia ;)  

Ja osobiście mam okropny lęk wysokości. Ale łażę po górach, bo nic dla mnie nie równa się z tymi widokami, tym spokojem, nawet tym rodzajem zmęczenia. Ale już np. ładowanie się na paralotnię czy spadochron jest dla mnie kompletnie zbędne, bo tego rodzaju doznania mnie zupełnie nie kręcą i nie zamierzam z tym walczyć. 

Robala pewnie bym tknęła w sytuacji totalnego zagrożenia życia. Podejrzewam, że człowiek jest w stanie zrobić wiele rzeczy, jeśli warunki go do tego zmuszą. W komfortowych sytuacjach wyznaję zasadę, że nic na siłę. Jakieś robale, węże czy szczury goniłabym z chałupy na potęgę, więc tym bardziej nie zamierzam ich zapraszać do swoich ust ;) 

  • Lubię to! 1
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
5 godzin temu, Helenka Zy napisał:

Udowodnienie lękowi, że nie wygra? Jemu to zwisa

Muszę się przyczepić ?

Oj nie zwisa bo gdyby tak było to by sam odpuścił ale musi trzymać w szachu i gdy tylko wyczuje korzystne podłoże to będzie nami rządził, manipulował naszymi decyzjami i reakcjami. 

Lęk to spryciarz i wie co robi. Wie jak ustawić nas pod siebie...

Z lękiem walka jest trudna ale można się z nim oswoić i pozwolić mu być. Częste obcowanie z nim i zauważenie, że jakby nie dzieje się nic złego przekonuje nas, że nie ma tak naprawdę czego się bać. Strach ma tylko wielkie oczy. Dobra koniec mundrosci moich ?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 odsłony ironii
9 godzin temu, Arkina napisał:

Nieźle, mam moc sprawczą też :) Botwinka mniam i chyba też jutro ugotuję ;)

Masz ? gotuj, gotuj, dla takiej przyjemności warto stać przy garach ?

 

9 godzin temu, Arkina napisał:

 

9 godzin temu, Arkina napisał:

Każdy jest inny i pewnie ma inaczej ale czytając cię widzę mój problem z prowadzeniem auta. Kiepskie doświadczenia wydrążyły w mojej głowie cholerny strach. Nawet nie bałam się że ktoś mi zrobi krzywdę ale ze ja mogę bo wiedziałam z czym się to wiąże. 

Zmieniłam pracę i co się okazało? 

Pierwszy rok siedziałam na zastępstwach tzn codziennie pracowałam w innym mieście i tak: Katowice, Siemianowice Śląskie, Myslowice, Będzin, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Jaworzno, Bytom to była moja trasa. W wielu tych miastach nawet nie byłam. Na początku siedziałam w Google maps i analizowałam trasę oraz to co może mnie zaskoczyć. Ile ja stresu zjadłam ?‍♀️ Jednak nie miałam wyboru. Sytuacja zmusiła mnie do tego aby pokonać strach i udało się. Później nawet nie patrzyłam w Google tylko jechałam. Strach można pokonać i to największy. Determinacja jest ważna, gdybym nie musiala to bym pewnie tego nie osiągnęła. Prawko mam dopiero 8 lat bo musiałam je mieć aby ułatwić sobie życie w pewnym momencie. Teraz kocham szybką jazdę ? Kiedyś nawet bym o tym nie pomyślała, ze w głowie może mi się tak poprzestawiać. 

A co do perspektyw innych mogłabym mówić wiele. Ludziom ciężko pojąć coś z czym się nie spotkali. Ocenianie jest łatwiejsze niż rozumienie dla niektórych. Czasem nienawidzę swojej empatii i tego że wszędzie próbuje znaleźć wytłumaczenie dla innych. 

Też prawko mam stosunkowo niedlugo, bo 10 lat. Z podobnych powodów. Myślałam, że nigdy nie wsiądę za kierownicę, że nie zmieszczę się na drodze (?), na pewno kogoś zabiję, albo ktoś mnie itp. Bałam się i miałam nigdy nie jeździć. Aczkolwiek też sytuacja życiowa mnie zmusiła, inna, ale jednak. Teraz mogę śmiało powiedzieć, że jestem bardzo dobrym kierowcą (i nie jest to jedynie moja subiektywna opinia), wręcz kocham jeździć. Nawet wypadki nie zniechęciły mnie i nie wywołały traumy. Po tym, z którego samochód poszedł prosto do kasacji, wsiadłam w auto bez żadnego problemu. A po wpadnieciu z materaca do wody po kolana już do niej nie weszłam. To jednak nie ten sam poziom lęku, uwierz mi. Strach, który paraliżuje, odbiera zdolność racjonalnego postępowania. 

I tu zgodzę się z Helenka, że przełamywanie takiego lęku nie ma sensu, bo on nie zmieni się w przyjemność. No i jazda samochodem jest w wielu przypadkach koniecznością w codziennym funkcjonowaniu, a prawdopodobieństwo, że pływanie będzie mi potrzebne kiedyś w jakiejkolwiek pracy, jest mniejsze niż wygrana w totka ? dlatego zmuszanie się, dla samej idei udowadniania samej sobie, nie ma żadnego sensu. W tym samym czasie można robić coś, co sprawia przyjemność, a nie to, po czym trzeba brać leki uspokajające ? zresztą, szanse sobie dałam, pływać umiem, ale żadna to dla mnie frajda, kiedy wywołuje strach. 

 

 

 

9 godzin temu, Chi napisał:

Bo nauki pływania nie zaczyna się od pływania

To jakby oczywiste. 

9 godzin temu, Chi napisał:

 ;) Uczyłam kilka osób z powodzeniem, ale one chciały się nauczyć. Myślę, że paraliżujący strach jest trudnym przeciwnikiem

Ja też się chciałam nauczyć, nikt mnie siłą nie zaciągnął  i nie zmuszał. Nauczylam się i to by było na tyle. Paraliżujący strach, to nie zwykły strach.

 

9 godzin temu, Chi napisał:

No miałam i mam jeszcze czasami i przypomina mi się wszystko nad wodą i  dlatego......  wypływam w jezioro, bo żaden strach nie będzie mną rządził i odbierał mi przyjemność z pływania. I powiem Ci, że nie ma nic genialniejszego jak wypłynąć w Ocena położyć się na wodzie z szeroko rozwożonymi rękoma i dać się unosić falom. Aha tylko trzeba nałożyć na twarz kilo kremu bo może się okazać że po godzince lewitowania słońce Ci skruszyło wierzchnią część twarzy :D

A ja Ci powiem, że jednak jest miliony rzeczy przyjemniejszych niż wypływanie w ocean ? a pływanie na plecach to już w ogóle coś dla mnie nieosiągalnego. I czasem mówienie, że strach nie będzie mną rządził, nie ma racji bytu, bo jeśli strach paraliżuje, to nie zrobisz nic. No ewentualnie utoniesz ? Naprawdę, nie każdy lęk da się przełamać. 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
2 minuty temu, 4 odsłony ironii napisał:

dlatego zmuszanie się, dla samej idei udowadniania samej sobie, nie ma żadnego sensu. W tym samym czasie można robić coś, co sprawia przyjemność, a nie to, po czym trzeba brać leki uspokajające ? zresztą, szanse sobie dałam, pływać umiem, ale żadna to dla mnie frajda, kiedy wywołuje strach. 

 

 

 

Wiesz ja do niczego nie namawiam. Nie o to mi chodziło aby kogoś zmuszac. Przedstawiłam tylko swoją sytuację, że strach jest do okiełznania kiedy to jest konieczne. Z lękiem w swoim życiu miałam bardzo dużo do czynienia nawet tym skrajnie patologicznym i wiem, że można wszystko tylko nie chce tu siebie tak bardzo odslaniać ?

Powiem Wam, że nie znoszę się bać, nie znoszę gdy moja własna głowa mnie ogranicza. 

Pływanie nie jest niezbędne do życia i jeżeli nie czujesz potrzeby tego robić to Twój wybór oczywiście. Napisałam na zasadzie dzielenia się doświadczeniami. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 odsłony ironii
7 godzin temu, Helenka Zy napisał:

Siema.

O lękach i obrzydliwościach na talerzu Wy tutaj? Ja jestem zdania, że można spróbować powalczyć ze swoim lękiem, kiedy przyjemność z doznań będzie większa niż koszt całej tej walki, np. doznania z moczenia się w wodzie będą o co najmniej 3 nieba większe niż strach i paraliż podczas prób pływania. Bo jeśli ktoś nie jest zwierzęciem wodnym, to pokonywanie tego lęku jest zwyczajną stratą nerwów i energii. Lepiej skupiać się i robić rzeczy, które nam pasują, zamiast tracić energię na walkę, która w sumie co nam da? Udowodnienie lękowi, że nie wygra? Jemu to zwisa. Szkoda życia ;)  

Ja osobiście mam okropny lęk wysokości. Ale łażę po górach, bo nic dla mnie nie równa się z tymi widokami, tym spokojem, nawet tym rodzajem zmęczenia. Ale już np. ładowanie się na paralotnię czy spadochron jest dla mnie kompletnie zbędne, bo tego rodzaju doznania mnie zupełnie nie kręcą i nie zamierzam z tym walczyć

Nic dodać, nic ująć ? 

2 minuty temu, Arkina napisał:

Wiesz ja do niczego nie namawiam. Nie o to mi chodziło aby kogoś zmuszac. Przedstawiłam tylko swoją sytuację, że strach jest do okiełznania kiedy to jest konieczne. Z lękiem w swoim życiu miałam bardzo dużo do czynienia nawet tym skrajnie patologicznym i wiem, że można wszystko tylko nie chce tu siebie tak bardzo odslaniać ?

Powiem Wam, że nie znoszę się bać, nie znoszę gdy moja własna głowa mnie ogranicza. 

Pływanie nie jest niezbędne do życia i jeżeli nie czujesz potrzeby tego robić to Twój wybór oczywiście. Napisałam na zasadzie dzielenia się doświadczeniami. 

 

Oczywiście ? też nie lubię się bać, chyba niewiele osób lubi ?

 

Mnie do wskoczenia do wody (bez instruktora nad głową),  zmusiłaby chyba jedynie sytuacja, w której musiałabym ratować tonące, własne dziecko. Pod warunkiem, że strach by mnie nie sparaliżował do tego stopnia, że utonęlinuśmy oboje ? a obawiam się, że tak by właśnie było ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi

 

 

O kurcze ile czytania, a ja na oczy nie widzę. Miałam strasznie ciężki dzień. Nie gniewajcie się poczytam jutro :(

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w kość
27 minut temu, Chi napisał:

O kurcze ile czytania, a ja na oczy nie widzę.

zamykaj,

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi

 

 

 

 

 

 

 

 

 

;)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi

 

 

 

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina
1 godzinę temu, Chi napisał:

O kurcze ile czytania, a ja na oczy nie widzę. Miałam strasznie ciężki dzień. Nie gniewajcie się poczytam jutro :(

Wypocznij ;)

U mnie sobota będzie mega ciężka bo zaczynam coś nowego i nieznanego dotąd sobie i muszę wewnętrznie się przygotować.

Czuję lekkiego stresa ale wiem, że będzie dobrze. Nie może być inaczej :) Poradzę sobie jak zawsze...
 

  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chi
4 minuty temu, Arkina napisał:

Wypocznij ;)

U mnie sobota będzie mega ciężka bo zaczynam coś nowego i nieznanego dotąd sobie i muszę wewnętrznie się przygotować.

Czuję lekkiego stresa ale wiem, że będzie dobrze. Nie może być inaczej :) Poradzę sobie jak zawsze...
 

Bo kto jak nie my ;)

 

 

 

45 minut temu, Gość w kość napisał:

zamykaj,

 

 

Teraz to mówisz  ? :(

 

 

;) Uwielbiam ten kawałek.

 

 

Czy jest tu ktoś rozsądny, i zalogowany, co by nie trzeba było czekać na "tak" dwie godziny ? ;) kto ma ciągoty w stronę dominacji ?  :D

Pytam bo potrzepuję kogoś, kto mnie w tyłek kopnie i skieruje w kierunku łóżka

 

 

Nikt ? Poważnie ?

 

 

Dlaczego nie ma tu nikogo niegrzecznego ? :O

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 446
    • Postów
      245 418
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      758
    • Najwięcej dostępnych
      8 324

    Andriu
    Najnowszy użytkownik
    Andriu
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • ***** ***
      Z ciekawości sprawdziłem i jest w 100% bezpieczna. Zmień "programy"   Raczej większego guru odnośnie bezpieczeństwa od google już nie ma.  https://transparencyreport.google.com/safe-browsing/search?url=https:%2F%2Fnastroik.pl%2F    
    • Chi
    • Chi
      @admin Czy ktoś zarządza tym forum ? Nie spełniacie standardów i moje programy mnie nie wpuszczają traktując stronę jako stanowiącą zagrożenie. Lubię tu smęcić więc chwilowo omijam zabezpieczenia ale na stałe nie ma mowy, bo nie po to się płaci za ochronę w sieci, żeby samemu się sabotować. Druga sprawa - liczniki wejść. Nie było mnie kilka dni a tu kilka tysięcy wejść na temat. Strach się bać co się tu wyprawia. Proszę o jakieś wyjaśnienie. Jest szansa na poprawę sytuacji ?
    • Chi
      Wiek dzisiaj nie musi być problemem jeśli człowiek jest zdrowy. Gorzej jeśli nas dopadają wszystkie te przyjemności cywilizacyjne typu, rak, alzheimer, parkinson, stwardnienie rozsiane i inne tego typu ciasteczka. A przemijanie ? No przemijamy. Zazwyczaj właśnie niezauważalnie.
    • Miejscowy
      Uważam, uważam. ❤️😀
    • Gość w kość
      uważaj, oni są z PISu,
    • Gość w kość
      wszystko jest chwilą... ... wczoraj miałem 20 lat mniej, przerażające,    
    • Miejscowy
      Witajcie, ludzie kochani. 💘
    • Chi
      Dobrych snów
    • Chi
    • Chi
    • Chi
    • Chi
    • Chi
      Przegląd lodówki    
    • Chi
      Koniec weekendu. Wróciłam z pięknej uroczystości. 50 lecie pożycia małżeńskiego siostry mojej mamy. Była okazja do odwiedzin w niebliskich regionach, do spotkań, rozmów, zabawy, szaleństw. Mam fajną rodzinę. Szkoda, że te dobre chwile mijają tak szybko.        
    • Chi
      E tam. Teddy jest super.      
    • Chi
      No patrzcie Państwo, jestem cytowana    Doktorku uważam, nawet bardzo.
    • Gość w kość
    • Gość w kość
    • Gość w kość
      🥶  
    • Gość w kość
      na pewno psychologia?🧐 a może chodzi Ci o Mein Kampf?    
    • teodor44
      Psychologia wskazuje wzór człowieka. Według której człowieka, który nie ma empatii, pasji i poczucia humoru. Trudno nazwać człowiekiem. Czyli wskazuje kres człowieka. Ale jest jeszcze nadzieja, aby z tym wzorem, pójść na kompromis. Czyli niech empatia w trosce o ekosystem będzie pasją, która będzie motywacją dla ludzi. Dopiero wtedy, na pewno pojawi się poczucie humoru. Zweryfikowane empirycznie. Proszę o konkluzje.
    • kormoran
      Imigranci zachowują się na razie wzorowo, nie tak źle jak na zachodzie. Póki co jest ich niewiele. Sytuacja się dramatycznie może zmienić jak premier Tusk zakończy budowę w całym kraju 49  kompleksów urbanizacyjnych w każdym ma się zmieścić po 2 - 3 tyś. imigrantów.      
    • la primavera
      ,,Bulion i inne namiętności " Juliette Binoche i Benoît Magimel we francuskim filmie o kucharzeniu.  Ona gotuje u niego od wielu lat. Według jego przepisów,  przez jej wykonanie, dania, które serwują są ucztą- dla oczu widza- I dla podniebienia tych, którzy  są na nie zapraszani.  To para bardzo dobrana, są razem, choć ona ciągle nie zgadza się na ślub. Ich wspólne gotowanie i smakowanie jedzenia, a nawet patrzenie gdy drugie je,   jest ich językiem miłości   Dziewiętnastowieczna wiejska posiadłość  jest miejscem tej opowieści.  Piękne pejzaże, klimat, są autem filmu. Zamiast muzyki jest stukot miedzianych garnków,  skwierczenie mięsa na tłuszczu, szum cedzonego wywaru, miażdzenie przypraw w moździeżu, dźwięk noża krojącego warzywa.  Piękne to wszystko. Doskonałe. Idealne .Za bardzo.piekne i za bardzo idealne.  Zatem nieprawdziwe.  Bo kuchnia to przecież nie tylko smak i zapach udanej potrawy.  To szorowanie brudnych garnków i mycie naczyń,  pilnowanie ognia w piecu. Czasem coś się przypali, przesoli i trzeba zacząć jeszcze raz,.  Tego w filmie nie ma. Tworzą skomikowane dania które zawsze wychodzą. Nikt nie sprząta a kuchnia rano gotowa jest  do pracy.  Piec na drzewo do którego nikt nie dokłada.  Przenoszenie ognia z którego  sie nie dymi.  Kto miał w domu kuchenny piec wie, jak sie w nim rozpala,  jak wyglądają  garnki po takim gotowaniu.  Im nic się nie okopcilo, nic nie wykipiało, niczego nie trzeba szorować.    Mężczyźni  spotykają się by rozmawiać o jedzeniu. Te uczty są dla nich najważniejsze.  Talerz z wykwintnym daniem jest dla nich centrum swiata.  Zresztą co tam talerz, tam jest tyle jedzenia,  że normalnie nie jest się w stanie tego zjeść.  Porcja ciasta na deser wygląda jak obiad. Zatem ile można jeść, gotować i mówić o jedzeniu żeby widza nie znudzić? żeby nie mialo się wrażenia,  że ogląda się francuską wyniosłość nad światem ?  Dla mnie wystarczyła  połowa filmu, żeby zerkać ile do końca. Pomimo tej delikatności filmu, pięknych zdjęć,  ciekawych dań film był dla mnie po prostu nudny.   
    • Nafto Chłopiec
      Piękne kino w drugiej części mojego ulubionego filmu 😎
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...