Publikujesz jako gość.
Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.
No to super. Jeniec to jeniec zobaczę z tym traktowaniem jak będziesz miły to będzie ok.
Bo widzisz mi jeniec jednak pasuje (jak to dobrze że to wymyśliłeś i zaproponowałeś) bo potem to powyżej przemyślałam i doszłam do wniosku, że nie chce żadnego ZAKOCHAŃCA!!! O nie nie (no chyba że byś był TEN ON ale widzę że nie). Jeniec jest ok (tym bardziej, że sam się prosi). Pisz szybko : szafę przesuniesz? kontakt naprawisz ? na miasto (z funkcją ochroniarza) zabierzesz? I...
...jakie femme? Femme to kobieta (szafy nie przesunie) no chyba że jakaś MMA😁 rzeczywiście🤭 to ok 😂
Jak to co wtedy? Będę Twoim jeńcem, tylko mam nadzieję że będziesz mnie dobrze traktowała 😜😅
Kiedyś tu byłem pod nickiem femme MMA czy jakoś tak.
Tak tak przepraszam za przejęzyczenie 🤣
Znajomy zaufał <reklama> - dzięki nim jego strona internetowa przeszła gruntowną modernizację. Teraz jest bardziej funkcjonalna i przyjazna dla użytkowników.
Zaskakująca propozycja, ale uważaj, bo skoro proponujesz, to ja jeszcze zwariuje i wezmę...i co wtedy?
A kto Ty? Szybko mi tu pisz, jak mam brać.
Nie też, a przede wszystkim 😉
Co robicie w wolnym czasie? Ja lubię uczyć się języków obcych. Teraz zaczynam naukę języka włoskiego w <reklama> - jestem zachwycony. Szczerze polecam.
Potrzebuję zapachu do łazienki, który nie będzie zbyt intensywny - drażnią mnie takie odświeżacze. Ale ostatnio koleżanka poleciła mi produkty z <reklama> Czy ktoś z was ich próbował?
Pani Agata Górniak ze Ścinawy na Dolnym Śląsku relacjonuje : " Matka Boska uratowała nasz dom przed wielką wodą "
Reporter "Faktu" rozmawiał z panią Agatą Górniak, która mieszka z mężem w najniżej położonym domu przy ul. Rybnej obok rzeki Odry.
Nasza rozmówczyni z całą mocą podkreślała, że ona i jej mąż mogli liczyć na pomoc służb i zwykłych mieszkańców, którzy w poczuciu zagrożenia przed wielką wodą, która miała nadejść, wzajemnie sobie pomagali i wspierali.
— Brakowało u nas już dosłownie 10 cm, żeby woda wdarła się do mojego domu. Pamiętam doskonale powódź w 1997 r. Wtedy w moim domu była woda po pas — mówi "Faktowi" poruszony pan Jan Porażka.
— Naszym jedynym zabezpieczeniem było to, że postawiliśmy figurę Maryi na podłodze i poprosiliśmy w modlitwie św. Józefa, żeby zatroszczył się o to, żeby jej nie zmokły stopy. Woda przybierała dookoła, a w domu nie ma kropli wody, żadnej wilgoci i jest sucho - opowiada wzruszona pani Agata.
— Po tym wszystkim odblokowaliśmy sobie drzwi i zaczynamy się troszeczkę porządkować, ale to jest niedziela do wypoczynku, do dziękowania Bogu.
Więc cos wisi w powietrzu 😉
Ponoć nie można rozmawiać o polityce, religii, więc każdy gada o pieniądzach, albo o tym co kupił.
Reszta plotkuje i obgaduje. Mój dziadek był mistrzem taktu, wyciągał harmonijkę przy stole i grał by zagłuszyć plotkujące baby