Skocz do zawartości
  • Niebo
  • Borówka
  • Szary
  • Porzeczka
  • Arbuz
  • Truskawka
  • Pomarańcz
  • Banan
  • Jabłko
  • Szmaragd
  • Czekolada
  • Węgiel


Zaloguj się, aby obserwować  
BrakLoginu

25 lat temu zmarł Kurt Cobain lider zespołu Nirvana

Polecane posty

Wesoły
BrakLoginu

Kurt Cobain, dnia 5 kwietnia 1994 roku popełnił samobójstwo w swojej posiadłości. Jego ciała odnalezione trzy dni później przez elektryka, który przyjechał montować system antywłamaniowy. Artysta zastrzelił się. Broń palną miał kupić już dwa wcześniej.

Kurt Cobain już przed śmiercią podejmował próby odebrania sobie życia. W marcu 1994 r. Nirvana grała koncert w Rzymie, który musiała przerwać. Lider grupy wypił mieszaninę szampana i Rohypnolu, leku nasennego. Tamtego dnia udało się go jednak uratować.

 

a49ddbcc-kurt-cobain.jpg

 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Sany

 

  • Lubię to! 2
  • Super 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomasz

25 lat? Ale ten czas zapier... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
1 minutę temu, Tomasz napisał:

25 lat? Ale ten czas zapier... 

No właśnie, Dziś wśród znajomych była chwilowa wzmianka o tym fakcie, a dałbym sobie rękę uciąć, że to było z góra 10 lat temu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sany

No to na drugą nóżkę. :)

Mój ulubiony kawałek.

 

Edytowano przez słoneczna
  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
2 minuty temu, słoneczna napisał:

No to na drugą nóżkę. :)

:)
Rozpromieniona wie co dobre (mowa o muzyce) :)

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

25. Pamiętam jak była piąta rocznica i na vivie miał być jakiś program o Cobainie. Dla mnie to był jeden z najważniejszych ludzi na świecie, chociaż osobiście go nie znałem wywarł na mnie i moje życie przeogromny wpływ. Nie wiem, czy dobry. Fascynacja i przesiąknięcie się osobowości do tego stopnia, że już nie wiedziałem, czy byliśmy podobni, czy po prostu imitacja aż tak weszła mi w krew.  W liceum nosiłem długie przetłuszczone włosy, miałem najbardziej podarte spodnie ze wszystkich, a koszule były ulubioną częścią moją garderoby. Nauczyłem się grać na gitarze na tyle, żeby móc odegrać większość partii nirvany, zespołu, którego muzyka niosła mnie przez świat napędzając gniew, żal i smutek. Sen o heroinie, samobójcze marzenia. Już nie wiedziałem, czy moje. Nie ważne to było. Kompletna fascynacja, zaczytywanie się w historii Kurta i kolegów, odnajdywanie  najmniejszych szczegółów, wyszukiwanie dziesiątej wersji tej samej piosenki. Szum. Teraz już bardzo rzadko słucham. Nie dlatego, że mi się znudziła ta muzyka, albo wyrosłem. Dalej przyspiesza moje tętno, ale wierci też dziurę, a w tej dziurze jest czarno i ciemno. Nie chcę już.

Osiem lat po Cobainie zmarł Layne. To były moje dwa najważniejsze głosy. I w zależności od okresu, czasu lub w co się bardziej zagłębiłem jeden, albo drugi był najważniejszy. Za datę śmierci Layne'a przyjęto również 5 kwietnia, ale ciało znaleziono dwa tygodnie później w stanie rozkładu. Rozkład ten zaczął się i tak o wiele wcześniej moim zdaniem.

Jakieś dwa tygodnie temu odbył się w mojej okolicy koncert Dylana Carlsona, kolesia który kupił Cobainowi strzelbę, z której się zastrzelił. Jakbym był na miejscu to bym poszedł. 

To mi w duszy gra:

 

Layne

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera

Może niektórzy muszą być nieszczęśliwi. Inaczej nie potrafią nic stworzyć. 

Ich życie niekoniecznie dobre do naśladowania staje się wzorem dla innych. Czy zdają sobie z tego sprawę? Nastoletnie głowy chłoną jak gąbka.  

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
7 godzin temu, la primavera napisał:

Może niektórzy muszą być nieszczęśliwi. Inaczej nie potrafią nic stworzyć

To prawda. Iggy pop mówił o poecie, że żeby tworzyć musi wrócić do źródła, znaczy cierpienia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
darkness

Cobain się nie zastrzelił , w chwili śmierci był tak naładowany herą ,  że nie uniósłby by pistoletu na wodę .

Na pół roku przed śmiercią , żona Cobaina dawała jednemu typowi 40 tys., dolarów aby go sprzątnął .

Nie wierze w samobójstwo.

 

Osobiście , jakoś wpłynął na mój światopogląd.

Jego śpiewanie pozostawia wiele do życzenia , słuchałem wielu kawałków z odizolowanym głosem .

1251797470_by_Snape_600.jpg

Edytowano przez darkness

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
17 minut temu, darkness napisał:

Cobain się nie zastrzelił , w chwili śmierci był tak naładowany herą ,  że nie uniósłby by pistoletu na wodę .

Też się kiedyś dałem podpuścić. Osobiście uważam, że ten chłopak popełnił samobójstwo, biorąc pod uwagę jego historię, deprechę, przypadki samobójstw w jego rodzinie, uzależnienie od dragów, o których sam mówił, że wypłukują z człowieka resztki szacunku do samego siebie, chroniczne bóle żołądka, które rzekomo chciał zaleczyć herą, niską samoocenę i zgorzkniałe teksty piosenek, próbę samobójczą Rzymie.  Był naładowany herą w momencie strzału, tyle że osoby silnie uzależnione są w stanie przyjąć ogromne dawki, bo tolerancja na heroinę bardzo szybko wzrasta. Jako przykład podawano kolesia uzależnionego do tego stopnia, że w jego krwi znajdowała się dawka trzykrotnie przekraczająca dawkę śmiertelną, a był w stanie zrobić "jaskólkę". Layne walił na koniec mega strzały, a nie był nawalony. Robił to tylko po to, żeby zabić głód. Przykre. Na całej teorii spiskowej niektórzy dorobili się niezłej kasy. Chociażby ten detektyw Tom Grant. Pewnie zbudowali nie jeden dom dla siebie i rodziny, próbując wcisnąć ludziom głodne kawałki. Chieny.

 

30 minut temu, darkness napisał:

Osobiście , jakoś wpłynął na mój światopogląd.

Jego śpiewanie pozostawia wiele do życzenia , słuchałem wielu kawałków z odizolowanym głosem

No jasne. To było właśnie piękne. Niedoskonały idol. Tym był grunge - brud. Zajebiście za to się darł. Krzyczał. To było najlepsze. 

Cobain, Staley, Vedder... reprezentują scenę Seattle, ale każdy był unikatowy, nie ma co ich porównywać za bardzo. Odizoluj sobie wokale Marka Arma, tam jest dopiero chaos ;]

Layne też czasami nie wyciągał i słychać to na koncertówkach. Pamiętam historię jak jeden koleś się dziwił w studio, że Staley musiał zrobić ileś tam podejść, żeby nagrać partie wokalu, bo mu nie wychodziło. 

Piękni byli. Na zawsze w moim sercu.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
darkness

Na tak miał depresje jak i ja a wiec się zabił . Masz rację ! Pisanie dalej z mojej strony to moje samobójstwo . Finito. Sam bym nie podniósł klamki po moim przedawkowaniu a co mówiąc o herze . Boże widzisz a nie grzmisz.

Edytowano przez darkness

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

 

Ed podobno napisał to dla  Cobaina

 

 A to dla Layne'a

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
la primavera
7 godzin temu, LayneStaley napisał:

musi wrócić do źródła, znaczy cierpienia. 

Cierpienie jest solą życia? 

Bez niego nie bylibyśmy ludźmi?

 

Cierpienie- smutek i ból. Czego to być źródło? Co ma z tego powstać? Następne smutki? Tym się mamy zachwycać? Po co roznosić smutek?

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne
Godzinę temu, la primavera napisał:

Cierpienie jest solą życia? 

Bez niego nie bylibyśmy ludźmi?

 

Cierpienie- smutek i ból. Czego to być źródło? Co ma z tego powstać? Następne smutki? Tym się mamy zachwycać? Po co roznosić smutek?

 

 

 

Nie , nie. Tu raczej chodzi o smutek jako inspiracje. Kiedy pisze się smutny, mroczny utwór, to nie myśli się o tym, że będzie to rozsiewanie tego typu emocji. To raczej odzwierciedla, co komuś w duszy gra, a potem może stać się to nawykiem.  

Niektórzy pławią się w cierpieniu, nadają mu jakieś większe znaczenie, a to z kolei nadaje ich życiu sens. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Layne

Wychodzi na to, że 5 kwietnia to magiczna i za razem pechowa data dla muzyków sceny Seattle. 5 kwietnia zmarli Cobain i Staley, a w tym roku odszedł Shawn Smith, który razem ze Stonem z Pearl Jamu tworzylli zespół Brad. Pierwsza płyta zawiera kilka ciekawych utworów. Dziwne...

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taka-Jedna

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...