Ostatnio jak czytam rozne media, w tym forumy, to mam wrazenie iz dzieci i mlodziez zachowuje sie coraz gorzej, ma coraz mniejszy szacunek dla rodzicow, starszych, autorytetow i nawet wobec samych siebie.
Za moich czasow, czyli pokolenie lat 50-60-tych, nie do pomyslenia bylo aby dzieci kwestionowaly polecenia rodzicow. a juz odzywanie sie do nich uzywajac niecenzuralnych slow efektowaloby w niejednej rodzinie kara cielesna typu pasem w tylek lub co najmniej spoliczkowaniem, lub/plus wieloma zabronieniami (spotykanie sie po szkole z kolezankami, kolegami, ogladanie TV, zakazem innych przyjemnosci, nakazem dodatkowych prac domowych itp).
Dzieci (i starsze i mlodsze) rowniez nie odnosily sie wulgarnie do siebie.
Dzisiaj ma sie wrazenie iz przeklenstwa, zwlaszcza wsrod mlodziezy szkolnej, nie tylko ze sa na porzadku dziennym ale staly sie modna czescia mlodziezowego slangu.
Jaka jest tego przyczyna?
Zle rozumiana reforma bezstresowego wychowywania dzieci jaka nastąpiła na przelomie lat 70-80-ych? spopularyzowana wydrukowaniem postępowych idei Spocka i pozniej rozpowszechniana wieloma podobnymi, a która gremia rodzicow omyłkowo (a może wcale nie omyłkowo?) rozumieli jako "nic nie robic, na nic nie reagowac?" czy całkowite zagubienie pod naciskiem na idee "nie bic dziecka" i jednoczesnym brakiem jasnego przekazu "ale co robic i jak zamiast"?
Czy tez fala emigracji na zachod i przez to szczęśliwy skok w poprawie warunkow bytu wielu rodzicow nieświadomie na nowo przeżywających dziecinstwo by proxy a tymże, niechcący, psujacych wlasne dzieci.
Czy raczej winic za to trzeba media, a zwłaszcza technologie dzięki której wulgarne teksty i pełne przemocy video dyski dzieci oglądają i naśladują? - chociaz nalezaloby wspomniec ze i w tym drugim przypadku wykonawcy byli wpierw dziećmi -wychowywanymi.
Czyżby mialo okazac sie ze rodzice starszych pokoleń u których dozwolone było dawanie klapsów, a nawet sporadyczne dydaktyczne przyłożenie pasem w pupę, i rządził bezwzględny, wszechwładny rodzicielski autorytet - mieli racje?
Bo jakby nie bylo, im bardziej patrzec wstecz, tym wieksza kultura osobista i publiczna.
Czy w domu, czy w mediach - pokolenia odnosiły się do siebie z adekwatnym szacunkiem, etykieta właściwa do okoliczności byla zachowana, osoby publiczne przestrzegały protokołu i zachowywały sie stosownie do wizerunku jaki im przystawał. W prasie, wystąpieniach publicznych dbano o czystość języka, a nawet, ba, istniała sztuka zwana kaligrafia.
Coz wiec sie zmienilo?
Czemu wspolczesni rodzice przegrywaja z kretesem, pomimo postepu nauki, technologii i tak latwego dostepu do edukacji i komunikacji? czym to tlumaczyc?