Chciały wejść na Wiejską
wiedzione serca porywem,
spełniane pomocą częstą
empatycznie nadwrażliwe.
Czekały, w gapiów szpalerze,
aż opuszczą most zwodzony,
by wesprzeć choć pacierzem
matki rozpaczą dręczone.
Jakąż mogły rozpętać burze,
że napotkały wrogi sprzeciw,
podobnym losem doświadczone
jak matki, stroskane o dzieci?
Królu, dla postrachu i sławy
nieugięty z sercem twardym,
zginiesz, w trwałej niepamięci
z trupim konduktem pogardy.