Wybrane:
 
	 
 
	Przychodzę z odmętów różowego pyłu 
	zatroskanego zboża, londyńskiego herbatnika 
	przy zbiorach gruszek zimowych, jako węch obitych skórek spod skrzynek 
	zjawiam się i obwieszczam: One nie cierpiały! 
	czas kiedy kwitłaś jak drożdże w misce, kiedy wierszem mówiłaś: 
	"Na wieś mnie nauczy, o boże lasów topoli, brzóz i lip weselnych 
	opływających jak barć w słodkości, w wódkę i syrop z gorzelni!" 
	Kiedy łkać przestawałaś, jak krople cichną po deszczu 
	ale skrzypce nadal piszczą, wciąż grają znane melodie 
	to dobrze - powtarzasz, to dobrze.
 
	 
 
	 
 
	Słodka depresjo, wiercąca sen 
	słodka odgłos wydająca 
	słodka, nieznośna jak dzień 
	jak noc letnia krótka bez słońca 
	słodka depresjo cudowna 
	me liście, me włosy w obłędzie 
	gdy cię zobaczę ukocham 
	bez końca, bez końca, bez końca...
 
	 
 
	Niekonwencjonalny uśmiech mam 
	niekonwencjonalnym lasem szyty 
	niekonwencjonalnym gniazdem zdobyty 
	przez króla i gwiazdy i obłok wykluty.
 
	 
 
	Hej francusko 
	hej francuski uśmiechu 
	hej francuska modo 
	hej gdy idziesz dziś z mamą 
	hej gdy palisz przed szkołą 
	hej francusko ma wielka 
	tak, tu na ciebie poczekam 
	w słońcu, na mrozie czy we mgle 
	mówię ci zatem - nie śpiesz się 
	gdyż wiesz francusko, ja lubię cię.
 
	 
 
	Zawiersz, obieżyżar 
	co za szpar w ten skwar lodowy się wdarł 
	cudny to szkwał 
	kamcie z żamcie, rzuć na szyk 
	lodu płomień, ptaków syk 
	węża zyg, żaka zak 
	dłoni frach, ściany dach 
	zapach! 
	melmięto niebiesko jak z obiegu przęsło 
	jak kolędy nie chodź tu tam gdzie lecą krą 
	nie, nie maluj, modelu z lnu liścia 
	bo dowiedzie prawdy ta wieś aż znad Wisła! 
	ty usiądź przeczekaj, ruszając się zwlekaj 
	złociste twe grzmoty, purpurą lśnią koty 
	oby zatem, oby... co wiersz to też nowy. 
 
	 
 
	 
 
	Kwiaty starości 
	popatrz jak wyglądają róże których pierś z pąka się wyrwała 
	całe wieku temu pamięć o nich niepodlewana 
	kogo wypatrzą w oddali do życia namiętności 
	tęsknota flagą powiewa, z chorągiewką zwątpienia 
	o ile człowiek ma gorzej gdy starość w nim zagości 
	wtedy zmięte obrazy w kwiaty starości swej zbiera