To było jakoś w 2008 roku .
Nudziło mi się więc napisałęm jakoś jednostronowy tekst .
Nosił on nazwę :
- ,, W kwestii znaków chodnikowych . ''
Początek był taki :
- ,, Mieszkam na Bieżanowie i tutaj sytuacja nie wygląda pod tym względem tak żle ale jak człowiek spróbuje się przejść przez Kazimierz .... ''
List ten napisałem do pierwszych z brzegu radnych miejskich niezależnie od tego jakiej opcji politycznej nie byli .
W liście tym powoływałem się na różne kwetsię z dziedziny polityki , nauki , kultury czy sportu .
Kiedy już zacząłem się zbliżać ku koncowi to napisałem :
- ,, Dlatego postuluje by w Krakowie na chodnikach szczególnie narażonych na pozostawienie przez psiaki suvenirów postawić znaki chodnikowe na których będzie ostrzeżenie żeby dokłądnie się przyglądać chodnikom .
Bo przypomina mi się historia o której opowiadałą nam nasza nauczycielka od Polskiego lesba Wiśniewska w antycznej Grecji zapytano się pewnego prozaika który jest lepszym dramatopisarzem , on czy jego głowny konkurent ten odpowidział :
- ,, Ja opisuje de facto ludzmi jakimi są , zaś on de jure ludzi jakimi być powinni .... ''
- ,, Właśnie !!! De facto i de jure !!! A gówno dalej leży !!!! ''
Jeden z radnych ( z ramienia PO ) odpisał mi po paru minutach :
- ,, Ubawiłęm się . ''
Po paru tygodniach w telewizji pokazano kawałek reportażu z Poznania gdzie też obecnie u włądzy jest PO ( przed wojną Endecja ) na którym pokazano jak w tym miescie poradzono sobie z problem psich odchodów . Po prostu po najbardziej uczeszczanych przez psiaki chodnikach postawiono tablice inforujące że należy się spodziewać niespodzianek i lepiej się przyglądać na każdy krok .