Dotarłam do ściany złości i niemocy i mam nadzieję, że może ktoś z was wpadnie na pomysł o co może chodzić. Otóż: nie odzywa się do mnie człowiek, z którym mieliśmy wykonać wspólnie pewną rzecz zawodową. Rzecz może nie jakoś wyjątkowo dobrze płatną (gwoli ścisłości wiem, że człowiek ten niezbyt interesował się zarobkiem za to zlecenie), ale wyjątkowo prestiżową w środowisku. Wydawało się, że propozycja go połechtała, był bardzo zainteresowany, wszystko szło w dobrym kierunku i raptem przestał ze mną utrzymywać kontakt..., tj. odpisywać na maile, smsy itp. Wiem, że żyje, wiem, że nawet na jakiś wakacjach był niedawno, a ja ostatnią informację dostałam od niego miesiąc temu. Niepokoi się też osoba, która zleciła nam to zadanie, z nią również nie utrzymuje kontaktu.
Pierwszy raz od dawna nie wiem, co robić. Naprawdę. W mojej opinii wyczerpałam wszelkie możliwości nawiązania kontaktu z pytaniem, co dalej i prośbą o skonkretyzowanie się, bym mogła w jakiś sposób ustawić sobie pracę. A mówimy o pracy na najbliższe pół roku do 10 miesięcy nawet. Najchętniej poprosiłabym o zmianę współpracownika, ale to nie takie łatwe, bo cały projekt został dość mocno na nim oparty.
Jakie mogą być powody, dla których sprawiający wrażenie bardzo solidnego człowieka osobnik, może raptem zaprzestać kontaktu i porzucić prestiżowe przedsięwzięcie? I co ja do kurki wodnej zrobić powinnam?