Charles Ingram, z zawodu oficer w stopni majora, został okrzyknięty bystrzakiem w brytyjskiej edycji "Milionerów". Bez trudu radził sobie z kolejnymi pytaniami i błyskawicznie zgarnął główną nagrodę, czyli milion funtów. Niestety, jeszcze szczęście nie trwało zbyt długo.
Po pewnym czasie okazało się, że Charles był zwykłym oszustem, który zmylił nie tylko prowadzącego, ale i miliony widzów przed telewizorami. Udowodniono mu, że dwie osoby zasiadające na widowni, żona Diana i przyjaciel Tecwen Whittock, byli z nim w zmowie.
Gdy zawodnik głośno zastanawiał się nad podanymi odpowiedziami, jego "pomocnicy" za pomocą kaszlnięcia sugerowali, która jest poprawna. Tym sposobem gracz, a właściwie gracze, poprawnie przebrnęli przez wszystkie pytania.
Sprawa z pewnością nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie spostrzegawczość jednego z zawodników, który zakwalifikował się w tym odcinku do etapu "kto pierwszy, ten lepszy". Mężczyzna zauważył porozumiewawcze spojrzenia kolegów i nienaturalne odchrząkiwania jednego z nich. Zgłosił sprawę produkcji, która wycofała się z wypłacenia nagrody oszustowi.
Gdy sąd w Londynie uznał, że Charles Ingram jest winny spisku i próby wyłudzenia miliona funtów, stacja wyemitowała ten odcinek "Milionerów" wraz z całym reportażem opisującym incydent.
Co ciekawe, oszuści nie przyznali się wówczas do winy, a sam Ingram skierował sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Twierdził, że cała akcja została zmanipulowana, a odgłosy z widowni w niczym mu nie pomagały. Mało tego, jego wspólnik usiłował przekonać nawet, że jego kaszel był spowodowany alergią, a jego chrząknięcia były zupełnie przypadkowe. Sąd odrzucił jednak te wyjaśnienia i wydał wyrok skazujący.
Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. Charles został zmuszony do rezygnacji z pracy w armii, z którą był związany przez 17 lat. Oprócz tego, sąd skazał całą trójkę na dwa lata więzienia w zawieszeniu i karę grzywny, która łącznie wynosiła aż 115 tys. funtów.