- Niebo
- Borówka
- Szary
- Porzeczka
- Arbuz
- Truskawka
- Pomarańcz
- Banan
- Jabłko
- Szmaragd
- Czekolada
- Węgiel
Przeszukaj forum
Pokazywanie wyników dla tagów 'niego'.
Znaleziono 7 wyników
-
Ukradłem telewizor i w niego gapię się, kiedy mówią o złodziejach
syn fubu dodał temat w Rozmowy w toku
robi mi się mdło i źle, ciężko wrażliwy, jestem ciężko wrażliwy. Ukradłem więc gazetę i zapalniczki dwie, przeczytałem o złodziejach i zerzygałem się. Ciężko wrażliwy, jestem ciężko wrażliwy... -
Zazdrość Marcinka Kiełbaski na mnie za to że jestem inteligentniejszy od niego .
Puszkin44 dodał temat w Rozmowy w toku
To Marcinek Kiełbaska mnie obgadał ( korzystajac z pomocy ABW ) PRED Marą . Dlatego ona nie miała czasu ze mną porozmawiać . Myślami była zaczytana / zasłuchana w plotki Marcinka Kiełbaski ( czestto sprzeczne ze sobą ) i nie wiedziałą jak się ma zachować . Zaraz założe o tym temat na 3 forach , Marcinek Kiełbaska chodził do tej samej klasy w podstawówce . JAK tylko on i jego poroniona rodzina zorientowali się że jestem bystrzejszy od niego to zaczęli mi rzucać kłody pod nogi . Obgadywali mnie wszędzie gdzie się tylko dało . Pytałaś się mnie kiedyś czemu nie skończyłem studiów chujmanistycznych . To przez niego . Krzyczały na mnie , śmiały się ze mnie . Jak tylko on zobaczy moją działalność w jakimś miejscu t idzie tam i obgaduje mnie przed audytorium . Przeważnie wystarczy że zaczyna mówić o mnie na okrągło . O wszystkim co robię . Kobiety stwierdzają że skoro jestem tak obgadywany to cześć z ego musi być prawdą . A ja się nie mam zamiaru spowiadać z tego że nie jestem wielbłądem .. Korzysta on z pomocy ABW bo ma silne plecy w prokuraturze . -
To Marcinek Kiełbaska mnie obgadał ( korzystajac z pomocy ABW ) PRED Marą . Dlatego ona nie miała czasu ze mną porozmawiać . Myślami była zaczytana / zasłuchana w plotki Marcinka Kiełbaski ( czestto sprzeczne ze sobą ) i nie wiedziałą jak się ma zachować . Zaraz założe o tym temat na 3 forach ,
-
"Kruk miał w pysku ser ogromny, a lis niby skromny przyszedł do niego i rzekł:
syn fubu dodał temat w Rozmowy w toku
- Miły bracie, nie mogę się nacieszyć kiedy patrzę na cię." Jean de La Fontaine, 17 wiek -
Wróciłam z urlopu, na którym byłam ze swoim facetem. Bylismy tydzien na mazurach. Już pierwszego dnia wywiązał sprzeczke z ludźmi którzy też tam byli, ochrona hotelu, powiedziala ze go wyprosza jesli jeszcze raz cos takiego zrobi, byłam na niego zła, powiedzialam że to koniec. W dodatku podrywal dziewczyny które tam poznaliśmy. Następnego dnia, zamiast spędzać czas że mną, od rana pil w barze, zaczął opowiadać obcym ludziom, ze on nie chce ze mną być i próbuje mnie rzucić już od roku, ale ja nie chce odejść. Obrażał mnie, ze mnie utrzymuje- gdy nie jest to prawda, bo sama zapłaciłam za siebie. Mówił o mnie takie slowa, ze byłam w szoku. Kocham go, ale mam dosyc. Powiedzialam mu, ze chce o tym porozmawiac to rzucil sie do mnie znowu. Wróciliśmy i zastanawiam sie czy nie rzucić tego i się nie wyprowadzić od niego. Potraktowal mnie okropnie.
- 10 odpowiedzi
-
- zastanawiam
- sie
-
(i 7 więcej)
Tagi:
-
Poznalam faceta ktory na poczatku byl bardzo wesoly, pewny siebie, gdy do mnie sie zwracal i rozmowny. Nie zwracalam na niego uwagi, i nie mowilam do niego per ty jak on do mnie. Zaczal mowic tez do mnie per pani. Po jakims czasie zauwazylam ze chyba specjalnie stara sie czesto przechodzic obok mnie kiedy tam jestem. Teraz nie rozmawiamy tylko mowimy sobie dzien dobry i to wszystko. Gdy mnie mija stal sie powazny zestresowany i spiety. Mnie tez zaczelo to stresowac i oboje jestesmy zestresowani gdy sie widzimy. Zaczelam unikac miejsca w ktorym go spotykalam bo to zrobilo sie meczace.. Znalazlam go na facebooku /zalozylam tam konto/ i wyslalam typowa wiadomosc dlaczego biore przerwe z uslug jego firmy i dlaczego nie bede przez jakis czas przychodzic /wymysliam sobie powod/. Nie odpisal, ale zadzwonil telefon z jego firmy ktory nie podnioslam. Nie rozumiem o co w tym wszystkim mu chodzi...
-
Taki mam mało romantyczny temat dzisiaj. Jesteśmy oboje po 30. i po 2 latach związku razem zamieszkaliśmy. Dotąd ja mieszkałam w moim mieszkaniu, a właściwie w mieszkaniu należącym do moich rodziców, w którym płaciłam rachunki i opłaty do administracji. Mój narzeczony mieszkał w swoim mieszkaniu, które ma na kredyt - cały czas go spłaca. Zamieszkaliśmy u niego, bo jego mieszkanie jest większe. Moje mieszkanie wraca do rodziców, którzy będą je sobie wynajmować. Nastawiałam się na to, że będę u mojego faceta płacić połowę rachunków i opłat do administracji. Zastanawiałam się nad tym, co z jakimiś meblami czy remontami - bo ja mam dużo ciuchów i książek, więc jakąś szafę i regał trzeba by zamówić. Nie wiem, czy powinniśmy za to płacić po połowie (bo kupujemy to, żeby pomieścić moje rzeczy) czy tylko on (bo w razie rozstania te meble pewnie zostaną u niego jako pasujące do reszty). A mój narzeczony dziś mi powiedział, że on oczekuje, że będę mu płaciła połowę kwoty, którą uzyskam z wynajmu mojego starego mieszkania. Wyjaśniłam mu, że te pieniądze będą wpływać moim rodzicom, a nie mi, ale nie zmieniło to jego koncepcji. Bo on nie wnika w rozliczenia między mną a moimi rodzicami, a jego mieszkanie jest większe i bardziej komfortowe niż moje, a poza tym on ma jeszcze kredyt do spłacania. I gdybym mu płaciła tę kwotę, to wtedy umeblowanie, remonty i inne koszty ponosi on. Czuję się trochę tak, jakbym miała od niego wynajmować pokój. Ja za moje mieszkanie płaciłam 300-500 zł w zależności od pory roku. On ponoć za swoje płaci 600 zł, rata kredytu to 2300 zł. On się spodziewa, że ta kwota, jaką miałabym mu płacić to 600-700 zł. Oboje dobrze zarabiamy, więc nie chodzi o pieniądze, tylko o zasady. Rozumiem, że on spłaca kredyt, ale to jest jego mieszkanie. Nie rozumiem, dlaczego mam mu płacić aż tyle (tzn. jego koncepcja pewnie byłaby fair, gdyby moje stare mieszkanie było moje i gdybym to ja miała dochód z czynszu najmu). On mówi, że jak wybierzemy moją propozycję, czyli połowę za rachunki oraz połowę za meble i remonty zależnie od sytuacji, to że ja zaraz zacznę mówić, że za to nie zapłacę, bo tego mało używam, za to też nie, bo to mi niepotrzebne. Oczywiście, on twierdzi, że gdybyśmy się wprowadzili do mnie i wynajmowali jego mieszkanie, to on był mi płacił połowę kasy, jaką by uzyskiwał z najmu (w sumie nawet o tym nie pomyślałam, jak kiedyś poprzedni mój facet się do mnie wprowadził rezygnując z wynajmowanego mieszkania, to płacił mi połowę rachunków, a nie chciałam od niego nic więcej tytułem czynszu najmu). Jestem bardzo zdziwiona ta rozmową. Co o tym myślicie?