Zdecydowanie mnie zatkało. Parująca w kubku herbata szybko ostygła, wzięłam łyk i spojrzałam na chmury które powoli znikały odsłaniając zarys doliny. Jakbym parzyła przez woalkę.
Już chciałam wyjąć z plecaka raptularz który niedawno podarowała mi Zuzia ( bym zamiast na przypadkowych karteczkach zapisywała swoje spostrzeżenia, wszelkie informacje, przepisy, wnioski i wszystko to co w danym momencie uznam za warte zapisania w tym notatniku) by opisać w nim wyjątkowość tej chwili, poczucie jedności z naturą i tymi osobami których zachwytu na twarzach nie dało się ukryć, gdy rozległ się głos Dyzia
- Zbierajcie się, wracamy