To nie byl Rozalia
Wtedy Monika uparła się żeby BiLi wygrabił trawnik ten co jest po prawej stronie rabaty koło chodnika z ganku do furtki. Wiesz jakim chlopakiem jest Bili. Trochę pyskuje, sprzecza sie ale na końcu i tak wszystko zrobi. Ot taka natura. Poszedł wtedy do obórki po grabie i nie zamknął za sobą drzwi. Wybiegły wtedy oba kozły. I Rozalia i Leon.. Rozalia pobiegła do kuchni licząc na jakąś marchewkę od Zuzi a Leon korzystając z okazji pobiegł na łąkę. No i to Leon widząc zgrabną pupę Nomady okrytą barwną spódnicą do ziemi trykną delikatnie.
No cóż. Tu jest jakaś niesprawiedliwość bo gdybym ja to zrobił pewnie dostałbym w pysk no a jemu uszło wszystko bezkarnie.
Taaaaak
To było późnym latem. Lipy już przekwitły a zapach ich kwiecia ciąglę oszołamiał. Dziewczyny narwały kwiatów do sporych pluciennych worków które wisiały w sieni na zimową herbatę podobnie jak czarne perełki bzu lekarskiego tyle że te leżaly na drobniutkich sitach. Nomada bardzo dba o nasz zielnik i tylko ona wie co jest na co. Czy to wrotycz, pokrzywa, ruta, koński szczaw czy wiele wiele innych specyfików