Piątek i za chwilę trzeba pędzić do dentysty. Wieczorem na telefonie chwilę słuchałem Federico Mocci. Jego rozważania na temat czasu i czekania. Na temat miłości. Przytoczę tu jego takie znamienne slowa: ,,Nieważne, jak długo czekasz, ważne na kogo,, Bo przecież zdarza się że ktoś czeka całe życie na coś co już było i przeminęło albo też na jakieś marzenia które nigdy się nie spełnia i nie zrealizują. Nigdy nie zaistnieją. Takie oczekiwanie to teoretycznie czyste szaleństwo.
Trochę tak jak z tym balonem Kacperka którego kupiła mu Królowa Matka Agata. Napelniony był lekkim gazem i trzeba go było trzymać na sznurku. Powiew wiatru porwał go z nieporadnych rączek chłopca i uniósł gdzieś w przestworza. Już nie można go było złapać.
Kiedy dojrzeją dmuchawce powiew wiatru też porywa maleńkie spadochrony i niesie nie wiadomo gdzie i po co. Większosc z nich ginie bezpowrotnie ale zdarza się ze któreś skiełkuje i zapuści korzenie.
Czy miłość jest podobna do Kacperkowego balonika? Albo nasion dmuchawca? Porywa ją wiatr zdarzeń i nie zauważymy nawet jak i kiedy. Nawet gdy bardzo dbamy o nią i staramy się to i tak czasem przebity balonik na jakimś kolcu nagle gwałtownie się kończy i uchodzi z niego powietrze a nam wydaje się wtedy ze trwała tylko chwilę
Na miłość można czekać cale życie. Nawet na tą pierwszą niewinną szczenięca. Nawet zapominając o tym że się czeka i wcale nie przewracać kartek z kalendarzy i nie spoglądać na zegarek. Zwyczajnie czekać w przestrzeni traconych dni w nieświadomości ze tego czasu jest coraz mniej. Potem niespodzianie ona wraca gdzieś nagle jak promocja na ziemniaki w Lidlu.
Dobrego dnia!
Wielu dobrych dni!
Radosnego nastroju.
Ps
Ten tekst jest wstępem