Przez te 8 h piję wodę, rano musze kawę i herbatę, ale z racji tego że nie przepadam za zielonymi, pije cytrynową senchę na bazie zielonej.
Wiesz ja nie jestem jakaś nawiedzona, ale robię to dla zdrowia, dla odbudowy komórek, oczyszczenia, ale w sensie wyrzucenia tego co zużyte. Najbardziej myślę o mojej wątrobie i trzustce, bo moja mama miała raka trzustki, a ja wątroby też nigdy nie oszczędzałam. I dla lepszej pracy mózgu (tata z kolei miał alzheimera). Nie wiem czy pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi i generalnie czuję się lepiej. Już kilka lat temu robiłam takie przerwy szczególnie wówczas gdy miałam duży wysiłek intelektualny i pracowałam dużo za dużo. Lepiej się po prostu myślało. Teraz robię to z racji wieku i zdrowia. Dziś nawet o 12 (po 17 h postu) pomyślałam, że może by tak nie jeść do 19 i byłaby doba, ale jak tylko o tym pomyślałam, to dostałam takiego ssania, że zaraz poszłam do kuchni na zupkę pomidorową ? ?
Ostatnio też słuchałam że dobre są posty co drugi dzień i może kiedyś do tego dojdę.
Może i kiedyś się porwę na dłużej, zobaczę, muszę dojrzeć. Trochę słucham o tym, ale na kanałach prowadzonych przez lekarzy.
W każdym razie podziwiam, skoro wytrzymałaś tak długo.
Mam jedno pytanie: miałaś duży spadek energii na początku? Bo słyszałam, że pierwszy tydzień bywa trudny.