Dzień dobry.
Też podziwiam ludzi od ton przetworów. Że im się chce. Ja to nawet swego czasu się do tego zabierałam, ale moja mama, też przetworowy człowiek, szybko mnie od tego odwiodła. A było to tak:
- Mamo, jakie masz ładne ogórki w tym roku, zawekuję sobie.
- Co się dziecko będziesz męczyć, ja już tyle nakładłam w słoiki i w beczkę jeszcze, kto to zje?
- No dobra. Ale wiesz co, ta papryka marynowana to by mi się przydała, kupię, zrobię, tylko daj przepis.
- Daj spokój, bajzel w chałupie będziesz se robiła, ja już mam ze 30 słoików to ci dam.
- Ooo... fajnie. A ta sałatka z ogórków z cebulką na słodko?
- Już zrobiona, co ja miałam tyle ogórków zmarnować? Weź sobie i z 10 słoików. A dżemy chcesz? Albo truskawki mrożone?
- Dzięki mamo. To grzybki może zamarynuję...
- Jeszcze z tamtego roku mi zostały a w tym znowu jest wysyp, to....
itd...
?