Generalnie Europa w jej dotychczasowym kształcie za kilkadziesiąt lat przestanie istnieć kulturowo (a także rasowo). Zostanie zdominowana przez ekspansję ciemnoty i radykalizmu (bo islam będzie się niezmiennie radykalizował, niech nikt nie ma złudzeń, że nie, ta ludność się nie będzie też asymilowała, bo nie chce i nie ma po co). Może to i swoista sprawiedliwość dziejowa za wieki europejskiej ekspansji (natomiast tutaj raczej powinny "zapłacić" Stany za lata destabilizacji świata arabskiego, jak już, ale to już mniejsza). Europa jest niezdolna do wykonania ruchu, a dominujące linie polityczne tylko wspierają ten proces, jak wiadomo. Wystarczy choćby spojrzeć, co się dzieje w kraju - no ludzie - przecież niegdyś Wikingów w tym temacie. Bezsilność, upadek. Państwo traci kontrolę nad własnym terytorium (żadne władze nie wejdą na niektóre obszary zajęte przez emigrantów), państwo nie broni swoich kobiet przed gwa.łtami itd. (statystyki wzrostu przestępczości, o których nie wolno oficjalnie mówić). Zresztą to są oczywistości. Czy Polska kiedyś zmierzy w tym kierunku? Ostatecznie zapewne tak, jeśli szanowni tzw. "uchodźcy" kiedyś uznają nasz kraj za dobrą metę doecelową (bo na razie z powodów ekonomicznych jednak nie uznają na szczęście). Na szczęście to proces powolny, rozłożony na dziesiątki lat i ja już tego nie będę oglądać.