Tutaj z Arkiną się zgadzam.
My takiego problemu nie mamy, bo siedzimy w domach, mamy dach nad głową, mamy normalne spanie, kąpanie, jedzenie i nie martwimy się, co jutro będziemy robili.
Ale ci ludzie, w liczbie: 20 lub 30 osób, spod granicy już mają taki problem i zmartwienie i nie wiedzą, czy dłużej pożyją.
Dla mnie, według mojego zdania, jeżeli grupa ludzi siedzi przez dłuższy czas pod granicą, na deszczu, na chłodzie w nocy, to jest chore... I do tego ktoś doprowadza.
Nikt z nas nie jest winien tego, że ci ludzie tam się znaleźli i nikt z nas tych ludzi tam nie sprowadził.
My możemy tylko na ten temat dyskutować i to tyle.