Teraz tak mi przyszło do głowy po Twojej wypowiedzi że jeśli, a faktycznie tak się dzieje, pandemia powoduje stres i depresje.
To i chęć przyniesienia sobie ulgi w problemie.
I teraz nie każdy uda się do lekarze pierwszego kontaktu by dostać odpowiednią dawkę bnzo (bo szybko działają)by się od nich uzależnić i potem łazić i prosić o receptę. Teraz jeszcze te e recepty, to może do czterech nie da się iść by wyłudzić recepty na bezpieczną ilość specyfiku ratującego nas od....nazwijmy to obniżonego nastroju.
Zatem by uniknąć tych komplikacji, starań i uwag medyka ze może by tak pani, pan zaczął coś tam i ograniczał.
Albo nie przepisze, bo tak i już!
To taki zrażony do oficjalnej medycyny pacjent uda się do najbliższego monopolowego i beż łaski zakupi stosowną ilość leku.
A jeśli to będzie jakiś wrażliwiec to kupi więcej bo mu będzie głupio że kupuje i dodatkowe męki moralne będzie przezywał.
Czyli lek silniejszy i w zwiększonej dawce.
A ponieważ takie podejście do alkoholu jako leku, od startu prowadzi do uzależnienia, to jednak pandemia może doprowadzić do wzrostu alkoholizmu.
Może, ale nie musi przecież!