Skocz do zawartości


Tablica liderów


Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 23.05.2020 w Posty

  1. 1 punkt
    Najczęściej tak jest, że jak ktoś próbuje uciszyć, zakamuflować, to wychodzi niekontrolowane na wierzch. Nie wiem dlaczego nie dociera do władz kościelnych, że szczególnie w ich kręgach powinno być krystalicznie. Skoro za grzechy dają wiernym pokutę, wytykają zło i nie dziwią się, że ktoś odsiaduje wyrok za morderstwo, pedofilię czy kradzież, to również na własnym podwórku powinno się pozamiatać. A tutaj nie tylko nie sprząta się, lecz jeszcze udaje, że problemu nie ma. Winny z kolei broni się dziwnymi metodami. Uważam, że wierzący czy nie byłby zadowolony z innego obrotu sprawy, niż takiej, jak jest dzisiaj. Nie sądzę, by ktoś płakał, że wreszcie sprawiedliwości stałoby się zadość. Pozwoliłoby to, jak piszesz ochronić tych, którzy są księżmi z powołania i żadnych niecnych zamiarów wobec dzieci nie mają. Można by pisać, że pedofile są wszędzie - wśród trenerów, nauczycieli, celebrytów, itd. W końcu to prawda. Ale na taką skalę i przez tyle lat wśród grupy, która powinna świecić przykładem w myśl zasady, że Bóg za dobre wynagradza, a za złe karze, to zobowiązuje. Gdzie są te kary? Jak na razie widać ukrywanie, a nie karanie i to jest olbrzymi błąd, który jak pisałeś prędzej czy później przyniesie swoje katastroficzne skutki. Społeczeństwo zmienia się. W wielu krajach kościoły świecą pustkami i to nie z powodu pandemii. U nas już tez tłumów nie ma. Ludzie zauważają różnicę miedzy wiarą i Bogiem, a kościołem i księżmi.
  2. 1 punkt
    No właśnie, ale wiernym zwłaszcza tego nie przetłumaczysz. Kościół sam w sobie tym zamiataniem pod dywan oberwie. Ludzie myślący przestaną tam chodzić, bo będą mieli złe skojarzenia, dzieci na ministrantów też nie będą posyłać. Myślę, że już jest problem z frekwencją na mszach (nie licząc pandemii). Ja nie jestem wierzący, ale pierwszym bym zaczął bić brawo jakby się chociaż starali oczyścić z takiego "towarzystwa" w swoim gronie. Też wierzę w tych młodych, bo jak nie oni to kto? A tak w ogóle ilu niewinnym księżom się oberwie? Przecież nie będzie miał nic na sumieniu to przynajmniej dziwne spojrzenia będą go czekać.
  3. 1 punkt
  4. 1 punkt
    Przy okazji, albo całkiem bez związku (cóż ja mam tak, że nie chce mi się czytać całych wątków - nie śledzę każdej dyskusji) przychodzi mi do głowy pewne absurdalne pytanie czy stwierdzenie, które zawsze mnie bulwersuje. Często bywa, że ktoś namawia mnie: "chodź tu czy tam, a może kogoś poznasz". I to jest zdanie pułapka. Idąc tu czy tam, nie można kogoś poznać, tam jedynie można się z kimś zapoznać, a to błąd kardynalny. Na imprezie można być komuś przedstawionym, powiedzieć swoje imię, cześć i... tyle. I co wiesz o tym człowieku? Nic. Lepiej znam swojego listonosza, albo panią, która myje u nas w bloku schody. Żeby kogoś poznać trzeba to zrobić od podszewki, jak mówi przysłowie zjeść z nim beczkę soli. Dlatego, jeżeli ktoś po roku znajomości czy nawet trzech twierdzi, że kogoś zna, to okłamuje samego siebie. Cóż, w moim mózgu nie mieści się, jak to jest, że przy tak powierzchownym liźnięciu danej osoby, ktoś decyduje się spędzić z kimś resztę życia (jak to często na tym świecie bywa). Generalnie piszę to w szerszym kontekście, mając na myśli ogół ludzkich relacji, tyle że relacje damsko-męskie po prostu posłużyły za bardzo jaskrawy przykład. Przykład tego jak łatwo przywiązujemy się do naszego wyobrażenia o danej osobie. Budujemy sobie obraz kogoś w naszych głowach, związujemy się emocjonalnie z tym golemem a żywego człowieka na siłę dopasowujemy do tego szablonu. Podsumowując ten nudny wywód, jak ktoś mi wciska tekst typu "poznasz kogoś", chyba ma mnie za nadnaturalną anielską istotę. Spotkać kogoś przy okazji czegoś to nie jest nigdy - poznanie człowieka.
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...