Skocz do zawartości


Tablica liderów


Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 05.03.2020 w Posty

  1. 4 punkty
    Co????? szarlotka na Noc Kupały?????? Chociaż dla dzieci i nie mogących czemu nie. W końcu muszą się czymś zająć. Pamiętam jak pierwszy raz spotkałem się z Aliadą. Nie widzieliśmy się wcześniej i nawet nie mieliśmy zielonego ani żadnego innego koloru pojęcia o swoim istnieniu. Pojechałem na zaproszenie swoich przyjaciół do Łukty. Oni mają tam agroturystykę. Piękne bardzo dobrze utrzymane domki wtopione w lekko goszysty krajobraz pogranicze Warmii i Mazur. Pomiędzy położonymi na różnych wysokościach jeziorkami bo taka nazwa pasuje do zbiorników o powierzchni 100 hektarów w tamtych stronach wiją sie tam leniwie płynące pełne życia rzeczki. Była właśnie druga połowa czerwca. Młode jeszcze listowie dopełniało uroku tych miejsc tamtych chwil. Sporo czasu spędzałem ze znajomymi u nich w domu z którego okien widoczna była cała posiadlość i ta zabudowana i pastwiska dla koni będących częścią składową ośrodka.Taaaaaaak. To były dobre i jeszcze takie beztroskie czasy. Uwielbiałem przejażdżki w siodle nad jezioro szmaragdowe nazywane tak od koloru wody w nim ale wapienne było ładniejsze szczególnie w słoneczne dni gdy słońce miało sie już ku zachodowi. Błękit wody bardzo mocno wtedy kontrastował z zielenię tańczących u brzegów tłumów paproci i czerwienią kłócąca się z pomarańczem na wieczornym niebie. Takie właśnie jeziorka łączyły owe przepływy. Nocowalem w jednym z domków drewnianych ustawionych na słupach okolu metr nad ziemią. Często siedząc na małym tarasiku z filiżanką kawy przyglądałem się tej dziewczynie mieszkającej chyba zer swoimi rodzicami dwa domy dalej. Wysoka, smukła o bardzo obfitych długich włosach w kolorze hmmmmmm słomianych mat? Nie wiem do czego porównać ten kolor bo dojrzewająca pszenica jest zbyt pomarańczowa jęczmień za żółty. Chyba te wyschnięte trzciny są najbardziej zbliżone kolorem. Inne atrybuty kobiecości też miała umiarkowanie obfite co nadawało jej niszczącego wszelkie opory powabu, zmysłowości,.... To wszystko bylo wzmacniane jej radością życia, ciągła ochotą do plasów na trawnikach w długiej płóciennej tunice świdrującym przyjemnie bębenki w uszach śmiechu w towarzystwie grupy dziewcząt z sasiednich domków i ze wsi. Rozpalała moje myśli zmysły. Nie ukrywam tego bo i po co? Podejrzewam ze i tak to wszystko było widoczne dla uważnego obserwatora. Nadchodziła ta najkrótsza noc. W tamtych stronach nazywana właśnie Nocą Kupały Noc wróżb, radosnej zabawy, śpiewów. Noc radości życia. Przed południem przyszedł do mojego domku gospodarz z prosbą czy raczej wymaganiem że trzeba wziąć odział w przygotowywaniach. Konie które normalnie służyły do zaprzęgania do bryczek tym razem zostały zapięte do zwykłych wozów by z okolicznych lasów przywieźć drewno z którego ustawiona zostanie w centralnym punkcie wsi Sobótka. Ten centralny punkt wsi to bardzo duże wspólne dla wszystkich zwierząt ze wsi pastwisko Tam tez jesienią ustawiano wspólną dla wszystkich młockarnię gdzie wszyscy wszystkim młócili zebrane zboża a w końcu czerwca zapalano ogromne ognisko. Podobny zwyczaj jest a przynajmniej był też w Małopolsce i na Podbeskidziu. Wieczorem wokół ustawionego z drewna ogromnego stożka gromadzili sie mieszkańcy. Kobiety w miskach przynosiły coś na ząb to znaczy jakieś sałatki, ogórki małosolne, swojskie wędliny itd. Mężczyźni dbali o coś do popijania tych ogórków czy coś co się przegryza tymiż-że. Chłopcy wystrojeni odświętnie rozmawiają o czymś w jednej grupie co chwile eksplodując śmiechem. Ale oczy młodzieńców ciągle sa rozbiegane po okolicznych domostwach gdzie ukryły się dziewczęta i panny na wydaniu. Następuje ta chwila gdy najstarsi nestorzy podkładają pod sobótkowy stos ogień. Rozbrzmiewa radosna pieśń-hymn o radości życia, wielkości leśnych i domowych bóstw O pięknie naszej Matki Ziemi. Powoli mieszkańcy stają obok siebie i zakładając sobie ręce na ramiona tworzą ogromny krąg, Zamykają go wkoło palącego się coraz mocniej ognia. Zaczyna sie pojawiać śpiew skrzypiec i akordeonów. Potem wszyscy się gromadzą w powiedzmy grupach tematycznych bo przecież teraz jest dobra pora by napić sie okowity albo ustalić wielkość wieńca dożynkowego, Trzeba pogadać o tym i o tamtym. I jeszcze o czymś tam ale przede wszystkim trzeba być razem w jednej wspólnocie. W tej to chwili z jednej z pobliskiej zagrody wyrusza korowód. Pięknie ubrane tak ze słowiańska z wiankami na głowach i w dłoniach tanecznym krokiem idą te najpiękniejsze na wydaniu. Na czele jak zwykle ruda córka sołtysa i jej kuzynka z Olsztyna. Potem inne panienki z wpływowych rodzin. Wszystkie zalotnie uśmiechnięte, rozpromienione. Gdzieś w połowie stawki Ona. Przyglądam sie uważnie w czasie gdy są stosunkowo blisko na jej wieniec. Nie można go pomylić z żadnym innym bo oprócz białych niewinnością róż pnących sie po ogrodzeniach i kilku gałązek hortensji zawierał tez nie używany przez inne panny różowo-pomarańczowy łubin polny. Od ognia wziętego ze wspólnego ogniska zapłonęły świece Dziewczyny zbliżają sie do potoku potem z drewnianego mostka powoli, puszczają te wianki na wodę a te zaczynają odpływać. Dziewczęta śpiewają swoją rytualną pieśń której zakończenie będzie sygnałem do pościgu młodzieńców za wiankiem swej wybranki. Pieśń trwała a płonące ogniki powoli oddalały sie zbliżając sie do rozlewiska. Pędziłem jak oszalały w półmroku szukając kolorowych łubinów -Jest!!!! Są!!!!! Niestety oddalił się wianek na tyle daleko od brzegu że nie było opcji sięgnięcia go nawet przy pomocy znalezionej gałęzi. A ja mam no sobie najlepsze jeansy i markowe adidaski I tą koszule od przyjaciół Nie ma czasu rozbierać sie. Albo-albo. Po chwili brne po wodzie o lekko bagnistym dnie w pięknych spodniach i białych bucikach. Nie myślałem o nich. Najważniejsze były płynące białe róże i gałązka łubinu. Szedłem dumny z siebie w chlapiących butach i śmierdzących bagnie jeansach w stronę stojących nadal na drewnianym mostku dziewczyn. Klękając przed Aliadą położyłem przed jej stopami płonący jeszcze wianek. Patrzała na mnie z tym swoim szelmowskim uśmiechem. -Wiedziałam że go dogonisz. Tylko bardzo niemiło pachniesz tym brnięciem po mule.Choć tam nad jeziorko pomogę ci się umyć. Szliśmy trzymając sie za ręce ale wyciągnięte prawie do poziomu. Pomogła mi zdjąc koszule. Potem wypłukała ją w czystej jeziornej wodzie. Ja w tym czasie pozbyłem się butów i skarpet. Spodnie też. - Cała sie zachlapię. Jeśli ci to nie przeszkadza to zdejmę na czas prania swoją sukienkę. -Mi miałoby przeszkadzać? No co Ty? nie krępuj się Powiedziałem rozwieszając swoje spodnie na gałęsi młodej sosny, jednak po kryjomu przyglądałem się w świetle płonącej świecy dziewczynie w samej bieliźnie. Starałem sie zapamiętać jej taneczne ruchy gesty uśmiechy Zawstydziłem się. Czy ona wie że ja jeszcze nigdy???? A ona czy już???? Odwróciłem się w stronę jeziora by okryć swoje zmieszanie. Po chwili usłyszałem jej szept -Chodź usiądziemy na chwilę na pomoście. Po czym wzięła mnie za rękę i już tak bardzo blisko prowadziła do jeziora. Stojąc po kolana w wodzie wymusiła bym położył się na plecach na drewnianych deskach. Zamknąłem oczy. Czułem jak dotyka moich miejsc Czule, delikatnie, zmysłowo. Moj oddech robił się coraz szybszy, głośniejszy. Moje bokserki poleciały na przybrzeżne trzciny podobnie jak jej bielizna. Czułem jak siada na moi brzuchu dotykając mojej napęczniałej intymności swoja kobiecą wilgotnością. Na chwilę pochyliła sie nad moją twarzą i wyszeptała. -Czy kopiłeś marchewkę? Nie zrozumiałem o co chodzi. Otworzyłem oczy. Nade mną stała moja żona i szarpiąc za ramiona krzyczała -Czy kupiłeś marchewkę pytam się! Głupi pomysł z tymi drzemkami na ławce w słońcu....
  2. 1 punkt
  3. 1 punkt
    @Dionizy Zaczytałem się. Jak zwykle przenosisz ludzi do swojego świata. Tak to pięknie opisujesz, że człowiek myśli, że również tam był/jest. Nie tylko nasza Aliadka
  4. 1 punkt
    ?????No a co z tym popiołem? Czy post nie jest stanem umysłu? Czy nie trzeba przypadkiem ubrać się galowo uczasac skropić się wonnościami a post i pokutę mieć w sercu? No tak. Ale może potrzebne są te gorzkie żale za coś czemu nie jesteśmy winni i przecież życie to radość a nie kara. Czyżby ofiara życia Nazarejczyka była niewystarczająca? Trzeba jeszcze coś do tego dokładać? Choćby popiół na głowę i okładanie się pieści po piersiach mówiąc że to moja wina i czekać na gest wybaczenia że strony materialistycznego pedofila we fioletowej sukience? Jak do.twgo sie ma księdza że stopniem wojskowym zwanego kapelanem jadącego na misję wojskowe np Afganistanu czy państwa ISIS? Gdzie bierze udział w zabijaniu ludzi? Teraz jestem w klinice onkologicznej na wajgela we Wrocławiu Tu nie ma pieniedzy na leki pielęgniarki salowe ale oczywiście są pesje równe lekarskim dla tutejszych kapelanów. Czymam rozumieć że to jest naśladowanie Mistrza? Czy on też wziąłby karabin i poszedl strzelać lub błogosławił by armaty w krajach gdzie ludzie mówiący o sobie chrześcijanie są okupantami i zwyczajnie morduja. I to ja mam nie uznając ofiary na krzyżu za wystarczająca pokutować odprawiać drogi krzyżowe i gorzkie żale? Niech e powiedzieć że jestem bez wad i brudu za pazurkami. Nie jest tak. Ale wiem że....... Mój Dobry Bóg zawsze mnie za rękę trzyma..... I na pewno mi przebaczy chwile złe. Przecież gdyby nie wied,zial że zgrzeszę nie podsuwałyby mi rumianych jabłek rozkosznego Grzeszenia. Czyż nie?
  5. 1 punkt
    Coś tu było o trunkach domowej roboty i jakoś mnię przyciągło...piękne hobby ..
  6. 1 punkt
    Coś mocniejszego też pewnie się da załatwić. Dyzio ma dostęp do trunków domowej roboty W takim razie... Dyzio, @Dionizy, Dyziaczku Ty mój <robi maślane oczy> są jeszcze wolne miejsca? Jam bym też chciał się znaleźć w tak doborowym towarzystwie
  7. 1 punkt
    Szarlotka owszem na Noc Kupały się przyda, ale coś mocniejszego winno być obowiązkowo. Załap się na tę imprezę...nie pożałujesz, to o wiele lepsze niż nasza walka. Już widzę jak tam fajnie, ale poczekajmy co rzecze nam Dionizy. Najlepszego.
  8. 1 punkt
    I buziaczków...wirtualnych ? Najlepszego. Myślę, że to nie są różne rzeczy, ale rzeczywiście są środowiska i środowiska. I te wspomniane przez Ciebie szczególnie usytuowane w Pd i Ws Polsce tak mają jak napisałeś ...słuchają pisowskich wypowiedzi i im w głowach się pomąciło. W centralnej Polsce w podobnych zgrupowaniach ludzie inaczej pochodzą i to jest zbliżone do tego co napisałam. Chyba presją tego bym nie nazwała, ale chęć bycia w białej sukience i prezenty...być może tak. Nie wiem jak jest obecnie, bo nie mam kontaktu, ale podam inny przykład. Facet wojskowy/ateista od urodzenia pojął za żonę katoliczkę...ślub cywilny bo nie podporządkował się wybrance. Nigdy nie praktykował i nie przywiązywał wagi do wiary, ale małżonce nie zabraniał. Powodziło się im dobrze i często wyjeżdżali zwiedzając świat, dotarli do Ziemi Świętej...on traktował to jak zwykły turystyczny wypad, ale...kiedy wrócili jego żona mówiła, że to jest nie ten sam mąż. Zaczął uczęszczać do Kościoła, wzięli ślub kościelny, a dzieci też ukierunkowali w wierze chrześcijańskiej...to był świadomy wybór.
  9. 1 punkt
    Wiem ale jest to dla mnie za daleko a Światowida czy też Świętowida traktuję jako dziedzictwo po dawnych Słowianach do których się zaliczam jako potomek lini litewskiej po kądzieli bo to w tamtych rejonach i na Rusi było w pewnym sensie centrum dawnych wierzeń moich przodków z którymi to czuję się emocjonalnie bardzo związany. Nieraz mam takie zajawki że żyję wśród dawnych ludów w tamtych tradycjach zwyczajach wierzeniach. Rysuję w swojej głowie obrazy i zdarzenia. Tworzę scenariusze. W takich chwilach ucieczki od rzeczywistości znowu jestem młokosem zakochującym się w pięknych dziewczynach kilka razy w tygodniu przeżywając burzliwe chwile uniesień. Czasem biorę odział w rytualnych świętach z których to obchody nocy Kupały są mi szczególnie bliskie ale nie tylko. W moich migracjach ludzie żyją w zgodzie ze swoimi sumieniami, W zgodzie z Matką Naturą i rządzonymi w niej prawami...... Wtedy tez z plastyczności moich myśli lepię swój świat. Świat w którym nie ma zla ani przemocy. Gdzie nobliwy starszy pan prowadzący rottweilera z uśmiechem podaje rekę tęczowej wytatuowanej i ubranej na czarno dziewczynie z kotem na rękach a wszystkie tragiczne łzy zostały zastąpione łzami radości. Starsza pani w tym świecie przyjmuje pod swój dach emigrantow z Syrii nie pytając o nic a pedofilia w sutannach nigdy nie istniała. Nie ma płaczu skrzywdzonych dzieci Na głowach wszystkich zakwita radość i niewinność. Sarny nie uciekają przed ludźmi podobnie jak ptactwo bo w tym moim świecie nie ma zła Czy zabrac Cie do tego mojego świata?
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...