Czegoś tu nie rozumiem,..
Taki Niemiec zarabia minimalnie 1 557,00 EUR x 4,37 = 6 804zł brutto miesięcznie.
A średnie miesięczne wynagrodzenie to 2 302,00 EUR = 10 059 PLN
Porównując ceny żywności np. tu: https://www.cenynaswiecie.pl/porownanie-cen-w-niemczech-i-w-polsce,144,250/
Dochodzi się do wniosku, iż te ceny w zasadzie nie odbiegają od siebie zbyt wiele. Dlaczego zatem takiemu Niemcowi zostaje w portfelu o wiele wiele więcej gotówki, niż Polskiemu obywatelowi?
Czytając Wasze komentarze można dojść do wniosku, iż jeśli nastąpi podniesienie płacy wszystkim pracownikom do 4000 PLN, to ceny towarów i usług pójdą w górę (bo według Was muszą) i w zasadzie wyjdzie na to samo jak jest teraz, albo jeszcze gorzej. Tyle pytanie czy muszą??!
Dlaczego takiemu Niemcowi nie poszły w górę? Tylko zaraz u nas muszą, bo nagle Polak zarobi więcej? Nie widzicie tu jakiejś zmowy?
Zagraniczny kapitał wykupuje polskie sieci handlowe, ewentualnie same się zamykają, bo nie wytrzymują konkurencji. Zatem kto zarobi najwięcej na podwyżce cen i komu to się będzie najlepiej opłacało? Oczywiście zagranicznym inwestorom, tj. właścicielom tych sieci sklepów. I jest jeszcze jeden aspekt, bo gdyby przyjąć, iż wynagrodzenie pójdzie wzwyż, a ceny pozostaną na dotychczasowym poziomie (czyli uśredniając tak jak mają teraz Niemcy), to Polak przestanie wyjeżdżać do Unii Europejskiej za pracą, bo nie będzie mu to się już opłacało, więc stracą tam półdarmowego niewolnika, a to może już zagrażać interesom gospodarczym tychże państw. Dlatego uważam, iż całe to larum o podniesieniu cen w chwili podniesienia minimalnego wynagrodzenia w górę, to rodzaj psychomanipulacji rozsiewanych głównie przez kręgi opozycyjne, iż PiS doprowadzi do nieuzasadnionych podwyżek cen wszystkiego. Po prostu urabia się zawczasu opinię publiczną, iż jak PiS podniesie wynagrodzenia, to zagraniczni właściciele sieci handlowych od razu podniosą ceny by na Polakach zarobić, a ludziom się wmówi, iż tak miało być i tak to przepowiedzieliśmy.