Na forach to dość powszechna postawa - traktowanie wypowiedzi sygnowanych jakimś wytworzonym wizerunkiem,( trwałym podpisem) jako wypowiedzi bardziej wartościowych od wypowiedzi niepodpisanych, publikowanych incognito. Jeszcze się tu miesza w dodatku szacunek, chociaż odwoływanie się w takim przypadku do szacunku może być dyskusyjne. Owszem, można dodać, że różne cele rozmów mogą powodować różne podejście do ustalenia, kiedy mamy do czynienia z szacunkiem wobec rozmówcy. I tak - jeśli celem rozmowy jest poznanie partnera/partnerki w celu matrymonialnym, towarzyskim lub tp. to owszem, wizerunek jest czymś istotnym. Jesli jednak celem rozmowy (dyskusji) jest poznawanie problematyki jej tematu i rozważanie argumentów, to wizerunki przeszkadzają. Przeszkadzają, bowiem wprowadzają szkodliwy element uprzedzeń w postaci sympatii, antypatii, autorytetów... W przypadku dyskusji obliczonej na poznawanie idei, myśli, prawd, faktów itp, szacunek wobec rozmówcy polega na usunięciu swojego "ja" z tematu dyskusji. Żądanie ujawnienia wizerunku rozmówców w dyskusji jest w zasadzie furtką do wprowadzania tzw. argumentów siłowych, gdy ktoś nie radzi sobie z argumentami interlokutora.
A w temacie tego topika:
Podpis pod zdjęciem obozu Auschwitz - "Jeśli Bóg tam był, to powinien nas prosić o wybaczenie". "Cofnięcie kamery" wieki wstecz może prowadzić do konkluzji, że taki podpis mógłby być aktualny zawsze. Wystarczy spojrzeć na okrucieństwo tkwiące w naturze, wpisane w jej porządek. Drapieżne zwierzęta na żywca posilające się ofiarą, przewodnia rola siły w świecie. Mogłoby się wydawać, że narodziny myśli coś zmienią, że intelekt i uczucia zepchną siłę i okrucieństwo na margines, tymczasem intelekt wręcz rozbudował i pomnożył sposoby zadawania cierpienia. Może taka jest różnica - przed wiekami cierpienie było skutkiem prostej i w miarę szybkiej brutalności. Domieszka myśli i jej wkład w losy istot na Ziemi polega na urozmaicaniu cierpień i rozpaczliwych próbach ograniczania cierpienia skazanych przeważnie na niepowodzenie lub niesatysfakcjonujące efekty.
@Itaka - Arka Noego nie była przeznaczona dla ludzi (ludzkości) tylko dla drobnego wyjątku z ludzkości (Noe i jego rodzina) oraz drobnego wyjątku ze zwierząt. Gdyby więc nawet jacyś inni ludzie chcieli wejść na arkę, Noe przyjmując ich sprzeniewierzyłby się boskiemu planowi zagłady niegodziwców, a ponieważ był prawy i bogobojny, można się spodziewać, że nie przyjąłby nikogo, o kim nie miał polecenia od Boga.