Skocz do zawartości


Tablica liderów


Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 17.11.2018 w Posty

  1. 2 punkty
    Ktoś wspomniał southern rock? ?
  2. 2 punkty
    Taki gostek mi się napatoczył na jutubku. Pierwszy raz go słyszę,..
  3. 2 punkty
    Uff Właśnie do mnie dotarło, że w przyszłym roku Bleach będzie mieć 30 lat. Ale zleciało...:I
  4. 2 punkty
    Bardzo mi sie podobał. I na dokładke Liam Neeson o Polsce:
  5. 2 punkty
    Zakład o 0,7,ze tego prawie nikt nie zna (moze BL):
  6. 2 punkty
  7. 2 punkty
    Jezus dostrzegał hipokryzję u ludzi, zwłaszcza tych, którzy starali się wypowiadać w imieniu Boga, tak zwani "uczeni w Piśmie". Dostosowywali sobie treść do swoich potrzeb, potępiali tych, którzy na dobrą sprawę grzeszyli. Jezus nie z zawiści i gniewu miał z nimi na pieńku - każdemu dawał szansę i z nikim na dobrą sprawę nie walczył. Jak to było powiedziane, nienawidzić należy grzechu, a nie grzesznika. Dziś ludzie gardzą prostytutkami, czy jakimiś żebrakami. Widać w ich postępowaniu niechęć. A sami nazywają siebie chrześcijanami. To takie trochę ironiczne. To mi się z jednej strony w Jezusie spodobało, to pozytywne nastawienie. Niemniej jednak nie podoba mi się jego "skrajność" w tym miłowaniu. Gotów byłby wskazać by dać się zabić wrogowi niż zabić wroga. W imię idei, która - gdyby nie ludzka natura, instynkt nakazujący bronić siebie i bliskich - wymarłaby wraz ze wszystkimi chrześcijanami bardzo szybko. I nigdy to chrześcijaństwo by się nie rozprzestrzeniło na odległe terytoria, w tym Polskę. Bo nie można było stosować przemocy. Tu mi się bardziej podoba nastawienie Mahometa. Zabraniał mordowania, zabraniał krzywdzenia, ale jednocześnie stwierdził, by zabijać tych, którzy chcą zabić ciebie, twoich bliskich, bezbronnych, i tak dalej. Nie tyle zabijać, ale powstrzymywać, i jeśli przeciwnik odpuści, nie można było mu nic zrobić. To bardziej rozsądne podejście. Koran i hadisy (na hadisach się zbytnio nie znam) zawierają w sobie kilka wytycznych Mahometa odnośnie tego, jak postępować podczas wojny. Mahomet stwierdził, że muzułmanin: - nie może ściąć drzewa (nie wiem czemu, to trochę dla mnie akurat absurdalne, no ale spoko), - nie może zabić dziecka, - nie może zabić kobiety, - nie może zabić chorego, - nie może zabić starca, - nie może zabić zakonnika bądź księdza, - nie może zniszczyć świątyni, w tym kościoła chrześcijańskiego, - nie może zniekształcać zwłok w żaden sposób, - nie może zabijać zwierząt, z wyjątkiem w celach żywieniowych, - nie może zabijać tych, którzy się poddali, - musi być dobry dla więźniów (jeńców) i ich karmić, - nie może zabijać tych, którzy próbują uciec z pola walki, - nie może narzucać islamu siłą. Chyba też coś było o tym, by nie niszczył budowli. Ale może walczyć, gdy dzieje się krzywda. To jak dla mnie ciekawsze zasady niż nastawienie chrześcijan z czasów Nerona, którzy dali się zabić wraz z niemowlakami w koloseum, co widać było też w "Quo Vadis". Dla mnie, jako niewierzącego, jest to podejście bardzo naiwne. Tylko Ursus ogarnął, z tego co pamiętam. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy muzułmanie stosują się do tych reguł. Powiedziałbym, że nawet trochę przeciwnie, szczególnie państwa uważające się za liderów muzułmanów, gdzie stosuje się niekiedy barbarzyńskie kary za to czy owo. Niemniej jednak kompliacja pewnych zasad Mahometa i zasad Jezusa, znalezienie pewnego złotego środka, byłoby dla mnie fajną filozofią w życiu, którą równie fajnie byłoby starać się stosować. Coś jeszcze chciałem tu dodać, ale mi wyleciało z głowy.
  8. 1 punkt
    Kultowe i najsłynniejsze cytaty filmowe. Forrest Gump (1994) Złota myśl z filmu wygłoszona przez świetnego aktora Toma Hanksa.
  9. 1 punkt
    Temat z pozytywną nutą. Zakładam go, bo jest tutaj trochę mniej pozytywnych tematów. Czasem jesteśmy zmęczeni, nie raz nas coś w ciągu dnia męczy. Masz "ciche dni" w związku, problemy w szkole lub w pracy? Ktoś źle spojrzał lub coś złego powiedział? Ponoć muzyka łagodzi obyczaje i jest dobra na wszystko. Może dzięki naszym wspólnym wstawką ktoś lub my poczujemy się lepiej? Dostaniemy pozytywnej energii? Tak na początek... Bob Marley- Three Little Birds
  10. 1 punkt
    Lubicie sernik? Właśnie upieklam
  11. 1 punkt
    Dano mi cynk, że są tu moi znajomi. Mam nadzieję, że z nieznajomymi też się zaprzyjaźnię.
  12. 1 punkt
    Jakiś czas temu, na innym forum, był temat na którym leciało sporo takiej muzyki.
  13. 1 punkt
    Zostaw na bibę jak się ludzie z forum zlecą
  14. 1 punkt
    Nie ma sprawy, wpadnij i masz 0,7 z zagrycha Musisz tylko marke podac Jim Beam? Lepszy bylby nasz bimber,ale akurat producent zagranica i ni ma
  15. 1 punkt
    Czekam na 0,7 - może być bez zagrychy.Jakoś sobie poradzę...?
  16. 1 punkt
    Twardy gość znaczy się; ) To już dawaj lepiej tą purpurę @aliada
  17. 1 punkt
    Jadzie chłopak autobusem z pełnym pęcherzem. Jeszcze chwila i wybuchnie i...każdy dostrzeże, że przystanków było za mało. - Następną razą odwodnię ciało, co mi po podróży, gdy frajdę pęcherz zabierze. Layne, limeryk o ślimaczkach - bezcenny, miodny... Plaplają psiapsiółki w kolejce po bułki...
  18. 1 punkt
    Dzikość serca-„Ta kurtka z wężowej skóry. Symbol mojej osobowości i wiary w wolność jednostki.”
  19. 1 punkt
    Ja go w ogóle lubie, a teraz jeszcze bardziej. Czy sobie robi jakas wizytowke nie wiem, mozliwe. Miło jest czasem usłyszec,ze ktos nas lubi i podziwia.A nie tylko narzekania na Polaków, że złodzieje, pijaki itd.
  20. 1 punkt
    Super wstawka, Janko, choć może i patetyczna ? Liam Neeson z wiekiem wystawia sobie coraz lepsiejszą wizytówkę, mam na myśli twarz - w pewnych, konkretnych już latach naszego egzystowania, wiele mówi o nasz...a Jego twarz jest...hmmm, mniam, interesywująca i w jakiś sposób harmonijna.??
  21. 1 punkt
    Spoko! Kompromis to moja specjalność, podzielim się z Billim po zdjątku.
  22. 1 punkt
    Fajnie, że zwierz oki. Sunny, Młodemu to dopiero zaczyna siem, jak za kilka lat popatrzysz wstecz, to pomyślisz, że...małe piwo to było? ...czyli: dbaj o swoje ciśnienie, Słoneczna Dziewczynko ...i zbieraj siły na nadchodzącą przyszłość...? Pewnie, że dacie radę! Kto, jak nie Wy? Janko ma focha, obaczym, czy wróci, bo pewnikiem nadal zagląda...
  23. 1 punkt
    Cześć Almuś Trochę mi zeszło zanim do Was dołączyłam, ale miałam trochę pracy w domu, a potem problemy z netem i musiałam to wszystko ogarnąć. Zwierzaczki w porządku. Młodemu buzują hormony, a mi podnosi się ciśnienie. Ale damy radę... Janko? No własnie, gdzie Janko się szwenda?
  24. 1 punkt
    Od pierwszego dzionka na Nastroiku wydzieram siem, że nie ma Sunny... Wreszcie jesteś Słoneczna śmieszko? Jak tam Twój zwierzyniec, zapytowuję, bo młody na pewno dobrze...? Może i Janko Ryzykant zawróci, jak obaczy, że i Ty tu jesteś ?
  25. 1 punkt
    Miłe, że kcesz zaprosić, Janku ? Pewnikiem sporo tu domatorów, w tym może być problem z realizacją zaproszenia, sama jestem w dodatku obłożona licznymi, regularnymi łobowiązkami wobec futrzastych... Myślę, że jeśli zachowasz otwarte zaproszenie, ktosik na pewno będzie chętny i mobilny ?
  26. 1 punkt
    Lanckorona jest niedaleko Kalwarii Zebrzydowskiej, byłam tam z bratem na ruinach zamku.
  27. 1 punkt
    Kukułeczka dziś kukała na starym jaworze Dobrze, że nie w domu , tylko gdzieś na dworze Wezmę z domu procę, I kamieniem łeb przetrącę. Jak ja nie cierpię ptaków, o mój dobry boże! Nie będzie mi nikt mówić jak mam żyć i co robić...
  28. 1 punkt
    Nie odzywam się w temacie, bo jestem domatorem i samotnikiem, nie lubię imprez i omijam je z daleka. Ludzi wolę poznawać indywidualnie. Powierzchowność mnie nie interesuje, a na imprezach tak właśnie jest. Ale rozumiem Cię i życzę, aby wpadła do Ciebie ekipa, by wspaniale się bawić
  29. 1 punkt
    Ja chętnie bym pojechała. Spontan się liczy. Skoro temat do skasowania to może ktoś inny chętny zorganizować dobrą imprezę?
  30. 1 punkt
    Nikt nie przyjdzie na taką biesiadę. Po pierwsze bo po drugie i po drugie bo po trzecie, a po czwarte to wiesz, superosko i coolosko, na swój sposób żyć beztrosko ale nie dziś. Dziś tylko Mahomet i wódeczka ze śledzikiem z beczki.
  31. 1 punkt
    ifotos.pl tam klikasz "wybierz plik" - wybierasz z komputera/dysku/ potem "wrzucaj" i pojawią się różne opcje.Kopiujesz tą z samego dołu i wtryniasz to na forum.
  32. 1 punkt
    Grzecznie podbiera! <zaznacza>
  33. 1 punkt
    No proszę, niby taki grzeczny, a Almowe pomysły mi podbiera.
  34. 1 punkt
    Ty nie możesz się na niej wzorować, bo ja zaklepałem pierwszeństwo
  35. 1 punkt
  36. 1 punkt
    16 listopada Poland: -2016r.- Przez chwilkę prezes myślał logicznie ? (około 2 minuty..). 16 listopada - Muzycznie: -1962 Urodził się Gary Manny Mountfield (ps. Mani); basista grupy The Stone Roses w latach 1979–1996, aktualnie współpracuje z grupą Primal Scream. -1964 Urodziła się Diana Krall; wokalistka jazzowa. -1969 Janis Joplin została aresztowana podczas koncertu w Tampie na Florydzie pod zarzutem używania wulgarnego słownictwa.
  37. 1 punkt
  38. 1 punkt
    Siedzieli na ławce, promienie słońce przedzierały się co jakiś czas przez liście jabłoni. Już zawiązały się jabłka. Po prawej stronie górował szczyt. - Powiedz mi – powiedziała ubrana w zwiewną sukienkę, sięgającą kolan. Już nie oponowała jak tuż przed założeniem, że za krótka. Przyzwyczajana była do sukni sięgających kostek. Wyjaśnił jej, że taka długość i tak jest bardzo skromna. Zastanawiał się co by powiedziała, gdyby zobaczyła miniówki – dlaczego jest jedenaście warstw na tej górze? - Jest dwanaście. - Gdzie jest dwunasty? - Właściwie pierwszy – uśmiechnął się. Tutaj. - Jesteśmy na pierwszym kręgu? - Tak. - Hmmm. To mówisz, że tu jest przejście? - Tak. Dokładnie w tej studni – wskazał przykrytą deskami powierzchnię na trawniku. Bał się, żeby nikt do niej nie wpadł. Nie miała przecież cembrowiny i wyglądała jak zwykła dziura w ziemi. - Ciekawe czy na innych poziomach też są. - Nie wiem. Może dziadek coś będzie wiedział. - Mówiłeś, że nie żyje. - Wiesz… Popatrzył na nią niepewnie. Czasami zastanawiam się nad tym. - Nad czym? - Zostawił mi zeszyt. Są w nim zapiski, ale niektóre jakby pojawiały się dokładnie wtedy, gdy powinienem je przeczytać. Gdy jestem na to gotowy. - Ciekawe… Wspaniały masz zwierzyniec – powiedziała zmieniając temat. Koty już zdążyły gdzieś zniknąć, a Bestia biegał po trawie. - Nie jestem pewien czy ktoś kogoś tu w ogóle ma. Koty pojawiają się i znikają, sowa była tu zawsze, a wilk przyszedł sam, gdy był ciężko ranny. Po prostu żyjemy pod jednym dachem. - Jak tu jest spokojnie… Przymknęła oczy i poddała się muskaniu wiatru. Szkoda, że będę musiała wracać. - Najpierw opowiedz mi… Ja już ci powiedziałem, w jaki sposób cię znalazłem. Czuła się bezpieczna. Bynajmniej nie dlatego, że czuła się zaopiekowania, choć w jakiś sposób też. Po prostu Aleksander nie stwarzał zagrożenia. Szybko go oceniła. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Nie był taki jak mężczyźni w jej świecie. Sprawiał wrażenie kogoś kto potrzebuje opieki – chudy, wysoki, blady, blond włosy sterczały na różne strony i wymagały przystrzyżenia, okulary na nosie sugerowały słaby wzrok, był praktycznie pozbawiony mięśni. W jej świecie z pewnością wymagałby opieki. Nie przetrwałby ani jednego dnia. Tutaj jednak wydawał się dawać sobie doskonale radę. Mówił, że mieszka sam. Nie ma służby, ani nikogo, kto by się nim opiekował. Może w tym świecie siła fizyczna i spryt nie były potrzebne. Ale żeby od razu opowiadać o sobie? Ne miała takiej potrzeby, ale czuła, że powinna coś powiedzieć. Nie wyjawiła kim jest. Opowiedziała o wojnie. - To mówisz, że u was przez tysiące lat nie było żadnej wojny? - popatrzył na nią zdziwiony. Teraz ona patrzyła na niego zaskoczona. - A co w tym dziwnego? - Może to, że w moim świecie w ciągu ostatnich tysięcy lat dni bez wojny można na palcach policzyć. - To teraz tutaj jest wojna? - Nie. Tutaj nie, ale zawsze gdzieś jest. Ja nie znam wojny i moi rodzice też nie znali ale pokolenie dziadków już tak. - A ja nie znam czasów bez wojny – powiedziała smutno. - Myślałam, że twój świat to świat pokoju, miłości, no wiesz – świat świateł, jak Miasto Światła starożytnych. Te maszyny i w ogóle... - Miasto Światła starożytnych? - Co to jest? - Starożytni mieli różne maszyny, budowali potężne miasta,w których były świetlne kule. W ruinach miasta, tam po drugiej stronie jest jeszcze taka kula. Dlatego miasto to nazywamy Miastem Światła. - Muszę to zobaczyć – powiedział. - A ja muszę wracać. - Przecież jesteś ranna! Nie możesz nawet chodzić. - Nie muszę. Zostawiłam tam swojego konia. - Jesteś pewna, że tam jeszcze jest? A ci, którzy cię ścigali? Przecież oni tam jeszcze mogą być! Sama zamierzasz wędrować na południe? Ile to kilometrów? Ty chyba oszalałaś! Nigdzie cię nie puszcze w takim stanie! - Jestem więźniem? - popatrzyła mu w oczy. - Nie żartuj! - Żachnął się. - Po prostu nie wyzdrowiałaś jeszcze. - Nie jestem chora, tylko ranna. To nic. Rana się zagoi. Twoje leki przyspieszają gojenie, chociaż wolałabym własne lekarstwa. Wiesz… Przynajmniej wiem czym się smaruję. Brakuje mi kilku drobiazgów, żeby zrobić własne. Widziałam tu takie same rośliny. - Czego ci brakuje? - Kamienia. - Kamienia? Mało tu masz kamieni? Po co ci kamień? - To nie jest zwykły kamień. Ma pewne właściwości, przyspieszające gojenie, wystarczy zetrzeć nim zioła i proces leczenia jest jeszcze szybszy niż przy twoich lekach. Aleksander zamyślił się i spojrzał na nią. - Chodź – powiedział i wstał z ławki. - Pomogę ci wejść na górę, ale już dzisiaj nie nadwyrężasz ran. Dziewczyna nadal siedziała na ławce. - No chodź. Może będę w stanie ci pomóc. Pomógł jej wstać i razem weszli po schodach. Nie chciała zająć jego miejsca na parterze. Nie zaprowadził jej jednak do pokoju. Od razu skierował się na strych. Aleksander podszedł do kufra i otworzył go. Dziewczyna westchnęła. Schyliła się i wyjęła ubiór jego babci. - Rupa! - patrzyła z zachwytem na strój. - Co? - spojrzał na nią. - Rupa. Strój wojowników – wyjaśniła. - Ile za niego chcesz? W ruinach mam schowane złoto. - Nie jest na sprzedaż. To pamiątka po babci. - Leży w skrzyni na strychu – stwierdziła. - Rupa nie może leżeć, bo umrze. - Umrze? - Dobrze się czujesz? T przecież tylko strój. - To skoro to tylko strój, to co ci szkodzi? Masz chyba inne pamiątki po babci? - No… Mam - machinalnie pogładził bransoletkę. - Słuchaj, nie mam w co się ubrać. Mój strój jest całkowicie zniszczony. Ubrania, które mi podarowałeś są ładne i wygodne, ale absolutnie nie nadają się do walki, nie nadają się nawet do tego, aby pokazać się w nich tam… - Wskazała nieokreślony kierunek. - Nie wiem czy będzie na ciebie pasować… - nie wiedział jak jej odmówić. - Będzie pasować! - powiedziała stanowczo. - Przymierzę i sam zobaczysz! Dziewczyna wyszła, słyszał jak utyka i zamyka drzwi za sobą w pokoju. Westchnął zrezygnowany. Wiedział, że ma rację, że dla niego to sentyment, a jej ten strój przyda się bardziej niż jemu. Zajrzał do kufra i wyjął torbę ze skarbami babci. - Wybacz mi babciu… - Oddaję twoje rzeczy. Mam nadzieję, że w słusznej sprawie. Na progu siedziały dwa białe koty. Wystraszył się w pierwszej chwili, gdy je zobaczył. Nie widział jak weszły. Aleksander wstał i przeszedł obok nich. - Czy robię słusznie? - popatrzył na nie, jakby oczekiwał odpowiedzi. Jeden z nich zaczął jak gdyby nigdy nic lizać łapkę. - Czy to znaczy tak? Zwariowałem! Pytam koty o słuszność podejmowania decyzji. Zapukał do drzwi pokoju dziewczyny. - Mogę? - Tak, wejdź. Otworzył drzwi. Przed nim stała dziewczyna ubrana w dopasowany idealnie strój. Nie był zbyt obcisły, ani zbyt szeroki. Zabrakło mu argumentów przeciw. Strój wyglądał tak, jakby był szyty na miarę. Wyglądała znakomicie, oprócz jednego szczegółu… Popatrzyła na swoje bose stopy… - Zabiorę cię na zakupy – westchnął. - Tylko nie w tym stroju! Jest twój, wyglądasz w nim świetnie. Po prostu buty musisz przymierzyć. Muszą być wygodne i wytrzymałe. A tu masz torbę babci. Była chyba lekarzem czy tam medykiem, jak to ty mówisz. Chyba znajdziesz coś dla siebie. Dla mnie to tylko dziwne przedmioty. Dziewczyna zajrzała do torby a następnie spojrzała na Aleksandra. Wyglądała jak dziecko, które właśnie dostało upragnione prezenty od Mikołaja. - Dajesz mi to? Naprawdę? - Właściwie to chyba babcia. Obym nie żałował. Dzisiaj koniec prezentów. Jutro rano pojedziemy po buty. Odpocznij. Mijał kolejny dzień. Aleksander był zmęczony. Nie cierpiał zakupów i chodzenia po sklepach. Inaczej było z dziewczyną. Była zauroczona ilością rzeczy do nabycia, kolorami, ubraniami, światłami, technologią ale nie butami. Butami nie była zachwycona – te za małe, te za duże, nie ten kolor, nie ten obcas, materiał do kitu, za słabe, za lekkie, za ciężkie, na obcasach, bez obcasów, śliczne ale dziwne, brzydkie... Najbardziej była zaskoczona pieniędzmi i możliwością płacenia kartą. - Ale jak to jest przeliczane na złoto? - Na jakie złoto? - spytał zrezygnowany prowadząc samochodów. Do domu wracali bez butów. - No np. takie sto złotych na tym papierku – wskazała banknot, który Aleksander dał jej do obejrzenia. - Mówisz, że tu jest napisane sto złotych ale czego? - Sto złotych i koniec. - jakby nasi żołnierze dostali coś takiego… Ała! Aleksander nagle skręcił i zahamował. Zatrzymali się nagle. - Co się stało? - spytała wystraszona, gdy pasy bezpieczeństwa szarpnęły nią. - Wiem czego ci trzeba. - Czego? - Butów wojskowych. - No wiesz… Do wojskowego stroju pasują wojskowe buty… - Jakby ci to powiedzieć. To coś co na siebie włożyłaś, ten strój babci, daleki jest od naszych wojskowych strojów. - Być może. Ale za żadne skarby nie zamieniłabym go na inny. - Co w nim takiego niezwykłego? Jest stary, u nas nazwanoby go średniowiecznym strojem ze skóry. - Nie jest ze skóry. - Nie? - popatrzył na nią zdziwiony. Myślałem, że tak. To z czego, jak nie ze skóry? - Z milionów niezwykle cienkich jak pajęcze nici splotów. Nieważne. Gdzie można kupić takie wojskowe buty? Kup je a oddam ci w prawdziwym złocie, anie jakiś papierkach. - I co ja niby zrobię z tym złotem? - popatrzył na nią. - nie musisz oddawać. Nie zbankrutuje przez nie. Wracamy. Mam znajomego, który nam pomoże. - To nie jest zgodne z prawem? - Spokojnie. To legalne, po postu on ma takie buty, albo może mieć. Gdy podjeżdżali pod dom, słońce powoli zachodziło za szczyt. Aleksander był wykończony i rozdrażniony. To był najgorszy dzień w jego życiu. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak bardzo mogą być męczące zakupy. Bestia przywitał ich radośnie, szczęśliwy, że wreszcie może pobiegać na świeżym powietrzu. Dziewczyna miała na swoich nogach nowe, wojskowe buty i była z nich tak zadowolona, że Aleksander podejrzewał, że będzie w nich spała. Namówiła go, aby sobie też kupił. Swoim zwyczajem najpierw zaczął przeliczać w głowie złotówki, ale wreszcie poddał się jej namowom. Teraz zastanawiał się po jaką cholerę mu wojskowe buty. Był na siebie zły. Kolejny raz przyłapał się na tym, że nie potrafi jej odmówić. O kolacji dziewczyna poszła do swojego pokoju i nie wychodziła stamtąd. Uznał, że śpi. Poszedł więc na strych i zajrzał do kufra. Zaintrygowało go to, co powiedziała o stroju. Wyjął go i zaniósł do swojego pokoju. Rozłożył na łóżku. Teraz, gdy tak na niego patrzył, gdy po raz pierwszy przyglądał mu się i dotykał materiału, zauważył, że było w nim coś, co przyciągało, coś niezwykłego. Obejrzał się i zaczął nasłuchiwać. W domu panowała cisza. Diablo nadal biegał po podwórku. W ciepłe noce czasami wolał spać pod gwiazdami. Aleksander pozwalał mu na to. Wiedział, że bestia nie odejdzie od domu. Najpierw uniósł kurtkę, przyglądał się jej, dotykał, wreszcie założył ją. Gdy zakładał spodnie, usłyszał skrzypienie na schodach. Pomyślał, że najwidoczniej dziewczyna zgłodniała, albo chciała się czegoś napić. Może poszła do łazienki? Po chwili jednak usłyszał lekkie trzaśnięcie drzwiami i szczekanie Bestii. Szczekanie zamieniło się w ujadanie. Aleksander szybko założył wojskowe buty. Nie, żeby go zbytnio korciły, stały zwyczajnie najbliżej. Najbardziej zaniepokoiła go chwila ciszy. Gdy wybiegł na podwórko, usłyszał skomlenie Bestii. Dochodziło ze studni. - Bestia! - zawołał. Ze studni dobiegło szczeknięcie. - Co tam robisz? - zajrzał do środka. - Poczekaj, jakoś cię stamtąd wydostanę. Wrócił do domu po latarkę. Leżała w kuchni na stole obok medalionu. Dziewczyna dopytywała jak działa i tam go zostawił. Sięgnął po latarkę i zamarł. Medalionu nie było. Zacisnął szczęki. Na wszelki wypadek wziął klucze, zamknął za sobą drzwi i zszedł po drabinie. Gdy tylko dotknął kamiennej posadzki, Bestii nie było. Zawołał go. Po chwili usłyszał charakterystyczne szczeknięcie swojego pupila, dochodziło gdzieś z oddali. Poszedł za głosem. Po przejściu krótkiego tunelu zauważył, że przejście było otwarte. Bestia był po drugiej stronie. Dziewczyna uciekła, zabierając medalion. - jakim byłem głupcem, że dałem się tak podejść. Idiota! Skończony idiota! Nawet nie wiem jak ma na imię! Aleksander przeszedł przez bramę i nie wiedział co ma robić. Jeśli zostawi otwartą, to nie wiadomo kto i co może przejść na te stronę. Jeśli zamknie a nie znajdzie dziewczyny, będzie uwięziony w tym świecie do końca swoich dni. Nim skończył myśl, drzwi za nim zamknęły się z cichym trzaskiem.
  39. 1 punkt
    Jak poetycko? Ciekawe,czy roboty też kiedyś będą pisać wiersze? Haha...skąd wiesz?? Haha...no fryzura przydałaby się jeszcze do tych wszystkich atutów?
  40. 1 punkt
    Refleksja: problem z "pozytywną" muzyką jest taki że często brzmi zwyczajnie irytująco, co ma efekt odwrotny od zamierzonego, dlatego też wolę smętną... A to ten z tych niedrażniących:
  41. 1 punkt
  42. 1 punkt
  43. 1 punkt
    A takie radosne lubię ?
  44. 1 punkt
    @Tomasz rządzisz!! ? Splułam monitor! nie wiem skąd Ty to masz, ale...masz jak zawsze...wejście smoka! Już 3 raz tego słucham...i nadal wyję!
  45. 1 punkt
  46. 1 punkt
  47. 1 punkt
    I’ll be back Terminator 1, 2...
  48. 1 punkt
    Ciekawy przypadek Benjamina Buttona
  49. 1 punkt
    Marlon Brando z "Ojciec Chrzestny"
  50. 1 punkt
    Teoretycznie mój organizm spokojnie przyjmuje wszystko co ma procenty
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...