Skocz do zawartości


Tablica liderów


Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 14.11.2018 w Posty

  1. 3 punkty
    zapraszam wszystkich , ktorzy chcieliby ppgadac z 52-letnim samcem i innymi uczestnikami tego forum, na odwiedziny u mnie w chałupie na czas dłuższy (przed upływem miesiaca nie wyrzucę), celem zapoznania się , pogadania i przełamania zwyczaju widzenia siie tylko w necie.Chałupa w miejscowości Radziszów 10 km od Krakowa.Mozna chodzic po pobliskim lesie, zwiedzac Krakow, pic wodke albo co innego, palic kominek, palic grilla, spac caly dzien dyskutowac cała noc itp. jakby kto chcial dajcie znac na PW albo do Zizi, ma moj adres. Odbiore z dworca w Krakowie a potem tam zawioze. Mieszkam sam i cholernie mnie ta samotnosc meczy. Miejsc do spania na ten moment jest okolo 10, w tym 2 na materacu, reszta na lozkach podwojnych.Mozna zwiekszyc
  2. 2 punkty
    Ty znasz tą górę. Ty znasz Ją. Czuję to. Wiesz gdzie są te Trzy Jawory za skalnym tunelem i droga do Niej. Stroma lub nawet stromsiejsza początkowy przez wymarły las potem koło stawu między pachnącą kosodrzewiną i dalej w górę wśród skał które mają swoje imiona i nazwy. To przez wędrowców. To oni je ochrzcili. dziwnie bo imiona typu Trzy Świnki czy Końskie Łby nie są codzienne. Po przekroczeniu granicy lasu wstępujesz w inny świat. Nie ma już drzew tylko na pozbawionych ściółki podłożu mnóstwo mchów i rozsiewające miliony maleńkich tęcz krople rosy czy jakiejś wilgoci nawet w ciepły letni dzień. Zawsze przez dłuższa chwilę stoję wpatrzony w tą scenerię. Teraz gdy popatrzysz w górę zobaczysz ja w pełnej okazałości Potężną dumną majestatyczną Skaliste dzieło Stwórcy biegnące swymi stokami do tego jednego najwyższego miejsca. Szczyt. Często sie zastanawiam czy jestem godny by tam wejść. Czy nie lepiej położyć swoją głowę gdzieś na ogromnej skale jak na kolanach Wielkiego Ojca i powiedzieć Mu bez słów bo po co Mu moje słowa. Kocham Cię Ojcze.................. nie wiem co mam pisać. Gdy dzień ma sie ku zachodowi czas wracać. Zawsze odkładam tą chwilę na ostatni moment tak by tylko za widoku dotrzeć do drogi po której jeżdżą strażnicy z parku Dalej nawet po ciemku sobie poradzę Wchodząc w pasmo kosówki warto popatrzeć w dół na dolinę pod stopami. Jeśli jeszcze resztki słońca oświetlają to urwisko. Tam widać wszystkie barwy świata i jesieni. Takiej zwykłej w górach. To tak jakby wielka skała z duszą układała sie do snu na puchowej pościeli z czerwonych bukowych liści upstrzonej złotem jaworów. Zizi. Ty znasz tą Górę. Ty Ją znasz. Wiem o tym.
  3. 2 punkty
  4. 2 punkty
    Wieczorem w lesie bukowym spacerował żołnierz Elegancko wystrojony, krochmalony kołnież Spogląda z ukradka To chyba zasadzka Lepiej się schowam, chyba przyszedł po mnie. Przychodzi baba do lekarza i tak oto rzecze...
  5. 2 punkty
    Pewna Czeszka co rankiem bez szlafroczka wyszła na balkon, oj... zgrabna z niej "foczka" Zapaliła fajkę wchodząc w inną bajkę sprawiła że Czechowi zmienił się kształt breloczka;) Wieczorem w lesie bukowym spacerował żołnierz...
  6. 1 punkt
    Zapomniałam o tym miejscu. To jest taki gdzieś między pokoikiem a kuchnią schowany zakątek, który czasem niepostrzeżenie się omija. Stanęłam przypadkiem w waszych drzwiach i przysłuchuję się rozmowom przyjaciół. Patrzę na okno Dionizego. Teraz już bardzo ciemno na zewnątrz, tylko gdzieniegdzie małe światełko znikające. Góra zamyka oczy, tylko czasem odbite światło błyszczy w jej źrenicach. Ziewa i wtedy do pokoju wpada lekki wietrzyk. Dbaj o nią Dyziu. Rankiem wyślij całuska, a ona dmuchnie w Ciebie nową nadzieję.
  7. 1 punkt
    To byl tylko taki chwilowy smutek który jak wampir zakrada się po cichu i nagle wykorzystując splot złych zdarzeń wbija swe kły prosto w ......no właśnie w co? Trudno mi jest to zdefiniować bo ja w takich chwilach kulę się całym sobą. Kiedyś sporo pisałem o menelach. Ludziach bez domów, majątków, samochodów. Ludziach do których nie przychodzą rachunki ani płatności za coś, kiedyś tam... Oni są wolni bo gdy zechcą w każdej chwili mogą poskładać swój karton i zmienić miejsce zamieszkania. Są wolni od pajęczyny którą większość ludzi tak zawzięcie uplata by w końcu z niej zginąć. Ale czy nawet oni są wolni od emocji. Szczęśliwej miłości która pomimo że jest to i tak nigdy nie będzie można o niej powiedzieć? Czy są wolni od smutku po utracie bardziej i mniej bliskich? Nie wiem. A co do nagości. Ja jestem naturystą i bardzo chętnie to kultywuję tylko że w miejscach i czasie gdy jest to możliwe i nikogo nie urazi. Jest w Polsce kilka miejsc gdzie naturyzm jest czymś normalnym. W takim stroju inaczej smakuje kąpiel w morzu czy jeziorze czy takie zwykłe biwakowanie. W moim gronie nie jest to ani dziwne ani wstydliwe.
  8. 1 punkt
  9. 1 punkt
    Panienka z makijażem trochę zbyt zadziornym poczęstowała typa uśmiechem upiornym podłapał zagrywkę poprawił swą grzywkę i podszedł do niej chwiejnym lecz krokiem spokojnym światło latarni zaczęło niespodziewanie migotać...
  10. 1 punkt
    ... Paciaciakątka, o których wspominał kościelny naszemu księdzu. Te małe urwisy już nie raz dały się we znaki mieszkańcom wsi, która nazywa się...
  11. 1 punkt
    Może i ja zacznę świętować? To chyba fajne zbierać prezenty i wznosić toasty.
  12. 1 punkt
    Tak niektorzy mowia ja Cie tez nie znam,ale mozemy sie poznac.lepiej to niz byc samotnym,a z byle kim nie chce mi sie gadac-co innego z Wami.Mozemy ziolo zakurzyc, ja nie mam,ale moze ktos przywiezie
  13. 1 punkt
    Wiecie co? Mój wybranek od kilku dni świętuje swoje imieniny... Generalnie lubię gości, ale już mi się nie chce Chcę już zapaść w sen zimowy
  14. 1 punkt
    Ano widzisz, nigdy nie wiadomo gdzie można się ponownie spotkać i co pozostaje w pamięci po tylu latach Fajne fury Pojeździłabym
  15. 1 punkt
    A skąd to wiesz dziewczyno? Faktycznie lubie duze pojazdy (i nie jest to kompleks małego wacka ), ale nie wiem skad masz taka wiedze skoro widzimy sie pierwszy raz-a moze Kimkolwiek pomogła Moje ulubione-w normalnym kraju jezdzi sie tym nawet z naczepa na zwykle osobowe prawko: https://www.google.pl/search?q=chevrolet+kodiak+c5500&client=opera&hs=1H0&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=iGoIWgsyD8qFyM%3A%2CMH9tT_tVrfwKmM%2C_&usg=AI4_-kRIDbDhY5oktmoQIkZVtSkpePwnBQ&sa=X&ved=2ahUKEwiv-Z_fnNTeAhVvpYsKHbd7CJkQ9QEwAHoECAUQBA#imgrc=iGoIWgsyD8qFyM: https://www.google.pl/search?q=ford+f+750&client=opera&hs=odf&tbm=isch&source=iu&ictx=1&fir=DR1lUmdlKS4nBM%3A%2CRLJ70TteO6I-nM%2C_&usg=AI4_-kRyJvAzTiJxlU3jDPIOfCYxaN99LA&sa=X&ved=2ahUKEwj26tz_nNTeAhUOqIsKHe3mDqsQ9QEwBHoECAAQDA#imgrc=DR1lUmdlKS4nBM: A teraz mam skromnie takie cos: https://www.otomoto.pl/oferta/jeep-grand-cherokee-4-7-wj-2000-r-skrzynia-quadra-trac-ii-15-900-pln-ID6Bt62S.html ...ale chce niedlugo zmienic na takie cos: https://www.otomoto.pl/oferta/dodge-ram-dodge-ram-1500-sport-5-7-hemi-pelne-odliczenie-vat-ID6A8l5F.html PS.O motocyklach tez dluga opowiesc bylaby
  16. 1 punkt
    ... @Janek który lubi duże hałasujące maszyny. Za sterami innego potwora z ogromnym silnikiem siedzi nasz drugi Bob Budowniczy, czyli nasz @BrakLoginu. Obaj są w swoim żywiole i nie przerywają pracy nawet na chwilę, nawet na dymka. Oczami wyobraźni widzą już....
  17. 1 punkt
    No tak. Nie można robić wszystkiego na raz, w jednej chwili, na łapu capu. Fajnie że spełniasz obietnice. ?
  18. 1 punkt
    dziękuję BL - to niezwykle miły gest, poczęstowałam się okruszkiem i nawet zostawiłam dla Was
  19. 1 punkt
    Siedzieli na ławce, promienie słońce przedzierały się co jakiś czas przez liście jabłoni. Już zawiązały się jabłka. Po prawej stronie górował szczyt. - Powiedz mi – powiedziała ubrana w zwiewną sukienkę, sięgającą kolan. Już nie oponowała jak tuż przed założeniem, że za krótka. Przyzwyczajana była do sukni sięgających kostek. Wyjaśnił jej, że taka długość i tak jest bardzo skromna. Zastanawiał się co by powiedziała, gdyby zobaczyła miniówki – dlaczego jest jedenaście warstw na tej górze? - Jest dwanaście. - Gdzie jest dwunasty? - Właściwie pierwszy – uśmiechnął się. Tutaj. - Jesteśmy na pierwszym kręgu? - Tak. - Hmmm. To mówisz, że tu jest przejście? - Tak. Dokładnie w tej studni – wskazał przykrytą deskami powierzchnię na trawniku. Bał się, żeby nikt do niej nie wpadł. Nie miała przecież cembrowiny i wyglądała jak zwykła dziura w ziemi. - Ciekawe czy na innych poziomach też są. - Nie wiem. Może dziadek coś będzie wiedział. - Mówiłeś, że nie żyje. - Wiesz… Popatrzył na nią niepewnie. Czasami zastanawiam się nad tym. - Nad czym? - Zostawił mi zeszyt. Są w nim zapiski, ale niektóre jakby pojawiały się dokładnie wtedy, gdy powinienem je przeczytać. Gdy jestem na to gotowy. - Ciekawe… Wspaniały masz zwierzyniec – powiedziała zmieniając temat. Koty już zdążyły gdzieś zniknąć, a Bestia biegał po trawie. - Nie jestem pewien czy ktoś kogoś tu w ogóle ma. Koty pojawiają się i znikają, sowa była tu zawsze, a wilk przyszedł sam, gdy był ciężko ranny. Po prostu żyjemy pod jednym dachem. - Jak tu jest spokojnie… Przymknęła oczy i poddała się muskaniu wiatru. Szkoda, że będę musiała wracać. - Najpierw opowiedz mi… Ja już ci powiedziałem, w jaki sposób cię znalazłem. Czuła się bezpieczna. Bynajmniej nie dlatego, że czuła się zaopiekowania, choć w jakiś sposób też. Po prostu Aleksander nie stwarzał zagrożenia. Szybko go oceniła. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy. Nie był taki jak mężczyźni w jej świecie. Sprawiał wrażenie kogoś kto potrzebuje opieki – chudy, wysoki, blady, blond włosy sterczały na różne strony i wymagały przystrzyżenia, okulary na nosie sugerowały słaby wzrok, był praktycznie pozbawiony mięśni. W jej świecie z pewnością wymagałby opieki. Nie przetrwałby ani jednego dnia. Tutaj jednak wydawał się dawać sobie doskonale radę. Mówił, że mieszka sam. Nie ma służby, ani nikogo, kto by się nim opiekował. Może w tym świecie siła fizyczna i spryt nie były potrzebne. Ale żeby od razu opowiadać o sobie? Ne miała takiej potrzeby, ale czuła, że powinna coś powiedzieć. Nie wyjawiła kim jest. Opowiedziała o wojnie. - To mówisz, że u was przez tysiące lat nie było żadnej wojny? - popatrzył na nią zdziwiony. Teraz ona patrzyła na niego zaskoczona. - A co w tym dziwnego? - Może to, że w moim świecie w ciągu ostatnich tysięcy lat dni bez wojny można na palcach policzyć. - To teraz tutaj jest wojna? - Nie. Tutaj nie, ale zawsze gdzieś jest. Ja nie znam wojny i moi rodzice też nie znali ale pokolenie dziadków już tak. - A ja nie znam czasów bez wojny – powiedziała smutno. - Myślałam, że twój świat to świat pokoju, miłości, no wiesz – świat świateł, jak Miasto Światła starożytnych. Te maszyny i w ogóle... - Miasto Światła starożytnych? - Co to jest? - Starożytni mieli różne maszyny, budowali potężne miasta,w których były świetlne kule. W ruinach miasta, tam po drugiej stronie jest jeszcze taka kula. Dlatego miasto to nazywamy Miastem Światła. - Muszę to zobaczyć – powiedział. - A ja muszę wracać. - Przecież jesteś ranna! Nie możesz nawet chodzić. - Nie muszę. Zostawiłam tam swojego konia. - Jesteś pewna, że tam jeszcze jest? A ci, którzy cię ścigali? Przecież oni tam jeszcze mogą być! Sama zamierzasz wędrować na południe? Ile to kilometrów? Ty chyba oszalałaś! Nigdzie cię nie puszcze w takim stanie! - Jestem więźniem? - popatrzyła mu w oczy. - Nie żartuj! - Żachnął się. - Po prostu nie wyzdrowiałaś jeszcze. - Nie jestem chora, tylko ranna. To nic. Rana się zagoi. Twoje leki przyspieszają gojenie, chociaż wolałabym własne lekarstwa. Wiesz… Przynajmniej wiem czym się smaruję. Brakuje mi kilku drobiazgów, żeby zrobić własne. Widziałam tu takie same rośliny. - Czego ci brakuje? - Kamienia. - Kamienia? Mało tu masz kamieni? Po co ci kamień? - To nie jest zwykły kamień. Ma pewne właściwości, przyspieszające gojenie, wystarczy zetrzeć nim zioła i proces leczenia jest jeszcze szybszy niż przy twoich lekach. Aleksander zamyślił się i spojrzał na nią. - Chodź – powiedział i wstał z ławki. - Pomogę ci wejść na górę, ale już dzisiaj nie nadwyrężasz ran. Dziewczyna nadal siedziała na ławce. - No chodź. Może będę w stanie ci pomóc. Pomógł jej wstać i razem weszli po schodach. Nie chciała zająć jego miejsca na parterze. Nie zaprowadził jej jednak do pokoju. Od razu skierował się na strych. Aleksander podszedł do kufra i otworzył go. Dziewczyna westchnęła. Schyliła się i wyjęła ubiór jego babci. - Rupa! - patrzyła z zachwytem na strój. - Co? - spojrzał na nią. - Rupa. Strój wojowników – wyjaśniła. - Ile za niego chcesz? W ruinach mam schowane złoto. - Nie jest na sprzedaż. To pamiątka po babci. - Leży w skrzyni na strychu – stwierdziła. - Rupa nie może leżeć, bo umrze. - Umrze? - Dobrze się czujesz? T przecież tylko strój. - To skoro to tylko strój, to co ci szkodzi? Masz chyba inne pamiątki po babci? - No… Mam - machinalnie pogładził bransoletkę. - Słuchaj, nie mam w co się ubrać. Mój strój jest całkowicie zniszczony. Ubrania, które mi podarowałeś są ładne i wygodne, ale absolutnie nie nadają się do walki, nie nadają się nawet do tego, aby pokazać się w nich tam… - Wskazała nieokreślony kierunek. - Nie wiem czy będzie na ciebie pasować… - nie wiedział jak jej odmówić. - Będzie pasować! - powiedziała stanowczo. - Przymierzę i sam zobaczysz! Dziewczyna wyszła, słyszał jak utyka i zamyka drzwi za sobą w pokoju. Westchnął zrezygnowany. Wiedział, że ma rację, że dla niego to sentyment, a jej ten strój przyda się bardziej niż jemu. Zajrzał do kufra i wyjął torbę ze skarbami babci. - Wybacz mi babciu… - Oddaję twoje rzeczy. Mam nadzieję, że w słusznej sprawie. Na progu siedziały dwa białe koty. Wystraszył się w pierwszej chwili, gdy je zobaczył. Nie widział jak weszły. Aleksander wstał i przeszedł obok nich. - Czy robię słusznie? - popatrzył na nie, jakby oczekiwał odpowiedzi. Jeden z nich zaczął jak gdyby nigdy nic lizać łapkę. - Czy to znaczy tak? Zwariowałem! Pytam koty o słuszność podejmowania decyzji. Zapukał do drzwi pokoju dziewczyny. - Mogę? - Tak, wejdź. Otworzył drzwi. Przed nim stała dziewczyna ubrana w dopasowany idealnie strój. Nie był zbyt obcisły, ani zbyt szeroki. Zabrakło mu argumentów przeciw. Strój wyglądał tak, jakby był szyty na miarę. Wyglądała znakomicie, oprócz jednego szczegółu… Popatrzyła na swoje bose stopy… - Zabiorę cię na zakupy – westchnął. - Tylko nie w tym stroju! Jest twój, wyglądasz w nim świetnie. Po prostu buty musisz przymierzyć. Muszą być wygodne i wytrzymałe. A tu masz torbę babci. Była chyba lekarzem czy tam medykiem, jak to ty mówisz. Chyba znajdziesz coś dla siebie. Dla mnie to tylko dziwne przedmioty. Dziewczyna zajrzała do torby a następnie spojrzała na Aleksandra. Wyglądała jak dziecko, które właśnie dostało upragnione prezenty od Mikołaja. - Dajesz mi to? Naprawdę? - Właściwie to chyba babcia. Obym nie żałował. Dzisiaj koniec prezentów. Jutro rano pojedziemy po buty. Odpocznij. Mijał kolejny dzień. Aleksander był zmęczony. Nie cierpiał zakupów i chodzenia po sklepach. Inaczej było z dziewczyną. Była zauroczona ilością rzeczy do nabycia, kolorami, ubraniami, światłami, technologią ale nie butami. Butami nie była zachwycona – te za małe, te za duże, nie ten kolor, nie ten obcas, materiał do kitu, za słabe, za lekkie, za ciężkie, na obcasach, bez obcasów, śliczne ale dziwne, brzydkie... Najbardziej była zaskoczona pieniędzmi i możliwością płacenia kartą. - Ale jak to jest przeliczane na złoto? - Na jakie złoto? - spytał zrezygnowany prowadząc samochodów. Do domu wracali bez butów. - No np. takie sto złotych na tym papierku – wskazała banknot, który Aleksander dał jej do obejrzenia. - Mówisz, że tu jest napisane sto złotych ale czego? - Sto złotych i koniec. - jakby nasi żołnierze dostali coś takiego… Ała! Aleksander nagle skręcił i zahamował. Zatrzymali się nagle. - Co się stało? - spytała wystraszona, gdy pasy bezpieczeństwa szarpnęły nią. - Wiem czego ci trzeba. - Czego? - Butów wojskowych. - No wiesz… Do wojskowego stroju pasują wojskowe buty… - Jakby ci to powiedzieć. To coś co na siebie włożyłaś, ten strój babci, daleki jest od naszych wojskowych strojów. - Być może. Ale za żadne skarby nie zamieniłabym go na inny. - Co w nim takiego niezwykłego? Jest stary, u nas nazwanoby go średniowiecznym strojem ze skóry. - Nie jest ze skóry. - Nie? - popatrzył na nią zdziwiony. Myślałem, że tak. To z czego, jak nie ze skóry? - Z milionów niezwykle cienkich jak pajęcze nici splotów. Nieważne. Gdzie można kupić takie wojskowe buty? Kup je a oddam ci w prawdziwym złocie, anie jakiś papierkach. - I co ja niby zrobię z tym złotem? - popatrzył na nią. - nie musisz oddawać. Nie zbankrutuje przez nie. Wracamy. Mam znajomego, który nam pomoże. - To nie jest zgodne z prawem? - Spokojnie. To legalne, po postu on ma takie buty, albo może mieć. Gdy podjeżdżali pod dom, słońce powoli zachodziło za szczyt. Aleksander był wykończony i rozdrażniony. To był najgorszy dzień w jego życiu. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy jak bardzo mogą być męczące zakupy. Bestia przywitał ich radośnie, szczęśliwy, że wreszcie może pobiegać na świeżym powietrzu. Dziewczyna miała na swoich nogach nowe, wojskowe buty i była z nich tak zadowolona, że Aleksander podejrzewał, że będzie w nich spała. Namówiła go, aby sobie też kupił. Swoim zwyczajem najpierw zaczął przeliczać w głowie złotówki, ale wreszcie poddał się jej namowom. Teraz zastanawiał się po jaką cholerę mu wojskowe buty. Był na siebie zły. Kolejny raz przyłapał się na tym, że nie potrafi jej odmówić. O kolacji dziewczyna poszła do swojego pokoju i nie wychodziła stamtąd. Uznał, że śpi. Poszedł więc na strych i zajrzał do kufra. Zaintrygowało go to, co powiedziała o stroju. Wyjął go i zaniósł do swojego pokoju. Rozłożył na łóżku. Teraz, gdy tak na niego patrzył, gdy po raz pierwszy przyglądał mu się i dotykał materiału, zauważył, że było w nim coś, co przyciągało, coś niezwykłego. Obejrzał się i zaczął nasłuchiwać. W domu panowała cisza. Diablo nadal biegał po podwórku. W ciepłe noce czasami wolał spać pod gwiazdami. Aleksander pozwalał mu na to. Wiedział, że bestia nie odejdzie od domu. Najpierw uniósł kurtkę, przyglądał się jej, dotykał, wreszcie założył ją. Gdy zakładał spodnie, usłyszał skrzypienie na schodach. Pomyślał, że najwidoczniej dziewczyna zgłodniała, albo chciała się czegoś napić. Może poszła do łazienki? Po chwili jednak usłyszał lekkie trzaśnięcie drzwiami i szczekanie Bestii. Szczekanie zamieniło się w ujadanie. Aleksander szybko założył wojskowe buty. Nie, żeby go zbytnio korciły, stały zwyczajnie najbliżej. Najbardziej zaniepokoiła go chwila ciszy. Gdy wybiegł na podwórko, usłyszał skomlenie Bestii. Dochodziło ze studni. - Bestia! - zawołał. Ze studni dobiegło szczeknięcie. - Co tam robisz? - zajrzał do środka. - Poczekaj, jakoś cię stamtąd wydostanę. Wrócił do domu po latarkę. Leżała w kuchni na stole obok medalionu. Dziewczyna dopytywała jak działa i tam go zostawił. Sięgnął po latarkę i zamarł. Medalionu nie było. Zacisnął szczęki. Na wszelki wypadek wziął klucze, zamknął za sobą drzwi i zszedł po drabinie. Gdy tylko dotknął kamiennej posadzki, Bestii nie było. Zawołał go. Po chwili usłyszał charakterystyczne szczeknięcie swojego pupila, dochodziło gdzieś z oddali. Poszedł za głosem. Po przejściu krótkiego tunelu zauważył, że przejście było otwarte. Bestia był po drugiej stronie. Dziewczyna uciekła, zabierając medalion. - jakim byłem głupcem, że dałem się tak podejść. Idiota! Skończony idiota! Nawet nie wiem jak ma na imię! Aleksander przeszedł przez bramę i nie wiedział co ma robić. Jeśli zostawi otwartą, to nie wiadomo kto i co może przejść na te stronę. Jeśli zamknie a nie znajdzie dziewczyny, będzie uwięziony w tym świecie do końca swoich dni. Nim skończył myśl, drzwi za nim zamknęły się z cichym trzaskiem.
  20. 1 punkt
    Raz turysta z Niemiec bawiąc na Ibizie patrzy idzie robak pewnie mi gdzieś wlizie wskoczył do wody do samej brody i popłyną do Niemiec na swojej walizie Pewna Czeszka co rankiem bez szlafroczka
  21. 1 punkt
    Z wieszaka w cichej kawiarni zniknęła peleryna... Jak by tu wątek pociągnąć; w horror, czy też kryminał? Wiem, będzie melodramat: w kawiarni z inną amant, a w pelerynie w noc ciemną biegnie zdradzona dziewczyna. Raz turysta z Niemiec bawiąc na Ibizie...
  22. 1 punkt
    Wcześnie dzisiaj ciemna nocka do okna zagląda Z gałęzi czarnymi oczami sowa spogląda Zza krzaka lis się skrada Letni deszcz cicho pada Brakuje tylko myszy. Pewnie kot ją zjadł Z wieszaka w kawiarni zniknęła peleryna...
  23. 1 punkt
    Przeleciały dwa dni. 11 i 12 listopada. Niedziela w górach na Śnieżnych Kotłach w poszukiwaniu w samotności czegoś tam w głębi duszy a właściwie gdzieś w jej odległych zakamarkach gdzie tak na co dzień nie ma czasu zaglądać. Czasem trzeba trochę poodkurzać w pamięci stare fotografie i słowa dawno wypowiedziane. Kolorowe mchy i porosty na skałach dobrze wpływają nastrój w czasie porządkowania. Podobnie jak szeleszczące liście i pstrykające pod nogami gałązki. Przyniosłem stamtąd kilka szyszek, jakieś dziwne w formie huby, kawałki patyków i kory z szarozielonymi porostami. To takie moje przydasie. Piękna i wzruszająca jest aura jesiennych gór. W poniedziałek pojechałem na równiny. Bory Dolnośląskie w pewnej swojej części są jeszcze w bardzo dziewiczej formie. uwielbiam wysokie rosłe stare drzewa często otulone powojami o tej porze roku krwistoczerwonymi a pod nimi młody drzewiasty narybek i krzewy. Przestrzeń pomiędzy pniami wyścielona jest zielonym puszystym dywanem. Chętnie gdyby była taka możliwość zostałbym tam na zawsze. Znowu dopadła mnie tam świadomość bezsensu codziennych dni, nierealności marzeń, oszukiwaniu samego siebie, życia w złudzeniach....... Smutno mi teraz. Może odnajdę równowagę w swojej pracowni wśród kamiennych owadów
  24. 1 punkt
    Pewna dziewczyna z trzeciego piętra Rozwieszała pranie mocno wypięta Na blokowym wieszaku Obok dwóch trzepaków Tam gdzie stoi ekipa co popala skręta Cała klasa bez wyjątku poszła na wagary...
  25. 1 punkt
    W środku nocy w górach skalistych tańczyło kankana kilka osób mglistych a ze skalnej nory grały im upiory jury się składało ze zombiaków krwistych Dziś wigilia naszej Wielkiej Niepodległej
  26. 1 punkt
    niestety...jak bardzo duża część osób, która wypowiada się i zakłada nowe tematy trochę tak..choć brzmi niezbyt szczęśliwie
  27. 1 punkt
    Pewien jegomość co miał łysą głowę Raz się zapomniał i tylko połowę Ogolił twarzy Czasem się zdarzy Że kilka razy używa maszynki jednorazowej Czy myślałeś kiedyś , co będzie gdy wszyscy. ..
  28. 1 punkt
    Usiadł sobie wróbelek na parapecie i zaczął coś mówić że jest dziś na diecie że starczą okruszki z jabłuszkiem racuszki ale on codziennie takie bzdurki plecie. Pewien jegomość co miał łysą głowę..
  29. 0 punktów
    albo Land Rovera czarnego ze skórą w środku albo coś innego np rower?
  30. 0 punktów
    ..przecież to Paciaciak ? nie wiem jak on to zrobił ale Luśka po półtora godzinnych poszukiwaniach Paciaciaka właśnie go zauważyła na tej super maszynie. Wzięła w jedną rękę widły a w drugą...
  31. 0 punktów
    Też znalazłem arcydzieło..i do żadnego tematu nie pasuje tak do końca.Niechaj Tu się ostanie ta chwalebna i wiekopomna sztuka ? Do połowy dałem radę oglądnąć..dalej ni hu hu..się nie da.
  32. 0 punktów
    Przychodzi baba do lekarza i tak oto rzecze: - może swój język trochę tu podleczę wyciąga łopatę jak starą szmatę lekarza zemdliło... - idźże stąd człowiecze! Panienka z makijażem trochę zbyt upiornym... @LayneStaley też mam tak czasem z ortografią
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...