Jacenty 2 836 Napisano 28 Kwietnia 2019 Hans Krzywik lekko utykając jakby od niechcenia przemierzał swój rejon krążąc po korytarzach szkoły podstawowej gdzie był zastępcą dyrektora oraz uczył matematyki.Na jego widok ludzie błagali w myślach,żeby przypadkiem do nich nie podszedł.Lubił on chwycić jakieś młodę dziecię za baki i dla rozrywki podnieść do góry-nie miłe przeżycie-uwierzcie-w 2 klasie zrobił mi to bo papryki na stołówce szkolnej nie zjadłem.Lubował się też w katowaniu...no po prostu lał w twarz aż huczało... Jego hobby-obmacywanie dziewczyn na każdej lekcji gdy brał do odpowiedzi pod tablicę.. Dopiero w ósmej klasie zauważyłem,że na apelu robi to też przy wszystkich własnej córce.. Ot szkoła.. Minęło wiele lat i na bazarze kobiety sprzedające papierosy z przemytu/bo my takie palimy-ze względu na niebotyczne ceny w sklepach/ gadały o nim-.."O tu mieszka niedaleko,jak byłam w tej szkole to mnie zawsze obmacywał ..i mnie dodała druga.. ..cdn.(chyba). 2 BrakLoginu i Maybe zareagowały na to Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Maybe 4 857 Napisano 7 Lipca 2021 I co z tym Krzewikiem obmacywaczem? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jacenty 2 836 Napisano 7 Lipca 2021 (edytowany) 11 minut temu, Maybe napisał: I co z tym Krzewikiem obmacywaczem? Hans Krzywik vel Dżinks-nie wiem.Jak się dowiem to napiszę. Edytowano 7 Lipca 2021 przez Jacenty 1 Maybe zareagowało na to Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Maybe 4 857 Napisano 7 Lipca 2021 2 minuty temu, Jacenty napisał: Hans Krzywik vel Dżinks-nie wiem.Jak się dowiem to napiszę. Może się przekwalifikował na księdza? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Jacenty 2 836 Napisano 14 Października 2021 Obiad na szkolnej stołówce. Młodsze dzieciaki jadły na krótkich przerwach.Miały wszystko podane i ustawione na stołach. Starsi mogli to zrobić na długiej przerwie a nie było to takie proste: -Pod koniec lekcji poprzedzającej tą przerwę każdy powoli chował przybory i przygotowywał się do sprintu z przeszkodami przypominającego mecz rugby.Gdy zadzwonił dzwonek całe stado biegło tratując się po drodze w stronę stołówki.Ci,którzy nie zostali ranni zostali zatrzymywani przez panią ze świetlicy przy korytarzu,na którego końcu była upragniona jadłodalnia.Później selekcja jak w dyskotece-ile osób wyszło tyle nowych wpuszczano.Oczywiście były wyjątki(dzieci nauczycieli).Gdy już udało się wejść to następny punkt kontrolny znajdował się przed właściwymi drzwiami.Jak przerwa dobiegała końca było się już na miejscu docelowym.Z okienka brało się zupę i potrącanym przez innych niosło się ją do wolnego miejsca a następnie powracało po drugie danie.Zdarzało się,że zupy już nie było...(ktoś zjadł albo zabrał)-lecz człek się cieszył,że cokolwiek zje.Późnie niosło się talerze do innego okienka aby oddać i często po drodze śpieszący się tłum wylewał na siebie resztki..a na koniec dopadał nas Hans Krzywik,chwytał za baki i podnosił do góry jak ktoś zostawił coś na talerzu. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach