BrakLoginu 7 308 Napisano 6 Marca 2020 14 godzin temu, aliada napisał: Mam nadzieję, że Cię tam nie było, trochę mi wstyd. 14 godzin temu, Dżulia napisał: A nie byłeś?...ja tam się wepchnęłam, a co przeżyłam to może innym razem...jak wstyd ze mnie zejdzie. ? Taka impreza mnie ominęła? 15 godzin temu, aliada napisał: Zabawa raczej swobodna, np. większość kąpała się w morzu na golasa, chociaż to nie była plaża dla naturystów. Muszę się wybrać w to miejsce 6 godzin temu, Dionizy napisał: Słyszałem ze dobrym sposobem jest to co w butelce po wodzie primci przy drzwiach wejściowych czy wyjściowych na sznurku od snopowiązałki powiesił Bili Ten plyn składa sie tylko z trzech składników a mianowicie : 1spirytus 2 woda utleniona 3 gliceryna. Dobrym pomysłem, by było odkażanie od środka, ale czy my jesteśmy przygotowani na spiryt wprowadzany gardłowo? Oczywiście to też, by musiało być w butelce po Primaverze, bo jakże inaczej? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tośka 320 Napisano 6 Marca 2020 jak dionisy krócej pisze to nawet ja przeczytałam Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tośka 320 Napisano 6 Marca 2020 43 minuty temu, BrakLoginu napisał: Daj mu wytyczne co do ilości znaków w tekście lub ograniczyć się, co do tej ilości Zeby tosce sie mieściło na Ekranie tableta.... Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 6 Marca 2020 33 minuty temu, tośka napisał: Zeby tosce sie mieściło na Ekranie tableta.... W takim razie.... Ja z tego miejsca apeluję o: - mniejsze teksty lub - rozbicie ich na odcinki - ewentualnie zrobienie wersji audiobook Nie mam tableta, ale mimo wszystko należy się pochylić nad tym problemem. A tak przy okazji proszę o to, by ludzie się szanowali i kochali oraz o to, by nie było głodu na świecie! Pragnę co do ostatniego też nadmienić, że nie biorę i nie mam zamiaru brać udziału w konkursach piękności 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 7 Marca 2020 13 godzin temu, tośka napisał: jak dionisy krócej pisze to nawet ja przeczytałam ??? wybacz moje gadulstwo. 7 godzin temu, BrakLoginu napisał: A tak przy okazji proszę o to, by ludzie się szanowali i kochali oraz o to, by nie było głodu na świecie! Pragnę co do ostatniego też nadmienić, że nie biorę i nie mam zamiaru brać udziału w konkursach piękności A czemu nie konkurs piękności? Przecież masz takie zgrabne nogi tylko czasem trzeba je umyć. Nie chcę tu powiedzieć że są one brudne ale gdy wylonią się z gumofilców po całym dniu to ..... nie koniecznie wszyscy lubią ten aromat no i jeszcze jest aspekt koronny. Skoro robimy dezynfekcję rąk to może i inne częsci ciała wypadałoby zdezynfekować w tym te wstydliwe? Dawno nie jadlem szarlotki od Zuzi. Czasem siedząc wieczorem zamykam oczy i wspominam ten smak i ponętne kształty. Ona piecze tą szarlotkę tak: najpierw trzeba zagnieść ciasto kruche. Tu powstrzymam się od opisu falujących prowokacyjnie częsci ciała w bluzeczce ze zbyt wielkim dekoltem w czasie tegoż. Potem na rozwałkowany spód ułożony na blasze okładane sa jabłuszka w połówkach brzuszkami do góry. Następnie cynamon trochę cukru niezdrowego i wierzch tez z cienkiego placka kruchego ciasta. Potem do piekarnika. Ten zapach w czasie pieczenia obezwładni każdego a szczególnie mnie. Lubię kiedy stawia przede mną obok filiżanki z kawą podwójną porcję. Takie dwa wzgórki kuszące kształtem, aromatem, słodyczą. Mam w takich chwilach skojarzenie niekoniecznie grzeczne. Ach ta szarlotka. Chce mi sie JEJ 1 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tośka 320 Napisano 7 Marca 2020 chciałam napisać ze ja w żadnych konkursach tym bardziej... ogolnie dziwne wydaje mi sie chwalenie osoby za cos co od niej nie zależy ( wygląd). chyba ze chodzi o mistrzostwo w malowaniu? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 8 Marca 2020 Jeszcze dzień nie rozpoczął się na dobre bo niebo było bardziej czarne niż jasne a ja jeszcze kończyłem ostatnie senne marzenia wtulony w swoją cudowną pluszową kiedyś biała fokę i fioletowego słonia z miękką od smarkania trąbą. Na dokładkę by nikt nie podglądal moich marzeń zakopałem się z moim zwierzyńcem pod kołdrę albo jak kto woli kordłę...... zaraz....a o czym to ja miałem mówić???? Acha! A więc w czasie gdy właśnie budził sie kolejny leniwy dzień ni stąd ni z owad na dole prawdopodobnie w kuchnio-jadalni rozległa sie muzyka Była zbyt głośna zbyt uciążliwa. Wkurzony wyskoczyłem z łóżka. Dobrze że się połapałem że śpie na golaska już otwierając drzwi. Wróciłem szybko narzucając na swą nagość różowa koszulę z misiem chrapiącym. Na dole były zapalone wszystkie światła. Z głośnika płynął śpiew jakiejś biesiadnej ekipy ......niech żyją nam.... Na stole leżał nienagannie wyprasowany w serduszka odświętny obrus a na nim spory kryształowy, trochę staroświecki wazon wypełniony ogromnym pękiem czerwonych goździków. Rozglądałem sie uważnie poszukując sprawcy tej dziwnej hałaśliwej i bardzo głosnej pobudki jednakże nie widziałem nikogo. Na pewno nie był to Bili bo wyłonił się ze swojego pokoju rozczochrany jakby walczył ze stadem nocnych mar i strzyg w tym swoim śmiesznym ( ale siara) niebieskim szlafroczku z czerwono-żółtym znakiem supermena na plecach. Powoli pojawiali pozostali domownicy. owinięta w koldre Zuzia, Słoneczna w papilotach na głowie, Weronika jak zwykle zadbana jakby spała na stojąco w swoim nienagannie leżącym czarnym okryciu z Hau u nogi. Wyłonił się nawet Rawik. Powoli wszyscy zaczynali schodzić po schodach na dól. Niezwykły był to widok bo nawet zwykle bardzo zadbana i pedantyczna Aliada pojawiła się bez makijażu i raczej rozwichrzonej fryzurze. Ciągle w mojej głowie trwalo zastanawianie kim jest sprawca tego wszystkiego. Jeszcze raz rozejrzałem się po rozbudzonych Jest Sisi i Maybe chyba są wszyscy. Więc? No i okazało się kto to taki. Spod stołu powoli wygramolił się Jacek. Taki odświętnie ugrany w czystej koszuli i wyszorowanymi paznokciami. No i tą swoją grzywkę chyba przyklepał na cukier bo była jakaś taka płaskata i błyszcząca. Gdy już pojawił się w pełni rozpoczął swoja recytację: Ja mały robaczek wylazłem na krzaczek nie umiem więszować tylko wszystkie panie w buźki pocałować Zapanowało zdziwione milczenie. Tak chwilę trwało. A potem pozazdrościłem temu cwaniaczkowi bo wszystkie dziewczyny poleciały z piskiem do Jacka tak jakby mnie i innych chłopaków tu nie bylo. A wszystkie z wystawionymi do całowania dzióbkami i chyba dość nie kompletnym przyodziewkiem. Lizus. Coś trzeba było zrobić z tym bo to nie sprawiedliwe. Wskoczylem na najbliższe krzesło i: Na górze róże na dole fiołki jesteście panie nasze Aniołki Na górze róże tuż koło bramy wszyscy Was tutaj bardzo kochamy Każda z Was piękna i tak urocza urocza nawet gdy bez warkocza w dniu tego święta każdej Kobiety chciałbym Wam rozdać piękne bukiety Nie takie z kwiatów bo to banalnie a ja bym wolał tak unikalnie na forum uśmiech i jestem mily chciałbym żebyście co noc się śniły. Po wygłoszeniu tego skomponowanego na szybko wierszyka triumfalnie uniosłem ręce do góry by zwrócić na siebie uwagę bo pobyt Jacka w centrum zainteresowania byl dla mnie nieznośny i wtedy Zuzia powiedziała ze śmiechem: - Dyziek. Ty nie masz majtek pod spodem i coś chyba sie wyłoniło.... Wszystkim Domowniczkom Wszystkiego najlepszego w Dniu Kobiet. 2 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 10 Marca 2020 (edytowany) Szkoda, że nie załapałam się na ostatnią imprezę...nie zaprosili, nie powiadomili...a szkoda. @Dionizyfelieton bardziej niż wspaniały. ? A co do tych wianków to było ciutek inaczej, a dalszego ciągu co działo się na Łysicy nie napisałeś...hahaha udał śpiącego. Szłam powoli tuż przed Dionizym, ale on tak pilnował tego wianka Aliady, że nie zauważył ani mnie, ani mojego naj...naj...najśliczniejszego z pachnącego wiciokrzewu wianka z którego oka spuścić nie mogłam. I tylko ja popadłam w zachwyt, bo nikt więcej go nie zauważył...te chłopaki takie jakieś...no jakżesz można zachwycać się wiankiem z łubinem, makiem i innymi takimi bez zapachu. Nie doczekałam się, zobaczyć latającej bielizny Dionizego...może i dobrze, bo to wcale nie była ta Aliada do której Dionizy pałał...wiecie czym. Zatrzymałam się i patrzę na swój wianek, który płynął sobie w siną dal, gdy nagle zaczęły mnie otaczać coraz gęstsze i ciemniejsze jęzory szarej mgły. Po plecach przeszedł mnie dreszcz, pusto i chłodno, a nawet wręcz zimno mi się zrobiło, a tych wianków ni chłopaków ani śladu. Uciekaj podpowiadała intuicja, ale jak? kiedy nogi odmawiały posłuszeństwa. Wyciągam ręce by te języki odpędzić od siebie i wtedy poczułam uścisk na mojej dłoni i ciepło przepływające po moim ciele. Boję się by spojrzeć na źródło tegoż ciepła, ale nie musiałam, bo natychmiast przede mną pojawiła się postać. Hmmm...przecudny młodzieniec z rozwichrzonym blond włosem, promieniującymi niebieskimi oczami...niczem nasz Jacek w młodości, ale to nie był on. Moje oczy zaczęły go lustrować, ale wianka mojego w jego ręku nie miał. Światłość biła od niego, a mgła jakby zanikała. Zapytał jak mi się podoba święto, coś tam bąknęłam jeszcze spanikowana, a on powiedział - choć pokażę ci prawdziwe prastare święto. - a a aale gdzie zaczęłam się jąkać. - tam gdzie wybrani się bawią. Nie zdążyłam wyjaśnić, że bardzo dziękują, ale nie chcę, a już byłam przy ognisku gdzie towarzystwo śpiewało i tańczyło...właśnie na Łysicy. Resztę jutro...? Edytowano 10 Marca 2020 przez Dżulia 3 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 11 Marca 2020 7 godzin temu, Dżulia napisał: Resztę jutro. Czekam niecierpliwie bo przecież już właśnie zaczęło się jutro. Nie jest czerwcowe bo kilka krokusów i narcyzy to przecież jeszcze nie lato i nawet nawołujące się coraz śmielej ptaki nic tu nie zmienią w tej materii. Ale przecież gdy ktoś bardzo chce to nawet tu na szarej ziemi w szare dni można poczuć smak planety za czwartą gwiazdą po lewej. Nie sądzę by ten Świetlisty Wybranek był aniołem bo przecież oni są zajęci litaniami i liczeniem jabłek na drzewach ze zdziwionymi twarzami że niby zakazane a nie mogę dojrzeć porządnie bo wiecznie je ktoś podżera. Zanim znikniecie gdzieś w odmętach zapomnienia sprawdź czy w jednej jego ręce nie ma przypadkiem kłosów bo..... Mam tu podejrzenia że jest to Jaryło który to po pozbyciu się w ogniu i wodzie Mareny w drugiej i trzeciej dekadzie kwietnia udowadnia przy każdej nadarzającej sie okazji swoją płodność urok i wnosi wielki wkład w powiększenie sie populacji wyznawców. Jaryło jest ulubieńcem dziewczyn. Do dziś na Białorusi dziewczyny ku jego czci idą rozśpiewanymi korowodami do posągów na których na białym koniu zasiada świetlisty młodzieniec z pękiem mlodego żyta w jednej ręce a z glową ludzką w drugiej. O te obchody i kult zazdrosny jest Perun który często w czasie tych uroczystości daje upust swojej gromowładności rozpędzając wchodzące w ekstazę dziewice. Jednak dzięki łagodności i dobroduszności Świętowida nikomu nic złego się nie stanie. Uważajcie też na złośliwe Strzygi i złe Licho mieszkające w podziemnych ruinach swojej światyni w Licheniu.... Czekam na opis dalszych zdarzeń. Tych tworzących wypieki na twarzy tez 1 2 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 11 Marca 2020 Dżulia, ładne opowiadanie, czekam na cd. Pomimo, że porwał Cię ktoś inny, to może jednak wpleć tam Dionizego ( niekoniecznie pierwszoplanowo, gdzieś tam może dorzucać drwa do ogniska, czy po prostu plątać się pod nogami) bo to narcyz, więc lubi się przeglądać, w lustrze, wodzie, opowieściach. ? Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 11 Marca 2020 No tak, myśląc o jutrze miałam na myśli dziś, ale tak w tych przypomnieniach się zagalopowałam, że nie zwróciłam na to uwagi. Dionizy wie dokładnie jak to na tych świętach bywa już dał przedsmak tego, ale...właściwie było tak: Co ja tu robię, pomyślałam, gdy wszyscy jak na komendę zatrzymali się i zamilkli. Mężczyzna z wyglądu jak Dionizy w białej do kostek koszuli powiedział - nie mogliśmy się doczekać i zaczęliśmy już świętować...spiorunował go ten blond. A kapłan w białej koszuli powiedział; - nie gniewaj się Swarożycu, może naleweczki? Stałam jak porzucona narzeczona i myślę, o co tu biega, poco mnie ta piękność blend/Swarożyc tu przywiodła., gdy on odezwał się - dziękuje, ale kapłance ognia nalejcie. Rozglądam się delikatnie, a myślach powstają mi obrazy kapłanek z Faraona, gdy przede mną z miniaturowej wielkości kieliszkiem stoi kobieta ubrana w strój rzekłabym ludowy, chociaż ciężko powiedzieć czy to był ludowy...na pewno był śliczny i podaje mi kieliszek z nalewką i rzecze - na zdrowie - na zdrowie powtórzyli za nią. Co miałam robić? pytać, że co? że jak? Niby wygadana jestem, a języka w gębie zabrakło. Toż to niewiele, myślę sobie, więc nic mi nie będzie (z reguły na uroczystościach też w naparstkach pijałam), a później zapytam co i jak. Na zdrowie rzekłam i wysączyłam do ostatniej kropli, a pyszne było, że mogłoby być więcej pomyślałam, a wtedy już inna również pięknie ubrana z wiankiem na głowie i z butelką do mnie podeszła pytając - nie spróbujesz mojej - troszeczkę odpowiedziałam. Wysączyłam do końca, a ta jeszcze pyszniejsza była. Trzeciej odmówiłam, a ona to przyjęła, wszak płomienie ognia strzeliły bardzo wysoko w górę, co było znakiem, że jest dobrze. Tylko mnie nie było dobrze, bo wszyscy skupili się wokół żercy/kapłana (Dyzia) tego co Aliady wianek wyłowił, ale tylko przez chwilę, bo nagle pojawiła się ciemna postać i pociągnęła mnie za sukienkę, a wtedy zobaczyłam, że na sobie mam białą trochę ładniejszą niż Żerca koszulę. Tak energicznie mnie pociągnęła ta postać, że mało z tej górki się nie zwaliłam, ale kiedy trzepnęłam głową w drzewo zobaczyłam naprawdę jak wybrańcy się bawią. Żerca figlował z Aliadą, BrakLoginu dwie prowadził w ustronne miejsce, inni z tejże ferajny też mieli swoje oblubienice również z naszej ferajny. Ta postać odwróciła się ku mnie i powiedziała, że nazywa się Weles i opowiedział, że w tym czasie to raj dla południc, rusałek i utopców, bo one przyjmują postacie ludzkie i ludzi nabierają i już jasne było, że Dionizy z południcą ten tego, a nie z Aliadą przy tym bajorku z wiankiem. Tak sobie gawędzimy z Welesem, a tu pojawia się Swarożyc (ten świetlisty blond) i jakimś tam gestem uczynił, że jego brat zniknął...może wrócił do ciemności, bo tam jego królestwo. - wracaj do ogniska, bo przygasa, powiedział do mnie Swarożyc - a co mam zrobić...nie ma facetów by dra dołożyli...ja? ja mam tego pilnować? ostro potraktowałam tego mądrusia. Chyba odwagi dodały mi te nalewki, ale nie tylko, bo to co zobaczyłam tego mi nikt nie odbierze. - ty jesteś moją kapłanką ognia i ty pilnujesz tego ogniska. - co coooo? jaką kapłanką, jakiego ogniska? A wtedy jakby na dowód złapał mnie za rękę, a na niej zapłonął ognień i kazał mi podejść do ogniska. Nie, nie poparzyłam się...taki jakiś to był zimny ogień, ale przyłożyłam do dogasającego ogniska, a płomienie strzeliły w górę. Wtedy rozjaśniło się całe wzgórze i teraz zobaczyłam co tu się dzieje...nie piszę, bo sami wiecie co robiliście tam. Teraz odchodzę rzekł Swarożyc, ale musisz wiedzieć, że kiedy tylko się pojawię jesteś moją kapłanką ognia. Chciałam się czegoś więcej dowiedzieć, ale ten zawinął się i znikł. Znikło ognisko, znikło całe towarzystwo, a ja własnym środkiem lokomocji wróciłam do domu. Nie wpisałam wszystkich ksywek, bo tam posługiwaliście się imionami słowiańskimi, nie pamiętam dokładnie, ale jakiś tam był Świętobor, Kazimir, Mściwoj, a także Sława, Gosława, Jaromira i ja...Jaga oraz inne. 3 godziny temu, la primavera napisał: Dżulia, ładne opowiadanie, czekam na cd. Pomimo, że porwał Cię ktoś inny, to może jednak wpleć tam Dionizego ( niekoniecznie pierwszoplanowo, gdzieś tam może dorzucać drwa do ogniska, czy po prostu plątać się pod nogami) bo to narcyz, więc lubi się przeglądać, w lustrze, wodzie, opowieściach. ? Dzięki. Wczoraj, znaczy w nocy już miałam plan, ale oczki nie chciały patrzeć, więc dziś to wpisałam. 3 godziny temu, Dionizy napisał: Nie jest czerwcowe bo kilka krokusów i narcyzy to przecież jeszcze nie lato i nawet nawołujące się coraz śmielej ptaki nic tu nie zmienią w tej materii. A w mojej baśni jest wszystko w jednym. 2 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 11 Marca 2020 Fiu fiu. @Dżulia odkryła swój kolejny talent i już widzę pisane opowieści z Romeo tfuuu z @Dionizy. Ludzie szykujcie się, bo czeka nas spora lektura 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
la primavera Napisano 14 Marca 2020 Dzień dobry, bajarze. Dżulia fajnie opowiadasz, ciekawie, lekko się czyta. No i nie ma tam nic o majtkach, tośce powinno się spodobać. ,? Mnie się podobało. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 16 Marca 2020 (edytowany) 1 godzinę temu, Dionizy napisał: Dziś kupiłem mrożone wiśnie i popoludniu spróbuję z tym budynien na kruchym spodzie i z kru hym wierzchem A proń Cię Panie Boże z mrożonkami...wyjdzie ciapcia, a poza tym w wiśniach są pestki. Wiórki kokosowe i manna potrzebna na spód przed owocami i gorącym budyniem śmietankowym/waniliowym (podwójna porcja jeśli forma do pieczenia jest większa) się zalewa i na wierzch cienki placek z tego samego ciasta (jak się chce na kolorowo to można do tej części 3-ej z całości dosypać kakao). Po upieczeniu cukrem pudrem posypać Owoce można przekroić na połowę (truskawki, śliwki), ale nigdy mrożonki. Pamiętacie jak Dionizy obiecał bajanie? Wpadł na pomysł i zabrał nas w te okolicy by poglądowo nam tamte czasy Słowian przedstawić/ przybliżyć, ale nie przewidział koronawirusowej kwarantany. No i siedzimy w jakimś hoteliku, a może to gospodarstwo turystyczne każdy z nas w oddzielnym pokoju. W moim jakieś piski i szelesty słyszę, nasłuchuję i wpatruję się w miejsca odgłosów, ale nic nie widzę. Nagle ktoś puka. A to pewno te szurania za drzwiami słyszałam myślę sobie i głośno zapraszam. Wchodzi postać tego kapłana co imprezkę (tfu obrzędy) przy ognisku prowadził. - Dyzio a coś ty się tak przebrał? Wszak był w tej długiej białej koszuli. - A ty nie ubrana do wyjścia? - A gdzie mam chodzić kiedy kwaran...zaczęłam, gdy poczułam jak przechodzi ciepło po moim ciele, a obok nikt inny tylko ten Swarożyc znowu za rękę mnie ściska. - Kwarantanna, kwarantanną, a my mamy zadanie, dlatego jestem tutaj by we dwoje ustalić co i jak - powiedział Dyzio i szelmowsko się uśmiechnął. - Jak to we dwoje, a ten wariat to niby co? - myślę sobie. A wtedy dreszcz przeszedł po moim ciele, a ja zrozumiałam, że on nie widzi Swarożyca i nie wolno o bogu źle myśleć, bo bóg wszystko wie. Tak na marginesie to jakoś nie widać @Jacek co to trochę tego boga przypominał. - Jako kapłan z dziada, pradziada tejże okolicy muszę wraz z tobą zaczął...i streścił zadanie. Nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi, a on już zapytał o zgodę. Nie chciałam się ani jemu, a Swarożycowi narażać, więc kiwnęłam głową. PS. co to za piski słyszałam i gdzie mnie zaciągnął kapłan...opowiem przy następnej okazji. Edytowano 16 Marca 2020 przez Dżulia 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 16 Marca 2020 - OK. Przebieraj się, a ja kapłan poczekam na dworze, rzekł i wyszedł. - Hmm, kapłan z bożej łaski...myślę sobie. - Nie z bożej łaski tylko naszej. - A ty nie wyszedłeś jeszcze...jak niby mam się przebrać? -Słuchaj, jesteście wyznaczeni do bardzo ważnego zadania-rzekł Swarożyc. - Znowu truje-myślę. -Nie truje, ale zleca ważne zadanie, od tego zależy co będzie z nami. -Kurde, myślę, ode mnie i Dyzia zależy rozprzestrzenienie się wirusa w koronie. -Może też, ale są ważniejsze sprawy, których wiedzę musicie mi dostarczyć, a kapłan cię poprowadzi powiedział bóg i wyszedł. - Tamtaramtam, a niech się oboje prowadzą gdzie chcą. Tylko wyjdę na zewnątrz to namówię Dyzia byśmy...do jakiejś drogi i fru do domu. Zakładam tę koszulinę i patrzę przez okno, a tu ni hu-hu tylko drzewa i drzewa w nieskończoność, wyglądam przez okno po przeciwnej stronie, a widok taki sam. Troszkę, a może więcej panikuję i wychodzę na korytarz...pukam do drzwi...otwiera Maybe. Świetnie trafiłam (myślę) to bardzo rozgarnięta dziewczyna, pomijam savoir vivre i pytam, czy wie gdzie jesteśmy. - Wyszłam pobiegać i przebiegłam jakieś 5 km, ale nic tylko las i coraz gęstszy las...musiałam znaczyć drzewa, pomimo, że ja Mojmira świetnie się orientuję w terenie trochę się bałam, ale zwyczajnie wróciłam. Może coś Logisław wie, akurat dołączał do nas. - Nie odpowiada, szukałem jakiego jeziorka z % by zasmakować morsowania. Co prawda znalazłem wśród gęstwiny drzew niewielkie, ale płytkie i bez %. - A co mi tam, że płytkie, myślę ... z...czy bez.., dla mnie wystarczy jak woda kostek sięga. Nadeszła Lawisława - jestem też wystraszona w tej głuszy, nawet odechciało mi się czytać, bo myślę jak się stąd wydostać. -To nas urządził rzecze Rawisław i wtórujący mu Gościsław, którzy też się pojawili. Nie słucham co gadają tylko biegnę do kapłana, bo jak się wkurzy, to nie będzie chciał zrealizować mojego planu. - Idziemy, chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w tę gęstwinę, aż się zasapałam, bo szedł tak szybko i zatrzymaliśmy się dopiero przy bardzo starym dębie. - Zaczekaj-powiedział i podszedł do drzewa. Coś tam pogadał, skłonił się jak do modlitwy, coś położył przed drzewem i znikł. - No, fajnie, myślę...teraz nie wiem jak trafić do tego domku. - Nie martw się, czuwam nad wami-słyszę głos Swarożyca i wtedy pojawił się też kapłan Dobrosław znaczy Dyzio, podszedł i powiedział, że idziemy. - Niech się dzieje wola nieba -myślę i idę. Nie pytam o nic, a strach mnie coraz bardziej paraliżuje, ale zaciekawiło mnie w oddali ogrodzenie. Coraz ciemniej się robi, a ja przed oczami mam różne zjawy, rusałki, południce i utopce. Kogo mam się bać, a kto mnie obroni-myślę. -Już jesteśmy na miejscu, dobrze, że pod dębem złożyłem ofiarę-rzekł Dobrosław. Weszliśmy przez bramę, a ja zatrzymałam się, bo tu widzę jakieś stare nagrobki, kurhany. małe i większe kopki. - Nie, mój drogi -mówię-ja stąd zwyczajnie spie... Wcale nie słucha co ja mówię tylko idzie w kierunku kurhanu, gdzie leżała łopata i zanim powiedziałam, że tak nie wolno, on zabrał się do rozkopywania. Stoję i myślę, stąd ta łopata się wzięła...wszystko zaplanowane było. - Nie stój tylko pomagaj, bo jeszcze trochę, to strzygi zaczną się pojawiać. Wtedy już zupełnie nie wiedziałam czy najpierw gdzieś za potrzebą się udać czy pomagać. Wybrałam to drugie i moje ręce natrafiły na coś twardego. - Matko trumna - krzyknęłam - Cicho bądź, gdzie to jest? Wskazałam, a on szybkimi ruchami odkopał pudełko wielkości 50x30 cm - Urna? spytałam. - Nie, bierz to szybko i spadamy. - Dlaczego ja, bierz ty. - Ja nie mogę, tylko ty, po to tu jesteś. Tylko kapłanka może tego dotknąć. Czy oni się odczepią z tą kapłanką ode mnie, pomyślałam, ale uwierzyłam w te strzygi, więc nie pyszczyłam tylko wzięłam pudełko i chciałam się jak najszybciej stąd wydostać...ale wydostań się człowieku jak przy bramie stoi postać i nie chce nas przepuścić. Nie zwlekam tylko zaczynam gadkę. - Kim jesteś i dlaczego stoisz nam na drodze? - pytam i nie wiem stąd mi odwagi przybyło. - A ty co robisz w krainie mego pana Welesa zapytała zjawa. -Ja właśnie na polecenie Welesa tu jestem, nie mówił ci twój pan? -Nie. -To idź go zapytaj, a my poczekamy. Odetchnęłam, bo zniknęło to coś, i co?...nie dokończyłam pytać, bo wypchnął mnie za bramę. -Tu jesteśmy troszkę bezpieczniejsi, ale nie wiem co jeszcze się wydarzy za twoje kłamstwo. - A nic powiedział kobiecy głos. Matko, znowu jakaś zmora się przywlekła...nie mam czosnku, nie mam soli-co zrobimy-myślę. - Obiecałam mojemu bratu, że wam pomogę. Jestem Selena, bogini nocy/księżyca. Pilnujcie mojego światła i idźcie za mną, bo światłości Księżyca nie mogę wam podarować. Biegnę za nią jakby mnie diabeł gonił, nawet kapłan został nieco w tyle, wtedy Selena zatrzymał się i powiedziała - Daj pudełko, jesteście na miejscu. - O nie...powiedziałam, jak pomagasz bratu, to wiesz, że on musi je odebrać. Na szczęście naszą rozmowę usłyszeli nasi i wyszli przed dom, bogini zniknęła. A ja pudło pod koszulę i myk do pokoju. Dobrosław został z nimi przed domem i tłumaczył się gęsto szczególnie Alanisławie, że nic między nami w tym lesie nie było. Co dalej gadał nie wiem, bo ciekawość mnie zżerała co w tym pudle. Położyłam je na łóżku i wzięłam nóż by jakoś je otworzyć. a tu staje Swarożyc. - Co robisz? pyta i ironicznie się uśmiecha. - A skąd wiedziałeś, że już tu jestem. -Te piski/głosy co słyszałaś to skrzaty, ale nie dałaś im jeść jak wołały, więc zamiast tobie służyć, przysłużyły się mnie. - Znaczy zakablowały na mnie? - Mniej więcej tak, hej moje maluchy pokażcie się, a wtedy wyszły z norki 4 malutkie podobne do Smerfów postacie. - A paskudy, kablownice. - Nie, ale my głodne i musieliśmy. - No teraz gadają, że kumam o co biega, ale dlaczego wcześniej tak nie było. - Bo, bo, bo on nie kazał mówić takim językiem. - Taki jesteś Swarogu...z nerwów przekręciłam imię. - Taki, moja kapłanko ognia - podszedł do mnie ucałował moją rękę, wziął pudełko i odchodzi. - Hej , hej, ale chociaż powiedz, co tam jest. - Sam nie wiem, ale tam powinna być Księga Welesa w której zapisana jest przyszłość i postępowanie byśmy nie zginęli. Teraz muszę z tym do naczelnego panteonu się udać do Peruna, by zwołał radę i otworzymy i przeczytamy. Dziękuję ci kochaniutka, kładź się spać. - Ale, ale, ja chcę do domu-nie usłyszał, bo znikł, a małe duszki zanim podreptały. Zanim powiedziałam, że dość mam na dziś...zasnęłam, a obudziłam się w swoim łóżeczku, w moim mieszkanku. Ufff...dobrze, że już tam mnie nie ma. A wy jak wróciliście? 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 17 Marca 2020 (edytowany) Ja nie mam kłopotów z przemieszczaniem czy też podróżami pomiędzy tą rzeczywistością a tamtą równoległa w której Bogiem i Opiekunem ognia w formie naturalnej jak i metaforycznej odnośni ogniska domowego jest Swróg czy też Swarożyc. Imię rożnie wymawiane w zależności od regionu podobnie jak jest z imieniem Światowida będącym czasem Świętowidem. Zresztą pozostali mieszkańcy słowiańskiego panteonu są rożnie nazywani w zależności od regionu czy części świata ale chodzi zawsze o te same postacie których kult pomimo zabiegów chrześcijan trwa do dziś. Ja osobiście też slyszę w tych wierzeniach echa jeszcze przed judaistycznych i chrześcijańskich religii najstarszych na ziemi. Myślę że możemy pisać o wyznawcach i dziwnych zwyczajach ale bez wplataniu ich samych w opisywane fantazje by nie urazić nikogo bo może sie okazac ze ktoś napisze historię jak z Jezusem poszedł na jabłka do Abrahama. To tylko takie moje spostrzeżenia i trzeba wziąć pod uwage ze jestem wiejskim obiektem kpin i żartów. od których nie stronią nawet Strzygi i Mary jak i Licha wałęsające się po pradawnych lasach polach i szlakach kupieckich. Licha bywają bardzo złośliwe o czym sam kilkakrotnie się przekonaniem. Kiedyś a było to już po skończeniu żęcia jęczmienia i po tym jak skrawki pola wyrwane odwiecznej puszczy byly już zaorane sochami ciągniętymi przez powolne acz bardzo pracowite woły a w drewutniach poukładano zapasy drewna aż pod sam dach. Poszedłem do Bożydara (Bili?) by powspominać ciężkie dni zażynki bo tak nazywano dzisiejsze żniwa. rozpoczynano je gdy usłyszano głos przepiórki. Unikano pracy w okolicach południa, gdy słońce mocno przygrzewało. Jedni bali się upałów, inni Południcy – demonki, która jak mówiono, krąży po polach w upalne dni i doprowadza do śmierci lub choroby tych, którzy ośmielili się pracować w tym czasie. Dziś mówią że ktoś dostał udaru, wtedy winą obarczano Południcę. Ostatni ubrany snop zboża miał magiczne właściwości. Ubrany snop nie znaczy że ktoś go ubierał w przyodziewek ale ubieraniem nazywano gdy kobieta wycinała sierpem określona zwyczajem ilość kłosów potem odkładała ja by zwolnić ręce do następnej porcji i następnej aż nazbierało sie ich na tyle że można było uformować z pomocą drugiej żeńczyni snop przewiązany strojnym niby kokardą z kłosów powrósłem Wierzono że ostatni taki snop ukrywa w sobie polnego demona opiekuna pól zażynek i urodzaju Polewika Snopek przechowywano w stodole, a podczas świąt zwanych Szczodrymi Godami wnoszono do izby. To święto obchodzono przez kilkanaście dni, podczas przesilenia zimowego. Odtąd dzień stawał się coraz dłuższy, co oznaczało zwycięstwo Swaroga. Zwyczaj wnoszenia snopka zboża do mieszkania przetrwał wieki i sa miejsca gdzie trwa do dziś Moja babcia w Beskidzie Sądeckim na Wigilię nie stawiała w izbie choinki tylko taki właśnie snopek, a mój ojciec wraz z rodzeństwem przyozdabiali go. Ówczesne ozdoby natomiast nie były wynikiem biedy, choć tak twierdzili moi rodzice a miały swoje symboliczne znaczenie, bo przecież owoce, orzechy to nic innego jak substytuty urodzaju, o który każdy się modlił niby do narzuconego bóstwa a w rzeczywistości do pradawnych najnaturalniejszych Bogów tej ziemi. Ziemi Naszych Przodków Słowian. Trochę sie rozpisałem i raczej nie wiem czy jeszcze chce mi sie pisać o przypadkach Bożydara Bilego i moich Dobrosława. A wszystko przez to że gdy zaczynam pisać szybko pewnie za przyczyną Licha pędzę na manowce. Nie wiem czy tymi slowiańskimi opowieściami nie popsuliśmy porządku lub jego notorycznego braku ,,pod wspólnym dachem,, Trzeba by sie uśmiechnąć do Szanownej Administracji by utworzył z tych słowiańskich opowieści osobny zakamarek czy wątek a tu niech na stół wróci szarlotka i poranna kawa. Adminie co myślisz o tym? Edytowano 17 Marca 2020 przez Dionizy Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 17 Marca 2020 Przeprosić mogę za niekultywowanie tradycji tematu (szarlotka, kawa) i niepodporządkowaniu się, co wynikło ze zwykłej mojej niewiedzy, natomiast z ostatnich rozmów o słowiańskich mitach nie negowałam niepoprawności zapisanych tutaj z podanymi przez badaczy mitów o Słowianach. I stąd właśnie nikt nie powinien być urażony, bo dziś nikt nie wierzy w mity. Byśmy mieli jasność Swaróg i Swarożyć to dwa nazewnictwa dwóch różnych postaci; ojca i syna...to tak dla przykładu. I krótko: religie świata mają udokumentowanie, natomiast sekty i mitologie to oparcie na jakiejś tam wiedzy, a większej części na budowaniu fantazji i ta fantazja w zależności od regionu jest inna, stąd spotykamy się często z nazewnictwem pogaństwa. I tyle. Zmykam ja niepoprawnie tu pisząca życząc Miłego Wszystkich piszących i czytającym Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 17 Marca 2020 1 godzinę temu, Dżulia napisał: Przeprosić mogę za niekultywowanie tradycji tematu (szarlotka, kawa) i niepodporządkowaniu się, co wynikło ze zwykłej mojej niewiedzy, natomiast z ostatnich rozmów o słowiańskich mitach nie negowałam niepoprawności zapisanych tutaj z podanymi przez badaczy mitów o Słowianach. I stąd właśnie nikt nie powinien być urażony, bo dziś nikt nie wierzy w mity. Byśmy mieli jasność Swaróg i Swarożyć to dwa nazewnictwa dwóch różnych postaci; ojca i syna...to tak dla przykładu. I krótko: religie świata mają udokumentowanie, natomiast sekty i mitologie to oparcie na jakiejś tam wiedzy, a większej części na budowaniu fantazji i ta fantazja w zależności od regionu jest inna, stąd spotykamy się często z nazewnictwem pogaństwa. I tyle. Zmykam ja niepoprawnie tu pisząca życząc Miłego Wszystkich piszących i czytającym Nie obrażaj się bo nie ma czemu. Sprawa tak wygląda że akurat mam w swoim gronie znajomych kilka osób dla których tamtan kult prasłowiański jest religia i pewnie ich urazilaby zabawa ich Bogami podobnie jak katolików urazilyby żarty z Jahwe czy Jezusa. A zapisy o tamtych czasach istnieją bo nie wszystkie udało się zniszczyć misjonarzom chrześcijańskim.. Są one zapisane głównie na okrągłych abliczkach glinianych czasem odnajdowanych przez archeologów. Istnieją też informacje już w normalnych przekazach ale faktycznienie jest ich niezbyt wiele. Ewangelie też były przekazywane początkowo w formie ustnej a spisane dopiero po wielu latach a samo chrześcijaństwo w zapisach rzymskich jest określane jako sekta więc może nie jest potrzebne negowanie natomiast poznawanie tak Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 18 Marca 2020 Dnia 17.03.2020 o 11:45, Dionizy napisał: Nie obrażaj się bo nie ma czemu. Uważasz, że mogłam się obrazić, a skoro stwierdzasz, że nie ma czemu, to skąd przesłanka? Cytat Sprawa tak wygląda że akurat mam w swoim gronie znajomych kilka osób dla których tamtan kult prasłowiański jest religia i pewnie ich urazilaby zabawa ich Bogami Żeby aby, to by były żaby. Myślę, że ironii w tych moich opowieściach nie było...można tylko się zastanowić; Jaką część prawdy uchwyciłam. Jeśli ci znajomi uczestniczyliby na forum i byliby urażeni tymi wpisami to pewnie sami o tym by zakomunikowali. A tak ... to Ty obrońco uciśnionych lub nie... wstawiasz się, a Twoje wyobrażenia kipią spod pokrywy. Luzik. Cytat podobnie jak katolików urazilyby żarty z Jahwe czy Jezusa. To nie jest podobieństwo...zwyczajnie nie można porównywać faktów udokumentowanych z wierzeniami gdzie brak jest źródeł pisanych tychże religii/mitów. Tak więc żartów wobec Boga się nie czyni, Boga się czci, natomiast nt religii/mitów można snuć różne opowieści i jednego boga czcić, a drugiego omijać...tak też czynili Słowianie od dawien dawna. Cytat A zapisy o tamtych czasach istnieją bo nie wszystkie udało się zniszczyć misjonarzom chrześcijańskim.. Są one zapisane głównie na okrągłych abliczkach glinianych czasem odnajdowanych przez archeologów. Istnieją też informacje już w normalnych przekazach ale faktycznienie jest ich niezbyt wiele. Owszem istnieją, ale gdzie? Pewnie kiedyś się odnajdą, bo na razie nie ma takiej wiedzy, a te które znaleziono to są drewniane a nie gliniane. W latach 50 ub. w. świat nauki obiegła wiadomość, że jest unikatowe świadectwo kultury dawnych Słowian..."Księga Welesa", ale niestety okazało się, że zaginęły tabliczki, a przetrwały jakieś fotki niestanowiące autentyczności, ale jeśli chcesz odszukam treści z tych fotek wpiszę co znaleziono. Bzdury opowiadasz jakoby misjonarze byli niszczycielami. To co wiemy o Słowianach, o ich religii i mitologii, zwyczajach itd. są to informacje pochodzące od podróżników, kronikarzy i właśnie misjonarzy. Oczywiście nie jednemu psu Łysek, więc mogli być też i tacy misjonarze co niszczyli, ale przede wszystkich niszczycielami byli władcy; Karol Wielki i Włodzimierz Wielki co to z ich rozkazów burzono świątynie i posągi bóstw słowiańskich. Cytat Ewangelie też były przekazywane początkowo w formie ustnej a spisane dopiero po wielu latach a samo chrześcijaństwo w zapisach rzymskich jest określane jako sekta więc może nie jest potrzebne negowanie natomiast poznawanie tak Owszem, Ewangelie powstały do połowy II w. Pan Jezus żył do 33 r. , a więc w ciągu 100 lat uformowały się Ewangelie, które przetrwały do dziś, Natomiast o bóstwach Słowian nie ma takiej wiedzy. Tak, sektą nazywano chrześcijan na początku tworzenia się chrześcijaństwa, wtedy byli oni bardzo prześladowani i oskarżani niesłusznie, ale jak dziś obecnie widzimy jest jedną z największych religii na świecie. Do wcześniejszego postu się też ustosunkuję. Miłego. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 18 Marca 2020 40 minut temu, Dżulia napisał: Uważasz, że mogłam się obrazić, a skoro stwierdzasz, że nie ma czemu, to skąd przesłanka? Zabawię się w mecenasa... Mój klient ogólnie nie ma nigdy niczego złego na myśli zwłaszcza jak kogoś żywi sympatią. Dlatego woli dmuchać na zimne czy też zwyczajnie ewentualne spory niszczyć w zarodku. W tym przypadku było lekkie niedomówienie oraz brak rozwinięcia myśli przez pytającą. Rachunek za usługę wyślę pocztą 1 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dionizy 1 807 Napisano 18 Marca 2020 1 godzinę temu, Dżulia napisał: To nie jest podobieństwo...zwyczajnie nie można porównywać faktów udokumentowanych z wierzeniami gdzie brak jest źródeł pisanych tychże religii/mitów. Prawdopodobieństwo istnienia Światowida i Jahwe jest dokładnie takie samo łącznie z Zeusem Odynem czy Jowiszem. A pomyślałaś ze ja też być możne jestem poganinem w rozumieniu religii chrześcijańskiej na podbudowie Judaistycznej Tory? Nie chcę więcej o tym pisać bo za chwile będziemy na siebie żli a moja religia ma trzy zasady 1) dobra myśl 2) dobre słowo 3) dobry uczynek i nie chcę prowokować by nie złamać którejś zasady. To tak w skrócie. 1 Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 19 Marca 2020 12 godzin temu, BrakLoginu napisał: Rachunek za usługę wyślę pocztą Poczty nieczynne pewniejszy w dzisiejszych czasach gołąb. Ale umowy z panem mecenasem nie podpisywałam, ...więc...jakiś oszust pan jest..."na mecenasa" przyszła moda. 11 godzin temu, Dionizy napisał: Nie chcę więcej o tym pisać bo za chwile będziemy na siebie żli Jeśli masz takie doświadczenie to ja się podporządkuję...dodam tylko, że z mojej strony wpisy są oparte o wiedzę, a nie o emocje. Dobra...koniec dyskusji. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 19 Marca 2020 30 minut temu, Dżulia napisał: Ale umowy z panem mecenasem nie podpisywałam, ...więc...jakiś oszust pan jest..."na mecenasa" przyszła moda. Umowa została zawarta na odległość poprzez telefon myślowy. Ja pomyślałem, że Tobie przedstawiam umowę do podpisania, a Ty pomyślałaś, że ją podpisujesz Najnowszy cud techniki i swoją drogą gratuluję, że jesteś w nielicznej grupie posiadaczy tego urządzenia Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Dżulia 483 Napisano 19 Marca 2020 14 minut temu, BrakLoginu napisał: Umowa została zawarta na odległość poprzez telefon myślowy. Ja pomyślałem, że Tobie przedstawiam umowę do podpisania, a Ty pomyślałaś, że ją podpisujesz Najnowszy cud techniki i swoją drogą gratuluję, że jesteś w nielicznej grupie posiadaczy tego urządzenia Tutaj jedyna...Gdybym wyłącznie korzystała z mego urządzenia, a rozumu nie dodawała to wszyscy by uważali, że w głowie im mieszam i trudno byłoby im odróżnić fikcję od prawdy. Skarb/urządzenie zamykam na 4 spusty, a rozum zostawiam otwarty. Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
BrakLoginu 7 308 Napisano 19 Marca 2020 2 minuty temu, Dżulia napisał: Skarb/urządzenie zamykam na 4 spusty, a rozum zostawiam otwarty. A ja całkowicie odwrotnie. Czasami myślę, że moje szare komórki są na wiecznym urlopie. Odpoczywają, bo nie wiele ich mam, więc muszą nabierać sił, to jest taka mała jednostka GROM, która jeszcze walczy i się nie poddała Cytuj Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach