Pieprz stanęła z kulturą po Twojej stronie i napisała "możesz," a nie "musisz", ja zauważyłam swój bład i przeprosiłam, a Ty rzeczywiście jakbyś był w ciąży😄 Może zrób test😉?
Sparrow utknął w wieku przedszkolnym i myśli,że jak jakiś chłopczyk z grupy chłopczyków uwaza, to samo co dziewczynka z grupy dziewczynek to pewnie jest zakochany i bedą "robić seks".
A gdzie ja napisałem coś o wartości życia? W którym momencie? Oświeć mnie proszę, bo może już niedomagam i za chwilę się obudzę z dzieckiem w brzuchu bo ktoś raczył mi je tam wcisnąć.
Może i retoryczne, ale zmuszające do zastanowienia się nad tym co napisałes. I związane jak najbardziej z kontekstem, Twojej wypowiedzi o wartości życia Twojego psiaka (niech żyje jak najdłużej) i jakiegoś, jak to ująłeś "dzbana" (który też zapewne jest czyimś bratem, synem).
,,7:39"
Ten tytuł filmu to godzina odjazdu pociągu, którym Carl od lat dojeżdza do pracy. Jego dni wyglądają tak samo- pobudka, pociąg, praca, znowu pociąg i dom a w nim żona i nastoletnie dzieci. I gdzieś w tej swojej rutynie zgubił radość życia, zgorzkniał jak stary dziad a przecież ciągle jest przystojnym mężczyzną, który ma fajna rodzinę i pracę z godziwymi zarobkami. Ale o tym.przekona się gdy to życie mu się zachwieje.
Chris pozna bowiem ładną dziewczynę, ktora sprawi, że nudne pociągowe przejazdy staną się czymś wyczekiwanym. Ich rozmowy, żarty, zwierzenia bardzo ich do siebie zbliżą. Prawdę mówiąc fajnie się na nich patrzy, bo początki znajomości, która przechodzi w zakochanie są przecież zawsze ładne. Myślą, że nad tym.panują, że nie robią nic złego, że miło spędzają czas. Do pewnego momentu tak jest ale potem znajomość wychodzi poza pociąg, Carl nawet zapisuje się na siłownię gdzie pracuje Sally i oboje coraz częściej szukają kontaktu z sobą. A my patrzymy co będzie dalej.
To taki film na popołudnie, do kawy, lekki, przyjemny.
Ach i jeszcze jedno...nie chciałam ta z grubej rury, ale jednak napiszę. Ciekawe Akencjuszu jakby ktoś miał możliwość uratowania swojego psa albo Twoje dziecko, siostrę, kogokolwiek kochasz... Nigdy nie wiemy kim jest człowiek w potrzebie...Przy całej miłości do psów, uważam że trzeba ratować zawsze życie ludzkie.
No dobrze. Ty o ja może napiszę swoją opinię
.w takim razie, w tym drażliwym temacie. Kocham zwierzęta bardzo. Wiele ich uratowałam, znalazłam.im dom itp. itd. Jednak w głowie mi się nie mieści, jak można stawiać życie zwierzęcia ponad ludzkie. Choć wiem jak kochane są psy, jaka miłością obdarzają, jak są wierne i...posłuszne, karne. Człowiek nie zawsze.
Kot też. Dlatego strzege się ludzi nielubiących kotów. To dla mnie zawsze jakiś sygnał