Skocz do zawartości


Przyjemny

Potrzebuję zrzucić 15 kg

Polecane posty

Przyjemny

Potrzebuję zrzucić 15 kg. Czytałem wiele informacji i wynika z nich, że organizm to taki piec, do którego wrzuca się kalorie. Jak wrzucisz za dużo, to będziesz mieć tłuszczyk, jak za mało, to chudniesz.
Na jednym z filmików YT koleś się wypowiada, że nie ważne co się je, ważne, żeby kalorie się zgadzały. Wg. moich wyliczeń potrzebuję dziennie ok. 2500 kcal. Nie jem śniadań, na obiad coś tam skubnę i zjem dopiero na wieczór.
Efektu nie ma. Powiedziałbym nawet, że trend jest odwrotny. Na kolację nie wydaje mi się, żebym zjadł 2000 kcal, więc powinienem mieć deficyt kaloryczny, ale jak wspomniałem, efektu brak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


endriu
18 minut temu, Przyjemny napisał:

Potrzebuję zrzucić 15 kg. Czytałem wiele informacji i wynika z nich, że organizm to taki piec, do którego wrzuca się kalorie. Jak wrzucisz za dużo, to będziesz mieć tłuszczyk, jak za mało, to chudniesz.
Na jednym z filmików YT koleś się wypowiada, że nie ważne co się je, ważne, żeby kalorie się zgadzały. […] powinienem mieć deficyt kaloryczny, ale jak wspomniałem, efektu brak.

Wygląda na to, że jednak informacje, które znalazłeś, nie są do końca prawdziwe.

 

Mam kilka pytań:

  • ile ważysz, ile masz wzrostu, ile lat?
  • dlaczego potrzebujesz zrzucić akurat 15 kg?
  • w jakim czasie chcesz to osiągnąć?
  • do jakich wyrzeczeń jesteś zdolny, by to osiągnąć?
  • czy zdajesz sobie sprawę, że zrzucenie kilogramów i utrzymanie nowej wagi to dwie zupełnie inne rzeczy?

Nie pytam o to wszystko ot tak. W odchudzaniu jestem mistrzem. ;) Mam jakieś doświadczenie, spore sukcesy, ale także porażki na koncie, więc wiem dobrze, z czym to się – nomen omen – je. ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjemny

Mam 188cm. wzrostu, ważę 115kg., 37 lat.
Czas nie ważny, ale chciałbym systematycznie zrzucać wagę.
Jakie wyrzeczenia? Tego nie wiem, zależy o co dokładnie chodzi? Ja do tego od czasu do czasu ćwiczę i biegam, ale mimo to nic ta waga nie chce opaść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu

To i ja się podepnę. Skoro @endriu masz jakieś własne doświadczenia to może i mi coś doradzisz? :)
Ja mam 192cm i 103kg (miałem jak kolega wyżej 115kg), co do wieku to nieco starszy jak autor tematu.  Moim celem było zejście do 100kg, ale chciałbym dalej pójść, z tym, że jakby tu już była "ściana", bo nie zauważam już większych spadków. O dziwo, przez święta mi nie przybyło, a wręcz spadł 1kg.

Rzuciłem w kwietniu 2018r. fajki i mi się przybyło. Ogólnie nie uważam by ta waga była aż taka zła, ale chciałbym zrzucić tak do 90-95kg. Dużo biegam, jeżdżę rowerem, do tego jeszcze kombinuję by kupić orbitrek, jak pogoda nie pozwala to ratuję się rowerkiem stacjonarnym. Jem niestety 3 posiłki dziennie (z tego co wiem to powinno być ich 5), ale nigdy nie jem do syta. Przed rzuceniem fajek, to raczej byłem prawie jak "model", ale z racji, że raz na jakiś czas wypiję parę piw to mi się zrobił mały brzuszek "piwny" mimo, że nie zajadam żadnych przekąsek itp., bo wbrew temu co się mówi, to ja akurat nie zauważam jakiegoś specjalnego łaknienia po browarach.
Tak wiem, zawsze można piwo odstawić, ale od czasu do czasu lubię wypić trochę alkoholu,  a z tego co wiem to wódka itp. też produkują "sztuczne" kalorie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
endriu

Okej, to dam Ci świetny sposób, praktycznie niezawodny, który będzie od Ciebie wymagał po pierwsze zmiany nawyków, po drugie jednego dnia wyrzeczeń w tygodniu, za to efekty są praktycznie pewne. Jesteś gotowy?

  1. Zmień proporcje tego, co zjadasz w ciągu dnia. Piszesz, że śniadań nie jesz wcale, na obiad coś skubniesz, na kolację się objadasz. Zatem zjedz najwięcej na śniadanie, skubnij na obiad (albo podziel kalorie mniej więcej po równo między śniadaniem i obiadem, jeśli nie dasz rady jeść obfitszych śniadań), a z kolacji zrezygnuj. W nocy magazynujesz najwięcej energii, bo organizm działa na zwolnionych obrotach. Z kolei u Ciebie aż do południa metabolizm jest uśpiony – musisz coś rano zjeść, żeby go pobudzić i „wku*wić” żołądek. ;) 
  2. Przygotuj sobie jeden dzień proteinowy w tygodniu. Ważne jest, by tego dnia nie jeść niczego, co zawiera duże ilości węglowodanów lub tłuszczów. Dozwolone są więc chude mięsa (chude części kurczaka, chuda wołowina), jogurty 0%, serki wiejskie lekkie, jajka, ryby, ogólnie wszystko, co ma nie więcej niż 3% tłuszczu i możliwie mało węglowodanów. Bardzo ważne jest, by tego nie przeciągać (to niezbyt zdrowy sposób żywienia, więc nie powinno się go stosować długotrwale) i w trakcie tego dnia spożywać dużo cieczy (co najmniej dwa litry wody pod różną postacią – może być woda mineralna, źródlana, kawa, herbata, napoje bez cukru itp.).
    Mój przykładowy przepis na taki dzień: na śniadanie placki otrębowe (przepis) z chudą wędliną lub pastą z łososia (kupujemy łososia wędzonego na gorąco z pieprzem – takiego – i miksujemy go z chudym serkiem wiejskim, pychota ;) ), na obiad pieczone lub gotowane piersi kurczaka z przyprawami lub jakaś rybka. Do tego dużo pić.

Opisany powyżej sposób to nie jest optymalny styl żywienia (daleko mu do tego), ale daje dość szybkie i wyraźne efekty, a zawsze to zdrowsze niż otyłość. Na hardkorowej wersji powyższego, czyli na diecie typowo proteinowej, zrzuciłem ponad 20 kg w 3 miesiące bez uszczerbku na zdrowiu. Mogę napisać o tym więcej, jeśli chcecie, ale przed przejściem na taką dietę trzeba uzbroić się w sporo wiedzy, inaczej można trwale się uszkodzić (zwłaszcza nerki).

25 minut temu, BrakLoginu napisał:

Jem niestety 3 posiłki dziennie (z tego co wiem to powinno być ich 5),

Faktycznie ponoć się tak powinno, ale da się schudnąć i bez tego. :) 

27 minut temu, BrakLoginu napisał:

Tak wiem, zawsze można piwo odstawić, ale od czasu do czasu lubię wypić trochę alkoholu,  a z tego co wiem to wódka itp. też produkują "sztuczne" kalorie :)

Nie do końca. Mocne alkohole to tzw. puste kalorie (nie sztuczne :D ), a to oznacza, że nie dostarczają do organizmu białek, węglowodanów i tłuszczów, a jedynie same kalorie. To znaczy, że – w przeciwieństwie do piwa – nie są odżywcze.

Jednak to właśnie mocne alkohole powinniśmy pić, jeśli chcemy schudnąć. Są one bardziej kaloryczne od piwa, ale spożywając je, paradoksalnie dostarczamy organizmowi mniej kalorii niż w przypadku wspomnianego trunku. Jak to działa? To proste – przecież przy jednym posiedzeniu nie wypijemy sami butelki, dwóch albo trzech wódki, a w przypadku piwa – owszem. Lepiej więc wypić np. 300 ml wódki niż 1500 ml piwa, prawda? :) Dlatego polecam przesiadkę na whisky, które pod względem kaloryczności wypada podobnie do wódki, a smak to inna liga.  ;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
13 minut temu, endriu napisał:

Mocne alkohole to tzw. puste kalorie (nie sztuczne :D )

Popierdzieliło mi się, oczywiście chodzi o "puste" kalorie.
Czyli ogólnie jak spada mi waga, może nie wiadomo jak mocno, a alkohol jednak lubię (raz w tygodniu parę piwek) i nie chcę rezygnować całkowicie z niego to wystarczy przenieść się na "szlachetniejsze" trunki? Z tym, że czy od samego tego brzuch piwny mi zniknie? Tradycyjnych brzuszków nie chcę robić, nie lubię tego ćwiczenia (robiłem, ale jakoś efektu nie widziałem po miesiącu).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
endriu
6 minut temu, BrakLoginu napisał:

alkohol jednak lubię (raz w tygodniu parę piwek) i nie chcę rezygnować całkowicie z niego to wystarczy przenieść się na "szlachetniejsze" trunki? Z tym, że czy od samego tego brzuch piwny mi zniknie?

Według mnie – tak. Warto spróbować, potestuj takie rozwiązanie przez miesiąc i sprawdź, czy cokolwiek to zmieniło. A jeśli nie lubisz czystej whisky, to też bardzo fajnie wchodzi z colą light. ;) 

7 minut temu, BrakLoginu napisał:

Tradycyjnych brzuszków nie chcę robić, nie lubię tego ćwiczenia (robiłem, ale jakoś efektu nie widziałem po miesiącu).

Od brzuszków brzuch Ci nie zmaleje, wręcz przeciwnie – w ten sposób ćwiczysz mięśnie brzucha, które – jak wszystkie mięśnie – rosną wskutek wysiłku, więc brzuch, zamiast maleć, może rosnąć (nawet jeśli ilość tłuszczu na nim będzie taka sama lub mniejsza niż wcześniej).

Druga ważna, fundamentalna wręcz sprawa – nie istnieje coś takiego jak chudnięcie miejscowe, nie da się zrzucić tłuszczu tylko z brzucha (np. podczas wykonywania określonych ćwiczeń). Tłuszcz podczas wysiłku schodzi z całego ciała, choć nierównomiernie – u różnych osób odkłada się bardziej w określonych miejscach, np. na boczkach, udach, brzuchu czy klatce piersiowej.

Warto też dodać, że ćwiczenia siłowe (podnoszenie ciężarów, brzuszki, podciągnięcia itp.) nie mają tak dużego wpływu na poziom tkanki tłuszczowej jak ćwiczenia aerobowe. Ale i tak 80% sukcesu to odpowiednia dieta. :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rutlawski

Jeśli chodzi o ruch ja polecam znacznie bardziej niż ćwiczenia siłowe tz.w. kardio jeśli chodzi o chudniecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyjemny

Dziękuję endriu za rady. Postaram się je wprowadzić stopniowo do mojego życia i dam znać za jakiś czas jakie są tego efekty. Mam nadzieję, że wytrwam :)

 

Godzinę temu, Rutlawski napisał:

Jeśli chodzi o ruch ja polecam znacznie bardziej niż ćwiczenia siłowe tz.w. kardio jeśli chodzi o chudniecie.

Co to jest to kardio? Chodzi o trening wytrzymałościowy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
endriu
25 minut temu, Przyjemny napisał:

Co to jest to kardio?

To trening podbijający tętno – biegi, aerobik, skakanka, orbitrek itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rutlawski

+ ja bym polecił- i mówię to poważnie- pajacyki. Najlepiej z przysiadem.

 

Skurczybyki wylewaja z Ciebie hektolitry potu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
endriu
13 minut temu, Rutlawski napisał:

+ ja bym polecił- i mówię to poważnie- pajacyki. Najlepiej z przysiadem.

 

Skurczybyki wylewaja z Ciebie hektolitry potu.

Prawda, ale najlepsze są – tam tara dam! – burpees! Trudno o równie męczące ćwiczenie wśród tych łatwych do wykonania. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MXY
5 godzin temu, Przyjemny napisał:

Potrzebuję zrzucić 15 kg. Czytałem wiele informacji i wynika z nich, że organizm to taki piec, do którego wrzuca się kalorie. Jak wrzucisz za dużo, to będziesz mieć tłuszczyk, jak za mało, to chudniesz.
Na jednym z filmików YT koleś się wypowiada, że nie ważne co się je, ważne, żeby kalorie się zgadzały. Wg. moich wyliczeń potrzebuję dziennie ok. 2500 kcal. Nie jem śniadań, na obiad coś tam skubnę i zjem dopiero na wieczór.
Efektu nie ma. Powiedziałbym nawet, że trend jest odwrotny. Na kolację nie wydaje mi się, żebym zjadł 2000 kcal, więc powinienem mieć deficyt kaloryczny, ale jak wspomniałem, efektu brak.

Może najpierw zrób sobie badania czy ze zdrowiem wszystko ok, z tarczycą itp., bo coś mi się to dziwne wydaje, że zacząłeś się odchudzać i efektów brak, albo coś źle sobie obliczyłeś. Na początku odchudzania to waga powinna lecieć bez problemu już po zmniejszeniu niewielkiej ilości kcal np. 250-500 kcal, niezależnie od tego ile razy dziennie jesz i kiedy, tak myślę.

 

Tu masz kalkulator TDEE

 

http://www.ostaszewski.org/tdee

 

A tu masz tabele kaloryczne (wpisujesz w wyszukiwarce produkt i wyskakują kcal)

 

http://www.ilewazy.pl/

 

Obliczaj dokładnie. Są też aplikacje na tel, gdzie można sprawdzać kaloryczność wszystkiego co się zjada w ciągu dnia.

 

 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rutlawski
5 minut temu, Maryna napisał:

Może najpierw zrób sobie badania czy ze zdrowiem wszystko ok, z tarczycą itp., bo coś mi się to dziwne wydaje, że zacząłeś się odchudzać i efektów brak, albo coś źle sobie obliczyłeś. Na początku odchudzania to waga powinna lecieć bez problemu.

 

Niekoniecznie. Wszystko zależy od tego co rozumiemy prze z odchudzanie i czy robimy to prawidłowo. I przede wszystkim od tego czy jest to dopasowane do naszego organizmu.

 

Tak samo jest z przbieraniem masy. Jeśli się to robi nieodpowiednio, masy nie przybędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MXY
9 minut temu, Rutlawski napisał:

Niekoniecznie. Wszystko zależy od tego co rozumiemy prze z odchudzanie i czy robimy to prawidłowo. I przede wszystkim od tego czy jest to dopasowane do naszego organizmu.

No nie wiem, a co rozumiesz przez odchudzanie? ? Według mnie konieczny jest ujemny bilans kaloryczny i waga powinna lecieć, po dłuższym odchudzaniu mogą się pojawiać problemy, bo wiadomo, metabolizm zwalnia, organizm się przyzwyczaja do takiej kaloryczności i znowu trzeba zmniejszać, ale to raczej nie dotyczy początkujących u których ze zdrowiem wszystko ok.

 

Odchudzanie jest łatwiejsze niż budowanie masy, nie porównywałabym tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rutlawski

Nie porównuje. Pokazuje w nich punkt wspólny.

Pytaniem jest co rozumie przez odchudzanie autor tematu. Zrobił jakiś tam minimalny research, ale nie powiedział czy stosuje jakakolwiek dietę, jaki ma plan itp

Powiedział, że mało je rano, dużo wieczorem co też chyba nie jest najlepszym systemem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wania

Wrzucę tak, trochę może znienacka, że podczas dwutygodniowych praktyk polegających na machaniu łopatą przez kilka godzin schudłem 3 kilo. Ale co prawda niewiele jadłem, może cebularza dziennie i kilka piw.

 

Oczywiście już nadrobiłem, ale łopata działa.

Edytowano przez Wania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MXY
7 minut temu, Rutlawski napisał:

Nie porównuje. Pokazuje w nich punkt wspólny.

Pytaniem jest co rozumie przez odchudzanie autor tematu. Zrobił jakiś tam minimalny research, ale nie powiedział czy stosuje jakakolwiek dietę, jaki ma plan itp

Powiedział, że mało je rano, dużo wieczorem co też chyba nie jest najlepszym systemem.

Powiedział, że ma deficyt kaloryczny. Według mnie jeśli jest deficyt, zwłaszcza na początku odchudzania, to już nie ma większego znaczenia ile razy je i co, może jeść raz dziennie, a może jeść 6 razy, co za różnica jak bilans się zgadza? Niektórzy odchudzają się jedząc 1-2 razy dziennie w oknie żywieniowym według metody IF (Intermittent Fasting) i mogą jeść nawet w środku nocy i chudną, więc myślę, że autor albo coś źle obliczył, albo coś ze zdrowiem nie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rutlawski

Otóż to, każdy organizm może odpowiadać inaczej, więc dobrze jest indywidualnie podchodzić.

 

A i ćwiczenia, jak wiadomo, dużo też dadzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Dorzucę, może nie znienacka, jak Leszy/Wania, ale komplitnie z autopsji: łopata działa, kickanie po ogródku działa, spacery działajom. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gruszeczka

Twój sposób odżywiania jest straszny ! Nie masz zielonego pojecia co i jak dziala wiec robisz duzo błedów ktore obciazaja twoj organizm. Zamiast robic glupoty idz do dietetyka takiego z prawdziwego zdarzenia (nie jakies dietetyki online) najlepiej do Panaceum w Warszawie i poddaj sie podstawowym badaniom a potem konsultacji poktorej dostaniesz odpowiedni program zywieniowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 667
    • Postów
      259 219
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      925
    • Najwięcej dostępnych
      13 845

    Ivannoh
    Najnowszy użytkownik
    Ivannoh
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • zwenka
      Zanim pójdę do lekarza, chciałabym wiedzieć, co u was działa doraźnie lub pomaga utrzymać skórę w lepszym stanie na co dzień.
    • Nafto Chłopiec
      Wczoraj poszło 14km w niezłym czasie, a do debiutu jeszcze 3 miesiące. Będzie ogień 😁💪
    • Nafto Chłopiec
      Wszystkie te zestawy są bardzo realistyczne 😎
    • KapitanJackSparrow
      Dobra, jak pojawi się potomek będzie jak znalazł. 
    • Nafto Chłopiec
      Też mam 😴😴😴
    • KapitanJackSparrow
      No to gratuluję córki...👏
    • Pieprzna
      Nieee, mała sama sobie poradziła. Na początku jeden błąd zrobiła a potem już poszło gładko.
    • KapitanJackSparrow
      Mała dostała a duża ułożyła? 😛  Yyyyy to u ciebie na chacie? 😉
    • Nomada
      Nie do końca. Levon Erzinkyan był mikrobiologiem, więc temat znał. Z Augusto Odone łączyła go jedynie determinacja. Odone był ekonomistą. Determinacja, niezłomność i chęć zrozumienia tematu dla Odone była kluczem do rozwiązania zagadki.  
    • Taka-Jedna
      Witam po długiej przerwie!  Zauważyłam, że na YT pojawia się coraz więcej muzyki tworzonej przez AI, w tym covery. Niektóre tak mi wpadają w ucho, że aż postanowiłam tu przyjść i założyć temat im poświęcony    Smells Like Teen Spirit (1960’s Country Version) | Nirvana Cover    Come As You Are (Vintage Country Style) Nirvana Cover | Red Dead   Dżem - Czerwony jak cegła (AI Trap Cover)   Czerwone Gitary - Jest taki dzień (ROCK COVER) | Wyczochrane Bobry  
    • Pieprzna
      Zobaczcie co moja mała dostała 😀 Pół dnia i ułożone. Bardzo realistyczny ten storczyk 🥰
    • la primavera
      ,,Minuta ciszy " to niemiecko-duńska opowiesc o miłości. Trudno było mi sobie wyobrazić, by język niemiecki w ogóle  potrafił  przebić się przez swoją szorstkość  i opowiedzieć o miłości. Ale moje uprzedzenia okazaly sie nic niewarte,  bo wyszła im całkiem zgrabna historia, solidne europejskie kino.   Cala historia  toczy się w nadmorskiej niemieckiej miejscowości w której mieszka Christian. Kończą mu się wakacje,  podczas których  pomagał ojcu w wyławianiu kamieni i przed nim ostatni - maturalny- rok w szkole. W mieście pojawia się Stella, która wyjechała stąd dawno temu do Londynu.  Wraca teraz w rodzinne strony jako pani od angielskiego. I z miejsca rozkochuje w sobie chlopaka.  Zatem taka to będzie historia- o uczniu i jego nauczycielce. Banalne? Nie w tym wydaniu.    Portowy klimat, bliskość przyrody,  morze, plaza, domek na wyspie, koniec wakacji wszystko to oczywiście sprzyja romantycznej miłości, którą poznajemy przez opowieść Christiana - w tej roli bardzo dobrze wypadl Jonas Nay- ale bardzo ciekawe tło robi społeczność tej miejscowości, ich reakcje jako obserwatorow niecodziennych zdarzeń. Mnie bardzo zaciekawiła postawa rodziców chłopaka,  zwłaszcza ojca,  który nie patrzy na syna jak na malolata któremu w głowie zaszumialo, tylko rozumie i szanuje uczucie. To są dwie piękne sceny- rozmowa przy stole całej rodziny i druga podsłuchana przez Christiana rozmowa między rodzicami. Można kazdemu życzyć takiego ojca,  który zna wartość I siłę miłości. I tak toczy się ta opowieść którą Stella zapisuje słowami ,, miłość, Christianie,  jest ciepłym prądem który cię prowadzi "   Ładny film.
    • Vitalinka
      bo koń upadł obok drzewa, a on wprost na gałęzie, które zamortyzowały upadek, co nie znaczy, że powinien po tym skakać jak nowo narodzony 😄Rozciąć takiego konia i go wypatroszyć to jaka musi być siła, a on to zrobił po tym upadku. Jeszcze w tak zwanym międzyczasie uratował jakąś Indiankę od gwałtu.   Ja gdybym nawet przeżyła ten atak niedźwiedzia, to umarłabym z zimna jakby mnie nieśli na tych noszach (hipotermia murowana🥶😄) i by było po filmie...😄😄😄a do wody w zimie bym nie weszła, a oni co rusz czy trzeba czy nie to w butach do wody, nie wiem...może ludzie kiedyś byli bardziej odporni...
    • Chi
    • Chi
    • Chi
    • Chi
    • Chi
    • Miły gość
      Uratowany 
    • la primavera
      Hmm..omijałam ten film bo gdzieś mi się zakodowało, że to smutna historia o umierającym dziecku. A to jednak nie tak,  zatem mogę obejrzeć.  Przypomina mi to trochę  historię powstania probiotyku  Narine, bardzo ciekawą  choć chyba  niesfilmowaną.  Kawal dobrego kina  Magia kina. Najważniejsze, że działa. 🙂
    • KapitanJackSparrow
      Jacka wyrwał ze snu hałas dobiegający z parteru. Brzmiało to jak… telefon? A nieee — jednak nie. Raczej coś między łoskotem walącej się szafy, a uderzaniem łyżki o spód garnka przez kucharza pozbawionego litości. — Co tam się, do stu piorunów, kotłuje na dole? — mruknął, rozglądając się ospale po izbie. W przestronnym łożu obok niego leżała czarnowłosa piękność, której kibić wyglądała tak, jakby sama natura uformowała ją specjalnie do pozowania w blasku wschodzącego słońca. Jack na moment przymknął oczy, wspominając noc, która mogła spokojnie konkurować z najlepszymi rozdziałami romansów: tych z okładkami, na których dorośli mężczyźni mają bardziej lśniące włosy niż bohaterowie fantasy. Jej długie czarne włosy, które jeszcze parę godzin temu opadając, łaskotały go w twarz, teraz spoczywały na kołdrze w artystycznym nieładzie — jakby sam wicher nocy zrobił im profesjonalną sesję zdjęciową. Delikatnie wydostał się z jej objęć (co wymagało zręczności sapera i odwagi odkrywcy), zgarnął z podłogi odzienie i ruszył na dół, gotów zmierzyć się z… czymkolwiek, co tłukło się tam o świcie jak pralka na zużytych łożyskach.  Na dole przywitał go znajomy pejzaż: dekadencki chaos. Stosy talerzy, butelek i szklanek zalegały jak eksponaty w muzeum imprezy, na której czas stracił znaczenie. Jednym słowem: balanga. Dwoma słowami: poważna balanga.🤣  Przy stole zaś siedział Jacenty, który — jak gdyby nigdy nic — pałaszował słynny bigos Liliany, wyglądając przy tym jak ktoś, kto właśnie ogłosił rozejm z rzeczywistością .Raz  po raz stukał łyżką i dno garnka do chwili aż zobaczył intruza.  — Słuchaj, Jack — powiedział, przeżuwając z godnością króla ucztującego w piżamie — jedzie tu jakaś ekipa telewizyjna. Będą kręcić reality show. O bigosie. Podobno o moim bigosie. Jack spojrzał na niego, na kuchnię i na ogólny dramat przestrzeni. Faktycznie: niezły bigos się szykował. W różnych znaczeniach. I wtedy jak bumerang — choć raczej jak bumerang wystrzelony przez maga, więc z efektem dźwiękowym — wróciły do niego słowa Liliany, wypowiedziane poprzedniej nocy: „Ale niech i tak będzie — niech noc zdecyduje, co z nas zostanie do rana”. „Ale pamiętaj, kapitanie, każde życzenie ma swój haczyk…” Jack westchnął. No i pięknie. Noc zadecydowała. A teraz telewizja przyjeżdża kręcić bigos.
    • KapitanJackSparrow
      Maro a może jakiś Netflixowy temat polecanek do oglądania?  Ja ostatnio zaliczyłem Odrzuceni. Można popatrzeć, to western. Fajny ale czuję pewien niedosyt emocji. Oglądałaś?
    • zielona_mara
      Zjawa... ile tam się dzieje : ) atak niedźwiedzia, ucieczka wpław rwąca rzeką (?) skok z urwiska na pędzącym koniu prosto na jakieś wysokie drzewa... koń nie przeżył, a on owszem : ) później wypatroszenie tego konia i sen w jego wnętrzu bo było jeszcze ciepłe... tempo było zdecydowanie inne porównując z tamtym filmem. : )
    • Vitalinka
    • zielona_mara
      Upłynęło już trochę dni to podam tytuł filmu o który pytałam... świeżo po obejrzeniu wkleiłam : ) "Osobliwość"
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...