Publikujesz jako gość.
Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.
Hmm..omijałam ten film bo gdzieś mi się zakodowało, że to smutna historia o umierającym dziecku. A to jednak nie tak, zatem mogę obejrzeć.
Przypomina mi to trochę historię powstania probiotyku Narine, bardzo ciekawą choć chyba niesfilmowaną.
Kawal dobrego kina
Magia kina. Najważniejsze, że działa. 🙂
Jacka wyrwał ze snu hałas dobiegający z parteru. Brzmiało to jak… telefon? A nieee — jednak nie. Raczej coś między łoskotem walącej się szafy, a uderzaniem łyżki o spód garnka przez kucharza pozbawionego litości.
— Co tam się, do stu piorunów, kotłuje na dole? — mruknął, rozglądając się ospale po izbie.
W przestronnym łożu obok niego leżała czarnowłosa piękność, której kibić wyglądała tak, jakby sama natura uformowała ją specjalnie do pozowania w blasku wschodzącego słońca. Jack na moment przymknął oczy, wspominając noc, która mogła spokojnie konkurować z najlepszymi rozdziałami romansów: tych z okładkami, na których dorośli mężczyźni mają bardziej lśniące włosy niż bohaterowie fantasy. Jej długie czarne włosy, które jeszcze parę godzin temu opadając, łaskotały go w twarz, teraz spoczywały na kołdrze w artystycznym nieładzie — jakby sam wicher nocy zrobił im profesjonalną sesję zdjęciową.
Delikatnie wydostał się z jej objęć (co wymagało zręczności sapera i odwagi odkrywcy), zgarnął z podłogi odzienie i ruszył na dół, gotów zmierzyć się z… czymkolwiek, co tłukło się tam o świcie jak pralka na zużytych łożyskach.
Na dole przywitał go znajomy pejzaż: dekadencki chaos. Stosy talerzy, butelek i szklanek zalegały jak eksponaty w muzeum imprezy, na której czas stracił znaczenie. Jednym słowem: balanga. Dwoma słowami: poważna balanga.🤣
Przy stole zaś siedział Jacenty, który — jak gdyby nigdy nic — pałaszował słynny bigos Liliany, wyglądając przy tym jak ktoś, kto właśnie ogłosił rozejm z rzeczywistością .Raz po raz stukał łyżką i dno garnka do chwili aż zobaczył intruza.
— Słuchaj, Jack — powiedział, przeżuwając z godnością króla ucztującego w piżamie — jedzie tu jakaś ekipa telewizyjna. Będą kręcić reality show. O bigosie. Podobno o moim bigosie.
Jack spojrzał na niego, na kuchnię i na ogólny dramat przestrzeni. Faktycznie: niezły bigos się szykował. W różnych znaczeniach.
I wtedy jak bumerang — choć raczej jak bumerang wystrzelony przez maga, więc z efektem dźwiękowym — wróciły do niego słowa Liliany, wypowiedziane poprzedniej nocy:
„Ale niech i tak będzie — niech noc zdecyduje, co z nas zostanie do rana”.
„Ale pamiętaj, kapitanie, każde życzenie ma swój haczyk…”
Jack westchnął. No i pięknie. Noc zadecydowała. A teraz telewizja przyjeżdża kręcić bigos.
Maro a może jakiś Netflixowy temat polecanek do oglądania?
Ja ostatnio zaliczyłem Odrzuceni. Można popatrzeć, to western. Fajny ale czuję pewien niedosyt emocji. Oglądałaś?
Zjawa... ile tam się dzieje : ) atak niedźwiedzia, ucieczka wpław rwąca rzeką (?) skok z urwiska na pędzącym koniu prosto na jakieś wysokie drzewa... koń nie przeżył, a on owszem : ) później wypatroszenie tego konia i sen w jego wnętrzu bo było jeszcze ciepłe... tempo było zdecydowanie inne porównując z tamtym filmem. : )
Zapytał lekarza o to co mu zrobił że po tej kuracji pojawiło się u niego poczucie winy... ale widz nie do końca był pewien czy to prawda czy kolejny przebiegły plan : )
Nie czytałam książki dobrze byłoby porównać z nią... : )
: ) przez połowę czasu mogą się pojawiać myśli "jak tu dotrwać do końca" ale były też ciekawe momenty trzymające w napięciu początek ten moment od którego wszystko się rozpoczęło albo sam wątek z matką...
taki misz masz przeplatany humorem.
— Pan został wybrany do udziału w programie pilotażowym, w którym… no cóż, pański bigos odegra kluczową rolę — oznajmiła kobieta tonem zbyt poważnym, jak na takie zdanie. Jaceny zastygł z łyżką w powietrzu, próbując zdecydować, czy to żart, czy już halucynacje od kiszonej kapusty.
— Proszę czekać pod drzwiami, ekipa już jedzie — dodała, po czym rozłączyła się bez słowa wyjaśnienia.
Jaceny spojrzał na bigos, potem na drzwi i stwierdził, że jeśli ktoś naprawdę jedzie do niego przez bigos, to świat wymknął się spod kontroli jeszcze bardziej, niż myślał.
A mimo to… usiadł i zaczął jeść szybciej — bo przecież nikt mu tego bigosu nie skonfiskuje bez walki.