Oskarżał Tomasza Komendę. Został skazany za korupcję

Były wrocławski prokurator Stanisław O. został skazany na pięć lat więzienia za korupcję. To on w kwietniu 2000 r. postawił Tomaszowi Komendzie zarzuty gwałtu ze szczególnym okrucieństwem. Potem okazało się, że Komenda został niewinnie skazany za zbrodnię w Miłoszycach pod Wrocławiem.

Prokurator oskarżył Stanisława O. o trzynaście przestępstw. Wrocławski sąd skazał go w piątek za siedem z nich, a uniewinnił z sześciu zarzutów. Wyrok jest nieprawomocny i zarówno obrona, jak i prokuratura mogą składać apelacje - informuje gazetawroclawska.pl.

Proces toczy się od ośmiu lat. Do przestępstw, za które skazano Stanisława O., dochodzić miało od 1996 do 2001 r. W tym samym czasie były prokurator prowadził śledztwo w sprawie zbrodni w Miłoszycach. To on doprowadził do zatrzymania i aresztowania Tomasz Komendy w kwietniu 2000 r. Kilka miesięcy później odebrano mu to śledztwo.

Ujmując to w skrócie - "Przyszła kryska na Matyska".

A ja pytam cały czas jakie konsekwencje poniesie ten sędzia, który go skazał? Bo oskarżyciel jest od oskarżania, sam fakt, że ktoś jest oskarżony nie oznacza, że od razu jest winny. Skoro był w rzeczywistości niewinny, to sędzia skazując go nie mógł dysponować niezbitymi dowodami jego winy (po prostu nie ma takiej możliwości jeśli tego nie zrobił) musiał więc go skazać na podstawie dowodów bardzo wątpliwych (z tego co wiadomo z prasy - zeznania świadków + ślady DNA, ale ślady na tyle niedokładne, że wskazujące na jakieś 20% męskiej populacji).

Kim jest sędzia, który na takich podstawach uznaje, że udowodniono przestępstwo i skazuje człowieka? Bo prokurator jak dla mnie ok, bo to są podstawy, żeby oskarżyć, ale nie, żeby skazać.

Sam jestem ciekaw czy będziemy kiedyś świadkami takiego precedensu, że sędzia, który daje wyrok na podstawie poszlak czy kij wie czego innego sam odpowie za swoje czyny, niedopatrzenia czy inne takie (zwał jak zwał).
Taki wyrok dla sędziego w takiej medialnej sprawie pomógłby innym w przyszłości, by do takich rzeczy dochodziło w mniejszej skali.

1 godzinę temu, SteelRat napisał:

Bo prokurator jak dla mnie ok, bo to są podstawy, żeby oskarżyć, ale nie, żeby skazać.

Prokurator ogólnie to może przedstawić co chce, od tego jest sędzia, by określić czy zebrane dowody są wystarczające.

Niestety aż tak to się nie mogę zgodzić @BrakLoginu. Gdyby pozostał proces kontradyktoryjny (prokurator oskarża, adwokat broni, a sędzia tylko sądzi) to zgodziłbym się w całej rozciągłości, ale w Polsce po zmianie kodeksu postępowania karnego sprzed 3 lat (zmiana od razu po dojściu PiS do władzy) mamy proces inkwizycyjny - prokurator oskarża, adwokat broni, a sędzia nie jest bezstronny tylko ma obowiązek prowadzić śledztwo i zadawać pytania w kierunku skazania.

Przy krajach z procesem inkwizycyjnym rola prokuratora jest bardzo duża z uwagi na to, że praktycznie każdy akt oskarżenia kończy się skazaniem (patrzmy na Polskę - 98%, Zimbabwe - 97%, czy Rosję - 98.5% albo Koreę Północną - 100%). Niestety w tak zwanym "cywilizowanym" świecie proces inkwizycyjny nie jest stosowany więc brak statystyk z jego użycia z terenu UE czy USA.