Skocz do zawartości


Ada

Jak się dzisiaj czujesz?

Polecane posty

dorka84
7 minut temu, Frau napisał:

Tak było odkąd pamiętam.

Miałam podobny przypadek z laryngologiem.

Skierowanie od okulistki w trybie pilnym. W rejestracji podaję mi termin za 3 miesiące. 

Mówię, że jestem w trakcie leczenia, moja lekarka szuka przyczyny tak silnego stanu zapalnego itd.

Pani z rejestracji mi mówi, że nie ma już rejonizacji i mogę zapisać się do lekarza w innym mieście...

 

Trzeba mieć zdrowie, żeby chorować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Frau
1 minutę temu, dorka84 napisał:

Trzeba mieć zdrowie, żeby chorować.

I pieniądze. 

Czujesz, że cierpisz z bólu, a ktoś Ci mówi:  zapisałam panią na wizytę za kilka miesięcy...

Co robimy? 

Leczymy się prywatnie, mimo iż nam pobierają składki zdrowotne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
10 minut temu, Frau napisał:

I pieniądze. 

Czujesz, że cierpisz z bólu, a ktoś Ci mówi:  zapisałam panią na wizytę za kilka miesięcy...

Co robimy? 

Leczymy się prywatnie, mimo iż nam pobierają składki zdrowotne.

Dlatego pod tym względem za komuny było o niebo lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
10 minut temu, Aco napisał:

Dlatego pod tym względem za komuny było o niebo lepiej.

W przychodni zawsze pracowali lekarze z niższymi kwalifikacjami. Szpitale bidne. Nie mam porównania. 

Nie dlatego, że mam 18 lat ?? 

Nie pamiętam czy chorowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorka84
23 minuty temu, Frau napisał:

I pieniądze. 

Czujesz, że cierpisz z bólu, a ktoś Ci mówi:  zapisałam panią na wizytę za kilka miesięcy...

Co robimy? 

Leczymy się prywatnie, mimo iż nam pobierają składki zdrowotne.

Dokladnie, nikt się tym nie przejmuję tak a jakie składki  zdrowotne pobierają, 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorka84
10 minut temu, Frau napisał:

W przychodni zawsze pracowali lekarze z niższymi kwalifikacjami. Szpitale bidne. Nie mam porównania. 

Nie dlatego, że mam 18 lat ?? 

Nie pamiętam czy chorowałam.

Pamiętam jak przez mgłę,  tamte czasy była taka siec sklepów Pewex.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
11 minut temu, dorka84 napisał:

Dokladnie, nikt się tym nie przejmuję tak a jakie składki  zdrowotne pobierają, 

Kiedyś zapytałam lekarki w przychodni, dlaczego mają taki mały limit pacjentów.

Odpowiedziała mi: 

Ja mogę przyjąć więcej, ale kontrakt mam podpisany taki nie inny. Za więcej mi nie zapłacą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
1 minutę temu, dorka84 napisał:

Pamiętam jak przez mgłę,  tamte czasy była taka siec sklepów Pewex.

Te sklepy pamiętam wyraźnie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorka84

Moja lekarka rodzinna, przyjmuje ale tylko na teleporade, ortopeda natomiast u którego  się leczę zapisuje 15/20  osób na dany dzien.Przyjmie wszystkich, ale ludzie czekają na mrozie w deszczu, po 4 godzin przed przychodnia, poprostu nie leczą na inne choroby  tylko Covid, tak jak tu tutaj już ktoś napisał w temacie.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
9 minut temu, dorka84 napisał:

Moja lekarka rodzinna, przyjmuje ale tylko na teleporade, ortopeda natomiast u którego  się leczę zapisuje 15/20  osób na dany dzien.Przyjmie wszystkich, ale ludzie czekają na mrozie w deszczu, po 4 godzin przed przychodnia, poprostu nie leczą na inne choroby  tylko Covid, tak jak tu tutaj już ktoś napisał w temacie.  

Po wyjściu z przychodni, większość z nich prowadzi prywatny gabinet i tam już są dla nas wspaniali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dorka84

O tak, całkiem inne podejście do pacjenta ,  wczoraj akurat byłam w przychodni byłam świadkiem rozmowy Lekarza z Pacjentką , kobieta mówi o swoich  dolegliwościach  objawach, Lekarz słucha, słucha na co jej odpowiada to już wiek trzeba się z tym pogodzić kobieta ok 50/60 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
15 minut temu, dorka84 napisał:

O tak, całkiem inne podejście do pacjenta ,  wczoraj akurat byłam w przychodni byłam świadkiem rozmowy Lekarza z Pacjentką , kobieta mówi o swoich  dolegliwościach  objawach, Lekarz słucha, słucha na co jej odpowiada to już wiek trzeba się z tym pogodzić kobieta ok 50/60 lat.

To u Was lekarz przyjmuje na korytarzu? 

A co z tajemnicą lekarską? ? 

Ja też usłyszałam od lekarza: w pewnym wieku to normalna rzecz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
1 godzinę temu, Frau napisał:

W przychodni zawsze pracowali lekarze z niższymi kwalifikacjami. Szpitale bidne. Nie mam porównania. 

Nie dlatego, że mam 18 lat ?? 

Nie pamiętam czy chorowałam.

Nie było takich kolejek (pilne na za dwa lata)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
49 minut temu, Frau napisał:

Po wyjściu z przychodni, większość z nich prowadzi prywatny gabinet i tam już są dla nas wspaniali...

To też zależy od człowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
12 minut temu, Aco napisał:

Nie było takich kolejek (pilne na za dwa lata)

Ja chyba tylko to swoje felerne oko leczyłam co 7 lat? 

Nie kojarzę nie z racji wieku, bo mam 50+. Ogólnie nie narzekam na zdrowie. A 30 lat temu to już w ogóle ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
2 godziny temu, Frau napisał:

No i ja mam paru. Dzięki nim zupełnie inaczej potraktowali naszych rodziców w szpitalu. 

Nikt się nie ujawnił z szacunku do kolegów po fachu. Do pewnego momentu.

Nie mam zamiaru też mówić, że są lepszymi lekarzami od innych. Są jak reszta lub większość lekarzy.

 

Też tego nie twierdzę ale też rozumiem że mają dość roszczeniowych pacjentów bo większość pretensji powinni kierować nie w tą stronę, bo nie jest ich wina że ochrona zdrowia działa jak działa, co nie znaczy że niektórzy z nich mają też za uszami - chodzi o podejście- ale nie o kolejki, oczekiwanie, przedmiotowe traktowanie czy czasem brak zainteresowania. Jest ich zbyt mało żeby się pochylać nad każdym pacjentem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
3 minuty temu, Maybe napisał:

Też tego nie twierdzę ale też rozumiem że mają dość roszczeniowych pacjentów bo większość pretensji powinni kierować nie w tą stronę, bo nie jest ich wina że ochrona zdrowia działa jak działa, co nie znaczy że niektórzy z nich mają też za uszami - chodzi o podejście- ale nie o kolejki, oczekiwanie, przedmiotowe traktowanie czy czasem brak zainteresowania. Jest ich zbyt mało żeby się pochylać nad każdym pacjentem.

Lekarze w szpitalu nie zajmują się pacjentem.

To znaczy:  lekarz dyżurny robi obchód poranny i zleca konkretne badania, dobiera odpowiednie leki. 

Cała reszta należy do pielęgniarek. One do południa muszą doprowadzić każdego pacjenta na konkretne badanie.  Wtedy mogą się zdarzyć przypadki jakichś zaniedbań. To rozumiem. 

Z drugiej strony pacjenci bywają upierdliwi. 

Ponad 2 lata temu leżałam na chirurgii ogólnej. 

Bardzo fajny lekarz z przychodni skierował mnie tam na kilka dni, żeby bez czekania w kolejkach zrobiono mi kompleksowe badania. 

Wstaję rano żeby się wykąpać ? i czekam, czekam, czekam. Jakąś pacjentka tam weszła i nie pozwoliła nikomu wejść. 

Nie wytrzymałam, łazienka była dla 6 pacjentek, każda miała jakieś badanie. 

Weszłam ? 

A tam pani po 70 malowała sobie brwi i rzęsy...

No kuwra mać! 

Na sali ciągle stękała jaka chora i bezradna. Robiłam jej kawę i herbatę w kuchennym aneksie. Myłam kubki bo taka "umierająca".

Do czego zmierzam.

Większość pacjentów uważa, że ich choroba jest najważniejsza. Lekarz jeden, pacjentów 30 tu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
33 minuty temu, Frau napisał:

Lekarze w szpitalu nie zajmują się pacjentem.

To znaczy:  lekarz dyżurny robi obchód poranny i zleca konkretne badania, dobiera odpowiednie leki. 

Cała reszta należy do pielęgniarek. One do południa muszą doprowadzić każdego pacjenta na konkretne badanie.  Wtedy mogą się zdarzyć przypadki jakichś zaniedbań. To rozumiem. 

Z drugiej strony pacjenci bywają upierdliwi. 

Ponad 2 lata temu leżałam na chirurgii ogólnej. 

Bardzo fajny lekarz z przychodni skierował mnie tam na kilka dni, żeby bez czekania w kolejkach zrobiono mi kompleksowe badania. 

Wstaję rano żeby się wykąpać ? i czekam, czekam, czekam. Jakąś pacjentka tam weszła i nie pozwoliła nikomu wejść. 

Nie wytrzymałam, łazienka była dla 6 pacjentek, każda miała jakieś badanie. 

Weszłam ? 

A tam pani po 70 malowała sobie brwi i rzęsy...

No kuwra mać! 

Na sali ciągle stękała jaka chora i bezradna. Robiłam jej kawę i herbatę w kuchennym aneksie. Myłam kubki bo taka "umierająca".

Do czego zmierzam.

Większość pacjentów uważa, że ich choroba jest najważniejsza. Lekarz jeden, pacjentów 30 tu. 

To ja wiem, ale lekarz ma kontakt z pacjentem i często traktuje go z góry, podobnie rodzinę. Łachę robi że powiem o chorobie, co zamierzają itp. Jeden dlatego, że zmęczony, drugi, bo patrzy na innych z góry. Niektórzy mają to poczucie wyższości, nie wiadomo z jakiego powodu....ale mają. 

Pielęgniarki święte też nie są, ale jak jest ich czasem 2-3 na cały oddzial, gdzie jest kilka sal wypełnionych po brzegi, to ciężko się dziwić, że nie są miłe, że nie uśmiechają się czy nie są na każde zawołanie. 

Myślę, że czasem nam brak wyrozumiałości dla ich pracy. Choć wiadomo jak jest święte krowy też są. I lekarze I pielegniarki. Jednak nie zazdroszczę im roboty.

I wieczne pretensje pacjentów i ich rodzin. Mnie by zwolnili, bo powiedziałabym im że mają spieprzać na Wiejską, jak im coś nie pasuje.

 

Edytowano przez Maybe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
8 minut temu, Maybe napisał:

To ja wiem, ale lekarz ma kontakt z pacjentem i często traktuje go z góry, podobnie rodzinę. Łachę robi że powiem o chorobie, co zamierzają itp. Jeden dlatego, że zmęczony, drugi, bo patrzy na innych z góry. Niektórzy mają to poczucie wyższości, nie wiadomo z jakiego powodu....ale mają. 

Pielęgniarki święte też nie są, ale jak jest ich czasem 2-3 na cały oddzial, gdzie jest kilka sal wypełnionych po brzegi, to ciężko się dziwić, że nie są miłe, że nie uśmiechają się czy nie są na każde zawołanie. 

Myślę, że czasem nam brak wyrozumiałości dla ich pracy. Choć wiadomo jak jest święte krowy też są. I lekarze I pielegniarki. Jednak nie zazdroszczę im roboty.

I wieczne pretensje pacjentów i ich rodzin. Mnie by zwolnili, bo powiedziałabym im że mają spieprzać na Wiejską, jak im coś nie pasuje.

 

Tak. To poczucie wyższości jest zauważalne szczególnie w przychodni. 

W szpitalu (jako pacjentka) byłam raz na laryngologii, porodówce i 28 lat później na chirurgii ogólnej ? 

W ostatnim przypadku to pomysł lekarza z przychodni. Chyba źle ocenił sytuację, chciał sprawdzić czy nie mam choroby nowotworowej. 

Złego słowa na opiekę nie powiem. Jednak podkreślam. Fizycznie czułam się dobrze. Nie potrzebowałam pomocy, chodziłam tylko na kolejne badania. 

Wypisałam się na prośbę własną. Wróciłam po miesiącu dokończyć co zaczęłam. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aco
25 minut temu, Maybe napisał:

To ja wiem, ale lekarz ma kontakt z pacjentem i często traktuje go z góry, podobnie rodzinę. Łachę robi że powiem o chorobie, co zamierzają itp. Jeden dlatego, że zmęczony, drugi, bo patrzy na innych z góry. Niektórzy mają to poczucie wyższości, nie wiadomo z jakiego powodu....ale mają. 

Pielęgniarki święte też nie są, ale jak jest ich czasem 2-3 na cały oddzial, gdzie jest kilka sal wypełnionych po brzegi, to ciężko się dziwić, że nie są miłe, że nie uśmiechają się czy nie są na każde zawołanie. 

Myślę, że czasem nam brak wyrozumiałości dla ich pracy. Choć wiadomo jak jest święte krowy też są. I lekarze I pielegniarki. Jednak nie zazdroszczę im roboty.

I wieczne pretensje pacjentów i ich rodzin. Mnie by zwolnili, bo powiedziałabym im że mają spieprzać na Wiejską, jak im coś nie pasuje.

 

Wszystko zależy od tego jakim jesteś człowiekiem ( lekarz, pielęgniarka) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
4 minuty temu, Frau napisał:

Tak. To poczucie wyższości jest zauważalne szczególnie w przychodni. 

W szpitalu (jako pacjentka) byłam raz na laryngologii, porodówce i 28 lat później na chirurgii ogólnej ? 

W ostatnim przypadku to pomysł lekarza z przychodni. Chyba źle ocenił sytuację, chciał sprawdzić czy nie mam choroby nowotworowej. 

Złego słowa na opiekę nie powiem. Jednak podkreślam. Fizycznie czułam się dobrze. Nie potrzebowałam pomocy, chodziłam tylko na kolejne badania. 

Wypisałam się na prośbę własną. Wróciłam po miesiącu dokończyć co zaczęłam. 

 

Powiem szczerze, byłam w szpitalu jako osoba neutralna i widziałam ich zachowanie i później jako rodzina medyków I widziałam to przeistoczenie, ale też byłam świadkiem gdy nawet bycie pracownikiem ochrony zdrowia nie pomoże, pomogło dostać się na oddział, ale oczekiwali na łapówkę, żeby przyspieszyć operację, to było ponad 20 lat temu w centrum zdrowia dziecka w Warszawie. Także tę.....

Widziałam też bezradność lekarza onkologa, który pisał skierowanie na badanie peta dla mojej mamy i siostrze wprost powiedział, że ma to załatwić szybciej, bo mama może nie doczekać. I załatwiła, następnego dnia.

Widziałam też kuzynkę z opieki paliatywnej, która przechodziła depresję, a cała ekipa była pod stałą opieką psychologa, bo mieli za dużą codzienną styczność ze śmiercią.

Widzialam tez szwagra płaczacego nad pacjentem w domu, a w podziekowaniu dostal zjeby od rodziny pacjenta.....

 

Dużo by mówić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
5 minut temu, Aco napisał:

Wszystko zależy od tego jakim jesteś człowiekiem ( lekarz, pielęgniarka) 

Pewnie, ale zależy też od obciążenia pracą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Arkina

Pół roku temu byłam 2 razy w szpitalu od czasow porodu. 

Do pierwszego trafiłam w moim miescie z soru.  To duży szpital...lekarze uczulali mnie bardzo na mają sytuację i nawet nie mam do czego się przyczepić. Pielęgniarki obojętne a jedną nawet miała focha, że zadzwoniłam po nią. Wpadła na salę i zrobiła wykład, że po bzdury się nie dzwoni tylko czeka... 

Za miesiąc trafiłam do innego szpitala ...malego w Katowicach.  Zszokowalo mnie podejście jak do człowieka. Nie czułam się jak wrzod na dupie. Pani pielęgniarka przepraszała mnie 3 razy że musi mnie kłuć ponownie bo za mało krwi pobrała. Nie zauważyła wszystkich badań jakie zlecono jak tłumaczyła. 

Uspokajałam ją ze nic się nie stało..kto by się przejmował jakas igła...

Ogolnie jakoś tak przyjemniej i po ludzku. Czuć bo troskę i zainteresowanie...myslalam sobie gdzie ja jestem. 

Jednego jednak nie mogłam znieść...mialam na sali kobitkę po 50 prawdziwa Slunska baba gwarno. 

Buzia jej się nie zamykała a jak jej chłop przychodził kazała mi przykrywać nogi ? 

Ty wiesz... weź no ta kołdra zarzuć na siebie bo mój tu zaraz wlezą czy jakiś tak ? 

 

 

 

Edytowano przez Arkina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
15 minut temu, Maybe napisał:

Powiem szczerze, byłam w szpitalu jako osoba neutralna i widziałam ich zachowanie i później jako rodzina medyków I widziałam to przeistoczenie, ale też byłam świadkiem gdy nawet bycie pracownikiem ochrony zdrowia nie pomoże, pomogło dostać się na oddział, ale oczekiwali na łapówkę, żeby przyspieszyć operację, to było ponad 20 lat temu w centrum zdrowia dziecka w Warszawie. Także tę.....

Widziałam też bezradność lekarza onkologa, który pisał skierowanie na badanie peta dla mojej mamy i siostrze wprost powiedział, że ma to załatwić szybciej, bo mama może nie doczekać. I załatwiła, następnego dnia.

Widziałam też kuzynkę z opieki paliatywnej, która przechodziła depresję, a cała ekipa była pod stałą opieką psychologa, bo mieli za dużą codzienną styczność ze śmiercią.

Widzialam tez szwagra płaczacego nad pacjentem w domu, a w podziekowaniu dostal zjeby od rodziny pacjenta.....

 

Dużo by mówić....

Takie przyżycia mam i ja. Myślę, że każdy z nas. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frau
11 minut temu, Arkina napisał:

Pół roku temu byłam 2 razy w szpitalu od czasow porodu. 

Do pierwszego trafiłam w moim miescie z soru.  To duży szpital...lekarze uczulali mnie bardzo na mają sytuację i nawet nie mam do czego się przyczepić. Pielęgniarki obojętne a jedną nawet miała focha, że zadzwoniłam po nią. Wpadła na salę i zrobiła wykład, że po bzdury się nie dzwoni tylko czeka... 

Za miesiąc trafiłam do innego szpitala ...malego w Katowicach.  Zszokowalo mnie podejście jak do człowieka. Nie czułam się jak wrzod na dupie. Pani pielęgniarka przepraszała mnie 3 razy że musi mnie kłuć ponownie bo za mało krwi pobrała. Nie zauważyła wszystkich badań jakie zlecono jak tłumaczyła. 

Uspokajałam ją ze nic się nie stało..kto by się przejmował jakas igła...

Ogolnie jakoś tak przyjemniej i po ludzku. Czuć bo troskę i zainteresowanie...myslalam sobie gdzie ja jestem. 

Jednego jednak nie mogłam znieść...mialam na sali kobitkę po 50 prawdziwa Slunska baba gwarno. 

Buzia jej się nie zamykała a jak jej chłop przychodził kazała mi przykrywać nogi ? 

Ty wiesz... weź no ta kołdra zarzuć na siebie bo mój tu zaraz wlezą czy jakiś tak ? 

 

 

 

Podczas mojej ostatniej wizyty w szpitalu, miałam nocnego obserwatora. 

Było takie przepełnienie na oddziałach, że w skrzydle dla kobiet jedną salę zajmowało 3 panów. 

Pacjentka z mojej sali cierpiała   na bezsenność i wszystko widziała. W drugą noc faceta przegoniła i zaraz to zgłosiła na dyżurce. 

Facetów wyrzucili ? 

Stał młotek w drzwiach i mój tyłek oglądał ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 654
    • Postów
      258 916
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      921
    • Najwięcej dostępnych
      13 845

    mowibus
    Najnowszy użytkownik
    mowibus
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • shatteredcode
      Planuję urządzić mały kącik treningowy w mieszkaniu. Potrzebuję drążka, który nie zajmie dużo miejsca, ale będzie solidny - co byście polecili?  
    • Dana
    • Wikusia
      Nowości od Kamila  
    • Pinkypony
    • Wikusia
    • neon_42pl
      Najpiękniejszym miejscem, jakie widziałem, była zatoka Navagio na Zakynthos. Ten kontrast turkusowej wody z białym klifem wyglądał jak kadr z filmu, a na żywo robi jeszcze większe wrażenie.
    • astro_908
      Jakie miejsce wspominacie jako najbardziej malownicze spośród wszystkich Waszych podróży?
    • Miły gość
      Ustawa 
    • Dana
    • Miły gość
      Listonosz 
    • Gregor
      Cjalis 
    • Miły gość
      Aranżacja 
    • Miły gość
      😜
    • la primavera
      ,,Dobry ogrodnik "  Dobry ogrodnik nawet nie byl taki zły.  Całkiem na plus historia  pewnego nawróconego  przestępcy, który hoduje kwiaty niczym Leon zawodowiec. Ale Jean Reno z tym swoim badylem w doniczce nie ma startu do ogrodów którymi opiekuje sie Joel Edgerton. Słuchamy jego opowieści o kwiatach, kiedy kwitną  co lubią,  jak je pielęgnować i ..kupuje nas tym. Chce się siedzieć i słuchać takich historii. On sam jest tajemniczy,  z lekka ponury,  ale uprzejmy, wydaje sie byc dobrym człowiekiem,  choć  pod koszulą skrywa swą przeszłość.   I wtedy pojawia  się Maya, która zaburza ten poukładany świat. I zaczyna się dziać,  ale ponieważ to nie jest film dynamiczny, pełny akcji, zatem wszystko  dzieje się powoli, jak w ogrodzie, gdzie trzeba najpierw zasiac nasionko a potem czekać aż wykiełkuje, podrośnie i zakwitnie .
    • zielona_mara
      * Możesz sobie ćwiczyć rysowanie poszczególnych części ciała... a jak jest mniej czasu to szybki szkic 15 min z zachowaniem kierunków... za pomocą linii pomocniczych wyznaczasz kierunki, długości i na nich budujesz swoją postać bez uwzględniania szczegółów Rysowanie brył, obserwacja z zaznaczeniem światłocienia też spoko... : )  
    • zielona_mara
      Studium postaci wcale nie jest taki łatwe... Tak jak koleżanka napisała potrafisz oddać charakter postaci, a to już ciut wyższy level... jedynie nad anatomia można troszkę popracować... kości, mięśnie by były bardziej jak trójwymiarowa rzeźba. : ) Ale rysunki spoko... pracuj dalej bo warto. Powodzenia!
    • Argen
      A ja polecam „Misja Specjalna” na RMF on. Ciekawe audycje o różnych historiach na świecie.
    • Astafakasta
      Dziekuję. „Kropla drąży skałę''. Nie uwazam, ze to jest to, co moge osiagnac, ale rysunek to ciagle zmaganie z samym soba dla mnie. Z moja niechecia, oporem i brakiem cierpliwosci, lecz gorsze w zyciu jest pozostanie z niczym w beznadziei i narzekanie na swoj los, a od narzekania mi sie nie poprawi i nikt za mnie tego nie zrobi. Mam czas, wiec poswiecam te godzinke dziennie by cos takiego jak rysunek zrobic. Czasem robie kilka dni przerwy i znow wracam. Od poczatku to nie bylo takie jak na tych dwoch ostatnich rysunkach. Cwicze juz bardzo dlugo, bo kilka lat co najmniej. Na poczatku byly to bazgroly, z ktorych i ja sie zalamywalem, bo najgorsze w tym wszystkim jest to, ze zeby widziec postep, trzeba jak w moim przypadku kilka lat cierpliwej pracy. Dzien po dniu sie tego nie zauwazy i to bylo frustrujace, lecz ciagle w glowie frustrowalo mnie tez, ze nie umiem rysowac, ze zostane z niczym. Dzis tez mam obawy, ze nadal bym czegos nie narysowal, lecz robie to juz troche lepiej. Widoczny postep dokonal sie, gdy pracowalem nad rysunkiem niemalze codziennie przez rok i po roku ten postep bylo rzeczywiscie widac. Nadal jednak twierdze, ze niewiele sie nauczylem, lecz sa juz dla mnie czasem rzeczy latwiejsze do narysowania. Tak z pelniejsza premedytacja to rysuje okolo czterech lat, bo wczesniej tez cos tam potrafilem z od czasu do czasu rysowania narysowac czy namalowac, bo pierwsze tworzenie wzielo sie z projektowania liter do graffiti, to byla fajna zajawka, ale w tym juz wszystko osiagnalem co bylo mozna. Pociaga mnie realizm, bo to wymagajace. Juz nie cwiczy sie dwa lata jak w przypadku liter do graffiti, ale cwiczy sie cierpliwosc, niezlomnosc. To bardzo trudne niekiedy, bo jednoczesnie pojawiaja sie ambiwalentne uczucia zniechecenia i checi np., lecz cos trzeba robic i moze lepiej czasem odpoczac nawet dluzej niz miec skolatane nerwy, ze cos sie robi beznadziejnie. Pozdrawiam!
    • przewrotna
      Często mi się zdarza, że oglądam film, który inni widzieli 10 razy 20 lat temu 🤣 Nie jestem kinomanem i serio nie pamiętam kiedy jakiś film fabularny obejrzałam. 
    • Gość w kość
      no, 🤔
    • Gość w kość
      no, nie wiem😬    
    • Gość w kość
      😁 nie będę dociekać🤫        
    • la primavera
      ,,Sny o pociągach " Joel Edgerton w roli Roberta Grainiera- drawala, którego życie wzięło się niewiado skąd, doświadczyło  ciezką pracą, zaprowadzilo  do miłości,przeczołgalo przez ból straty i samotności. W przepięknych krajobrazach toczy się cale jego życie, wraz z nim widzimy jak zmienia się świat,czyniąc bezużytecznymi dotychczasowe osiągnięcia. To bardzo wolny  spokojny film. Taki majestatyczny,  poetycki, prawie jak u Malicka.. ale jak wiadomo,,prawie " robi duża różnicę. W ,,Ukrytym życiu " duch narratora unosił się nad kłosami zboża, coś dopowiadał, przykrywał jak ciepła pierzyną w zimną noc, a tu  drażnił,  mówił za dużo i za bardzo gornolotnie.  Mówił wszystko.  Jakby reżyser Clint Bentley uznał, że widz jest zbyt głupi by zrozumieć a Edgerton za słaby by to wiarygodnie zagrać.  Tymczasem zagrał wyśmienicie, zmęczoną, starzejąca się twarzą, bólem ale i radością,  szczęściem i tą siłą którą daje miłość i poczucie bycia kochanym do tworzenia rodziny i zbudowania domu. Czas jest tu też bohaterem, ukazuje zmiany i dostosowanie się do nich. Gdy jeden z drwali ginie,przebijają do drzewa jego buty.   Wracamy do nich po latach, by zobaczyć jak drzewo wzięło je w posiadanie, tworząc na nich nowe życie   Jednak by to się dokonało, wydaje mi się  że  czas musiałby być dłuższy  niż ten  filmowy, Rozumiem, że to prawo filmu, ale akurat takich miejsc w których widać jak działa  natura i potrafi np złamać żelazo szukam i czasem znajduję - perły sprzed wielu lat.    
    • Gość w kość
      nie znałem albo zapomniałem, ... bo to z płyty,  która wyszła odrobinę później, i kiedyś nie przypadła mi do gustu,   może warto sprawdzić, jak wypadłaby teraz🤔   w każdym razie... zima przyszła🤷‍♂️  
    • Nomada
      Niezwykły grzyb- Soplówka jeżowata.   ''Soplówka jeżowata (Lion’s Mane, Hericium erinaceus, zwana też Lwią Grzywą) to grzyb o licznych właściwościach, wspierający funkcjonowanie układu trawiennego. Regularnie stosowany może korzystnie wpływać na stan błon śluzowych żołądka i jelit. Ceniony na całym świecie za swoje wsparcie w prawidłowej przemianie materii oraz pracę jelit, wspomaga również zachowanie równowagi mikroflory jelitowej . Mikrobiota pełni kluczową rolę w trawieniu, wytwarzaniu witamin i aminokwasów, metabolizmie, budowaniu odporności oraz w procesach poznawczych, takich jak pamięć i koncentracja . Ten wyjątkowy grzyb, szeroko badany naukowo, wspiera układ immunologiczny, neurologiczny oraz pracę mózgu. Pomaga również zachować równowagę psychiczną . Hericenony i erinacyny obecne w Soplówce stymulują czynnik wzrostu nerwów (NGF), co wspiera rozwój oraz ochronę neuronów . Takie właściwości są szczególnie ważne dla zdrowia mózgu, pamięci i koncentracji. Grzyb ten zawiera także melatoninę, która reguluje rytm dobowy i wspiera zdrowy sen .''   Dodam jeszcze tylko, że jest już hodowany i przetwarzany w Polsce. Ekstrakty z certyfikatami o udokumentowanym składzie. Nie będę tu podawała firmy, na yt i fb już są widoczni. ; )
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...