Skocz do zawartości
  • Niebo
  • Borówka
  • Szary
  • Porzeczka
  • Arbuz
  • Truskawka
  • Pomarańcz
  • Banan
  • Jabłko
  • Szmaragd
  • Czekolada
  • Węgiel


Zaloguj się, aby obserwować  
Karo

Jak Niemcy wspierają śląskie ruchy separatystyczne i antypolską propagandę

Polecane posty

Karo

Separatyzm chowany pod płaszczykiem autonomii to tylko sprytna zagrywka. Prawdziwe intencje działaczy autonomii śląskiej pokazał słynny wiernopoddańczy list do rosyjskiego dyktatora Władimira Putina w 2013 r. – aby Rosjanie nie kierowali w ich stronę rakiet z głowicami jądrowymi, bo oni w Polsce znajdują się nie z własnej woli i nie chcą ponosić odpowiedzialności za rusofobiczne zachowania polskich władz.

1 września 1939 r. witaliśmy Niemców, nie III Rzeszę – to tytuł z miesięcznika „Ślunski Cajtung”, pisma przedstawiającego się, że jest „nie tylko dla tych, którzy deklarują narodowość śląską”. To nie pierwsza prowokacja redaktorów tego pisma. W marcu br. pisali o „śląskich żołnierzach niezłomnych”, opisując w ten sposób hitlerowską partyzantkę na Śląsku, potocznie zwaną Werwolfem (Wilkołakami). Redaktor naczelny „Ślunskiego Cajtunga” Dariusz Dyrda (były członek władz Ruchu Autonomii Śląska) nie ukrywał, że chce w ten sposób uhonorować niemiecki ruch oporu na Śląsku. „Jeśli strzelanie do żołnierzy sowieckich i do tych kolaborujących z nową, komunistyczną władzą jest bohaterstwem, z którego słynęli żołnierze wyklęci, to Werwolf z naddatkiem wypełnia tę definicję” – kpił Dyrda. W 2017 r. w ramach podobnej prowokacji okładkę pisma zdobił na rocznicę napaści Niemiec na Polskę podpis „A jednak witali radośnie”, rok wcześniej było podobnie. Te prowokacje mają na celu nie tylko prosty zarobek, ale także zapewne pozyskanie sympatyków i sponsorów. Wpisuje się to w lansowany przez Niemców projekt odzyskania wpływów na przedwojennych terytoriach drogą szerzenia śląskiej autonomii. Zrzeszeni w różnych stowarzyszeniach zwolennicy autonomii Śląska chcą swój cel osiągnąć już w 2020 r. To, czy będą mieli szanse zrealizować swoje postulaty, zależy od wyników wyborów samorządowych na jesieni i tego, ile osób poprze w nich śląskich separatystów i będącą z nimi w sojuszu mniejszość niemiecką.

Przemilczana prawda

Sugestie, jakoby cały polski Śląsk (a nawet jego większość) cieszył się z nadejścia Niemców we wrześniu 1939 r., są kłamstwem. Liczba osób cieszących się z przybycia wojsk niemieckich była znaczna, ale była to zdecydowana mniejszość. Chodziło o ludzi, którzy mieli krewnych w Niemczech i dla których niemiecki był głównym językiem. Dla większości Ślązaków napaść Niemiec to był początek brutalnej okupacji, upokarzania, torturowania bliskich, wreszcie mordowania. Na pierwszy ogień niemieckich represji wybrano oczywiście powstańców śląskich z lat 1919–1921. Przypomnijmy. Śląsk nie dostał się Polsce na mocy pokojowych układów, ale na skutek zbrojnego protestu Polaków tam mieszkających, którzy chcieli być obywatelami odrodzonej Rzeczypospolitej, a nie Niemiec.

Pisanie o niemieckich korzeniach Śląska niestety nie jest fanaberią, ale częścią szerszego planu. Od końca II wojny światowej Niemcy systematycznie robiły, co mogły, aby nie uznać strat terytorialnych na rzecz Polski. Chociaż formalnie w 1990 r. warunkiem zjednoczenia Niemiec było ostateczne uznanie granicy na Odrze i Nysie, to nic się nie zmieniło. Nikt oczywiście dziś nie bierze pod uwagę siłowej zmiany granic. Chodzi raczej o promocję autonomii i niezależności regionalnej. A jak to nastąpi, to wiadomo, że autonomiczny Śląsk będzie powoli przechodził z polskich wpływów na niemieckie. Nie bez znaczenia jest w tej sprawie także wątek mniejszości ukraińskiej, która wręcz kolonizuje te tereny. W niektórych miejscowościach śląskich odsetek Ukraińców sięga 25 proc. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy zwolennicy autonomii, wsparci przez miejscowych Ukraińców, zyskują większość na niektórych terenach.

Katalonizacja Śląska

To nie jest przypadek, że 100 proc. mediów lokalnych na przedwojennych terenach III Rzeszy należy dziś do Niemiec. To bowiem media, które zajmują się niejawnym urabianiem polskiej opinii publicznej. W tych gazetach nie ma materiałów o niemieckich zbrodniach wojennych. Nie ma też otwartych prowokacji – od tego są media firmowane przez zwolenników autonomii.

 

Jest za to powolne sączenie propagandy, że Śląsk to taka „polska Katalonia”. W ubiegłym roku bardzo mocno cytowano w tych mediach opiniotwórczy dziennik niemiecki „Die Welt” („Świat”), który nazwał Górny Śląsk „separatystycznym ogniskiem”. Niemieccy publicyści wprost porównują go do hiszpańskiej Katalonii. Plan jest „prosty jak konstrukcja cepa”. Skoro Niemców w Polsce jest zbyt mało, aby mogli domagać się specjalnego statusu (według spisu z 2011 r. zaledwie 148 tys.), to należy wykreować separatystów śląskich. Za przede wszystkim Ślązaków bowiem uważa się aż 376 tys. obywateli. Jest to więc realna siła, która w sprzyjających okolicznościach wysunie otwarte żądanie przyznania autonomii.

Na tych terenach koncentrują swoją działalność nie tylko niemieckie firmy medialne. Oprócz wszelkiej maści przedsiębiorców mamy też mocne działania dobroczynne i społeczne. W niektórych częściach województwa opolskiego są darmowe lekcje języka niemieckiego. Warunek? Zapisanie się do mniejszości niemieckiej.

Rosyjsko-ukraińska wojna toczona bez otwartej deklaracji wojny o wschodnie prowincje Ukrainy pokazała, jak w praktyce może wyglądać zagarnięcie kontroli nad terytorium obcego państwa. Gdyby doszło do jakichkolwiek działań zbrojnych o charakterze separatystycznym, Niemcy bez wątpienia by je potępili. Problem w tym, że to, co nam grozi, to nie tyleż oficjalna aneksja, ale powolne pokojowe tracenie kontroli nad tym obszarem. Piastowskie Ziemie Zachodnie utraciliśmy przecież nie w drodze otwartego podboju, ale pokojowego zniemczania się polskich książąt. To, co jest obecnie realizowane na Śląsku, to właśnie próba przygotowywania gruntu pod taki pokojowy rozwód Śląska z Polską.

Ruch Autonomii Śląska już w 2010 r. ogłosił projekt konstytucji dla specjalnego województwa śląskiego, który miałby wejść w życie już za dwa lata. Czy ten scenariusz jest realny? Pokażą najbliższe wybory samorządowe. Separatyzm chowany pod płaszczykiem autonomii to tylko sprytna zagrywka. Prawdziwe intencje działaczy autonomii śląskiej pokazał słynny wiernopoddańczy list do rosyjskiego dyktatora Władimira Putina w 2013 r. Związek Ludności Narodowości Śląskiej poprosił wówczas ambasadora Rosji, aby ten przekazał Putinowi ich nietypową prośbę. Aby Rosjanie nie kierowali w ich stronę rakiet z głowicami jądrowymi, bo oni w Polsce znajdują się nie z własnej woli i nie chcą ponosić odpowiedzialności za rusofobiczne zachowania polskich władz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...