Skocz do zawartości


  • 0
Zaloguj się, aby obserwować  
Czekolada

Dziecko

Pytanie

Czekolada

Czy pielęgnujecie w sobie wewnętrzne dziecko, zachowała się w was jakaś magia dzieciństwa? Czujecie się czasami jak dzieciak, który udaje tylko dorosłego w tłumie i przed innymi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

17 odpowiedzi na to pytanie

Polecane posty

  • 2
Krzysiek1
27 minut temu, tośka napisał:

od razu byl dorosły i nie czytał bajek ?

No mówię prawdę, znasz sprawę  ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


  • 0
Tomasz

Zdarzy się jeszcze, że trzymam staruszkowi drabinę, albo święcę latarką tam gdzie nie trzeba. Opieprz i nerwówka jak za starych dawnych lat. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Krzysiek1
8 godzin temu, Czekolada napisał:

Czy pielęgnujecie w sobie wewnętrzne dziecko, zachowała się w was jakaś magia dzieciństwa? Czujecie się czasami jak dzieciak, który udaje tylko dorosłego w tłumie i przed innymi?

Ja byłem od razu dorosły, to wypadam z gry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Gość w kość
17 godzin temu, Czekolada napisał:

Czujecie się czasami jak dzieciak, który udaje tylko dorosłego w tłumie i przed innymi?

czasem wydaje mi się, że bycie "dorosłym" polega na udawaniu...

staram się, jak tylko mogę, tego nie robić,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Przygnębiony
WtomiGraj
Dnia 20.10.2020 o 06:31, Czekolada napisał:

Czujecie się czasami jak dzieciak, który udaje tylko dorosłego w tłumie i przed innymi?

Czuję się, ale w sensie negatywnym. Czuję tę dziecięcą bezradność, zakłopotanie i nieumiejętność postawienia się komuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
hogan

Pytanie dość kontrowersyjne, bo zależy co można przez to rozumieć. Dość często mówimy, że starszy człowiek

dziecinnieje na starość i jest w tym dużo prawdy ale i przerażenia, bo tak naprawdę, te dziecięce zachowanie, powodowane

jest alzheimerem. Starszy człowiek, z chorobą alzheimera, czyje się dzieckiem, film z teraźniejszego okresu ulatuje

w pamięci. Taka osoba nie poznaje własnych wnuków lub wnuki uważa za swoje rodzeństwo.

Miałam kiedyś taka chorobą kobietkę w bloku gdzie mieszkałam. Biedna... było mi jej tak żal... myliła klatki, próbowała

wejść do innej klatki ale klucz nie pasował a jak ją odprowadzałam do domu, to zdziwiona pytała: "Taaaak?  Teraz tu

mieszkamy? No zobacz! Nawet nie zauważyłam kiedy tatuś nas tu przeprowadził a zdawało mi się, że jeszcze dziś

otwierałam drzwi do tej klatki!?

Albo w nocy, wali do mnie w drzwi pięściami i z płaczem, żeby oddali jej wszystkie dokumenty i dlaczego drzwi jej

zamknęli a ona do domu wejść nie może. Okazało się, że wyszła i drzwi miała zatrzaskowe a klucze zostawiła w domu.

 

Innym razem, w niedzielę rano, stała wystrojona na chodniku. Akurat też wyszłam z domu, przywitałam się i się zapytałam...

co robi z rana sama na chodniku? A ona z uśmiechem na twarzy mówi podekscytowana... zaraz z kościółka tatuś będzie

wracał, to czekam na niego, bo mama powiedziała, że jak tatuś wróci, to da nam na lizaki.

Ona- nie zdaje sobie sprawy z tego, że wiele lat jej życia zostało w tym momencie wycięte. Po jakimś czasie, wraca do

teraźniejszości.

Ja- czuję się zakłopotana, bo obawiam się, że gdy w takiej chwili powiem jej prawdę, to może doznać takiego szoku, że

już nigdy nie wróci do obecnej pamięci.

 

Starałam się zawsze bardzo łagodnie podejść do sprawy, wypytywałam się o różne rzeczy do chwili aż zauważyłam, że

pamięć stopniowo zaczyna jej wracać. Wtedy odprowadzałam ją do domu. A więc tak! Takiego dziecięcego stanu

bardzo się obawiam, bo nie wiemy kogo może dotknąć.

Najgorsze w tym jest to, że ta biedna staruszka, nie wiedziała o tym, że jej jedyna córka, nie odwiedza jej tylko dlatego, że

nie chce się jej użerać z starą matką, która ma zaniki pamięci. Tak, to były słowa jej córki kiedy się zapytałam, dlaczego

się nią nie opiekują, że przecież może dojść do nieszczęścia! Tylko zięć przyjeżdżał raz w tygodniu, żeby sprawdzić

czy teściowa już nie umarła, żeby mogli mieszkanie wyremontować dla syna...

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Gość w kość
4 godziny temu, WtomiGraj napisał:

Czuję się, ale w sensie negatywnym. Czuję tę dziecięcą bezradność, zakłopotanie i nieumiejętność postawienia się komuś.

a jak by to miało wyglądać w pozytywnym sensie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Tako rzeczka Brahmaputra
Dnia 20.10.2020 o 06:31, Czekolada napisał:

Czy pielęgnujecie w sobie wewnętrzne dziecko, zachowała się w was jakaś magia dzieciństwa? Czujecie się czasami jak dzieciak, który udaje tylko dorosłego w tłumie i przed innymi?

Ja w zasadzie jestem tym wewnętrznym dzieckiem z przedszkola. Dorosłość to tylko rola do odegrania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
luna

dziecko w sobie musi być nie udawane ale autentyczne aby mogła spełnić się ewangeliczna obietnica: .. jeżeli  nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego .. ".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Gość w kość
6 godzin temu, luna napisał:

.. jeżeli  nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego .. ".

jestem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Wesoły
BrakLoginu
18 minut temu, Gość w kość napisał:

jestem ?

Oddawaj moją aureolę! Teraz wiem kto mi ją podprowadził <oburzony>!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Przygnębiony
WtomiGraj
Dnia 30.10.2020 o 21:52, hogan napisał:

Najgorsze w tym jest to, że ta biedna staruszka, nie wiedziała o tym, że jej jedyna córka, nie odwiedza jej tylko dlatego, że

nie chce się jej użerać z starą matką, która ma zaniki pamięci.

Jeśli o mnie chodzi, ja takich postaw nie oceniam. Nie wiadomo jak wyglądały ich relacje przed np.50 laty. Widzimy krótki wycinek ich wspólnego losu, który nie da nam pełnego obrazu życia i wychowania.

Z tego powodu w temacie o domach opieki zastanawiałam się, czy oddanie toksycznego rodzica do takiej placówki to największe zło, czy jednak świadczy o jakimś zainteresowaniu i wybiciu się ponad urazy i krzywdy. Czy nie jest gorsze pozostawienie takiego człowieka samego sobie, plątającego się po ulicach, głodnego, nie kontrolującego spraw fizjologicznych?

 

Dnia 30.10.2020 o 21:52, hogan napisał:

Starałam się zawsze bardzo łagodnie podejść do sprawy, wypytywałam się o różne rzeczy do chwili aż zauważyłam, że

pamięć stopniowo zaczyna jej wracać.

Z moją babką to było ciekawie, bo umiała dokomponować fakty. Naprowadzanie nie działało.

- Tatuś tu był

- Tak? Jak był ubrany, jakie miał spodnie?

- Brązowe...

Dnia 31.10.2020 o 00:17, Gość w kość napisał:

a jak by to miało wyglądać w pozytywnym sensie??

Autor napisał o "magii" dzieciństwa, chodzi pewnie o beztroskę, wdzięczność, otwartość, spontaniczność...

Zakładam, że to nie o czarnej magii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Gość w kość
17 godzin temu, BrakLoginu napisał:

Oddawaj moją aureolę! Teraz wiem kto mi ją podprowadził <oburzony>!

nie bądź dziecko!?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Gość w kość
9 godzin temu, WtomiGraj napisał:

Autor napisał o "magii" dzieciństwa, chodzi pewnie o beztroskę, wdzięczność, otwartość, spontaniczność...

Zakładam, że to nie o czarnej magii.

poczułem zakłopotanie...

chyba zaczynam Cię rozumieć?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Alma

Mam podobnie jak Rzeczka, nadal jestem dzieckiem, niezależnie od metryki.

Jako dziecię 6-letnie malowałam martwe natury z paletą w łapce, zmierzyłam się tyż również z jednym takim krępym pedofilem, wygrałam życie...żadna część mnie, ani rodzic, ani dorosły nie ma takiego zwycięstwa na koncie. Toteż dzieciaka wewnątrz otaczam nie tylko ciepełkiem, ale i szacunkiem immanentnym. ?

 

Jak ktoś chce, może sobie poszukać w googlu o analizie transakcyjnej, by wykombinować, jak to jest z trójpodziałem: dziecko, rodzic, dorosły. Generalnie: obydwa starszaki mają psi obowiązek opiekować się dzieckiem.

Nadążyć za nim, okazać zrozumnienie i serdeczność i tym podobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Maybe

Wewnętrzne dziecko to jest ta część naszego "ja", która nie jest skażona konwenansami, która jest naturalna, to ta część która nie odczuwa presji, a gdy jej źle to płacze.

Tak, pielegnuję. Ciągle jestem dzieckiem, bywam dorosłym, gdy muszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 542
    • Postów
      253 306
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      835
    • Najwięcej dostępnych
      8 477

    Ekhart23
    Najnowszy użytkownik
    Ekhart23
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • Gregor
      Sacrum 
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Nasuwa mi się tu odpowiedź w stylu faryzejskim, czyli poprzez odwołanie do Pisma. Ale używam tu słowa "faryzeusz" nie jako coś pejoratywnego, wszak Jezus też był w zasadzie faryzeuszem, czyli osobą stanu niekapłańskiego, która dobrze znała i przestrzegała Pisma i nauczała o tym, co jest w Pismach. Ta moja odpowiedź to tak w skrócie (i tym razem bez cytowania): Łk 6, 29-36. Jeszcze tylko dodam, że zatrzymałem się nad tym określeniem "obcy bliźni". Brzmi trochę jak oksymoron... i trochę nie. Dla mnie też ważniejsi są moi bliscy, niż inni ludzie.     Tak, masz rację, niestety. I sam w sobie też to zauważam. Nie jest to dobre, jest nawet zawstydzające i powodujące chęć weryfikacji własnych argumentów. Bo to osłabia ich siłę, jeśli w jednym przypadku powołujemy się na większy Autorytet, a w innym jesteśmy skłonni ten Autorytet ignorować. Za siebie przepraszam i przyjmuję krytykę. I w ogóle dobrze mi jest mierzyć się z krytyką i wskazywaniem niekonsekwencji. Zastanowiłem się nad tym, dlaczego tak się dzieje. I myślę, że chodzi o to, że nigdy nie rozmawiamy o całości. O całym świecie i nieskończonej liczbie relacji, i procesów, jakie w nim zachodzą, bo nie jest to możliwe. Dyskutujemy o wybranych wycinkach rzeczywistości. O jakimś problemie. a nasz mózg(?) stara się być skuteczny. To znaczy stara się przekonać rozmówcę, wytłumaczyć to, co wydaje się niezbyt dobrze przekazane. Chce osiągnąć jakiś cel.I dobiera argumenty, które wydają się jak najbardziej przekonujące. W drugą stronę działa to odwrotnie: przekonywany stara się podważać siłę argumentu, wątpić... A w tych konkretnych sprawach, które zestawiasz, dla mnie istotna jest waga i rodzaj problemów. Kwestie migracji i obrony życia poczętego mają podobną wagę. Dotyczą tak samo praw podstawowych. Pomiędzy lewicą a katolikami są duże różnice zdań w kwestii definiowania człowieka lub w zakresie przyznawanej ochrony w sytuacji konfliktu w relacji człowiek-człowiek, matka-płód, matka-dziecko nienarodzone. Kwestia małżeństwa (jego świętości dla katolików, statusu dla niewierzących) jest dla mnie osobiście czymś mniej istotnym, ale zauważam, że nikt nie zamierza zmuszać katolików do zawierania małżeństw/związków jednopłciowych. Katolicy zaś chcą zabronić tego innym ludziom, nie kierującym się w swoim życiu Katechizmem. I jest to spór jakby czysto o definicję. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że katolicy chcą narzucić innym obowiązywanie własnej definicji. Chociaż nie - dokładniej będzie to ująć jako niezgodę katolików na rozszerzenie definicji. Jest to jakby wyższość litery nad duchem. (Tu też trochę skojarzenie z faryzeuszem, w takim znaczeniu, że podobno bardziej liczyło się dla nich Pismo, niż duch) Bo wygląda to tak, że nie ważne że dwie kobiety (lub dwaj mężczyźni) się kochają i chcą żyć razem jako rodzina (dlaczego tak chcą to już nie moja sprawa) to ważniejsze od ich życia jest to, jaka ma być definicja. Tu się nie upieram jednak. Może rzeczywiście mają rację katolicy... a mi tylko wydaje się, że byłoby czymś lepszym umożliwienie tym dwojgu takiego życia, jakiego chcą, jeśli nikogo tym nie krzywdzą. 
    • Vitalinka
      Tak, racja chodzi o przykazanie miłości🤗 Mogłeś nie pisać w takim mentorskim tonie, tylko zwyczajnie mnie poprawić🙂 Swego samego - pisanie na szybko☺️ Przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni i życzę cudownej niedzieli❤️
    • KapitanJackSparrow
      Jestem za równością z tym zastrzeżeniem że osoby aspirujące do życia w naszym narodzie muszą sie wykazać chęciami do zarobienia na siebie. Natomiast jakieś przywileje typu masz tu dom masz tu szybciej lekarza przed obywatelami polskimi są skandaliczne i niedopuszczalne. No ale ja nie ustalam tych zasad , to tylko moje pobożne życzenia 
    • KapitanJackSparrow
      O wasza wymiana zdań to świetny przyczynek do ubolewania nad stanem polskiej kinematografii.  Nie wiem czy to tamten ustrój pełen absurdów był kopalnią pomysłów na kinematograficzne perełki czy też były to czasy bardziej zdolnych ludzi zgodnie z zasadą że trudne czasy tworzą silne ( czytaj inteligentniejsze )  społeczeństwa. A może jedno i drugie.  Owszem nasza kinematografia utknęła w szufladce w której owszem zdarza się obejrzeć dobre kino ale często jest to film typu kryminał. Polskie komedie są przerysowane, nienaturalne i często nieśmieszne. Nawet jak da się je obejrzeć raz to nie ma mowy o powrocie do tego typu kina. Aktualnie filmy polskie nie stają się kultowymi. Chociaż czy coś jest kultowe możemy ocenić po pewnym czasie to ja nie widzę takich kandydatów do stania się nimi. Leży i kwiczy produkcja kina dla dzieci i młodzieży. Z czasów lewicowego 🤣realnego  socjalizmu można wymienić dziesiątki tytułów filmów dla tej grupy widzów, zrobionych jak majstersztyk i bawiących zarówno dzieci jak dorosłych Poległo kino historyczne a zapotrzebowanie widza  jest , to widać to po produkcjach  na platformach streamingowych.  Kręci ktoś ciekawy Polski film obyczajowy? No nie.       
    • Nomada
      Jesteśmy krajem postępowym a to niesie za sobą konsekwencje. Tylko dlaczego imigranci mają przywileje których nie mają obywatele? Mają sprzyjające warunki do rozmnażania się na obcej ziemi w przeciwieństwie do ''tubylców''. Skandynawowie dzięki takim działaniom mają obecnie problem. Zresztą nie tylko oni. Na jednego Skandynawa rodzi się troje imigrantów.
    • Nomada
      Raczej to drugie.
    • Nomada
      Pisząc ich kogo konkretnie masz na myśli?
    • Nomada
    • Astafakasta
      A kto to jest Boo?
    • KapitanJackSparrow
      Z punktu widzenia demografii Polska jest skazana za imigrantów. Najlepiej takich których się da spolszczyć. Polacy nie rozmnażają się w tempie które pozwala że spokojem spoglądać w przeszłość.  Zamiast siać postrach imigrantami warto by stworzyć sprawny aparat państwowy do spraw imigrantów uchodźców. Wszystkie działania mające na uwadze asymilację poprzez pracę znajdują moje poparcie.   
    • KapitanJackSparrow
      Faktycznie tak jest. Ale dlaczego tak się dzieje?  Dzieje się tak, bo społeczność  katolicka z naciskiem na kler, za wszelką cenę stara się narzucić swoje idee i wartości niekatolickiej reszcie społeczeństwa. Odbywa się to zresztą drogą prawną poprzez ,,wybrańców partyjnych"  co ciężko kwestionować, bo takie są założenia demokracji. Ale w idealnym świecie demokracji większość powinna zauważać problemy i liczyć się z  mniejszością. No i mamy impas tych środowisk i każde próby dyskusji kończą się przerzucaniem na argumenty o których piszesz. Ale jak nie cytować Biblii zadeklarowanym często fanatycznym katolikom, którzy nakazują innym żyć według jej zasad, a sami mają z tym problem.  I jeszcze jedno  Moim zdaniem atakując lewicowe środowiska skupiasz się na przypadkach ekstremalnych odklejeńców i opisujesz to środowisko przez ten pryzmat. Lewicowy jest dureń który chce zbawić świat przyklejając sobie dloń do asfaltu i lewicowy taki Zandberg. To dwa różne modele lewicowe.  W środowiskach katolickich też nie brakuje odklejeńców. Tu postanowiłem zrobić kropkę nad rozwodzeniem się nad grzeszkami katolików.  A z innej beczki Braun zarzucający kłamstwo oświęcimskie ?  Geniusz czy idiota? Ja że swej strony szybko odpowiem idiota. 
    • Aaa...
      W 10 Przykazaniach jest coś o szacunku do bliźniego swego (jak swego samego)?   Zresztą dobrze gdyby było, może byś wtedy nie pisała w takim mentorskim tonie.  
    • Nafto Chłopiec
      Wszystko chyba należy od nastawienia. Ostatnio bardzo dużo jeździmy za granicę i jesteśmy bardzo zadowoleni, ale na przykład wybraliśmy się w ramach wyjątku do Poznania i też było super. Po prostu chyba człowiek potrzebuje jak najdalej uciec od tego polskiego kurwidołka chociaż na kilka dni, nie myśleć o pracy, o ludziach z którym dzień w dzień jeździsz do pracy tym samym tramwajem.  Tutaj za granicą (Włochy, Hiszpania) masz na pewno większą gwarancję dobrych cen w knajpach i przede wszystkim pogody.Jeśli chodzi o Andaluzję w której jesteśmy teraz i bezdomnych czy imigrantów zdecydowanie mniej niż spotykaliśmy do tej pory.
    • Pieprzna
      A gdzie jest dobro bliźniego tego, który jest obok mnie? Dzieci, małżonków, sąsiadów, kolegów z pracy... Dlaczego mam ich narażać na przemoc i biedę? Obcy bliźni ma mieć pierwszeństwo? To nie jest chrześcijaństwo tylko ideologiczne frajerstwo.  Zauważyłam, że politycy lewicowi i ich wyborcy zachęcają katolików do wprowadzania w życie nakazów biblijnych kiedy chodzi o migrację, ale kiedy katolicy chcą bronić życia poczętego i świętości małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny wg tego co mówi Pismo, to wtedy każe im się siedzieć cicho i zachowywać po katolicku tylko w swoim domu.
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      @Vitalinka Przyznam, że trochę mi głupio, bo wypowiadam się jak jakiś kaznodzieja. Jakbym pouczał innych jakie mają mieć podejście do moralnych prawideł, od których przecież sam się oddaliłem przez brak wiary. Chcę więc tu tylko zaznaczyć, że to bardziej powinno być przekazanie moich subiektywnych odczuć. I tych smutnych konstatacji. Smutnych może tylko dla mnie. A inni przecież mają pełne prawo do swojego rozumienia tego, co dobre i co złe. Do rozumienia po swojemu. Nie chcę niczego nikomu narzucać. ...ale tak dodam jeszcze w kwestii dosłowności. Zauważyłem, że argument o tym, że Biblii nie należy czytać dosłownie pojawia się zazwyczaj przy tych wersetach, które są niewygodne dla nas. Które burzą nasz spokój. Te, które nam się podobają, mogą być czytane i odbierane dosłownie. Nie masz takiego wrażenia?
    • Vitalinka
      Dla Boo❤️🌺🌸💮     🥰🤗😊❤️
    • Vitalinka
      Nie nabierzcie się😉  
    • Vitalinka
      tak.   Tak jest, o tym trzeba pamiętać.   I znów złe wnioski. I brak pamięci (pamięć wybiórcza?) o 10 przykazaniach, które są NAJWAŻNIEJSZE, a jest w nich napisane ( szanuj bliźniego swego, jak swego samego ). A na zbawienie ma szanse każdy nie wiem skąd te wnioski bezsensowne.
    • Vitalinka
      O nie, nie, nie. Ty to wszystko bierzesz zbyt dosłownie. Oczywiście, że będą, bo tak działa Szatan. I taka jest psychika słabych ludzi, że to robią - jak Ci co w jeden tydzień witali Jezusa palemkami by w następnym rzucać w Niego kamieniami. To nie jest wymysł WIARY tylko WYBÓR ludzi. Tych słabych. Tak, bo są tylko słabymi ludźmi i nie wiedzą co czynią. Nie rozumieją. Tak jak Ty. Nie mogą pojąć. Nie są na tym poziomie. Nad czym ja ubolewam i się za nich modlę.
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      kości pienika (pienik to taki owad) kuce w cyfrze ptaszyna przy maku @Vitalinka Dobra... już nie podpowiadam. Drugie dobrze
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      Dla Aliady... chyba rzadko tu zaglądającej  
    • Tako rzeczka Brahmaputra
      To prawda - przykład o wigilijnym talerzu to odwołanie do Tradycji a nie religii. Ale cała reszta bazuje na odniesieniu do chrześcijańskiej miłości bliźniego. I do tego, co jest chyba czymś w rodzaju sedna tej religii: dostrzeżenia w bliźnim Jezusa czy Boga. Nie dosłownie, ale w takim znaczeniu, że "czego nie uczyniliście tym potrzebującym, Mnie nie uczyniliście" (swobodny cytat z pamięci). Ja rozumiem przesłanie Jezusa jako zniesienie granic. Wyjście poza ramy narodu (wybranego... a jeśli jest zniesienie granic wybranego narodu, to i granice innych narodów są podobnie nieistotne). Umożliwienie zbawienia dla wszystkich na ziemi, co znaczy, że ci inni też są ważni.      Tu się nie zgodzę. Ja tu nie widzę, by z tego przykazania wynikała konieczność niepozwalania innym niszczenia wyznawców Jezusa (w imię wiary). W wielu miejscach jest zapowiedź, że "prześladować was będą, jako i Mnie prześladowali. Cieszcie się i radujcie w tym dniu, bowiem wielka będzie wasza nagroda w niebie". A jakby tego było mało, jest jeszcze przykazanie kochania swoich wrogów i prześladowców. Chrześcijańska moralność nie jest łatwa. Nie nastawia się na osiągnięcie szczęścia na tu na ziemi.
    • Astafakasta
      Nie ma czegoś takiego jak miłość, jest tylko waluta różnego rodzaju.
    • Vitalinka
      Ty piszesz o tradycji, nie o religii.   Mamy przykazanie: "szanuj bliźniego swego jak siebie samego", więc nie można pozwolić komuś niszczyć nas w imię wiary.    
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...