Skocz do zawartości


  • 0
Mareczek

Czy zegarek to symbol elegancji i klasy?

Pytanie

Mareczek

Słyszałem zdanie pewnej wytwornej kobiety, że prawdziwie elegancki mężczyzna zawsze nosi zegarek. Co o tym sądzicie? I w ogóle jaki zegarek powinno się nosić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

10 odpowiedzi na to pytanie

Polecane posty

  • 0
Tomasz
15 godzin temu, Mareczek napisał:

I w ogóle jaki zegarek powinno się nosić?

Z kukułką ubraną w smoking. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


  • 0
endriu

Być może nie powinienem się wypowiadać na ten temat, bo nie jestem zbyt elegancki w swoim dresie, ale według mnie podobne sztucznie określone standardy mają przede wszystkim sprzedawać produkty – luksusowe zegarki, limuzyny (bo prawdziwie elegancki mężczyzna jeździ tylko maybachami), alkohole (bo elegancki mężczyzna pija tylko single malt), drogie garnitury i tak dalej.

To w pewnym stopniu ogranicza bycie eleganckim do bycia bogatym, podczas gdy według mnie to okropnie sztuczne, zupełnie jak większość otaczającego nas świata – wszystko opiera się na wizerunku.

Znam ludzi (na szczęście dość słabo), którzy chcą uchodzić za eleganckich, ładnie się ubierają, noszą niezwykle modne brody, ekskluzywne zegarki, piją głównie drogą whisky, a potem w towarzystwie nazywają swoją kobietę ku*wą. To nie elegancja, to wydmuszka.

 

Tak, wiem, poleciałem w skrajność, a pytanie było o zegarek. Według mnie to żaden symbol, można być eleganckim, nie nosząc zegarka, i można być nieeleganckim, nosząc zegarek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
SteelRat

Owszem, zegarek jest że tak powiem dodatkiem dość istotnym. Bo to właściwie jedyna biżuteria jaka "uchodzi" mężczyźnie poza obrączką.

 

Przy czym nie zgodzę się z @endriu bo przede wszystkim zegarek powinien być prawidłowo i dobrze dobrany do stroju. Jego marka czy cena nie ma najmniejszego znaczenia. Sam najchętniej noszę dość elegancki wzór Poljota - made in USSR w doskonałym stanie - którego wartość patrząc po pchlich targach to średnio 50 zł - no tak zachowany jak mój może sprzedałbym za 300. Zdecydowanie nawet według dość wymagających w ocenie - pasuje do moich garniturów zdecydowanie lepiej niż inny model, tym razem marki Emporio Armani, który niegdyś dostałem na gwiazdkę i.. Leży i się kurzy. Bo może i to ładne, ale nie do mojego stylu, plus marka mnie odstrasza bo uważam ją  za straszny gniot - zresztą wg. zegarmistrzów słusznie. Więc nawet cieszy mnie że Poljocik wygląda ponoć lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
endriu
Godzinę temu, SteelRat napisał:

Owszem, zegarek jest że tak powiem dodatkiem dość istotnym. Bo to właściwie jedyna biżuteria jaka "uchodzi" mężczyźnie poza obrączką.

  

Przy czym nie zgodzę się z @endriu bo przede wszystkim zegarek powinien być prawidłowo i dobrze dobrany do stroju. Jego marka czy cena nie ma najmniejszego znaczenia. Sam najchętniej noszę dość elegancki wzór Poljota - made in USSR w doskonałym stanie - którego wartość patrząc po pchlich targach to średnio 50 zł - no tak zachowany jak mój może sprzedałbym za 300. Zdecydowanie nawet według dość wymagających w ocenie - pasuje do moich garniturów zdecydowanie lepiej niż inny model, tym razem marki Emporio Armani, który niegdyś dostałem na gwiazdkę i.. Leży i się kurzy. Bo może i to ładne, ale nie do mojego stylu, plus marka mnie odstrasza bo uważam ją  za straszny gniot - zresztą wg. zegarmistrzów słusznie. Więc nawet cieszy mnie że Poljocik wygląda ponoć lepiej.

Okej, inaczej – czy uważasz, że bez swojego zegarka, jaki by on nie był, nie masz szans być prawdziwie elegancki? Albo czy dzięki swojemu zegarkowi (choćby częściowo) uważasz się za eleganckiego? Czy takie zdanie o Tobie mają również inni?

I co to w ogóle znaczy: być eleganckim mężczyzną? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
SteelRat

A, dochodzimy do kwestii metafor i etyki. Otóż nie, oczywiście - mało tego - ja nie lubię być elegancki. Elegancja do pewnego stopnia jest wymuszona przez mój zawód, ale właśnie - zawód. W czasie wolnym zegarków nie noszę, bo to zbędny gadżet a biżuterii nie lubię.

 

A jak zawód - to mundur. Mundur po prostu musi być kompletny. Dla żołnierza mundur jest w ciapki - mój zawiera krawat i ten nieszczęsny zegarek. Po pracy zdejmuję mundur i w życiu w sytuacji pozasłużbowej w garniaku byłem raz - na własnym ślubie. A i to w białym i czarnej koszuli, dla kontrastu.

 

Co do tego, co uważam za bycie eleganckim mężczyzną - właściwie to ciężko mi to zdefiniować tak prywatnie. Na pewno klasyczna elegancja. Zegarek nie jest "absolutną koniecznością" - to dodatek. Mężczyzna nie ma, chcąc spełniać dość rygorystyczne normy społeczne "elegancji", szczególnego pola manewru jeśli chodzi o dodatki - bo niespecjalnie może je nosić.

 

A nie mylisz czasem elegancji z klasą? Wielokrotnie widywałem absolutnie klasycznie eleganckich... chamów kompletnie bez klasy. Nawet z mojego doświadczenia zawodowego (z uwagi na to, że zawodowo zajmuję się konfliktami) wiem, że widząc faceta modnie ubranego, a już nie daj Boże właśnie w garniturze i z drogim najczęściej, zegarkiem na ręku - mam przygotować się na atak agresji słownej, a niejednokrotnie i fizycznej, bez żadnych logicznych podstaw.

 

Mężczyzna z klasą powinien zdecydowanie wyglądać elegancko wtedy, gdy sytuacja tego wymaga - ale to, że ktoś wygląda elegancko nie znaczy, że ma klasę. A nawet bardzo często jej nie ma - szczególnie, gdy strój ten kompletnie nie pasuje do sytuacji.

Edytowano przez SteelRat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
endriu
9 minut temu, SteelRat napisał:

A, dochodzimy do kwestii metafor i etyki. Otóż nie, oczywiście - mało tego - ja nie lubię być elegancki. Elegancja do pewnego stopnia jest wymuszona przez mój zawód, ale właśnie - zawód. W czasie wolnym zegarków nie noszę, bo to zbędny gadżet a biżuterii nie lubię.

 

A jak zawód - to mundur. Mundur po prostu musi być kompletny. Dla żołnierza mundur jest w ciapki - mój zawiera krawat i ten nieszczęsny zegarek. Po pracy zdejmuję mundur i w życiu w sytuacji pozasłużbowej w garniaku byłem raz - na własnym ślubie. A i to w białym i czarnej koszuli, dla kontrastu.

 

Co do tego, co uważam za bycie eleganckim mężczyzną - właściwie to ciężko mi to zdefiniować tak prywatnie. Na pewno klasyczna elegancja. Zegarek nie jest "absolutną koniecznością" - to dodatek. Mężczyzna nie ma, chcąc spełniać dość rygorystyczne normy społeczne "elegancji", szczególnego pola manewru jeśli chodzi o dodatki - bo niespecjalnie może je nosić.

Spytałem o to wszystko, by przypomnieć pytanie zawarte w temacie: „prawdziwie elegancki mężczyzna zawsze nosi zegarek. Co o tym sądzicie?”. Pytanie to zdaje się nierozerwalnie łączyć elegancję z zegarkiem, co według mnie jest zwyczajnie próżne.

9 minut temu, SteelRat napisał:

A nie mylisz czasem elegancji z klasą? Wielokrotnie widywałem absolutnie klasycznie eleganckich... chamów kompletnie bez klasy. Nawet z mojego doświadczenia zawodowego (z uwagi na to, że zawodowo zajmuję się konfliktami) wiem, że widząc faceta modnie ubranego, a już nie daj Boże właśnie w garniturze i z drogim najczęściej, zegarkiem na ręku - mam przygotować się na atak agresji słownej, a niejednokrotnie i fizycznej, bez żadnych logicznych podstaw.

Nie wiem, czy mylę, czy nie. Według definicji słownikowej elegancja to «dobry smak w ubiorze i wytworność w sposobie bycia», a klasa: «wysoka kultura osobista». Według mnie są one przynajmniej do pewnego stopnia synonimami. Posiłkując się definicją, nadal uważam, że te ataki agresji są co najmniej nieeleganckie.

Warto zwrócić uwagę, że o ile słowo „elegancki” najpierw przywodzi na myśl wygląd, o tyle „nieelegancki” kojarzy się już głównie z zachowaniem, przynajmniej mnie. Interesujące, prawda?

9 minut temu, SteelRat napisał:

Mężczyzna z klasą powinien zdecydowanie wyglądać elegancko wtedy, gdy sytuacja tego wymaga - ale to, że ktoś wygląda elegancko nie znaczy, że ma klasę. A nawet bardzo często jej nie ma - szczególnie, gdy strój ten kompletnie nie pasuje do sytuacji.

Być może warto jeszcze rozróżnić elegancki wygląd od bycia eleganckim (jak odróżniamy przykładowo inteligentny wygląd od bycia inteligentnym lub profesjonalny wygląd od bycia profesjonalistą). :) Może właśnie w tym rzecz…? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Lawendowa

Z tego co zauważam po spotkaniach biznesowych to posiadanie zegarka to chęć podkreślenia swojego statusu finansowego. Zegarek może nadawać  konkretnego szyku, ale nie jest to jedyna kwestia, która spowoduje że ktoś będzie mógł nazwać się eleganckim. Sięgając do sjp przeczytamy, że elegancja to dobry smak w ubiorze i zachowaniu .  W związku z tym możemy tutaj mówić po prostu o stereotypie. Jako kobieta mogę powiedzieć, że lubię u mężczyzn zegarki ponieważ niejednokrotnie oddają tym swój styl bycia. Dlatego bliżej mi do pana z zegarkiem Longines aniżeli Zeppelin 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Rutlawski

Mężczyzna z klasą może oczywiście nosić zegarek jeśli podkreśla to jego elegancję- lub nawet inaczej- jest wizualną manifestacją zachowania - czyli kultury, opanowania, klasy, charyzmy.

 

Nie znaczy to, że zegarek jak i sam ubiór może równie dobrze być wydmuszka, jak powiedzieli poprzednicy bądź popisysaniem się kasa jak wyrosły licealista.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
  • 0
Szczęśliwy
ddt60
Taki za to na pewno nie

Parę eleganckich chociaż nie tych z bardzo wysokiej półki mam. Generalnie noszę tylko mechaniczne zegarki.
Z tego co zauważam po spotkaniach biznesowych to posiadanie zegarka to chęć podkreślenia swojego statusu finansowego. Zegarek może nadawać  konkretnego szyku, ale nie jest to jedyna kwestia, która spowoduje że ktoś będzie mógł nazwać się eleganckim. Sięgając do sjp przeczytamy, że elegancja to dobry smak w ubiorze i zachowaniu .  W związku z tym możemy tutaj mówić po prostu o stereotypie. Jako kobieta mogę powiedzieć, że lubię u mężczyzn zegarki ponieważ niejednokrotnie oddają tym swój styl bycia. Dlatego bliżej mi do pana z zegarkiem Longines aniżeli Zeppelin 

Lawendowa, Do garnituru nosi się garniturowe tak powinno być choć wiem nie wszyscy takie noszą. A klasyczne garniturowe mogą być drogie i eleganckie ale wyglądają skromnie. Mam takie do garnituru

 

A, dochodzimy do kwestii metafor i etyki. Otóż nie, oczywiście - mało tego - ja nie lubię być elegancki. Elegancja do pewnego stopnia jest wymuszona przez mój zawód, ale właśnie - zawód. W czasie wolnym zegarków nie noszę, bo to zbędny gadżet a biżuterii nie lubię.
 
A jak zawód - to mundur. Mundur po prostu musi być kompletny. Dla żołnierza mundur jest w ciapki - mój zawiera krawat i ten nieszczęsny zegarek. Po pracy zdejmuję mundur i w życiu w sytuacji pozasłużbowej w garniaku byłem raz - na własnym ślubie. A i to w białym i czarnej koszuli, dla kontrastu.
 
Co do tego, co uważam za bycie eleganckim mężczyzną - właściwie to ciężko mi to zdefiniować tak prywatnie. Na pewno klasyczna elegancja. Zegarek nie jest "absolutną koniecznością" - to dodatek. Mężczyzna nie ma, chcąc spełniać dość rygorystyczne normy społeczne "elegancji", szczególnego pola manewru jeśli chodzi o dodatki - bo niespecjalnie może je nosić.
 
A nie mylisz czasem elegancji z klasą? Wielokrotnie widywałem absolutnie klasycznie eleganckich... chamów kompletnie bez klasy. Nawet z mojego doświadczenia zawodowego (z uwagi na to, że zawodowo zajmuję się konfliktami) wiem, że widząc faceta modnie ubranego, a już nie daj Boże właśnie w garniturze i z drogim najczęściej, zegarkiem na ręku - mam przygotować się na atak agresji słownej, a niejednokrotnie i fizycznej, bez żadnych logicznych podstaw.
 
Mężczyzna z klasą powinien zdecydowanie wyglądać elegancko wtedy, gdy sytuacja tego wymaga - ale to, że ktoś wygląda elegancko nie znaczy, że ma klasę. A nawet bardzo często jej nie ma - szczególnie, gdy strój ten kompletnie nie pasuje do sytuacji.
Może być drogie i elegancki zegarek ale skromny. I jak nie znasz się na zegarkach to możesz się nawet nie smakować, że to dobra marka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 653
    • Postów
      258 911
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      921
    • Najwięcej dostępnych
      13 845

    mowibus
    Najnowszy użytkownik
    mowibus
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • neon_42pl
      Najpiękniejszym miejscem, jakie widziałem, była zatoka Navagio na Zakynthos. Ten kontrast turkusowej wody z białym klifem wyglądał jak kadr z filmu, a na żywo robi jeszcze większe wrażenie.
    • astro_908
      Jakie miejsce wspominacie jako najbardziej malownicze spośród wszystkich Waszych podróży?
    • Miły gość
      Ustawa 
    • Dana
    • Miły gość
      Listonosz 
    • Gregor
      Cjalis 
    • Miły gość
      Aranżacja 
    • Miły gość
      😜
    • la primavera
      ,,Dobry ogrodnik "  Dobry ogrodnik nawet nie byl taki zły.  Całkiem na plus historia  pewnego nawróconego  przestępcy, który hoduje kwiaty niczym Leon zawodowiec. Ale Jean Reno z tym swoim badylem w doniczce nie ma startu do ogrodów którymi opiekuje sie Joel Edgerton. Słuchamy jego opowieści o kwiatach, kiedy kwitną  co lubią,  jak je pielęgnować i ..kupuje nas tym. Chce się siedzieć i słuchać takich historii. On sam jest tajemniczy,  z lekka ponury,  ale uprzejmy, wydaje sie byc dobrym człowiekiem,  choć  pod koszulą skrywa swą przeszłość.   I wtedy pojawia  się Maya, która zaburza ten poukładany świat. I zaczyna się dziać,  ale ponieważ to nie jest film dynamiczny, pełny akcji, zatem wszystko  dzieje się powoli, jak w ogrodzie, gdzie trzeba najpierw zasiac nasionko a potem czekać aż wykiełkuje, podrośnie i zakwitnie .
    • zielona_mara
      * Możesz sobie ćwiczyć rysowanie poszczególnych części ciała... a jak jest mniej czasu to szybki szkic 15 min z zachowaniem kierunków... za pomocą linii pomocniczych wyznaczasz kierunki, długości i na nich budujesz swoją postać bez uwzględniania szczegółów Rysowanie brył, obserwacja z zaznaczeniem światłocienia też spoko... : )  
    • zielona_mara
      Studium postaci wcale nie jest taki łatwe... Tak jak koleżanka napisała potrafisz oddać charakter postaci, a to już ciut wyższy level... jedynie nad anatomia można troszkę popracować... kości, mięśnie by były bardziej jak trójwymiarowa rzeźba. : ) Ale rysunki spoko... pracuj dalej bo warto. Powodzenia!
    • Argen
      A ja polecam „Misja Specjalna” na RMF on. Ciekawe audycje o różnych historiach na świecie.
    • Astafakasta
      Dziekuję. „Kropla drąży skałę''. Nie uwazam, ze to jest to, co moge osiagnac, ale rysunek to ciagle zmaganie z samym soba dla mnie. Z moja niechecia, oporem i brakiem cierpliwosci, lecz gorsze w zyciu jest pozostanie z niczym w beznadziei i narzekanie na swoj los, a od narzekania mi sie nie poprawi i nikt za mnie tego nie zrobi. Mam czas, wiec poswiecam te godzinke dziennie by cos takiego jak rysunek zrobic. Czasem robie kilka dni przerwy i znow wracam. Od poczatku to nie bylo takie jak na tych dwoch ostatnich rysunkach. Cwicze juz bardzo dlugo, bo kilka lat co najmniej. Na poczatku byly to bazgroly, z ktorych i ja sie zalamywalem, bo najgorsze w tym wszystkim jest to, ze zeby widziec postep, trzeba jak w moim przypadku kilka lat cierpliwej pracy. Dzien po dniu sie tego nie zauwazy i to bylo frustrujace, lecz ciagle w glowie frustrowalo mnie tez, ze nie umiem rysowac, ze zostane z niczym. Dzis tez mam obawy, ze nadal bym czegos nie narysowal, lecz robie to juz troche lepiej. Widoczny postep dokonal sie, gdy pracowalem nad rysunkiem niemalze codziennie przez rok i po roku ten postep bylo rzeczywiscie widac. Nadal jednak twierdze, ze niewiele sie nauczylem, lecz sa juz dla mnie czasem rzeczy latwiejsze do narysowania. Tak z pelniejsza premedytacja to rysuje okolo czterech lat, bo wczesniej tez cos tam potrafilem z od czasu do czasu rysowania narysowac czy namalowac, bo pierwsze tworzenie wzielo sie z projektowania liter do graffiti, to byla fajna zajawka, ale w tym juz wszystko osiagnalem co bylo mozna. Pociaga mnie realizm, bo to wymagajace. Juz nie cwiczy sie dwa lata jak w przypadku liter do graffiti, ale cwiczy sie cierpliwosc, niezlomnosc. To bardzo trudne niekiedy, bo jednoczesnie pojawiaja sie ambiwalentne uczucia zniechecenia i checi np., lecz cos trzeba robic i moze lepiej czasem odpoczac nawet dluzej niz miec skolatane nerwy, ze cos sie robi beznadziejnie. Pozdrawiam!
    • przewrotna
      Często mi się zdarza, że oglądam film, który inni widzieli 10 razy 20 lat temu 🤣 Nie jestem kinomanem i serio nie pamiętam kiedy jakiś film fabularny obejrzałam. 
    • Gość w kość
      no, 🤔
    • Gość w kość
      no, nie wiem😬    
    • Gość w kość
      😁 nie będę dociekać🤫        
    • la primavera
      ,,Sny o pociągach " Joel Edgerton w roli Roberta Grainiera- drawala, którego życie wzięło się niewiado skąd, doświadczyło  ciezką pracą, zaprowadzilo  do miłości,przeczołgalo przez ból straty i samotności. W przepięknych krajobrazach toczy się cale jego życie, wraz z nim widzimy jak zmienia się świat,czyniąc bezużytecznymi dotychczasowe osiągnięcia. To bardzo wolny  spokojny film. Taki majestatyczny,  poetycki, prawie jak u Malicka.. ale jak wiadomo,,prawie " robi duża różnicę. W ,,Ukrytym życiu " duch narratora unosił się nad kłosami zboża, coś dopowiadał, przykrywał jak ciepła pierzyną w zimną noc, a tu  drażnił,  mówił za dużo i za bardzo gornolotnie.  Mówił wszystko.  Jakby reżyser Clint Bentley uznał, że widz jest zbyt głupi by zrozumieć a Edgerton za słaby by to wiarygodnie zagrać.  Tymczasem zagrał wyśmienicie, zmęczoną, starzejąca się twarzą, bólem ale i radością,  szczęściem i tą siłą którą daje miłość i poczucie bycia kochanym do tworzenia rodziny i zbudowania domu. Czas jest tu też bohaterem, ukazuje zmiany i dostosowanie się do nich. Gdy jeden z drwali ginie,przebijają do drzewa jego buty.   Wracamy do nich po latach, by zobaczyć jak drzewo wzięło je w posiadanie, tworząc na nich nowe życie   Jednak by to się dokonało, wydaje mi się  że  czas musiałby być dłuższy  niż ten  filmowy, Rozumiem, że to prawo filmu, ale akurat takich miejsc w których widać jak działa  natura i potrafi np złamać żelazo szukam i czasem znajduję - perły sprzed wielu lat.    
    • Gość w kość
      nie znałem albo zapomniałem, ... bo to z płyty,  która wyszła odrobinę później, i kiedyś nie przypadła mi do gustu,   może warto sprawdzić, jak wypadłaby teraz🤔   w każdym razie... zima przyszła🤷‍♂️  
    • Nomada
      Niezwykły grzyb- Soplówka jeżowata.   ''Soplówka jeżowata (Lion’s Mane, Hericium erinaceus, zwana też Lwią Grzywą) to grzyb o licznych właściwościach, wspierający funkcjonowanie układu trawiennego. Regularnie stosowany może korzystnie wpływać na stan błon śluzowych żołądka i jelit. Ceniony na całym świecie za swoje wsparcie w prawidłowej przemianie materii oraz pracę jelit, wspomaga również zachowanie równowagi mikroflory jelitowej . Mikrobiota pełni kluczową rolę w trawieniu, wytwarzaniu witamin i aminokwasów, metabolizmie, budowaniu odporności oraz w procesach poznawczych, takich jak pamięć i koncentracja . Ten wyjątkowy grzyb, szeroko badany naukowo, wspiera układ immunologiczny, neurologiczny oraz pracę mózgu. Pomaga również zachować równowagę psychiczną . Hericenony i erinacyny obecne w Soplówce stymulują czynnik wzrostu nerwów (NGF), co wspiera rozwój oraz ochronę neuronów . Takie właściwości są szczególnie ważne dla zdrowia mózgu, pamięci i koncentracji. Grzyb ten zawiera także melatoninę, która reguluje rytm dobowy i wspiera zdrowy sen .''   Dodam jeszcze tylko, że jest już hodowany i przetwarzany w Polsce. Ekstrakty z certyfikatami o udokumentowanym składzie. Nie będę tu podawała firmy, na yt i fb już są widoczni. ; )
    • Nomada
      Tak, już jestem duża. Zatem wołam, chociaż pewności nie mam, który z Was odezwie się tym razem. @Dionizy na ryneczku w Cieplicach, można narozrabiać. 😁
    • Nomada
      To prawda, Mikkelsen ma kamienny wyraz twarzy gdy gra ale wystarczy że lekko uniesie brew do góry i już nic nie musi mówić 😂. Dziękuję za polecajkę  @La primavera, chętnie obejrzę.
    • Argen
      Ciężko powiedzieć... co było moją pierwszą grą. Chyba Mario albo Duck Hunt na NES'ie (popularnie zwany Pegasus).
    • KapitanJackSparrow
      Zaraz wywiało, jesteś dużą dziewczynką więc zapewne zauważyłaś, że ja zawsze chętnie z tobą słowo zamienię. Zatem wołaj 😛
    • la primavera
      Robi wrażenie, robi. W końcu to Mikkelsen. Nawet jakby stracha na wroble zagrał,  który cały film stoi na polu bez słowa to zrobiłby to tak, że warto  byłoby zobaczyć.    ,,Mads Mikkelsen. Diabeł wcielony" To dokument o Mikkelsenie  z którego  nie dowiedziałam się niczego  czego bym juz nie wiedziała oprócz tego,  że cały czas źle wymawiałam  jego imię 🙃  Ale nazwisko dobrze🙂     Norymberga  z 2025r Film opowiada o norymberdzkim procesie zbrodniarzy niemieckich, gdy podczas przygotowań do niego poproszono o pomoc amerykańskiego psychiatrę, aby spróbował dotrzeć do ich skąpanych złem umysłów. I być może znaleźć jakiś gen zła, który możnaby przypisać niemieckiemu narodowi. To tak gornolotnie i naukowo, bo w praktyce chodziło o to, aby dotrzeć zwłaszcza do Goringa, jako najwyższego rangą wśród reszty i pomoc w złamaniu go, by w trakcie procesu przyznał się do winy.    Połowa filmu trochę taka jakby za lekka, fragmentami nawet siląca się na jakiś żart który nijak nie pasował do powagi historii o której miał.opowiedziec film. Psychiatra Kelly- w tej roli Malek, bez tej lekarskiej poważnej aury, nic nie wiemy o jego karierze, zapewne musiał to być ktoś dobry w swoim zawodzie ale zabrakło przedstawienia postaci ( chyba że ja to gdzieś przeoczyłam). Gdy staje naprzeciwko Göringa- w tej roli Russell Crowe, który zagrał te rolę wybitnie- wydaje się taki mały i nijaki. Z czasem to się zmienia bo Kelly podczas spotkan rysuje bardzo wiarygodnie psychologiczny portret Goeringa.  Zatem nie jest to tylko niepowazny, niespelniony iluzjonista.   Dochodzimy do drugiej części filmu,  duzo lepszej,  bardziej mrocznej, poważnej.  Zaczyna  się proces i ... coż...przekaz pewnych sytuacji zawsze będzie rażący choćby ile lat minęło i ile przeczytało się książek. Odbiór wizualny jest zawsze mocniejszy. Można o czyms słyszeć,  wiedzieć,  czytać. Ale kiedy to się zobaczy to brakuje slow To chwila jak z filmu Idź i patrz.   Polecam, choćby dla samego Russella Crowe.   
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...