Skocz do zawartości


monalisa

czy jest tutaj ktoś taki?

Polecane posty

MXY
9 godzin temu, Dark napisał:

Jeśli lubimy sami siebie, nie czujemy się samotni.

Jeśli lubimy siebie, innym też wydajemy się atrakcyjni.

A co to oznacza?

Perspektywę na znajomość.

Coś w tym jest, tak ogólnie pozytywne nastawienie do życia przyciąga innych ludzi, więc wtedy też rośnie prawdopodobieństwo trafienia na tą drugą połówkę. Gdy człowiek kocha siebie (nie mam tu na myśli jakiegoś zapatrzenia w swoją osobę), kocha świat, jest radosny, szczęśliwy to inni wręcz lgną do takich osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Głodny
13 godzin temu, Dark napisał:

Błąd.

Nie chodzi o polubienie własnej samotności.

Chodzi o polubienie samego siebie.

Wtedy własnego towarzystwa, li tylko jego, nie będziemy spostrzegać jako samotności.

 

Jeśli lubimy sami siebie, nie czujemy się samotni.

Jeśli lubimy siebie, innym też wydajemy się atrakcyjni.

A co to oznacza?

Perspektywę na znajomość.

To wyjątkowo pozytywistyczna wersja wydarzeń i takiż punkt widzenia :) U mnie idzie w kierunku egoizmu, który albo nie przyciąga atrakcyjnością, bo się zdaje innym, że pewny siebie więc niech se egzystuje.  Albo dziwactwa, że czasem nawet zdarza mi się mówić do siebie.

To tak trochę jak z paliwem w baku. Ekonomicznie zajedziesz daleko. Z kolei jak będziesz dociskać to się z szybko jazda skończy.  Dlatego kompromis, czyli tempomat i druga butla z lpg ;) No chyba że to toyota :P 

Kwestia żeby dobrze jechać. A jak podróż z kimś mija, to i dobrze, bo się zawsze bo wachy ktoś dorzuci i można dłużej cieszyć się wspólną jazdą.

Dobra, dość tych metafor bo to inny dział i jeszcze mandat będzie :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fifikse
1 godzinę temu, Głodny napisał:

Albo dziwactwa, że czasem nawet zdarza mi się mówić do siebie.

też mówię sama do siebie, więc lusss... bywa.. ;)

 

a tak poważnie to nie wiem co napisać. już wczoraj, gdy tutaj "wróciłam" na forum, czytałam ten temat. śmieszne jest to, że w moich oczach wszyscy mają rację tak w ogóle. czytając każdy post, pod każdym bym się podpisać mogła, a niby (niektóre przecież) sprzeczne są.nie

 

ja niczego nie szukam.

...albo CZEGOŚ właśnie (niekoniecznie KOGOŚ).

wydaje mi się, że nie na tym etapie jestem (o bosze, ja mam 35 lat! - za dni kilka dokładnie ;)) sama nie wiem.. ja odczuwam samotność czasami - w sumie trudno byłoby nie, ale mimo wszystko sądzę, że NIE TEGO jednak szukam, że się do związków jakichś bliższych nie bardzo nadaję..

 

..co nie zmienia faktu, że brakuje mi .. KOGOŚ (?)

trudno mi jest nawet to coś - czy tego "kogoś" dokładnie sprecyzować, bo nie do końca o typowy związek (damsko-męski) mi chodzi.. po prostu CZEGOŚ/kogoś mi brakuje (wielokrotnie to na różnych forach powtarzałam - człowiek jest zwierzęciem stadnym przecież).

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa
12 godzin temu, fifikse napisał:

śmieszne jest to, że w moich oczach wszyscy mają rację tak w ogóle.

 

temat jest po prostu bardzo trudny. 

 

@Alma  te medytacje ... może powinnam spróbować?  Kiedyś jakieś 8 lat temu ćwiczyłam wizualizacje odnośnie jednej ważnej "rzeczy" i wtedy w sumie ta "rzecz" mi się udała. Nie wiem na ile to pomogło, ale na pewno wtedy nie zaszkodziło :) Może teraz też będą jakies pozytywne skutki :) Dziękuję za pomysł 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Po pierwsze primo: wszyćko jest tjudne, nim stanie siem proste, Monia ?, tak pisali kiedyś w jednej gazecie dla moździeży czupurnej.

Po drugie primo: sze bardzo.

Po trzecie primo ultimo: mały myk odnośnie wizualizacji, medytacji a relaksacji, chociaż może sama o tym wiesz, różnią siem skutkami całkiem istotnie. Medytacyje i wizualizacje wiążą się z koncentracją bardziej, przez to mogą być pomocne, gdy kcesz siebie ogarnąć, relaksacja natomiast pomaga w polubieniu się najszybciej. ?

 

Aha, tyż jestem już 3 latka po rozwodzie, po osiemnastoletnim matrymonium. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kama

Rozwody czy też śmierć drugiej osoby.... każda samotność jest ciężka, trudno porównywać a jeszcze trudniej doradzać. Każdy znajduje swój sposób na pokonanie żalu i pomysłu na dalsze życie, nie ma ,, złotego środka "...... a szkoda... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fifikse

tak sobie myślę - tak mi się wydaje, że autorce tematu chodziło o coś takiego, co trudno określić właściwie.. że niby czegoś brakuje, ale tak naprawdę nie wiadomo czego; że niby by się (czegoś innego) chciało, ale tak naprawdę to się człowiek boi.. że ma jakieś zahamowania, że się odnaleźć wśród ludzi nie potrafi.. itd.

 

możliwe też, że to, co piszę w tej chwili jest jakąś tam projekcją - no wiecie, w tym sensie, że w gruncie rzeczy przedstawiam obawy swoje.. ale tak mi się wydaje, że w tym temacie chodziło o coś "głębszego" - że nie o zwyczajne takie "jestem sama i dobrze/niedobrze mi z tym" albo, że "szukam kogoś, ale znaleźć nie potrafię" - że nie o tym mowa tak naprawdę, ale o jakieś nieopisane przyczyny chodzi, że człowiek się w relacjach wszelkich odnaleźć nie potrafi..

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Icona

Autorka nie odróżnia samotności od braku szczęścia. Samotność tak naprawdę nie istnieje(Anioł stróż nas przecież nie odstępuje, Maryja nas kocha i tęskni za nami) a poczucie szczęścia można zmienić jeśli to co nie mamy uznamy za szkodliwe i niepotrzebne a za szczęście uznamy to co teraz jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dark
8 minut temu, Icona napisał:

Autorka nie odróżnia samotności od braku szczęścia. Samotność tak naprawdę nie istnieje(Anioł stróż nas przecież nie odstępuje, Maryja nas kocha i tęskni za nami) a poczucie szczęścia można zmienić jeśli to co nie mamy uznamy za szkodliwe i niepotrzebne a za szczęście uznamy to co teraz jest.

A jak ktoś jest ateistą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fifikse

no właśnie? ;))

 

to jest coś innego jednak. no, że nie o religijne sprawy chodzi.. tzn. ja niby rozumiem, że ludzie głęboko wierzący mogą szukać wyjaśnień, czy, że usprawiedliwienia w religii.. ale to nie to.

 

no, przynajmniej w moich oczach, to nie to.

 

zresztą.. każdy to postrzegać inaczej może.

że samotność - że sens samotności w ogóle.

 

nie wiem, niekoniecznie rację mam.

zresztą nie przedstawiłam jednoznacznej swojej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa
3 godziny temu, Icona napisał:

Autorka nie odróżnia samotności od braku szczęścia. Samotność tak naprawdę nie istnieje(Anioł stróż nas przecież nie odstępuje, Maryja nas kocha i tęskni za nami) a poczucie szczęścia można zmienić jeśli to co nie mamy uznamy za szkodliwe i niepotrzebne a za szczęście uznamy to co teraz jest.

och! nie wiedziałam, że nie umiem odróżnić braku szczęścia od samotności. Otóż potrafię. I co więcej, uważam się za osobę, która takowe szczęście posiada. Wiele rzeczy udało mi się osiągnąć, wiele zrobić. kosztowało to dużo i wyrzeczeń i pracy nad sobą głównie. Ale też i odrobiny sprzyjających okoliczności. 

I poczucie samotności istnieje naprawdę. Doświadczam tego codziennie. jakbym zaczęła to negować raczej oznaczałoby to ucieczkę od tematu, niechęć do zmierzenia się z nim. A ja nie chcę sobie tłumaczyć, ze to co czuję nie jest właściwe, bo to oddala od zrozumienia tego co się we mnie dzieje. Oddala od znalezienia rozwiązania tej sytuacji. Rozwiązania rozumianego nie jako znalezienie partnera, ale rozumianego jako zaakceptowanie samotności i może nawet jej polubieniu. 

świadomość obecności duchowej Anioła Stróża,  Maryi etc.  osobie  religijnej może przynieść jakieś pocieszenie. Tylko, że to znów srodek zastępczy mam wrażenie.  Jak nie partner to anioł. Rozumiecie o co mi chodzi. Ciągle jakaś postać. A chodzi o to żeby tej postaci nie było i żeby mimio jej braku było dobrze. 

 

2 godziny temu, fifikse napisał:

 

nie wiem, niekoniecznie rację mam

 Twoje spojrzenie na ten temat jest bliskie mojemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fifikse

no wiedziałam, że bliskie jest! :))

 

(jednak)!

 

tak podejrzewałam.. że jednak o coś głębszego w tym temacie chodzi.

 

ale nie wiem już co napisać mam. trudno cokolwiek.

 

nie wiem na jakim "etapie" jesteś - o ile można to tak nazwać w ogóle.

 

właściwie sądzę, że nie powinno się zbyt dużo na ten temat myśleć, a po prostu działać. łatwo powiedzieć - wiem. sama tak nie potrafię, ale w gruncie rzeczy zdaję sobie sprawę z tego, że takie tam "filozofowanie" wcale nie jest dobre, że po prostu należałoby to wszystko porzucić, skupić się na świecie zewnętrznym, ŻYĆ.

 

człowiek (raczej) nie odnajdzie szczęścia rozmyślając.. wszystko, co na zewnątrz jest lepsze od tego, co w nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa
W dniu 9.03.2019 o 19:10, fifikse napisał:

 

 

nie wiem na jakim "etapie" jesteś - o ile można to tak nazwać w ogóle.

 

hmm... etap chyba najcięższy z możliwych. Wiem co powoduje to, ze czuję się gorzej, wiem dlaczego poczucie samotności przybrało na sile. Ale co z tego jak nie umiem sobie tego poukładać.  Może kiedy ma się taką wiedzę potrzeba czasu aż dotrze ona i do serca. Może  właśnie tylko czas trzeba sobie samemu dać. i nie liczyć, ze z dnia na dzień będzie od razu, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, idealnie. Tylko będzie tak z dnia na dzień po odrobinie lepiej. Aż pewnego dnia patrząc wstecz zauważy się, że faktycznie jest o niebo lepiej niż było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fenix
W dniu 9.03.2019 o 19:10, fifikse napisał:

no wiedziałam, że bliskie jest! :))

 

(jednak)!

 

tak podejrzewałam.. że jednak o coś głębszego w tym temacie chodzi.

 

ale nie wiem już co napisać mam. trudno cokolwiek.

 

nie wiem na jakim "etapie" jesteś - o ile można to tak nazwać w ogóle.

 

właściwie sądzę, że nie powinno się zbyt dużo na ten temat myśleć, a po prostu działać. łatwo powiedzieć - wiem. sama tak nie potrafię, ale w gruncie rzeczy zdaję sobie sprawę z tego, że takie tam "filozofowanie" wcale nie jest dobre, że po prostu należałoby to wszystko porzucić, skupić się na świecie zewnętrznym, ŻYĆ.

 

człowiek (raczej) nie odnajdzie szczęścia rozmyślając.. wszystko, co na zewnątrz jest lepsze od tego, co w nas.

 

Niestety jest odwrotnie , twe ostatnie zdanie jest nieprawdziwe. To co w nas jest cenniejsze. Wspomniał o tym kiedyś nasz św. Jerzy Popiełuszko, słynnym zawołaniem: " Wolność jest w nas "

Na zewnątrz to tylko świat pełen obłudy, ułudy i zwodzenia, stwierdził na koniec życia pewien profesor filozofii o wielkim dorobku pisarskim i autor licznych traktatów filozoficznych
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...