Skocz do zawartości


monalisa

czy jest tutaj ktoś taki?

Polecane posty

Szczęśliwy
monalisa

Cześć wszystkim!
Jak podchodzicie do tematu samotności? Jak sobie z nią radzicie? Jakie widzicie rozwiązanie sytuacji?

Widzę, że większość samotnych ludzi skupia się na szukaniu swojej drugiej połowy. Nie oceniam czy to dobrze czy źle, sama pewnie chciałabym kiedyś kogoś takiego znaleźć, ale na chwilę obecną bardziej zależy mi na tym żeby tą swoją samotność zaakceptować, może nawet odrobinę polubić. 
Czy jest tutaj ktoś, kto podobnie podchodzi do tematu samotności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Wyczerpany
Vertlain

Ktoś taki jest, ale palcami userów pokazywać nie będę... Ja swojej samotności nie lubię i nie polubię, ale uczę się akceptować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

jakie masz na to sposoby? Jakieś zachowania, które odnoszą pozytywny skutek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyczerpany
Vertlain
3 minuty temu, monalisa napisał:

jakie masz na to sposoby? Jakieś zachowania, które odnoszą pozytywny skutek?

Pasja. Jakieś hobby, ale takie ,które faktycznie absorbuje uwagę i daje satysfakcję.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

Faktycznie przekierowuje to Twoją uwagę skutecznie? 

Myślałam, że mi też brakuje jakiejś pasji, hobby, że zajęć mam za mało. Zmieniłam to, uczę się grac na pianinie, chodzę do szkoły językowej, zaczęłam studia. Czas mam wypełniony po brzegi. A mam wrażenie, że jest gorzej. Nie jestem pewna z czego to wynika. 

 

Pewnie jest tak, ze każdy musi znaleźć sposób na radzenie sobie z samotnością taki jaki na niego konkretnie działa. Fajnie by było, gdyby pojawiły się tu osoby, które mają swoje pomysły i o nich opowiedziały. Jestem chyba zbyt mało kreatywna, niestety. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jacenty

Piwo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

nie no... zagłuszacze emocji to nie jest dobry pomysł ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyczerpany
Vertlain
4 minuty temu, monalisa napisał:

Faktycznie przekierowuje to Twoją uwagę skutecznie? 

Ze skutecznością to różnie bywa, ale nadaje sens i pcha do przodu z grubsza. Btw Gratuluję wyboru zainteresowań, też próbuję się gry na klawiszach a i języki zdarza mi się uczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

Z grubsza to faktycznie i u mnie działa. 

 

Zastanawiam się nad oczekiwaniami. Może mam wygórowane, może trzeba się pogodzić z tym, że będzie to taka sinusoida. Raz lepiej, raz gorzej. Tylko te gorsze stany trzeba wyłapywać, zdawać sobie sprawę z tego co się dzieje  i mieć na nie swój sposób. Żeby szybciej z nich wychodzić. Łatwo napisać, trudniej zrobić.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jacenty

" trudniej zrobić" - właśnie ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

Mimo to mam nadzieję, ze temat się rozkręci i będzie nas tutaj więcej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomasz
6 godzin temu, monalisa napisał:

nie no... zagłuszacze emocji to nie jest dobry pomysł ;)

A właśnie że dobry. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyczerpany
Vertlain
5 godzin temu, Tomasz napisał:

A właśnie że dobry. 

W zasadzie by nie oszaleć, to jedyny dobry pomysł. Zgnoić emocje, zająć głowę czymś kreatywnym i do przodu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

Nie zgodzę się z tym, ze zagłuszanie trudnych emocji jest dobrym pomysłem. To jest prosta droga do uzależnienia. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MXY

Mogę Was pocieszyć, że życie w związku też ma swoje minusy ?

 

A w związku z tematem naszła mnie jeszcze taka rozkmina, że jak ktoś nie potrafi być szczęśliwy sam ze sobą, niezależnie od tego jakie życie prowadzi (samotne czy niesamotne), to raczej w związku też nie będzie jakiś mega szczęśliwy. Owszem na początku pojawi się jakieś zauroczenie, zakochanie i te wszystkie piękne emocje, ale potem przyjdzie przyzwyczajenie, zwykła codzienność i ta wielka radość już może człowieka opuścić, jeśli tak naprawdę nie jest on szczęśliwym człowiekiem w swoim wnętrzu. W końcu nie bez powodu jest tyle rozwodów w dzisiejszych czasach. Najlepiej swojego zadowolenia z życia, szczęścia, radości nie uzależniać od innych osób ?.

 

0_0_0_1027066224.jpg

  • Lubię to! 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu

Ja akurat zabijałem samotność poprzez dużą ilość godzin pracy fizycznej. Człowiek nie miał czasu myśleć o głupotach. Później przyszła akceptacja i pogodzenie się z tym. Mówię akurat o samotności jako, że nie ma tej drugiej połowy (bym użył słowa "półówka", ale czasem by się to źle skojarzyło :P ) w pobliżu.

Pojawił się też na moment alkohol, ale to faktycznie jest chwilowy "zagłuszacz" emocji. Przynajmniej mi on nie pomógł.

 

 

2 minuty temu, Maryna napisał:

jak ktoś nie potrafi być szczęśliwy sam ze sobą, niezależnie od tego jakie życie prowadzi (samotne czy niesamotne), to raczej w związku też nie będzie jakiś mega szczęśliwy

Uprzedziłaś mnie z tym wpisem, więc jeszcze doskrobię... Tak, to jest akurat prawda. Musimy pracować sami nad sobą i jak będziemy sami ze sobą się dobrze czuć, to nie tylko ewentualny związek na tym skorzysta, ale my ogólnie we wszystkich aspektach życia.

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

Oczywiście, że zgodzę się z tą tezą. Najpierw trzeba wiedzieć dlaczego nam tak źle w tej samotności skąd to złe samopoczucie w tej sytuacji wynika. Po części na pewno z tego, ze ma się swoje deficyty i te uzmysłowione i nazwane jak i te, z których nie zdajemy sobie sprawy, że są a robią w naszej psychice krecią robotę. 

Zaakceptowania takiego stanu rzeczy na pewno też nie ułatwiamy my sobie sami. Chociażby dlatego, ze większość ludzi ma tendencję do zauważania braków, a to co mają, co jest nawet ich dużym zasobem, pomijają, uważają za oczywiste, mało ważne. Na logikę można to wszystko rozumieć. Ale rozum nie zawsze idzie w parze z sercem, niestety. 

 

30 minut temu, Maryna napisał:

Mogę Was pocieszyć, że życie w związku też ma swoje minusy ?

 

Dla mnie to żadna nowość, jestem po rozwodzie. Także wiem jak to bywa. Tylko, że śmiem tutaj twierdzić, że syty głodnego nie zrozumie. A przynajmniej będzie miał zakrzywiony ogląd sytuacji. Tak samo jak ktoś, kto ma dzieci, nie zrozumie tego cierpienia gdy się ich bardzo chce, a ciągle nie wychodzi.  Powiedzenie bezdzietnym, którzy próbują, a nie mają, że "słuchaj, jak się te dzieci ma to też nie jest kolorowo, bo chorują, spać nie dają, wyją. Także pociesz się tym, ze masz święty spokój."  - nie jest w porządku. Potęguje poczucie niezrozumienia i osamotnienia w tym co się przeżywa. Bo chce się doświadczać tych wszystkich niedogodności. Często ma się też przy tym  poczucie, ze byłabym dobrą matką/ojcem. A w temacie samotności: partnerką/partnerem. Że chce się mieć z kim pokłócić, bo to oznaczałoby, że będzie też do kogo się przytulić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wania

Mi tam nie jest źle samemu. Chyba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MXY
14 minut temu, monalisa napisał:

Dla mnie to żadna nowość, jestem po rozwodzie. Także wiem jak to bywa. Tylko, że śmiem tutaj twierdzić, że syty głodnego nie zrozumie. A przynajmniej będzie miał zakrzywiony ogląd sytuacji. Tak samo jak ktoś, kto ma dzieci, nie zrozumie tego cierpienia gdy się ich bardzo chce, a ciągle nie wychodzi.  Powiedzenie bezdzietnym, którzy próbują, a nie mają, że "słuchaj, jak się te dzieci ma to też nie jest kolorowo, bo chorują, spać nie dają, wyją. Także pociesz się tym, ze masz święty spokój."  - nie jest w porządku. Potęguje poczucie niezrozumienia i osamotnienia w tym co się przeżywa. Bo chce się doświadczać tych wszystkich niedogodności. Często ma się też przy tym  poczucie, ze byłabym dobrą matką/ojcem. A w temacie samotności: partnerką/partnerem. Że chce się mieć z kim pokłócić, bo to oznaczałoby, że będzie też do kogo się przytulić. 

@monalisa wiem co masz na myśli i rozumiem, że to wszystko nie jest proste, życie często nie jest proste, tyle, że właśnie to tak jest, że często my sami prowadzimy do swojego cierpienia, bo chcemy czegoś czego nie mamy, a nie potrafimy się cieszyć z tego co jest. Zauważ, że są osoby z różnymi problemami, cierpieniami, chorobami, żyjące w ubóstwie, które niejednokrotnie mają w sobie radość życia i są takie osoby, których nic nie cieszy i ciągle czegoś im brak, nawet jeśli mają "wszystko". Ja uważam, że nasze szczęście, radość życia to coś co musi wypływać z naszego wnętrza i wtedy, nawet gdy nie mamy tego co byśmy chcieli, potrafimy się cieszyć z tego co mamy, to jest chyba właśnie wolność wewnętrzna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kama

Byłoby dobrze najpierw się trochę wyciszyć, poukładać myśli. Zrobić mini plan zajęć i tego się trzymać. Odrzucić wszelkie ,, dobre rady" i słuchać swego głosu. Co ma być i tak nastąpi wcześniej czy później, nic na siłę. Czas zweryfikuje wiele,, pomysłów" a może ta ,, samotność" to jakaś ucieczka......... 

  • Lubię to! 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głodny

Jestem prostakiem, momentami szczęśliwym prostakiem, któremu niewiele do szczęścia potrzeba. Na ten moment i najbliższe kilka lat wprzód jak się nieźle ułoży to będzie git. Ale za jakieś 10 lat, przy obecnym stanie rzeczy spokojnie będę zmierzał na jakieś torowisko, gdzie się zmierzę z lokomotywą na czoło "kto silniejszy". Póki co nucę sobie "czarną dziurę" Nohavicy ;)
Do brzegu. Wkurzają mnie uprzedzenia różnych połówek, po których tylu wartościowych ze swoją ironią (wartościową), sarkazmem (wartościowym), charakterem (wartościowym) ludzi musi się zajmować sobą, a dokładniej - swoim czasem. Dobre piwo co jakiś czas to świetna sprawa, piękna muzyka również, nawet bardziej. Wypizganie się w terenie czy innym wysiłku pomaga tyż. Tylko potem kłuje szkoda, że musi się samemu ten wózek ciągnąć, mając jednak coś do zaoferowania.

Jakkolwiek to naiwne, to mi się wtedy troszkę szkoda i mam gdzieś zbiorówki. Ale, trzeba coś robić. W myśl jednej z zasad mojej prababci, że "Jak się położysz to już nie wstaniesz. Więc nie kładź się tylko wstawaj i dawaj". Kuźwa, nie wiedziałem, że w XX wieku już kołczowali. Myślałem że tylko koczowali :P

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa
10 godzin temu, Maryna napisał:

 Ja uważam, że nasze szczęście, radość życia to coś co musi wypływać z naszego wnętrza i wtedy, nawet gdy nie mamy tego co byśmy chcieli, potrafimy się cieszyć z tego co mamy 

Wiesz tez tak uważam. Tylko co z tego jak nie wiem jak zrobić żeby faktycznie tak czuć.

 

3 godziny temu, Kama napisał:

Byłoby dobrze najpierw się trochę wyciszyć, poukładać myśli. Zrobić mini plan zajęć i tego się trzymać. Odrzucić wszelkie ,, dobre rady" i słuchać swego głosu. Co ma być i tak nastąpi wcześniej czy później, nic na siłę. Czas zweryfikuje wiele,, pomysłów" a może ta ,, samotność" to jakaś ucieczka......... 

Myślę, ze dla niektórych osób, może takich, dopiero od niedawna mierzących się z samotnością jest to dobra rada.

 Dla takich, którzy trochę w niej siedzą i próbują ją zaakceptować, a mimo to nie wychodzi, dobre rady czasem są potrzebne. Chodzi mi o to, ze sami najczęściej w swoim postępowaniu kierujemy się schematami. Te schematy najczęściej własnie nie pozwalają nam wyjść z trudnych sytuacji. Zaakceptowanie swojej samotności niewątpliwie jest taką trudną sytuacją życiową. Potrzeba wtedy wyjść poza swój świat i poza te schematy, które nami kierują. Wymiana doświadczeń jest jak najbardziej wskazana. Tak jak już wspominałam, chodzi o to żeby znaleźć sposób żeby połączyć rozum z sercem. 

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dark

Błąd.

Nie chodzi o polubienie własnej samotności.

Chodzi o polubienie samego siebie.

Wtedy własnego towarzystwa, li tylko jego, nie będziemy spostrzegać jako samotności.

 

Jeśli lubimy sami siebie, nie czujemy się samotni.

Jeśli lubimy siebie, innym też wydajemy się atrakcyjni.

A co to oznacza?

Perspektywę na znajomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczęśliwy
monalisa

Dlaczego od razu błąd?  Daleka jestem od stwierdzeń zero-jedynkowych. Twoja teza wcale nie musi stać w sprzeczności z moją. Raczej to wszystko się uzupełnia. Polubienie siebie to podstawa. Ale daleka jestem od stwierdzenia, że polubienie siebie uleczy nas z poczucia samotności. To, ze się lubi spędzać czas samemu ze sobą nie oznacza, że raptem potrzeba interakcji z innymi osobami znika. To nie jest takie proste. I nie chodzi tyko o potrzeby te,  nazwijmy to bardziej, psychologiczne, ale też i czysto fizyczne. Nie ma się co oszukiwać, że nie istnieją. Tutaj druga osoba jednak jest niezastąpiona ;)

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alma

Jeśli chodzi o proces polubiania się pomocne są medytacyje, relaksacja.

Niekoniecznie w jakiejś ambitnej wersji, ot, małe rozluźnienie, a regularnie uprawiane, może przynieść wiele dobrego. ?

  • Lubię to! 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.






Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...