Skocz do zawartości


Zaloguj się, aby obserwować  
Dionizy

Bzdury

Polecane posty

Święty Moore
9 minut temu, Maybe napisał:

Zatem jestem tą wredną ateistką która śmie robić katolicką wigilię ???i ją reformować na własny gust ?

 

W rodzinie nie mam żadnych tradycji... Żyjemy na spontanie.

Nie pójdzieta do nieba. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach


Maybe
2 minuty temu, Święty Moore napisał:

Nie pójdzieta do nieba. 

??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy
9 godzin temu, Maybe napisał:

??

Maybe chcesz ręcznik? Zasmarkałaś już cala bluzkę i Twoje rękawy nie wyglądają estetycznie z tymi ślizgawkami. Musisz zwyczajnie pogodzić sie ze nie będziesz jechać litaniiiii u boku łoćca dyrektora, kardynała Wesołowskiego czy innych autorytetów ds dobrego życia.

 

Czy zepsute maszyny tez na Was wpływają smutkiem? Jakaś popsuta zmęczeniem pralka która przez kilka lat wiernie Wam służyła? A może zegar wiszący w jadalni nad stolem? Tak ten co odmierzał czas na zwykły powszedni posiłek ale też i na uroczyste przyjęcia z okazji urodzin kolejnych, rocznic.... Patrzysz na jego smutne nieruchome wskazówki zastanawiając sie nad końcem mechanizmu. Popsuła się. być może jedna częśc, może wypadła jakaś śrubka i wszystko stanęło. Po otwarciu na stole operacyjnym widzisz że jest tam dokladnie tyle części ile jest potrzeba. Ani jednej za dużo ani jednej za mało. Każda ma swój sens i przeznaczenie.

 

Gdy rodzimy sie na tym świecie rodzi sie też z nami nasz świat. Mamy w nim naszą mamę i rodzeństwo choć początkowo nic a nic z tego nie rozumiemy. Dopiero po jakimś czasie możemy go dotknąć zobaczyć, posmakować. A ten czas z dnia na dzień rośnie i pięknieje. Wkrótce mamy juz kumpli z przedszkola i za chwilę ze szkoły. Pierwsze zakochania i randki rozbierane. Niewiele potem dajemy kolejne światy kolejnemu pokoleniu. Nie zauważamy jaki w rzeczywistości ten nasz świat jest piękny i jak bardzo skomplikowany i że podobnie jak w mechanizmie zegara ze ściany jadalni nie ma w nim elementów nie potrzebnych. Każdy do czegoś służy choć nie znamy ich ostatecznego przeznaczenia. Początkowo dostrzegamy wartości tych najbliższych elementów takich jak Mama, żona, mąż, dzieci. Dopiero po głębszym zastanowieniu uzmysławiamy ze w tym wszystkim są tak jakby testy na nasze człowieczeństwo to bezdomni, emigranci i złośliwi czasem sąsiedzi. Wydaje mi się ze każdy jeden człowiek który pojawia się na naszej drodze jest ważny i ma coś nam przekazać. Każdy człowiek, każde zwierze, roślina. A potem? Umiera ten nasz świat a my razem z nim. A puki co życie toczy się dalej. Co myślisz o tym? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
15 godzin temu, Dionizy napisał:

Maybe chcesz ręcznik? Zasmarkałaś już cala bluzkę i Twoje rękawy nie wyglądają estetycznie z tymi ślizgawkami. Musisz zwyczajnie pogodzić sie ze nie będziesz jechać litaniiiii u boku łoćca dyrektora, kardynała Wesołowskiego czy innych autorytetów ds dobrego życia.

 

Czy zepsute maszyny tez na Was wpływają smutkiem? Jakaś popsuta zmęczeniem pralka która przez kilka lat wiernie Wam służyła? A może zegar wiszący w jadalni nad stolem? Tak ten co odmierzał czas na zwykły powszedni posiłek ale też i na uroczyste przyjęcia z okazji urodzin kolejnych, rocznic.... Patrzysz na jego smutne nieruchome wskazówki zastanawiając sie nad końcem mechanizmu. Popsuła się. być może jedna częśc, może wypadła jakaś śrubka i wszystko stanęło. Po otwarciu na stole operacyjnym widzisz że jest tam dokladnie tyle części ile jest potrzeba. Ani jednej za dużo ani jednej za mało. Każda ma swój sens i przeznaczenie.

 

Gdy rodzimy sie na tym świecie rodzi sie też z nami nasz świat. Mamy w nim naszą mamę i rodzeństwo choć początkowo nic a nic z tego nie rozumiemy. Dopiero po jakimś czasie możemy go dotknąć zobaczyć, posmakować. A ten czas z dnia na dzień rośnie i pięknieje. Wkrótce mamy juz kumpli z przedszkola i za chwilę ze szkoły. Pierwsze zakochania i randki rozbierane. Niewiele potem dajemy kolejne światy kolejnemu pokoleniu. Nie zauważamy jaki w rzeczywistości ten nasz świat jest piękny i jak bardzo skomplikowany i że podobnie jak w mechanizmie zegara ze ściany jadalni nie ma w nim elementów nie potrzebnych. Każdy do czegoś służy choć nie znamy ich ostatecznego przeznaczenia. Początkowo dostrzegamy wartości tych najbliższych elementów takich jak Mama, żona, mąż, dzieci. Dopiero po głębszym zastanowieniu uzmysławiamy ze w tym wszystkim są tak jakby testy na nasze człowieczeństwo to bezdomni, emigranci i złośliwi czasem sąsiedzi. Wydaje mi się ze każdy jeden człowiek który pojawia się na naszej drodze jest ważny i ma coś nam przekazać. Każdy człowiek, każde zwierze, roślina. A potem? Umiera ten nasz świat a my razem z nim. A puki co życie toczy się dalej. Co myślisz o tym? 

Tak, pięknie napisane, tylko czasem niektórzy może by chcieli, żeby te trybiki połączone w mechanizm były lepiej naoliwione. Ktoś kto przeszedł życie bez traum, czyli gładko, co nie znaczy że bez problemów, może być zachwycony działaniem swojego zegara, kto inny nie aż tak podniecony tym wszystkim. Czasem mówi się, że doświadczenia uczą, że to kim jesteś teraz, zawdzięczasz doświadczeniom, szczególnie tym trudnym, ale myślę że niektórzy woleliby jednak być nawet kim innym i nie mieć tych trudnych doświadczeń i pewnych ludzi nie spotkać w swoim życiu. Czasem mówi jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia, a może ktoś wolałby jednak być głupszy i tych doświadczeń nie mieć. Dlatego z wiekiem staje się coraz bardziej sceptyczna słysząc takie uniwersalne i gładkie opowieści, porównania. Niestety nie zawsze jest tak gładko, a zgrzytów w mechanizmie jest zbyt wiele, żeby się nad tym 'spuszczać'. Oczywiście można sobie to też tak tłumaczyć, żeby łatwiej zrozumieć dlaczego mnie to spotkało i żeby nie zwariować. Ale można być też na tyle silnym, żeby otwarcie sobie powiedzieć, że życie nie jest sprawiedliwe i szkoda, że moje nie potoczyło się jednak inaczej. ;)

Znam dziewczynę/kobietę którą mąż całe życie katował, w końcu od niego uciekła, teraz ułożyła sobie życie na nowo, ma wspaniałego partnera a jej dzieci w końcu odzyskały spokój, ale nie wiem czy z takim rozrzewnieniem wspominałaby fakt, że spotkała na drodze życiowej swojego oprawcę. 

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
15 minut temu, Maybe napisał:

Czasem mówi się, że doświadczenia uczą, że to kim jesteś teraz, zawdzięczasz doświadczeniom, szczególnie tym trudnym, ale myślę że niektórzy woleliby jednak być nawet kim innym i nie mieć tych trudnych doświadczeń i pewnych ludzi nie spotkać w swoim życiu.

Kto, by nie chciał uniknąć tych doświadczeń, ale niestety tak to nie działa. Sam nie raz rozmyślałem, czy jakbym mógł cofnąć czas, a mając na względzie "bogactwo" tych różnych zakrętów i kłód, to czy bym inaczej pokierował swoim życiem. Myślę, że wiele pewnie, by się nie zmieniło.

19 minut temu, Maybe napisał:

Znam dziewczynę/kobietę którą mąż całe życie katował, w końcu od niego uciekła, teraz ułożyła sobie życie na nowo

Znając życie to ona uciekła i tak o wiele wiele za późno.

Nie wiem jak to było z Twoją znajomą, ale za każdym razem zastanawia mnie fakt dlaczego te kobiety trwają przy tych oprawcach. Tłumaczą to tym "bo nie będę miała za co żyć", "robię to dla dzieci" itd. Wiele głupich tłumaczeń. Ja rozumiem, że zwyczajnie się boją odejść, ale mając dzieci to przede wszystkim powinny o nich pomyśleć i dla nich to zrobić. Tak wiem, łatwo się mówi, ale prędzej czy później i tak większość z nich próbuje sobie ułożyć życie bez tego kata, to dlaczego nie odciąć się od niego tak prędko jak się tylko da?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
23 minuty temu, BrakLoginu napisał:

 

Znając życie to ona uciekła i tak o wiele wiele za późno.

Nie wiem jak to było z Twoją znajomą, ale za każdym razem zastanawia mnie fakt dlaczego te kobiety trwają przy tych oprawcach. Tłumaczą to tym "bo nie będę miała za co żyć", "robię to dla dzieci" itd. Wiele głupich tłumaczeń. Ja rozumiem, że zwyczajnie się boją odejść, ale mając dzieci to przede wszystkim powinny o nich pomyśleć i dla nich to zrobić. Tak wiem, łatwo się mówi, ale prędzej czy później i tak większość z nich próbuje sobie ułożyć życie bez tego kata, to dlaczego nie odciąć się od niego tak prędko jak się tylko da?

Dlaczego trwają? Jeśli ciągle ją straszył, że jak odejdzie to ją dorwie i zabije, a wiedziała jak bije, w dodatku, gdy w końcu się uwolniła, to wpadł do jej rodziców i ich pobił. Później miał wyrok, ale krótki i zakaz zbliżania się do niej i do dzieci. W końcu znalazł inną partnerkę i ją zabił, bo też chciała odejść. 

Może dlatego... 

 

Urodzisz się w nie takiej rodzinie i też raczej z wdzięczności się nie rozpływasz... Tylko sobie myślisz "dlaczego ja? ".

Życie nie jest cukierkowe i niektóre problemy wykraczają poza te zwyczajne. 

 

 

 

 

 

23 minuty temu, BrakLoginu napisał:

Kto, by nie chciał uniknąć tych doświadczeń, ale niestety tak to nie działa. Sam nie raz rozmyślałem, czy jakbym mógł cofnąć czas, a mając na względzie "bogactwo" tych różnych zakrętów i kłód, to czy bym inaczej pokierował swoim życiem. Myślę, że wiele pewnie, by się nie zmieniło.

 

Hmmm ją uważam że życie daje wiele możliwości i moje prawdopodobnie wyglądałoby jednak inaczej. Prawdopodobnie, a nawet na pewno byłoby łatwiejsze, gdyby nie jedna głupia błędna decyzja. Byłabym uboższa o wiele doświadczeń, myślę że intelektualnie nawet głupsza, ale czy mniej szczęśliwa? Myślę, że nie. Hipotetycznie rzecz biorąc mogłabym być nawet bardziej szczęśliwa, bo głupszemu to łatwiej przychodzi. ??

Co nie oznacza, że dziś narzekam, bo tak nie jest, ale patrzę realnie. 

Edytowano przez Maybe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
16 minut temu, Maybe napisał:

Później miał wyrok, ale krótki i zakaz zbliżania się do niej i do dzieci. W końcu znalazł inną partnerkę i ją zabił, bo też chciała odejść. 

No tego nie wziąłem pod uwagę. Na to już w sumie brak słów. Moja przyjaciółka miała podobnego. Groził jej bronią nie raz, ale udało się ją wyrwać z tego. Facet poszedł siedzieć i jakoś się ogarnął. Nawet dla ich dziecka stał się lepszym ojcem. Widać niektórym wstrząs pomaga, tak jak jemu, ale to jest jedynie promil takich, którzy coś sobie przemyślą i zmienią w postępowaniu.

19 minut temu, Maybe napisał:

Hipotetycznie rzecz biorąc mogłabym być nawet bardziej szczęśliwa, bo głupszemu to łatwiej przychodzi. ??

Niektórzy twierdzą, że wystarczy cpać i/lub chlać i życie jest beztroskie. Nie próbowałem, bo ponoć trudno na allegro dorwać zdrową wątrobę :D 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
4 godziny temu, BrakLoginu napisał:

No tego nie wziąłem pod uwagę. Na to już w sumie brak słów. Moja przyjaciółka miała podobnego. Groził jej bronią nie raz, ale udało się ją wyrwać z tego. Facet poszedł siedzieć i jakoś się ogarnął. Nawet dla ich dziecka stał się lepszym ojcem. Widać niektórym wstrząs pomaga, tak jak jemu, ale to jest jedynie promil takich, którzy coś sobie przemyślą i zmienią w postępowaniu.

Niektórzy twierdzą, że wystarczy cpać i/lub chlać i życie jest beztroskie. Nie próbowałem, bo ponoć trudno na allegro dorwać zdrową wątrobę :D 

Jak ktoś cię leje to się boisz. Pytanie dlaczego nie odchodzą po pierwszym uderzeniu. No ale powodów może być tysiące, choćby niska samoocena. Jesteśmy tylko ludźmi. 

 

Etam zaraz chlać czy ćpać, wystarczy być słodką idiotką i życie też się układa ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dionizy

Dopiero kilka dni jest ten zakamarek tutaj a już trzy strony prawie zapisane. Będę musiał zwrócic sie do szanownej administracyjii o jakiś przydział kilku ryz papieru bo jak tak dalej pojdzie to chyba będziemy pisać na rolce papieru Mola który ponoć nigdy się nie kończy. Kiedyś słyszałem że mądry człowiek stwierdził: Papier jest najważniejszy. Zrozumiałem to dopiero po pewnym czasie gdy zostałem w pewnej sytuacji w lesie z szyszką w garści. A tak już poważniej to cieszę sie ze temat żyje. Maybe. Jesteś bardzo mądra osobą i oczywiście masz wiele racji A teraz opowiem Wam w tym temacie historię mojej córki. Bardzo szybko sie usamodzielniła. Skończyła szkołę, podjęła dobrą pracę. Mieszkanie miała po mojej matce czyli jej babci. W wieku osiemnastu lat poznała chłopaka nawet nie wiem czy to nie byl ten pierwszy. Pierwsza miłość. Imponowała jej jego pewność ,,zaradność,, zawsze pełny portfel. Urody takiej południowej też mu nie brakowało. Stosunkowo szybko wzięli ślub potem urodził się Oskar. Grzesiek miał pieniądze ale były to dochody z oszustw ubezpieczeniowych, kradzieży samochodów i innych machlojek. Praktycznie przez pierwsze dziesięć lat ich małżeństwa przesiedział ze siedem? z krótkimi przerwami. Za każdym razem gdy wracal z puszki był coraz bardziej agresywny, wredny. Pojawiły sie narkotyki, hazard, wierzyciele bo po pieniądze zastąpiły długi. Gośka cały czas twierdziła że musi to wytrzymać no bo dzieci. Był już drugi syn Igor. Po kolejnym zwolnieniu z aresztu stwierdził że koniec z takim życiem że to wina jego środowiska i takie tam Wyjechali do Niemiec Ona nadal znosiła poniżenia wyzwiska nawet kilka razy zdaje sie ze oberwała. Ciągle twierdziła że tak trzeba. Wszystko zmieniło sie w chwili gdy skoczył do niej i Oskara z łapami na stacji cpn w Niemczech. Tam takie coś jest przestępstwem ściganym z urzędu. Na nic zdały się prośby o nie wnoszenie oskarżenia obietnice poprawy itd. Ona dostała tam adwokata z urzędu doprowadziła do separacji potem już w polskim sądzie do rozwodu. Nawet wtedy nie zmienil sie jej sposób myślenia. Wszystko ciągle dla dzieci. Dodatkowe prace, jakieś sprzątania by im niczego nie brakło. Teraz Gośka wcale nie jest fizycznie starą kobietą ale przez to ze takie miała życie pełne nerwów stresów i kłopotów przeszła już o wiele za wcześnie menopauzę a swoje marzenia o szczęśliwym życiu straciła już dawno. 

A teraz wracając na chwilę do swojej retoryki z pierwszego opowiadania to ten Grzesiek wcale nie powinien sie pokazać w jej życiu a jeśli już to powinien być z niego usuniety już po pierwszych wyskokach, więzieniu i powrocie do wszystkiego co złe.

Także masz rację Maybe opisując określonych ludzi i określone warunki ale to wcale nie oznacza że ja tej racji nie mam. Jak to zwykle bywa prawda jest po środku i wielcy są ci co to zauważają  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
Dnia 6.01.2020 o 08:57, Dionizy napisał:

W rodzinie męża mojej najmłodszej córki jest przyjęte że najstarsza babcia w rodzinie ma decydujący głos. Teraz to jest 92letnia Babcia Alicja. No i gdy są ważne decyzje nigdy nie zostaną podjęte bez wiedzy i zgody babci Ali. Dziwaczne? Tak ale tak jest i nikt tego nie zmienia. Co prawda nie wiem jakby się wszystko potoczyło gdyby owa Alicja powiedziała NIE! NIE POZWALAM! bo jak do tej pory nie było chyba takiego przypadku.

 

Czyli taka Królowa Matka.

Szacunek dla wieku trzeba mieć, ale  za to starsi  powinni powściągnąć swoje zapędy do rządzenia. Bo ten świat przestaje już być ich dobrze znanym światem. A często trudno im wyczuć moment, kiedy już się nie wie lepiej.

Dnia 6.01.2020 o 08:57, Dionizy napisał:

 

026JPG_qaxsswp.jpg

 

Czy nie lepiej wygląda to niż w jeziorku?

 

Tak samo mnie wstrząchnęło na sam widok.

9 godzin temu, Maybe napisał:

 Ktoś kto przeszedł życie bez traum, czyli gładko, co nie znaczy że bez problemów, może być zachwycony działaniem swojego zegara. (...)

Znam dziewczynę/kobietę którą mąż całe życie katował, w końcu od niego uciekła, teraz ułożyła sobie życie na nowo, ma wspaniałego partnera a jej dzieci w końcu odzyskały spokój, ale nie wiem czy z takim rozrzewnieniem wspominałaby fakt, że spotkała na drodze życiowej swojego oprawcę. 

 

Może tylko bardziej potrafi docenić to co ma teraz, cieszyć małymi rzeczami i nie wyolbrzymiać drobnych niepowodzeń, jak to często robią osoby, którym życie oszczędziło traum;  oni często właśnie narzekają na ten zegar i nie wiedzą, że są szczęśliwi.

Ale cena jaką za tę wiedzę zapłaciła Twoja znajoma i jej dzieci, jest oczywiście o wiele za wysoka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
1 godzinę temu, aliada napisał:

 

Może tylko bardziej potrafi docenić to co ma teraz, cieszyć małymi rzeczami i nie wyolbrzymiać drobnych niepowodzeń, jak to często robią osoby, którym życie oszczędziło traum;  oni często właśnie narzekają na ten zegar i nie wiedzą, że są szczęśliwi.

Ale cena jaką za tę wiedzę zapłaciła Twoja znajoma i jej dzieci, jest oczywiście o wiele za wysoka.

Zapewne, ale czy do tego naprawdę potrzeba takich traum, myślę że odbyłoby się bez tego. Bez ofiar. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
4 minuty temu, Maybe napisał:

Zapewne, ale czy do tego naprawdę potrzeba takich traum, myślę że odbyłoby się bez tego. Bez ofiar

Dlatego napisałam, że cena jest za wysoka. No i  w dodatku bywa też odwrotnie, czyli przeżyta trauma nie pozwala później cieszyć się czymkolwiek. Tak jest być może w przypadku Gosi, o której opowiadał Dionizy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
1 godzinę temu, Dionizy napisał:

.

Także masz rację Maybe opisując określonych ludzi i określone warunki ale to wcale nie oznacza że ja tej racji nie mam. Jak to zwykle bywa prawda jest po środku i wielcy są ci co to zauważają  

Kazdego racja/prawda jest najjegojsza. Ale nie uniwersalna ;)

1 minutę temu, aliada napisał:

Dlatego napisałam, że cena jest za wysoka. No i  w dodatku bywa też odwrotnie, czyli przeżyta trauma nie pozwala później cieszyć się czymkolwiek. Tak jest być może w przypadku Gosi, o której opowiadał Dionizy.

Trauma pozostaje i czasem bywa przenoszona na kolejne związki jak balast, szczególnie, gdy ktoś twierdzi że nie potrzebuje terapii. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w kość

"trauma", "balast"...

przyciężkawo...

zaraz sam będę potrzebować terapii,

a miało być o bzdurach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Więzień 303
9 godzin temu, aliada napisał:

starsi  powinni powściągnąć swoje zapędy do rządzenia. Bo ten świat przestaje już być ich dobrze znanym światem. A często trudno im wyczuć moment, kiedy już się nie wie lepiej

Może na jakichś wsiach, albo innych małych mieścinach. Teraz dużo osób starszych idzie z duchem czasu, dokształca się, jest cały czas w centrum wydarzeń. Spostrzeżenia takiej osoby są tym bardziej cenne, bo łączy doświadczenie z nowopoznanymi doświadczeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobietka
13 godzin temu, Maybe napisał:

ktoś cię leje to się boisz. Pytanie dlaczego nie odchodzą po pierwszym uderzeniu

Łobuz przecież kocha najbardziej. Myślą, że będzie jak heros z ich seriali. Zero instynktu samozachowawczego. Zamiast brać sprawy w swoje ręce to liczą, że facet będzie wszystko ogarniał za nie, z nimi włącznie. Wiecznie rozwrzeszczane, roszczeniowe, bez zainteresowań oprócz seriali, tv i dupereli na internecie.

"Ojeju, nie wiem co zrobić, odpisać mu pierwsza czy czekać, blablabla" 

Baby takie są

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
2 godziny temu, Kobietka napisał:

Łobuz przecież kocha najbardziej. Myślą, że będzie jak heros z ich seriali. Zero instynktu samozachowawczego. Zamiast brać sprawy w swoje ręce to liczą, że facet będzie wszystko ogarniał za nie, z nimi włącznie. Wiecznie rozwrzeszczane, roszczeniowe, bez zainteresowań oprócz seriali, tv i dupereli na internecie.

"Ojeju, nie wiem co zrobić, odpisać mu pierwsza czy czekać, blablabla" 

Baby takie są

Serio tyle o niej wiesz.... ? 

2 godziny temu, Więzień 303 napisał:

Może na jakichś wsiach, albo innych małych mieścinach. Teraz dużo osób starszych idzie z duchem czasu, dokształca się, jest cały czas w centrum wydarzeń. Spostrzeżenia takiej osoby są tym bardziej cenne, bo łączy doświadczenie z nowopoznanymi doświadczeniami.

Co widać w rządzie jacy są do przodu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
1 godzinę temu, Więzień 303 napisał:

Może na jakichś wsiach, albo innych małych mieścinach. Teraz dużo osób starszych idzie z duchem czasu, dokształca się, jest cały czas w centrum wydarzeń. Spostrzeżenia takiej osoby są tym bardziej cenne, bo łączy doświadczenie z nowopoznanymi doświadczeniami.

Bardziej typową postawą osób starszych  jest jednak strach przed zmianami i kurczowe trzymanie się tego co się dobrze zna. Doświadczenie bywa bezcenne, to prawda. Ale u ludzi starszych doświadczenie często albo nie nadąża za zmianami w otoczeniu, albo przybiera postać pełnych obaw i uporu  uprzedzeń.

 

Poza tym, podobnie jak ciało, mózg też się starzeje i kurczy. Spowalniają się reakcje, osłabia pamięć, trudniej podjąć racjonalne decyzje. Można te procesy hamować, bywają też ludzie o genetycznie wysokiej sprawności do późnego wieku, ale to wyjątki. Z biologią nie wygrasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
9 godzin temu, Gość w kość napisał:

"trauma", "balast"...

przyciężkawo...

zaraz sam będę potrzebować terapii,

a miało być o bzdurach...

Ojtam ojtam zaraz przyjdzie Dionizy i sypnie tematami, a ja obiecuje że juz z traumą nie wyjadę ?? skoroś taki delikatusi ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hdbsksk
1 godzinę temu, aliada napisał:

Bardziej typową postawą osób starszych  jest jednak strach przed zmianami i kurczowe trzymanie się tego co się dobrze zna. Doświadczenie bywa bezcenne, to prawda. Ale u ludzi starszych doświadczenie często albo nie nadąża za zmianami w otoczeniu, albo przybiera postać pełnych obaw i uporu  uprzedzeń.

 

Poza tym, podobnie jak ciało, mózg też się starzeje i kurczy. Spowalniają się reakcje, osłabia pamięć, trudniej podjąć racjonalne decyzje. Można te procesy hamować, bywają też ludzie o genetycznie wysokiej sprawności do późnego wieku, ale to wyjątki. Z biologią nie wygrasz.

Może w twoim środowisku. Wokół mnie jest sporo starszych, którzy świetnie ogarniają to się obecnie dzieje, niejednokrotnie instruując młodych, co i jak robić. Czasu się zmieniły. Szkolenia, instruktaże, treningi są na porządku dziennym. Młodzi też nie zawsze nadążają, a do tego brak im doświadczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aliada
21 minut temu, Hdbsksk napisał:

Może w twoim środowisku. Wokół mnie jest sporo starszych, którzy świetnie ogarniają to się obecnie dzieje, niejednokrotnie instruując młodych, co i jak robić.

Instruować niestety instruują, w moim środowisku też. A młodzi traktują to na ogół z pobłażaniem.

Dla jasności: nie mówię o 65-latkach, którzy często rzeczywiście ogarniają, tylko o ludziach dużo starszych, którzy sami wymagają już pomocy ze strony bliskich, lub za chwilę będą tej pomocy potrzebować, a chcieliby dyrygować życiem swoich dorosłych dzieci i wnuków.

Dyskusja zaczęła się jak pamiętam od babci Alicji po dziewięćdziesiątce. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
18 godzin temu, Maybe napisał:

wystarczy być słodką idiotką i życie też się układa ?

Coś w tym jest. Znałem takie, udawały słodkie idiotki i miały z górki, a tak na prawdę manipulowały kogo się dało. Jest to jakiś sposób na życie :D 

14 godzin temu, Dionizy napisał:

Ona nadal znosiła poniżenia wyzwiska nawet kilka razy zdaje sie ze oberwała. Ciągle twierdziła że tak trzeba. Wszystko zmieniło sie w chwili gdy skoczył do niej i Oskara z łapami na stacji cpn w Niemczech. Tam takie coś jest przestępstwem ściganym z urzędu. Na nic zdały się prośby o nie wnoszenie oskarżenia obietnice poprawy itd.

Szczęście w nieszczęściu, że akurat wtedy system zareagował jak powinien, bo u nas raczej jest znieczulica. U nas raczej na reakcję nie ma co liczyć. Powiem więcej, ja kiedyś stanąłem w obronie kobiety, którą jej facet lał do krwi i to ja odpowiedziałem przed sądem za pobicie jego, bo nawet ona była przeciw mnie (bo ponoć bardzo go kochała). Na moje szczęście byli świadkowie całego zdarzenia.

I tu takie pytanie się nasuwa, jesteś pacyfistą, ale jeśli byś był świadkiem poniewierania córki przez jej faceta, to byś nie zareagował?

Wiesz, czasem wezwanie i czas przyjazdu służb jest niebezpiecznie długi, ja wtedy wziąłem sprawy w swoje ręce, bo miałem przed oczami to co miałem i wyobraźnia pewnie też zadziałała, że jak przejdę obojętnie to następnego dnia czasem mógłbym przeczytać nekrolog. Nie znałem tych osób. Wiem, siłowe rozwiązania nie są dobre i unikam tego, ale bywają sytuacje, że same słowa, prośby czy nawet groźby nie wystarczą.

 

11 godzin temu, Gość w kość napisał:

"trauma", "balast"...

przyciężkawo...

zaraz sam będę potrzebować terapii,

a miało być o bzdurach...

Zapraszam na kozetkę. Kij bejsbolowy już się grzeje. Wybiję Tobie wszelkie głupoty z głowy. Uwaga! Usługa jest gratis :D 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
25 minut temu, BrakLoginu napisał:

Coś w tym jest. Znałem takie, udawały słodkie idiotki i miały z górki, a tak na prawdę manipulowały kogo się dało. Jest to jakiś sposób na życie :D 

Szczęście w nieszczęściu, że akurat wtedy system zareagował jak powinien, bo u nas raczej jest znieczulica. U nas raczej na reakcję nie ma co liczyć. Powiem więcej, ja kiedyś stanąłem w obronie kobiety, którą jej facet lał do krwi i to ja odpowiedziałem przed sądem za pobicie jego, bo nawet ona była przeciw mnie (bo ponoć bardzo go kochała). Na moje szczęście byli świadkowie całego zdarzenia.

I tu takie pytanie się nasuwa, jesteś pacyfistą, ale jeśli byś był świadkiem poniewierania córki przez jej faceta, to byś nie zareagował?

Wiesz, czasem wezwanie i czas przyjazdu służb jest niebezpiecznie długi, ja wtedy wziąłem sprawy w swoje ręce, bo miałem przed oczami to co miałem i wyobraźnia pewnie też zadziałała, że jak przejdę obojętnie to następnego dnia czasem mógłbym przeczytać nekrolog. Nie znałem tych osób. Wiem, siłowe rozwiązania nie są dobre i unikam tego, ale bywają sytuacje, że same słowa, prośby czy nawet groźby nie wystarczą.

 

Zapraszam na kozetkę. Kij bejsbolowy już się grzeje. Wybiję Tobie wszelkie głupoty z głowy. Uwaga! Usługa jest gratis :D 

No ba, manipulacja z polityki często przenosi się na związki, relacje międzyludzkie. Ja się coraz częściej zastanawiam czy szczerość nawet w bliskich relacjach się opłaca. Szkoda, że wcześniej nie naszły mnie takie wątpliwości, bo inaczej bym wychowała córki. 

 

 

W pacyfizm też zaczynam już wątpić, czy to dobra droga.... Generalnie dochodzę do wniosku że wszystkie dotychczasowe przekonania o życiu były błędne, nieopłacalne - tak trochę z przymrużeniem oka to piszę, a tak trochę, to na serio. Nawet zaczynam być za kara śmierci choć dotąd uważałam że to zniżenie to poziomu bandziora.

Zaczynam się obawiać, że mogę się tak zradykalizować, iż jako staruszka zacznę chodzić z bejsbolem po mieście i wymierzać sprawiedliwość ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wesoły
BrakLoginu
20 minut temu, Maybe napisał:

Zaczynam się obawiać, że mogę się tak zradykalizować, iż jako staruszka zacznę chodzić z bejsbolem po mieście i wymierzać sprawiedliwość ????

Jak coś to daj znać w jakie rewiry uderzysz, to będę je unikał. Strach się nie bać :P 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maybe
3 minuty temu, BrakLoginu napisał:

Jak coś to daj znać w jakie rewiry uderzysz, to będę je unikał. Strach się nie bać :P 

Myślałam, że napiszesz, iż mnie wesprzesz... i tak tu liczyć na facetów ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do rozmowy

Publikujesz jako gość. Jeśli masz konto, Zaloguj się teraz, aby publikować na swoim koncie.
Uwaga: Twój wpis będzie wymagał zatwierdzenia moderatora, zanim będzie widoczny.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

Zaloguj się, aby obserwować  





  • Statystyki forum

    • Tematów
      9 653
    • Postów
      258 911
  • Statystyki użytkowników

    • Użytkowników
      921
    • Najwięcej dostępnych
      13 845

    mowibus
    Najnowszy użytkownik
    mowibus
    Dołączył
  • Nowe Posty

    • neon_42pl
      Najpiękniejszym miejscem, jakie widziałem, była zatoka Navagio na Zakynthos. Ten kontrast turkusowej wody z białym klifem wyglądał jak kadr z filmu, a na żywo robi jeszcze większe wrażenie.
    • astro_908
      Jakie miejsce wspominacie jako najbardziej malownicze spośród wszystkich Waszych podróży?
    • Miły gość
      Ustawa 
    • Dana
    • Miły gość
      Listonosz 
    • Gregor
      Cjalis 
    • Miły gość
      Aranżacja 
    • Miły gość
      😜
    • la primavera
      ,,Dobry ogrodnik "  Dobry ogrodnik nawet nie byl taki zły.  Całkiem na plus historia  pewnego nawróconego  przestępcy, który hoduje kwiaty niczym Leon zawodowiec. Ale Jean Reno z tym swoim badylem w doniczce nie ma startu do ogrodów którymi opiekuje sie Joel Edgerton. Słuchamy jego opowieści o kwiatach, kiedy kwitną  co lubią,  jak je pielęgnować i ..kupuje nas tym. Chce się siedzieć i słuchać takich historii. On sam jest tajemniczy,  z lekka ponury,  ale uprzejmy, wydaje sie byc dobrym człowiekiem,  choć  pod koszulą skrywa swą przeszłość.   I wtedy pojawia  się Maya, która zaburza ten poukładany świat. I zaczyna się dziać,  ale ponieważ to nie jest film dynamiczny, pełny akcji, zatem wszystko  dzieje się powoli, jak w ogrodzie, gdzie trzeba najpierw zasiac nasionko a potem czekać aż wykiełkuje, podrośnie i zakwitnie .
    • zielona_mara
      * Możesz sobie ćwiczyć rysowanie poszczególnych części ciała... a jak jest mniej czasu to szybki szkic 15 min z zachowaniem kierunków... za pomocą linii pomocniczych wyznaczasz kierunki, długości i na nich budujesz swoją postać bez uwzględniania szczegółów Rysowanie brył, obserwacja z zaznaczeniem światłocienia też spoko... : )  
    • zielona_mara
      Studium postaci wcale nie jest taki łatwe... Tak jak koleżanka napisała potrafisz oddać charakter postaci, a to już ciut wyższy level... jedynie nad anatomia można troszkę popracować... kości, mięśnie by były bardziej jak trójwymiarowa rzeźba. : ) Ale rysunki spoko... pracuj dalej bo warto. Powodzenia!
    • Argen
      A ja polecam „Misja Specjalna” na RMF on. Ciekawe audycje o różnych historiach na świecie.
    • Astafakasta
      Dziekuję. „Kropla drąży skałę''. Nie uwazam, ze to jest to, co moge osiagnac, ale rysunek to ciagle zmaganie z samym soba dla mnie. Z moja niechecia, oporem i brakiem cierpliwosci, lecz gorsze w zyciu jest pozostanie z niczym w beznadziei i narzekanie na swoj los, a od narzekania mi sie nie poprawi i nikt za mnie tego nie zrobi. Mam czas, wiec poswiecam te godzinke dziennie by cos takiego jak rysunek zrobic. Czasem robie kilka dni przerwy i znow wracam. Od poczatku to nie bylo takie jak na tych dwoch ostatnich rysunkach. Cwicze juz bardzo dlugo, bo kilka lat co najmniej. Na poczatku byly to bazgroly, z ktorych i ja sie zalamywalem, bo najgorsze w tym wszystkim jest to, ze zeby widziec postep, trzeba jak w moim przypadku kilka lat cierpliwej pracy. Dzien po dniu sie tego nie zauwazy i to bylo frustrujace, lecz ciagle w glowie frustrowalo mnie tez, ze nie umiem rysowac, ze zostane z niczym. Dzis tez mam obawy, ze nadal bym czegos nie narysowal, lecz robie to juz troche lepiej. Widoczny postep dokonal sie, gdy pracowalem nad rysunkiem niemalze codziennie przez rok i po roku ten postep bylo rzeczywiscie widac. Nadal jednak twierdze, ze niewiele sie nauczylem, lecz sa juz dla mnie czasem rzeczy latwiejsze do narysowania. Tak z pelniejsza premedytacja to rysuje okolo czterech lat, bo wczesniej tez cos tam potrafilem z od czasu do czasu rysowania narysowac czy namalowac, bo pierwsze tworzenie wzielo sie z projektowania liter do graffiti, to byla fajna zajawka, ale w tym juz wszystko osiagnalem co bylo mozna. Pociaga mnie realizm, bo to wymagajace. Juz nie cwiczy sie dwa lata jak w przypadku liter do graffiti, ale cwiczy sie cierpliwosc, niezlomnosc. To bardzo trudne niekiedy, bo jednoczesnie pojawiaja sie ambiwalentne uczucia zniechecenia i checi np., lecz cos trzeba robic i moze lepiej czasem odpoczac nawet dluzej niz miec skolatane nerwy, ze cos sie robi beznadziejnie. Pozdrawiam!
    • przewrotna
      Często mi się zdarza, że oglądam film, który inni widzieli 10 razy 20 lat temu 🤣 Nie jestem kinomanem i serio nie pamiętam kiedy jakiś film fabularny obejrzałam. 
    • Gość w kość
      no, 🤔
    • Gość w kość
      no, nie wiem😬    
    • Gość w kość
      😁 nie będę dociekać🤫        
    • la primavera
      ,,Sny o pociągach " Joel Edgerton w roli Roberta Grainiera- drawala, którego życie wzięło się niewiado skąd, doświadczyło  ciezką pracą, zaprowadzilo  do miłości,przeczołgalo przez ból straty i samotności. W przepięknych krajobrazach toczy się cale jego życie, wraz z nim widzimy jak zmienia się świat,czyniąc bezużytecznymi dotychczasowe osiągnięcia. To bardzo wolny  spokojny film. Taki majestatyczny,  poetycki, prawie jak u Malicka.. ale jak wiadomo,,prawie " robi duża różnicę. W ,,Ukrytym życiu " duch narratora unosił się nad kłosami zboża, coś dopowiadał, przykrywał jak ciepła pierzyną w zimną noc, a tu  drażnił,  mówił za dużo i za bardzo gornolotnie.  Mówił wszystko.  Jakby reżyser Clint Bentley uznał, że widz jest zbyt głupi by zrozumieć a Edgerton za słaby by to wiarygodnie zagrać.  Tymczasem zagrał wyśmienicie, zmęczoną, starzejąca się twarzą, bólem ale i radością,  szczęściem i tą siłą którą daje miłość i poczucie bycia kochanym do tworzenia rodziny i zbudowania domu. Czas jest tu też bohaterem, ukazuje zmiany i dostosowanie się do nich. Gdy jeden z drwali ginie,przebijają do drzewa jego buty.   Wracamy do nich po latach, by zobaczyć jak drzewo wzięło je w posiadanie, tworząc na nich nowe życie   Jednak by to się dokonało, wydaje mi się  że  czas musiałby być dłuższy  niż ten  filmowy, Rozumiem, że to prawo filmu, ale akurat takich miejsc w których widać jak działa  natura i potrafi np złamać żelazo szukam i czasem znajduję - perły sprzed wielu lat.    
    • Gość w kość
      nie znałem albo zapomniałem, ... bo to z płyty,  która wyszła odrobinę później, i kiedyś nie przypadła mi do gustu,   może warto sprawdzić, jak wypadłaby teraz🤔   w każdym razie... zima przyszła🤷‍♂️  
    • Nomada
      Niezwykły grzyb- Soplówka jeżowata.   ''Soplówka jeżowata (Lion’s Mane, Hericium erinaceus, zwana też Lwią Grzywą) to grzyb o licznych właściwościach, wspierający funkcjonowanie układu trawiennego. Regularnie stosowany może korzystnie wpływać na stan błon śluzowych żołądka i jelit. Ceniony na całym świecie za swoje wsparcie w prawidłowej przemianie materii oraz pracę jelit, wspomaga również zachowanie równowagi mikroflory jelitowej . Mikrobiota pełni kluczową rolę w trawieniu, wytwarzaniu witamin i aminokwasów, metabolizmie, budowaniu odporności oraz w procesach poznawczych, takich jak pamięć i koncentracja . Ten wyjątkowy grzyb, szeroko badany naukowo, wspiera układ immunologiczny, neurologiczny oraz pracę mózgu. Pomaga również zachować równowagę psychiczną . Hericenony i erinacyny obecne w Soplówce stymulują czynnik wzrostu nerwów (NGF), co wspiera rozwój oraz ochronę neuronów . Takie właściwości są szczególnie ważne dla zdrowia mózgu, pamięci i koncentracji. Grzyb ten zawiera także melatoninę, która reguluje rytm dobowy i wspiera zdrowy sen .''   Dodam jeszcze tylko, że jest już hodowany i przetwarzany w Polsce. Ekstrakty z certyfikatami o udokumentowanym składzie. Nie będę tu podawała firmy, na yt i fb już są widoczni. ; )
    • Nomada
      Tak, już jestem duża. Zatem wołam, chociaż pewności nie mam, który z Was odezwie się tym razem. @Dionizy na ryneczku w Cieplicach, można narozrabiać. 😁
    • Nomada
      To prawda, Mikkelsen ma kamienny wyraz twarzy gdy gra ale wystarczy że lekko uniesie brew do góry i już nic nie musi mówić 😂. Dziękuję za polecajkę  @La primavera, chętnie obejrzę.
    • Argen
      Ciężko powiedzieć... co było moją pierwszą grą. Chyba Mario albo Duck Hunt na NES'ie (popularnie zwany Pegasus).
    • KapitanJackSparrow
      Zaraz wywiało, jesteś dużą dziewczynką więc zapewne zauważyłaś, że ja zawsze chętnie z tobą słowo zamienię. Zatem wołaj 😛
    • la primavera
      Robi wrażenie, robi. W końcu to Mikkelsen. Nawet jakby stracha na wroble zagrał,  który cały film stoi na polu bez słowa to zrobiłby to tak, że warto  byłoby zobaczyć.    ,,Mads Mikkelsen. Diabeł wcielony" To dokument o Mikkelsenie  z którego  nie dowiedziałam się niczego  czego bym juz nie wiedziała oprócz tego,  że cały czas źle wymawiałam  jego imię 🙃  Ale nazwisko dobrze🙂     Norymberga  z 2025r Film opowiada o norymberdzkim procesie zbrodniarzy niemieckich, gdy podczas przygotowań do niego poproszono o pomoc amerykańskiego psychiatrę, aby spróbował dotrzeć do ich skąpanych złem umysłów. I być może znaleźć jakiś gen zła, który możnaby przypisać niemieckiemu narodowi. To tak gornolotnie i naukowo, bo w praktyce chodziło o to, aby dotrzeć zwłaszcza do Goringa, jako najwyższego rangą wśród reszty i pomoc w złamaniu go, by w trakcie procesu przyznał się do winy.    Połowa filmu trochę taka jakby za lekka, fragmentami nawet siląca się na jakiś żart który nijak nie pasował do powagi historii o której miał.opowiedziec film. Psychiatra Kelly- w tej roli Malek, bez tej lekarskiej poważnej aury, nic nie wiemy o jego karierze, zapewne musiał to być ktoś dobry w swoim zawodzie ale zabrakło przedstawienia postaci ( chyba że ja to gdzieś przeoczyłam). Gdy staje naprzeciwko Göringa- w tej roli Russell Crowe, który zagrał te rolę wybitnie- wydaje się taki mały i nijaki. Z czasem to się zmienia bo Kelly podczas spotkan rysuje bardzo wiarygodnie psychologiczny portret Goeringa.  Zatem nie jest to tylko niepowazny, niespelniony iluzjonista.   Dochodzimy do drugiej części filmu,  duzo lepszej,  bardziej mrocznej, poważnej.  Zaczyna  się proces i ... coż...przekaz pewnych sytuacji zawsze będzie rażący choćby ile lat minęło i ile przeczytało się książek. Odbiór wizualny jest zawsze mocniejszy. Można o czyms słyszeć,  wiedzieć,  czytać. Ale kiedy to się zobaczy to brakuje slow To chwila jak z filmu Idź i patrz.   Polecam, choćby dla samego Russella Crowe.   
  • Najnowsze Tematy

Chat Nastroik

Chat Nastroik

Proszę wpisać nazwę wyświetlaną

×
×
  • Utwórz nowe...