Amerykański ekspert o Smoleńsku

Amerykański ekspert ds. bezpieczeństwa John Schindler uznał, że dwie ekspertyzy: polska i rosyjska są godne uwagi. Stwierdził, że ze strony rosyjskiej doszło do wielu zaniedbań, które mogły spowodować falę mylnych teorii spiskowych- jak np. kradzież rzeczy osobistych pochodzących z samolotu, nieoddanie wraku, „niechlujny sposób obchodzenia się z ciałami” (w trumnie znajdowało się kilka równych ciał) itp. To natomiast naturalnie obudziło w części społeczeństwa obawy, że to był spisek i zamach. Jednakże pomimo wszystko uznano, iż winą za katastrofę należy obarczyć ludzkie pomyłki i niedopatrzenia, czyli mylne decyzje pilota, który zdecydował się lądować w takich, a nie innych warunkach. Raport Macierewicza głosił, że "katastrofę wywołało kilka eksplozji na pokładzie Tu-154 przed uderzeniem w ziemię", czyli że to winna Rosjan, którzy mieliby podrzucić ładunki wybuchowe. Schindler cytuje także Tylora, innego cenionego eksperta, który uznał iż na pokładzie były eksplozje (a nie materiały wybuchowe) przed wylądowaniem. To również mogłoby świadczyć, iż maszyna zepsuła się w trakcie lotu. Wspomniany analityk sugeruje jednak, że kolejne badanie sprawy musiałyby być wykonane przez niezależne jednostki.
Jednakże dla wszystkich wierzących w spisek oraz myślących, iż na pokładzie były bomby chciałoby się zacytować Putina „to nie z Moskwy wyleciał samolot- szukajcie w takim razie u siebie”. Może w końcu ludzie zrozumieją, że taka potęga jak Rosja nie musi przejmować się Polską i próbą jakiegokolwiek „zniszczenia jej” czy co tam prawicowi poplecznicy próbują udowodnić…