Zastanawiam się nad tym, obserwując otoczenie. Dawniej, czyli przed wirusem, ludzie wychodzili w plener, organizowali spotkania, wyjścia do kina, teatru czy choćby na basen czy siłownię.
teraz większość siedzi w domu i słyszę dookoła w blokach same imprezy. Być może legalne, w sensie że liczba ludzi jest dozwolona i zachowują odstęp ale alkohol się leje i słuchać zewsząd głośną muzykę, krzyki, itd. Wcześniej tego na moim terenie gdzie mieszkam, nie zauważyłam, jedynie wałęsający się tzw. "tani pijaczki". Co o tym sądzicie?