Utarło się od jakiegoś czasu powiedzenie, że Polki stały się "bardziej wymagające"...
Jednak... gdy patrzę, za jakich to (od pewnego czasu już) "pięknych" i "przystojnych" panów one wychodzą, czy też, z jakimi się one prowadzą na tzw. 'kocią łapę' - to stwierdzam, że nie tylko nie wzrosły wymagania polskich pań co do partnera, ale wręcz - bardzo, bardzo zmalały.
No chyba, że wzrosły ich wymagania co do zasobności portfelu ich partnerów.
Jednak, jeśli chodzi o wygląd to nie rozumiem, bo przecież obecnie kobiety są wyzwolone i nie muszą wcale wychodzić za tego, za którego n.p. nakazywaliby im wychodzić ich rodzice (jak to było n.p. w dawnych czasach. ...Dla takich przymuszanych wówczas dziewczyn do wyjścia za mąż za kogoś, kto im się nie podobał - to była wielka trauma i zmarnowane życie. To była utrata możliwości na piękną, romantyczną miłość).
A jednak, wiele z nich wybiera sobie obecnie takich, jakich wybiera.
Czym się one kierują?
Czy wyrachowaniem (w przypadku, gdy taki ich "przystojny" wybranek jest bogaty)?
Czy może są one aż tak zdesperowane, że wiążą się z kimkolwiek?
Nie wiem, ale wydaje mi się, że nie tak dawno (w latach 80-ych) kobiety i dziewczyny znacznie bardziej patrzyły na wygląd swoich przyszłych mężów, czy swoich chłopaków, z którymi chodziły. Bo zazwyczaj wybierały sobie ładnych i przystojnych (w przeciwieństwie do czasów współczesnych).
Skąd więc wzięła się teoria mówiąca, iż wymagania Polek "wzrosły", skoro stało się dokładnie na odwrót (wymagania ich zmalały)?
Swoją drogą: ja rozumiem, że wygląd to nie wszystko. No, ale przecież n.p. samo tylko "wnętrze" mężczyzny (czyli: dobre serce, rodzaj charakteru, usposobienie, oraz inteligencja), to też jeszcze NIE wszystko - racja?