Od pewnego czasu bojkotuje się województwa wschodnie w związku z poparciem rządzących. Dotyczy to zarówno mieszkańców, jak i produktów, czy też sugerowanie, by tam nie wyjeżdżać i nie zostawiać swoich pieniędzy. Na pewno nie pomogą słowa premiera, który twierdzi, że bez Lubelskiego Lipca nie byłoby Solidarności i oczywiście stamtąd płyną największe zasługi. Czasem odnoszę wrażenie, że czytałam inne książki i byłam świadkiem innych wydarzeń historycznych.
Oprócz bojkotu ziem wschodnich mamy jeszcze krzywe patrzenie na ludzi starszych czy mniej wykształconych, rolników, chociaż nie wszyscy głosowali na PiS. Podobnie zresztą jest na wschodzie. Lublin czy Cisna nie popierają PiS-u. Niestety KK także przyczynia się do idiotyzmów. Ostatnia sytuacja w Kościanie (Wielkopolska) pokazuje, jak nawiedzony może być duchowny....
Czy jest możliwość, byśmy nie dali się zwariować? Może zamiast niszczyć wschód czy rolników, lepiej z nimi rozmawiać, edukować? Tutaj bowiem tkwi przyczyna takiego, a nie innego poglądu. Ale patrząc na ich zacietrzewienie, nie wiem czy byłoby to bezpieczne?