czyli o żabie, która jest już prawie ugotowana (ale jeszcze tego nie zauważyła).
Wiem, że słowa się dewaluują. PiS już od kilku lat przekracza konsekwentnie nieprzekraczalne granice i pozostaje tylko to zauważyć. Z demokracją żegnamy się nie jednym spektakularnym szturmem, ale serią bandyckich zawłaszczeń.
Najnowszy pisowski projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych oraz o Sądzie Najwyższym jest - jak trafnie zauważył sędzia Tuleja - wprowadzeniem stanu wojennego do sądownictwa. Jeśli wejdzie w życie, znikną niezawisłe sądy.
Jest przy tym ta ustawa napisana językiem, który starszym czytelnikom i miłośnikom historii coś przypomina. Wprowadza zakazy "krytyki podstawowych zasad ustroju RP" i podejmowania uchwał "wyrażających wrogość wobec innych władz RP i jej konstytucyjnych organów". Czysta komuna. www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/ewa-letowska-o-kolejnych-zmianach-pis-w-sadownictwie,992919.html
Jest jednak jeszcze inny, istotny czynnik w sytuacji Polski: przynależność do Unii Europejskiej. Syntetycznie widzę to w ten sposób: to Niemcy zdecydują o zakresie reakcji unijnej na faktyczny stan wojenny w sądownictwie, jaki szykuje PiS (bo to oni właściwie decydują, Macron tylko napina muskuły).
Rozstrzygająca będzie kwestia: czy Niemcom bardziej zależy na zachowaniu ustroju demokratycznego w Polsce czy na pozostawieniu w Unii kluczowego poddostawcy dla niemieckich eksporterów. To nastąpiło w przypadku Węgier: ewidentnie przestały być państwem demokratycznym, ale są zbyt istotne dla organizmu gospodarczego UE (w praktyce Niemiec), żeby zostały wyrzucone.
No więc Polaków czeka los tanich pracowników niemieckich montowni w kraju zamordystycznym. O ile suweren się nie przebudzi kiedyś.