Znam trzy przedstawicielki płci żeńskiej, które popierają bezwarunkowe prawo do aborcji, a jednocześnie są wegetariankami w celu ochrony zwierząt. Czy znajdujecie jakieś logiczne uzasadnienie? Są feministkami/feminizują, znam je tylko z pracy; w bliskich relacjach raczej nie jesteśmy, dlatego nigdy nie pytałem o logikę takiego światopoglądu. Popytajcie, na pewno znajdziecie takie babki w swoim otoczeniu.