Mam taka przyjaciółkę, która znam już 15 lat, albo i więcej, poznaliśmy się w szkole, bywało lepiej, bywało gorzej, bywało więcej lub mniej kontaktu. Do rzeczy zaczynam wątpić w to, że to przyjaźń, rozważam czy to bardziej przyzwyczajenie czy coś jeszcze innego.
Więc:
Ostatnio do mnie dotarło, że to zawsze ja inicjuję (od niepamiętnych czasow) spotkania czy cokolwiek razem. Ja proponuję, i często proponuję i proponuję i dopiero za którymś razem jej pasuje, np. na 4 moje propozycje tylko raz się widzimy (żeby nie było, to proponuje duży zakres, np "masz może czas w środę, czwartek lub piątek?").
No i druga kwestia jest taka, że widzimy się albo na mieście albo u niej w domu, ona u mnie to chyba przez te naście lat była 10 razy. Na pewno od kiedy mieszkam w swoim mieszkaniu a jest to już 6 lat to była 2 razy. Jak mieszkałam u rodziców to ona też mieszkała, więc nie ma czegoś w stylu, że ona była na swoim i dlatego do niej jak coś. I nie mam w domu jakiegoś większego bałaganu lub wystroju lub czegokolwiek innego niż średni człowiek mieszkający na nowym osiedlu bloków.
Co uważacie o takiej przyjaźni? Czy to znaczy, że ja jestem upierdliwa, właściwie tylko mi zależy na kontakcie?