Za jakim jedzeniem tęsknicie..
Ja za rzodkiewką z działki wyciągniętą,obtartą o rękaw i zjedzoną ale taką mocną,że aż gębę wykrzywiała...
Za kukurydzą na którą się jeździło za miasto i później ugotowaną smarowało się masłem...
Za jabłkami też z działki lub kradzionymi od sąsiadki i gruszkami soczystymi z drzewa,które nikt nie wie ile miało lat..ale było olbrzymie i chyba poniemieckie..
Za agrestem włochatym z lekka czerwonawym(oczywiście działkowy ma być).
Ale nie tęsknię za warzywami i owocami ze sklepów-są niesmaczne, nasączone chemikaliami i trujące oraz dla rozrywki chyba drogie.Ale się porobiło.Rolnicy,sadownicy mają pretensję,że za sucho,za mokro...że rząd im nie pomaga.. a z premedytacją trują nas dla szmalu..złodzieje(rząd też)..ale mniejsza z tym.O jedzonku miało być.