Czy ktoś jeszcze pamięta tę tragedię kolejową, która była jedną z największych w Polsce chyba od lat 80 - tych, gdzie dwa jadące składy pociągów dalekobieżnych się czołowo zderzyły w małej miejscowości na Śląsku?
Tragedia niesamowita. A ja wczoraj tak sobie przypomniałem o tej tragedii i w sieci przeczytałem sobie na ten temat, jak zobaczyłem ukazaną, taką: REKONSTRUKCJĘ zaprojektowaną na YOUTUBE przez specjalistów od wypadków kolejowych, jak to przebiegało i jak doszło do takiego zderzenia, do którego nigdy nie powinno dojść.
Dwa pociągi znalazły się na tym samym torze, ale to był błąd fatalny człowieka i był to błąd i wina dyspozytorów, którzy kierowali ruchem kolejowym i podali nieprawidłowe dane, jak miały te składy pojechać.
I ci ludzie zostali już wyrokiem sądowym skazani na chyba kilka lat więzienia.
Zdjęcia też zobaczyłem na "grafice", w sieci, jak całkowicie zostały zniszczone lokomotywy, ponieważ prędkość była tak duża na tym, jednym torze ( ok. i ponad 100 kl na godzinę jechały te dwa pociągi i z taką prędkością się zderzyły czołowo ), no to z lokomotyw nic nie zostało, a to są masywne i ciężkie maszyny.
Kilka wagonów zostało całkowicie zgniecionych i to już się tylko na złomowanie nadawało, co i tak zrobiono.
Ale najważniejsze zdrowie i życie ludzkie. Zginęło tam smiercią tragiczną 16 podróżnych, a ponad 50 albo i więcej podróżnych doznało różnych obrażeń.
Byli tacy, którym odcięło nogę, rekę, ale przeżyli.
Ale najtragiczniejsze to było to, jak ci podróżni, którzy tam zginęli od razu, to potem strażacy, ratownicy medyczni znaleźli czyjąś głowę odciętą i nogi, gdzieś tam za pociągiem.
No to jak z: horroru...
A do tego została dość poważnie tam uszkodzona infrastruktura kolejowa przez wygięcie tych wagonów i lokomotyw, co też musiało wyrwać szyny kolejowe z ziemi i trakcja elektryczna została zerwana.
Coś strasznego tam się wydarzyło.