Nie ma co czepiać się Schetyny o to co powiedział lub czego nie powiedział, nie ma sensu winić Wiosny, że nie dołączyła itd.
Moim zdaniem opozycja nie popełniła większych błędów i wystartowała w optymalnej konfiguracji, a dalsza synergia mogłaby przynieść efekty odwrotne od oczekiwanych.
O ile w 2015 r. można było jeszcze mówić o serii niefortunnych przypadków, to niedzielne eurowybory, które były w istocie krajowym plebiscytem, ostatecznie pokazały, że Polakom jest wszystko jedno czy jest wolność i demokracja czy quasi-socjalistyczny zamordyzm narodowo-klerykalny, a w gruncie rzeczy to drugie jest im bliższe.
Dziełem przypadku była raczej kultura polityczna oparta na dialogu zainicjowana na krótki czas w reformach po '89 r., która pchnęła ten kraj na Zachód. Polska, a szczególnie jej centralno-wschodnia część, to pod względem mentalnym taka trochę lepsza Ukraina.
Powiedzmy to sobie szczerze: Szanse opozycji na przejęcie władzy w wyborach parlamentarnych są iluzoryczne, po jesieni dopełni się pisiata rewolucja.